Były prezydent ma autorytet. Aleksander Kwaśniewski, pierwsza Głowa Państwa, która po 1989 roku piastowała swój urząd dwie kadencje, jest ceniony przez Polaków. Niezależnie od tego, że jest dla mnie człowiekiem z innego politycznego obozu, taki pogląd wynika z obiektywnej oceny sytuacji. Drugą kadencje wygrał w pierwszej turze. Polacy go cenią.
Tym dziwniejszy wydaje mi się jego najnowszy pomysł pod nazwą „Europa Plus”. Dziwniejszy, zważywszy na to, że z dwójki Leszek Miller, Janusz Palikot były prezydent wybiera winiarza z Biłgoraja. Człowiek, którego elementem pozycji politycznej była wysoka kultura życia publicznego – wygrał przecież z Lechem Wałęsą właśnie dla tego, że nie wdał się z nim w dyskusję o podawaniu nogi – dziś wybiera kogoś, kto tej politycznej kultury i ogłady jest zaprzeczeniem. Wybiera kogoś, kto prowadzi publiczne dywagacje o tym czy wicemarszałek Sejmu chce być zgwałcona czy nie. I wybiera kogoś czyje wypowiedzi są przerywane, w ogólnopolskich stacjach telewizyjnych, sygnałem dźwiękowym charakterystycznym dla słów niecenzuralnych.
Nie moją rolą jest troska o wizerunek i pozycję Aleksandra Kwaśniewskiego, ale moim zdaniem tym posunięciem były prezydent dokonuję brutalnego – a także bardzo ryzykownego – gwałtu na własnym, politycznym dorobku i wizerunku. To naprawdę bardzo trudno jest zrozumieć. Ucieszy się pisowski obóz z tego porównania, ale to wygląda zupełnie tak, jakby Aleksander Kwaśniewski stał się po prostu politycznym lemingiem.
I jeszcze jedno. Takie powroty byłym prezydentom naprawdę bardzo rzadko się udają. Aleksander Kwaśniewski naprawdę bardzo wiele ryzykuje. Moim zdaniem, z tej szorstkiej rozgrywki zwycięsko wyjdzie Leszek Miler.
Jan Filip Libicki
www.facebook.com/flibicki
aw