14 lipca: rocznica Rewolucji Francuskiej (cz. II)

     

Rewolucjoniści – zarówno liberałowie jak i jakobini – zawzięcie zwalczali ideę racji stanu. Kojarzyła im się ona z tyranią królów, będąc pretekstem – w imię wyższego interesu państwa – do poszerzania władzy tyranów. Zdaniem rewolucjonistów, despoci zawsze posługują się szlachetnymi hasłami dla budowania bezprawnej władzy na szczątkach wolności[i]. Jako nacjonaliści, jakobini byli przeciwnikami racji stanu państwa, gdyż każde państwo kojarzyło im się z tyranią i monarchizmem. Dlatego też odrzucali ideę racji wyższych, które posiada państwo. Jakobini mieli w sobie zakodowaną wrogość do państwa jako takiego i podświadomą skłonność do marzeń o powrocie do, pojętego w duchu Rousseau, stanu przedpaństwowego[ii]. Ich nacjonalizm był antypaństwowy, wręcz anarchiczny, skierowany przeciwko całemu porządkowi jaki ustanawiało państwo Ancien Régime’u. Wychodząc od Rousseau i jego wizji suwerennego ludu, który zastępuje króla, przeciwstawili racji stanu, rację narodu.

        

Naród – jako suweren – stoi ponad prawem, konstytucją, wszelkimi systemami normatywnymi ludzkimi i ponadludzkimi. Woli narodu nie krępują ani prawa, ani konstytucje, ani zasady moralne. Gdy naród czegoś chce może podeptać wszelkie zasady. Idee te znajdziemy już u Sieyèsa[iii], który tę ideę użytkował do delegitymizacji Boskich i historycznych praw monarchy, czyli do zalegitymizowania przewrotu jakim było ogłoszenie się przez Stan Trzeci narodem; buntu wobec króla i uzurpacji w postaci ogłaszania praw bez aprobaty monarchy, do czego Stany Generalne nie miały przecież prawa.

        

Racja narodu była bezustannie przeciwstawiana podstawowym pojęciom prawnym. To w imię narodu ograbiono Kościół i wyzuto z własności arystokrację (emigrantów); to w imię tegoż samego narodu, już po Restauracji, przeciwstawiano się restytucji tegoż mienia. Pogarda dla prawa, w imię racji narodu, przeniknęła nawet do kręgów liberalnych, które – mając na ustach apologię własności prywatnej – przeciwstawiały się zawzięcie jej restytucji prawowitym właścicielom ograbionym przez Rewolucję. Teoria wyższości woli narodu nad jakimikolwiek normami pochodziła z arcyrojalistycznego przekonania, które Hannah Arendt definiuje następująco: „Naród, podobnie jak absolutny władca, nie mógł czynić źle, ponieważ był nowym namiestnikiem Boga na Ziemi”[iv].

Jakobini doprowadzili wnioski z teorii o wyższości narodu nad prawem do skrajnego, acz logicznego, końca. Dyktatura jakobińska cechuje się nieprawdopodobną pogardą dla prawa, nawet rewolucyjnego, nawet jakobińskiego. Racja narodu stoi ponad wszelkimi systemami normatywnymi.

Klasycznym przykładem jest tu proces Ludwika XVI[v]. Królowi postawiono dwa zarzuty:

1.     Wetowanie ustaw. Król miał prawo weta zgodnie z konstytucją z roku 1791, którego jednak – zgodnie z planami rewolucjonistów – miał nigdy nie użyć, podpisując posłusznie uchwalane przez rewolucyjny parlament ustawy. Ludwik XVI, zgodnie z prawem, wetował co radykalniejsze ustawy. Ale wetowanie ustaw uchwalanych przez rewolucyjny parlament zostało uznane za akt kontrrewolucyjny i zbrodnię przeciwko Rewolucji[vi]. Parlament – zdaniem rewolucjonistów – został wybrany przez suwerenny naród i jego ustawy są wolą narodu. Król jest królem tylko z woli ludu, a więc nie ma moralnego prawa wetować ustaw, nawet jeśli pozwala mu na to konstytucja, gdyż nie posiada bezpośredniej legitymizacji swej władzy od suwerennego narodu. Mimo posiadania konstytucyjnych przywilejów, monarcha jest jedynie tolerowany przez przedstawicieli narodu, o ile nie stoi na przeszkodzie Rewolucji. Zdaniem Julesa Micheleta – historyka opisującego Rewolucję w tradycji patriotycznej – wetując ustawy, król „grał w niebezpieczną grę zamordowania Rewolucji za pomocą konstytucji”[vii].

2.     Spiskowanie z zagranicą, w celu wywołania interwencji ościennych monarchów dla unicestwienia Rewolucji i przywrócenia absolutyzmu. Zarzut ten – jak twierdzą dysponujący dokumentami historycy słuszny – chociaż prawdziwy, nie został jednak wtenczas udowodniony[viii].

Zgodnie z konstytucją z roku 1791, wszelka władza pochodzi z woli narodu, a władza króla, obok parlamentu, jest jedynie „delegacją” tej woli (tyt. III, art. 2 i 4). Delegacja ta ma charakter dziedziczny (rozdz. II, art.1), a „Osoba Króla jest nietykalna i święta” (rozdz. II, art. 2); za wszystkie czyny odpowiadają mianowani przezeń ministrowie (rozdz. IV, art. 5). Jeśli tak, to w jaki sposób król może być sądzony za swoje poglądy polityczne? A nawet, jeśli to prawda, za zdradę państwa w postaci spisków z zagranicą? Ustawodawcy roku 1791 nie przewidzieli, że król może popełnić przestępstwo inaczej niż za pośrednictwem ministrów i konstytucja nie przewiduje możliwości sądzenia króla, gwarantując mu nietykalność bez względu na to, co by zrobił. Wedle konstytucji z 1791 roku – która formalnie nadal obowiązywała w chwili procesu Ludwika XVI – król nie może być sądzony.

Dlatego też jakobini sprzeciwili się procesowi Ludwika XVI, podnosząc racje polityczne przeciwko prawnym W czasie debaty nad losem ex-monarchy Robespierre mówi, że „chce głowy króla pod miecz narodowej suwerenności”[ix]. Zarazem odrzuca tezę, że sprawa Ludwika XVI jest „aktem sądowym”, lecz „aktem mądrości i siły suwerennej”; to morderstwo – mówi Nieprzekupny – jest „środkiem ratunku publicznego, aktem narodowej opatrzności”[x]. Ludwik XVI musi umrzeć „aby scementować rodzącą się republikę”[xi]. Czy jest winny? Nie. I tu pojawiają się słowa arcyinteresujące, więc przytoczymy je w całości: „Ludwik był królem gdy stworzona została Republika. Cała kwestia tkwi w tych słowach. Ludwik został zdetronizowany za swoje zbrodnie; Ludwik uznał lud francuski za zbuntowany; aby go ukarać wezwał armie tyranów-wspólników. Zwycięstwo ludu zdecydowało, że to on był rebeliantem. Ludwik nie może więc być sądzony; już jest skazany, albo Republika zostanie oskarżona. Proponować proces Ludwika XVI, w jakiejkolwiek formie, to cofnięcie do despotyzmu królewskiego lub ministerialnego; to idea kontrrewolucyjna, to postawienie w stan oskarżenia Rewolucji. Jeśli Ludwik będzie sądzony, może zostać uniewinniony; może być niewinny. Co mówię! Jest niewinny, dopóki nie zostanie osądzony, ale jeśli Ludwika uniewinnią, jeśli Ludwik jest niewinny, to co z Rewolucją? Jeśli  Ludwik jest niewinny, to wszyscy obrońcy wolności są obrazoburcami. Obrońcy prawdy i przyjaciele dyskryminowanej niewinności byliby rebeliantami, a wszystkie proklamacje zagranicznych dworów byłyby prawowite. Wszystko, co spotkało dotąd Ludwika jest niesprawiedliwością. Federaliści, lud Paryża, wszyscy patrioci Francji są winni – i wielki proces przed trybunałem natury między zbrodnią i cnotą, wolnością i tyranią, zostałby rozstrzygnięty na korzyść zbrodni i tyranii (podkr. – A.W.)”[xii].

To ważkie słowa. Robespierre – będąc prawnikiem – nie ma wątpliwości, że król zostałby uniewinniony w procesie sądowym. A to uniewinnienie byłoby zarazem wyrokiem skazującym Rewolucję, gdyż ukazałoby jej nielegalność.

        

Zdaniem Robespierre’a, racja narodu wymaga, aby Ludwik XVI został „unicestwiony”[xiii] bez procesu, który wykazałby illegalność Republiki i Rewolucji. Ludwik proces wygra, a więc do procesu tego dojść nie może. Chcecie procesu, pyta Robespierre, to od razu „idźcie na bosaka do Ludwika XVI prosić o łaskę”[xiv]. Zabójstwa ex-króla nie wymaga prawo – Robespierre jest wszak przeciwnikiem kary śmierci[xv] – lecz „wola powszechna”[xvi]. Wymaga tego sprawiedliwość dla króla, który popełnił zbrodnię lèze-majesté national[xvii]. Na czym ono by miało polegać? Na tym, że będąc królem, Ludwik był tyranem. A dlaczego żaden sąd nie skazałby Ludwika XVI? Odpowiedź jest prosta i mówi nam to Saint-Just w swojej mowie dotyczącej tegoż tematu: gdyż Ludwik XVI do 1791 roku de jure był monarchą absolutnym i ex definitione nie mógł złamać prawa, a od 1791 wprawdzie konstytucyjnym, ale wedle konstytucji nieodpowiedzialnym za swoje czyny[xviii]. Dlatego, kontynuuje asystent Nieprzekupnego, ma „być sądzony nie za zbrodnie popełnione w wykonaniu władzy, ale za sam fakt bycia królem”[xix].

To nie jest proces sądowy, lecz ideologicznie motywowany werdykt Konwentu, który uśmiercając króla udowodni, że Rewolucja była legalna, gdyż chciał jej suwerenny naród.

Oto racja narodu, interes narodowy w pełnej krasie: naród ma prawo podeptać każdą zasadę i prawo, gdy wymaga tego jego interes, lub choćby taka jest jego wola! Marat wprost mówił, że zabójstwa tego wymaga „interes narodu”[xx]. Jakobini nie ukrywali, że ich celem jest interes narodu, a nie państwo prawa. Rewolucji i jej czynów nie wolno mierzyć „kompasem konstytucyjnym”[xxi]. Przecież – kontynuuje Robespierre – „lud, który nas wybrał wszystko ratyfikował”[xxii].

Gdyby jakikolwiek sąd uniewinnił monarchę, to znaczyłoby to, że władza sądownicza stoi ponad wolą narodu, który – w osobie swoich reprezentantów – ma prawo dokonać każdego czynu, najbardziej nawet zbrodniczego i niezgodnego z prawem.

Rząd rewolucyjny służy ratunkowi Ojczyzny i Republiki. Dla tych wyższych celów ma prawo zawiesić obowiązywanie wszelkich praw, a nawet idei Rewolucji. Dla racji narodu jest zdolny do przetrwania wszelkimi metodami, bez ich ewaluacji prawnej i moralnej. „Nielegalne aresztowania! – śmieje się Robespierre – To trzeba mieć w ręku kodeks karny, aby ocenić co można zrobić, gdy tego wymaga ratunek publiczny, w czasie kryzysu ukazującego bezsiłę praw?”[xxiii]. Rząd – kontynuuje Nieprzekupny – łamie najświętsze idee rewolucyjne, aby wygrały w przyszłości; robi to, czego wymaga „ratunek ludu” (le salut du peuple) i „konieczność” (la nécessité)[xxiv]. W końcu przecież – uczy Robespierre – „rząd rewolucyjny jest despotyzmem wolności przeciwko tyranii”[xxv]. A wtóruje mu umiarkowany Desmoulins: „Komitet Ocalenia Publicznego dobrze rozumiał, że aby ustanowić republikę, trzeba przez chwilę zastosować prawodawstwo despotów”[xxvi].

Podobne idee znajdziemy u Saint-Justa. Weźmy kilka cytatów: „Republika zostanie utworzona jedynie wówczas, gdy wola ludu zgniecie mniejszość monarchistyczną i gdy zapanuje nad nią prawem zdobywcy”[xxvii]. I gdzie indziej: „Nie ma nadziei na pomyślność, póki oddychać będzie ostatni wróg wolności. Karać winniście nie tylko zdrajców, lecz nawet obojętnych; karać każdego, kto jest bierny w Republice i nic dla niej nie czyni; albowiem odkąd lud francuski objawił swoją wolę, wszystko, co mu się przeciwstawia, jest poza prawem; a kto stoi poza prawem jest wrogiem”[xxviii]. I jeszcze jeden kawałek: „między ludem a jego wrogami nie ma już nic wspólnego oprócz miecza. Przy pomocy żelaza sprawować trzeba rządy nad tymi, którzy nie poddają się rządom sprawiedliwości”[xxix].

Zdaniem Dantona – ponoć jakobina umiarkowanego – sądy winny kierować się jedynie racją narodu. Dlatego należy odwołać wszystkich zawodowych sędziów i wprowadzić sądy ludowe, gdzie sędziowie, wybierani przez lud, orzekać będą nie wedle kodeksów, ale „prostych praw rozumu” i gdzie od wiedzy prawniczej ważniejszy będzie „patriotyzm przekonań”[xxx]. Chodzi w końcu o „pewien rodzaj dyktatury patriotycznej obywateli najbardziej oddanych wolności, nad tymi, którzy wydają się podejrzani”[xxxi].

Śmierć Ludwika XVI jest przejawem deifikacji narodu, który uzurpuje sobie, iż stoi ponad konstytucją, prawem i elementarnymi zasadami sprawiedliwości. W uzasadnieniu wyroku Konwentu nie ma pojęcia racji stanu – gdyż ta jest tradycyjnie domeną królów. Dlatego też, naprzeciwko niej, stworzono teorię racji narodu, którego wola stoi ponad wszelkimi systemami normatywnymi. Nacjonalizm jest już nie tylko ideologią rewolucyjną; stał się królobójczą i legitymizacją każdej zbrodni politycznej.

 

Adam Wielomski

Tekst ten stanowi fragment mojej książki, którą można nabyć:

1. Multibook

2. Capitalbook

——————————————————————————–

[i] J.-P. Marat: Les chaînes…, s. 94. 97; idem: Supplément de…, s. 33.

[ii] L.-A.-L. Saint-Just: De la…, s. 933-34, 938.

[iii] E. Sieyès: Qu’est-ce que…, s. 76-80.

[iv] H. Arendt: O rewolucji, s. 238.

[v] Problem analizuję w artykule Śmierć Ludwika XVI w świetle ówczesnego prawa francuskiego, „PFRL”, 2 (2004), s. 24-29.

[vi] J. Michelet: Histoire de révolution. T. IV. Paris 1888, s. 257.

[vii] Ibidem. T. IV, s. 285.

[viii] J. Baszkiewicz: Ludwik XVI. Wrocław 1983, s. 265.

[ix] M. Robespierre: Textes choisies, t. II, s. 68.

[x] Ibidem, t. II, s. 71.

[xi] Ibidem, t. II, s. 71.

[xii] Ibidem, t. II, s. 71-72.

[xiii] Ibidem, t. II, s. 74.

[xiv] Ibidem, t. II, s. 77.

[xv] Idem: Peine de mort. Discours de Robespierre, prononcé à la tribune de l’Assemblée nationale, le 30 mai 1791. Paris 1830.

[xvi] Idem: Textes choisies, t.II, s. 78.

[xvii] Idem: Dernier discours sur la fiute du Rois. B.m.w. [Paris] 1791, s. 3.

[xviii] L.-A.-L. Saint-Just: Wybór pism. Warszawa 1954, s. 14.

[xix] Ibidem, s. 16.

[xx] J.-P. Marat: L’erreur des Parisiens. Paris b.r.w. [1791], s. 4.

[xxi] M. Robespierre: Textes choisies, t. II, s. 53.

[xxii] Ibidem, t. II, s. 54.

[xxiii] Ibidem, t. II, s. 52.

[xxiv] Ibidem, t. III, s. 100.

[xxv] Ibidem, t. III, s. 119.

[xxvi] C. Desmoulins: Le vieux Cordelier. Paris 1834 (an II, 1793-94), s. 54.

[xxvii] L.-A.-L. Saint-Just: Wybór pism, s. 68-69.

[xxviii] Ibidem, s. 69.

[xxix] Ibidem, s. 69.

[xxx] G.-J. Danton: La patrie…, s. 10.

[xxxi] Idem: Discours civiques, s. 220.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “14 lipca: rocznica Rewolucji Francuskiej (cz. II)”

  1. Dobrze byłoby gdyby konserwatyści zerwali z fetyszem narodu, podobają mi się słowa Prof. Wielomskiego: „Każdy kto odmawia Pater noster jest naszym bratem, gdyż wspólnota katolicka jest najważniejszą do której należymy, ma charakter substancjalny, przy której wspólnota narodowa ma charakter incydentalny i wtórny”

  2. @tocque: ja również zgadzam się ze łowami przez Pana przytoczonymi. Polakiem jest się tylko w tym życiu, katolikiem jest się na wieczność.

  3. Zwracam uwagę, że „Pater Noster” odmawiają również prawosławni i protestanci-z tym, że we własnych językach. Czy to oznacza, że nie są oni naszymi braćmi, bo nie odmawiają Modlitwy Pańskiej po łacinie? To, co głosi Wielomski, jest jakąś herezją-niezgodną z nauczaniem Chrystusa.

  4. @konserwa Protestanci i prawoslawni nie odmawiaja Pater Noster.Oni tylko w swietokradczy sposob recytuja slowa tej modlitwy. Co zas do ksiazki prof.Wielomskiego, jest genialna-wlasnie ja czytam.

  5. Będę w takim razie wdzięczny za poinformowanie Czytelników, na czym polega ów „świętokradczy sposób” odmawiania Modlitwy Pańskiej. Rozumiem, że aby nie był świętokradczy, to trzeba koniecznie odmawiać ją po łacinie?:)

  6. Dobry tekst! Podobnie było w ZSRR. Pierwszy dekret o sądzie z grudnia 1917 r. dopuszczał stosowanie prawa prawa przedrewolucyjnego, o ile nie sprzeciwiało się ono REWOLUCYJNEMU SUMIENIU i REWOLUCYJNEJ ŚWIADOMOŚCI PRAWNEJ. To jest podejście w stylu, prawo obwiązuje, o ile jest po naszej stronie. Następne dekrety poszły jednak dalej i zakazały w ogóle sądom kierowania się dotychczasowym prawem, a w braku nowego kierowano się „sumieniem rewolucji”.

  7. @konserwa Nie,moze byc i w SCS. Tylko, jak oni glosza, ze papiez nie jest glowa Kosciola i temu podobne brednie, to to jest swietokradztwo, bo modlitwa ma wartosc wtedy, gdy jest odmowiona w lacznosci z Chrystusem, a Chrystus na ten temat zupelnie cos innego uwaza niz heretycy i schizmatycy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *