Amerykańska krytyka Ukrainy

.

Prezydent Ukrainy dość szczególnie uczcił 71. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, czyli zwycięstwa koalicji antyhitlerowskiej nad III Rzeszą Niemiecką. Poroszenko pozdrowił w parlamencie ukraińskim „weteranów” UPA i zrobił sobie z nimi pamiątkowe zdjęcie. „Sława weteranom Ukraińskiej Powstańczej Armii, uczestnikom ukraińskiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego, którzy po raz pierwszy byli obecni na tego typu ceremonii na tak wysokim szczeblu państwowym” – powiedział prezydent Ukrainy. Jeden z „weteranów” UPA, niejaki Petro Petrasz, powielił przy tym kolejny raz propagowane przez neobanderowców kłamstwo twierdząc, że jakoby UPA miała walczyć z okupantem niemieckim[1]. Niestety żaden poważny historyk nie potrafi przytoczyć jakichkolwiek wiarygodnych źródeł potwierdzających rzekomą walkę UPA z Niemcami. Największym sukcesem bojowym UPA – oprócz eksterminacji Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – było śmiertelne postrzelenie w zasadzce koło Milatynia pod Ostrogiem gen. Nikołaja Watutina (1901-1944), wsławionego podczas bitwy na łuku kurskim i wyzwolenia Kijowa dowódcy 1. Frontu Ukraińskiego.

Ukraina jest jedynym państwem Europy, a może i świata, gdzie członkowie odpowiedzialnej za ludobójstwo i kolaborującej z Niemcami hitlerowskimi formacji faszystowskiej maszerują dumnie po ulicach, są przyjmowani z honorami w parlamencie i otrzymują specjalne dodatki do emerytur. W Niemczech niedawno postawiono przed sądem ponad 90-letniego byłego strażnika SS z załogi KL Auschwitz. Na pomajdanowej Ukrainie hitlerowskich kolaborantów i faszystów nie tylko nikt nie ściga, ale państwowa polityka historyczna kreuje ich na „uczestników ukraińskiego ruchu narodowo-wyzwoleńczego”. Czyli kogo? Tych, którzy pokonali III Rzeszę? Tak by wynikało nie tylko z narracji władz pomajadanowej Ukrainy i neobanderowców, ale także byłego polskiego ministra spraw zagranicznych, Grzegorza Schetyny, który w 2015 roku ogłosił światu, że Auschwitz wyzwolili Ukraińcy (w domyśle nie-komuniści).

Na Zachodzie na szczęście nie wszyscy zapomnieli jednak kto z kim walczył w drugiej wojnie światowej, kto jakie popełnił podczas niej zbrodnie i kto ją wygrał.

Na łamach amerykańskiego prestiżowego czasopisma „Foreign Policy” pojawił się niedawno artykuł pt. „The Historian Whitewashing Ukraine’s Past” („Historyk wybielający przeszłość Ukrainy”). Jego autorem jest Joshua (Josh) Cohen – były funkcjonariusz USAID[2] ds. zarządzania reformami gospodarczymi w krajach byłego ZSRR. Poddał on bezwzględnej krytyce politykę historyczną pomajdanowej Ukrainy, firmowaną przez szefa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wiatrowycza[3]. Cohen zarzucił Wiatrowyczowi, że ten „broniąc nacjonalistycznej, rewizjonistycznej historii, która gloryfikuje ukraińskie dążenia niepodległościowe – a wybiela krwawe i oportunistyczne rozdziały – próbuje przeredagować współczesną historię swojego kraju tak, by wybielić udział ukraińskich nacjonalistów w Holokauście i masowych czystkach etnicznych Polaków podczas drugiej wojny światowej. I jak na razie wygrywa”.

Cohen przypomniał amerykańskim czytelnikom, że po agresji III Rzeszy na ZSRR w 1941 roku banderowcy dokonali pogromu we Lwowie (faktycznie dwóch), który kosztował życie 5 tys. Żydów, a bojówki OUN odegrały główną rolę w wymordowaniu ok. 35 tys. Żydów na zachodniej Ukrainie. Następnie nacjonaliści ukraińscy jako funkcjonariusze Ukraińskiej Policji Pomocniczej uczestniczyli w zagładzie Żydów oraz jako członkowie UPA dokonali ludobójstwa na Polakach. Ta prawda historyczna jest negowana przez współczesnych epigonów nacjonalizmu ukraińskiego.

„Poprzez przeniesienie kontroli nad narodowymi archiwami na Wiatrowycza ukraińscy nacjonaliści upewnili się, że zarządzanie pamięcią historyczną jest teraz w odpowiednich rękach” – napisał Cohen. Zwrócił on uwagę, że Wiatrowycz zaistniał po raz pierwszy za prezydentury Juszczenki jako początkowo członek, a od 2006 roku szef Centrum Badań Ruchu Wyzwoleńczego (CDWR) – instytucji założonej w celu promowania „heroicznej narracji nt. OUN-UPA”. Zachodni historycy specjalizujący się w historii nacjonalizmu ukraińskiego, jak Per Rudling, wprost określili CDWR jako „przybudówkę OUN-Bandery”.

Jako szef CDWR Wiatrowycz publikował książki gloryfikujące OUN-UPA, opracowywał programy promujące neobanderowski punkt widzenia na historię, a także pełnił rolę łącznika dla „ultra-nacjonalistów w diasporze, którzy w dużym stopniu fundują CDWR”. Cohen zaznaczył, że były prezydent Wiktor Juszczenko „uczynił z promocji mitologii OUN-UPA fundamentalną część swojego dziedzictwa”. Znaczącą rolę w tym dziele odegrał sam Wiatrowycz, który po odsunięciu go w okresie prezydentury Wiktora Janukowycza powrócił do łask po rewolcie na Majdanie w 2014 roku.

Wiatrowycz jako szef CDWR, a potem ukraińskiego IPN odrzucał jako „sowiecką propagandę” te wydarzenia historyczne, które nie współgrały z jego narracją. W swojej książce z 2006 roku na temat stosunku OUN do Żydów negował udział nacjonalistów ukraińskich w Holokauście, ignorując niewygodne źródła i literaturę historyczną. To samo zresztą zrobił w publikacji na temat ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego, które zanegował już w tytule książki poprzez użycie ahistorycznego, manipulatorskiego i propagandowego określenia „druga wojna polsko-ukraińska”. Stoi to w całkowitej sprzeczności z faktami i źródłami historycznymi. „W rzeczywistości – pisze Cohen – raporty UPA potwierdzają, że ugrupowanie to zabijało Polaków systematycznie, jak naziści Żydów. Dowódca UPA Dmytro Kłaczkiwśkij jednoznacznie stwierdził: „Powinniśmy przeprowadzić akcję likwidacyjną przeciwko polskim elementom na wielką skalę. W czasie ewakuacji niemieckiej armii powinniśmy znaleźć odpowiedni moment, by zlikwidować całą populację mężczyzn w wieku 16-60 lat”. Biorąc pod uwagę, że ponad 70 proc. kadr dowódczych UPA miało przeszłość nazistowskich kolaborantów, nic z tego nie jest zaskoczeniem”.

Cohen podważa również negowanie przez Wiatrowycza antysemityzmu OUN-UPA. „Ideologia UPA była jednoznacznie antysemicka – pisze amerykański autor. (…) Faktycznie, jeszcze przed inwazją nazistów na Związek Sowiecki, tacy przywódcy OUN jak Jarosław Stećko jednoznacznie popierali eksterminację Żydów w niemieckim stylu”.

Kierowane przez Wiatrowycza instytucje kreują na Ukrainie jednostronny, niemal hagiograficzny obraz UPA jako „armii nieśmiertelnych” (tytuł jednej z książek opublikowanych przez CDWR). Sam Wiatrowycz wielokrotnie negował w wypowiedziach dla mediów ukraińskich i polskich ludobójstwo wołyńsko-małopolskie i jakąkolwiek zbrodniczą działalność UPA. Postawę taką Wiatrowycz zajął również w liście przesłanym na ręce Cohena, w którym zaprzeczył, że OUN i UPA brały udział w czystkach etnicznych na Polkach i Żydach po niemieckiej agresji na ZSRR. Jego zdaniem oskarżenia te są „integralną częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez ZSRR przeciwko ukraińskiemu ruchowi wyzwoleńczemu od czasów drugiej wojny światowej”.

Cohen przytoczył opinie kilku zachodnich historyków na temat Wiatrowycza i firmowanej przez niego polityki historycznej. Jared McBride z Kennan Institute stwierdził, że „Gloryfikacja OUN-UPA nie polega wyłącznie na historii. To obecny projekt polityczny, który ma skonsolidować bardzo jednostronny pogląd wewnątrz ukraińskiego społeczeństwa, co faktycznie spotkało się z głębszym odzewem na zachodniej Ukrainie. W tym względzie wdrażanie historii według nacjonalistów na terenie całego kraju wymaga wykorzenienia przekonań i tożsamości wielu innych Ukraińców, którzy nie podzielają narracji nacjonalistów”.

John Paul-Himka zarzucił Wiatrowyczowi, że ten odrzucał źródła nieprzychylne UPA i bezkrytycznie przyjmował cenzurowane źródła pochodzące z kręgów emigracyjnych OUN, co m.in. umożliwiło mu zignorowanie antysemityzmu OUN.

Prof. Jeffrey Burds z Northeastern University w Bostonie oskarżył Wiatrowycza wprost o fałszowanie źródeł historycznych. Stwierdził on, że „uczeni z jego zespołu publikują zbiory dokumentów, które zostały sfałszowane. Wiem o tym, bo widziałem oryginały, zrobiłem kopie i porównałem ich transkrypcję z oryginałami”. Zdaniem Burdsa usunięto „wszystko, co krytykowało ukraiński nacjonalizm, wyrazy antypatii i konfliktu wewnątrz kierownictwa OUN-UPA, sekcje, w których (…) podawano dowody przeciwko innym nacjonalistom, czy zapisy okrucieństw”. Na polecenie Wiatrowycza usuwano z tych dokumentów pojedyncze słowa, całe zdania, a nawet całe akapity.

Falsyfikatorską działalność wobec źródeł historycznych Wiatrowycz prowadził szczególnie w okresie, gdy był dyrektorem Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (2008-2010). Utrudniał wtedy również dostęp do źródeł niezależnym badaczom historii OUN-UPA. Ukraińsko-kanadyjski badacz Marco Carynnyk twierdzi, że ma dowody na to, iż Wiatrowycz fałszował źródła historyczne w swoich publikacjach, a później szukał pretekstów, by nie udostępniać źródeł, które mogłyby to wykazać. Z kolei McBride podaje, że Wiatrowycz jako szef Archiwum SBU wraz ze swoim zespołem „upewnili się, że wyłączyli z archiwum wszelkie dokumenty, jakie mogłyby rzucić negatywne światło na OUN-UPA, w tym na ich zaangażowanie w Holokaust i inne zbrodnie wojenne”.

Cohen przypomniał też o liście otwartym do Poroszenki, podpisanym przez ponad 70 historyków, w którym apelowali oni o zawetowanie ustawy zabraniającej krytyki OUN-UPA. Zareagował na to inicjator ustawy Jurij Szuchewycz – syn Romana Szuchewycza, dowódcy UPA i nadzorowanego przez Niemców 201. batalionu Schutmannschaft, hitlerowskiego kolaboranta i zbrodniarza wojennego – sam będący neobanderowskim aktywistą. Jurij Szuchewycz wystąpił do ministra edukacji Serhija Kwita – także znanego działacza neobanderowskiego – z żądaniem, by „patriotyczni” historycy odpowiedzieli na list historyków przeciwnych gloryfikacji OUN-UPA. Oskarżył ich przy tym o to, że rzekomo stoją za nimi „rosyjskie służby specjalne”. W następstwie żądań Szuchewycza Kwit podjął naciski przynajmniej wobec jednego z sygnatariuszy listu, by ten publicznie zmienił swoje stanowisko.

„W czerwcu ubiegłego roku – pisze Cohen – ukraińskie ministerstwo edukacji wydało dyrektywę do nauczycieli w kwestii „konieczności akcentowania patriotyzmu i moralności aktywistów ruchu wyzwoleńczego”, w której przedstawiono UPA jako „symbol patriotyzmu i ducha poświęcenia w walce o niepodległą Ukrainę”, zaś Banderę jako „wybitnego przedstawiciela” narodu ukraińskiego”. W konkluzji Cohen stwierdził: „Konsolidacja ukraińskiej demokracji – nie wspominając o jej ambicjach wstąpienia do UE – wymaga od tego kraju uporania się z ciemnymi aspektami swojej przeszłości. Natomiast, jeśli Wiatrowycz postawi na swoim, te kalkulacje mogą nigdy się nie sprawdzić, a Ukraina nigdy nie osiągnie pełnego rozrachunku ze swoją skomplikowaną przeszłością”.

Bezpardonowa krytyka, jaką poddał Josh Cohen Wiatrowycza i ukraińską politykę historyczną jest szczególnie wymowna w kontekście stosunku polskiego establishmentu polityczno-medialnego do pomajdanowej Ukrainy i samego Wiatrowycza. Szef ukraińskiego IPN i zarazem negacjonista wołyński oraz falsyfikator źródeł historycznych bywał przecież i zapewne jeszcze będzie gościem polskich mediów. Nigdy w tych mediach nie poinformowano polskiej opinii publicznej kim naprawdę jest Wiatrowycz, nigdy też nie poddano go tam rzeczowej krytyce, nie mówiąc już o napiętnowaniu. Polskie media wielokrotnie udzielały mu głosu tylko po to, by mógł swobodnie głosić swoje haniebne tezy w kraju, który stał się ofiarą ludobójczych zbrodni OUN-UPA. Poza nielicznymi wyjątkami nie zaprotestował przeciw temu świat polskiej nauki. Bzdury, jakie podaje na temat Wiatrowycza polska Wikipedia są najlepszym dowodem na to, że w Polsce mamy do czynienia z otwartą kolaboracją establishmentu polityczno-medialnego z pogrobowcami zbrodniczego nacjonalizmu ukraińskiego.

Także dla polskiego IPN Wiatrowycz jest cennym partnerem do współpracy, w tym m.in. do urządzania wspólnych wystaw o Katyniu i dyskursu na temat „konfliktu polsko-ukraińskiego”, no bo nie ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego[4]. Kierownictwo polskiego IPN upatruje zagrożenia dla polskiej tożsamości historycznej w pomnikach Armii Czerwonej, ale jakoś nie widzi takiego zagrożenia w firmowanej na Ukrainie przez Wiatrowycza polityce wybielania i heroizacji OUN-UPA.

Ten sam Josh Cohen niemal równocześnie z artykułem krytykującym ukraińską politykę historyczną udzielił wypowiedzi agencji Reutera pt. „Commentary: Why Ukraine’s NATO membership is not in America’s intererests” („Komentarz: Dlaczego członkostwo Ukrainy w NATO nie leży w interesach Ameryki”)[5]. Tym razem Cohen zwrócił uwagę na sprzeczne sygnały dochodzące z Waszyngtonu w sprawie ewentualnego członkostwa Ukrainy w NATO. Najpierw Alexander Vershbow (zastępca sekretarza generalnego NATO) powiedział, że nadszedł czas, by dostosować armię ukraińską do standardów NATO, a wkrótce potem amerykański ambasador przy NATO wykluczył rozszerzenie Sojuszu w ciągu następnych kilku lat. „Te mętne komunikaty – zauważa Cohen – wywołują jedynie zamieszanie, prowokując Rosję, jednocześnie dając fałszywe nadzieje Ukrainie. Z tego względu nadszedł czas, by Waszyngton powiedział jasno, że ukraińska akcesja do NATO nie wchodzi w grę”.

Jego zdaniem „NATO nie posiada niemal żadnej zdolności do obrony Ukrainy”. Przywołuje przykład niedanych gier wojennych, które wykazały, że NATO przegrałoby konflikt z Rosją w krajach bałtyckich w ciągu 36-60 godzin. „Trudno przewidywać jakikolwiek inny rezultat w przypadku Ukrainy” – twierdzi Cohen. Nie ma też wątpliwości, że „Rosja postrzega członkostwo Ukrainy w NATO podobnie, jak amerykański prezydent John Kennedy patrzył na rozlokowanie sowieckich rakiet na Kubie w 1962 roku”. Zatem decydenci amerykańscy „powinni zawsze zadać sobie następujące pytanie: czy to zaangażowanie zwiększy czy zmniejszy bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych? (…) ukraińska akcesja do NATO osłabia narodowe bezpieczeństwo Ameryki, a nie zwiększa je”.

Swój wywód Cohen sprowadza na koniec do postawienia wniosku, by Waszyngton wspierał Ukrainę gospodarczo i naciskał na Brukselę w sprawie przyspieszenia przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej. Kategorycznie podkreśla jednak, że próba wciągnięcia Kijowa w orbitę wpływów Zachodu „poprzez zaproszenie go do NATO nie leży w interesie narodowym USA”.

W miesiąc po powstaniu w Kijowie nowego rządu Wołodymyra Hrojsmana zaczęła się rozsypywać większość parlamentarna, która go poparła. Nawet w koalicji rządowej narasta opór przed przyjęciem warunków dyktowanych Ukrainie przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Ponadto z dokumentów ujawnionych podczas afery Panama Papers wynika, że prezydent Poroszenko „wyprowadzał” pieniądze do rajów podatkowych[6]. Zarzuty o przywłaszczanie publicznych funduszy, stawiane kiedyś Janukowyczowi, wydają się śmieszne w porównaniu z tym, co wychodzi na jaw na temat wciąż gloryfikowanego w Polsce Poroszenki. Nie ulega wątpliwości, że Ukraina pogrąża się w chaosie politycznym oraz zapaści gospodarczej. Zarówno jej szybkie członkostwo w NATO, jak i w UE – które zresztą oficjalnie wykluczył szef Komisji Europejskiej Jaen-Claude Juncker[7] – są nierealne. Przedstawiony powyżej punkt widzenia publicysty „Foreign Policy” na ukraińską politykę historyczną i perspektywę członkostwa Ukrainy w NATO może świadczyć o tym, że we wpływowych kręgach amerykańskich dojrzewa myśl o przynajmniej częściowym wycofaniu się z Ukrainy lub ewentualnym podzieleniu się wpływami w tym kraju z Rosją.

Chociaż Cohen zastrzegł, że USA nie mogą „pozostawić Ukrainy na pastwę losu” nie można nie zauważyć, iż znaną od dawna cechą polityki amerykańskiej jest właśnie porzucanie własnemu losowi krajów, do których wcześniej Biały Dom eksportował „demokrację” i „prawa człowieka” i które na skutek tego pogrążyły się w chaosie politycznym. Tak było w przypadku Afganistanu, Iraku i Libii. Tak też prawdopodobnie będzie w przypadku Ukrainy – kolejnego kraju zdemolowanego przez politykę amerykańską. Faktu tego nie dostrzega establishment polityczny nad Wisłą, który nadal poważnie traktuje mrzonki o budowaniu z Ukrainą tzw. bloku Międzymorza, nierealne już blisko 100 lat temu, kiedy po raz pierwszy wystąpił z tym Piłsudski.

[1] Poroszenko pozdrowił członków UPA w parlamencie i zrobił sobie z nimi zdjęcie, http://www.kresy.pl, 8.05.2016; Petro Poroszenko złożył hołd UPA; http://www.kresy.pl, 8.05.2016.

[2] United States Agency for International Development (Agencja Stanów Zjednoczonych dla Międzynarodowego Rozwoju) – rządowa agencja amerykańska kooperująca z Sekretariatem Stanu USA w zakresie administrowania cywilną pomocą zagraniczną. Została założona w 1961 r. przez prezydenta Johna F. Kennedy’ego formalnie dla gospodarczego wspierania przez USA krajów rozwijających się. Faktycznie USAID służy penetracji gospodarczej przez kapitał amerykański państw słabych ekonomicznie i narzucaniu im neoliberalnej drogi rozwoju zależnego.

[3] J. Cohen, The Historian Whitewashing Ukraine’s Past, http://www.foreignpolicy.com (strona internetowa czasopisma „Foreign Policy”), 2.05.2016; Foreign Policy: szef ukraińskiego IPN wybiela ukraiński nacjonalizm i fałszuje jego historię, http://www.kresy.pl, 4.05.2016.

[4] Ukraiński i polski IPN powołują komisję historyków, http://www.wiadomosci.wp.pl, 19.05.2015.

[5] J. Cohen, Commentary: Why Ukraine’s NATO membership is not in America’s intererests, http://www.reuters.com, 5.05.2016; Publicysta Foreign Policy: zapraszanie Ukrainy do NATO nie leży w interesie USA, http://www.kresy.pl, 6.05.2016.

[6] A. Łomanowski, Ukraina: kryzys bez końca, http://www.rp.pl (strona internetowa dziennika „Rzeczpospolita”), 11.05.2016.

[7] Koniec marzeń o szybkiej integracji z Zachodem. Juncker: Ukraina nie wejdzie do UE w ciągu najbliższych 20 lat, http://www.wiadomosci.dziennik.pl, 3.03.2016.

Bohdan Piętka

Oświęcim, 15 maja 2016 r.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *