Chińczycy wchodzą do Kirgistanu

Chińczycy bowiem wiedzą dobrze jakie branże i sektory ich interesują – deklarując chęć zaangażowania m.in. w zazdrośnie strzeżony sektor surowcowy. Znajdują się zaś w pozycji uprzywilejowanej – bowiem Kirgizi systematycznie spadają w rankingach wiarygodności inwestycyjnej, co systematycznie zniechęca potencjalnych partnerów z Zachodu. Wg Fund for Peace’s 2013 Failed States Index wylądował na pozycji 48. na 178 sklasyfikowanych krajów dla których zastrzeżono kategorię „ostrzeżenie”. W Azji Środkowej gorzej pod względem stabilności wypadł tylko Uzbekistan. Oczekiwania partnerów zewnętrznych i rządu w Biszkeku rozmijają się na wielu płaszczyznach – co było widoczne podczas lipcowego forum ekonomicznego. Władze zgłosiły podczas jego trwania zapotrzebowanie na przeszło 5 mld dolarów – podczas gdy międzynarodowe fundusze i agencje zadeklarowały ok. 2 mld dol, ale tylko pod warunkiem skuteczniejszego wdrażania programu „Skuteczne Państwo”. Zachodnie firmy ratingowe szacują kirgiski „podatek korupcyjny” na ok. 700 mln. dolarów rocznie.

Pekin okazał się mniej restrykcyjny. Odwiedzający 15. lipca Biszkek szef chińskiego MSZ Wang Yi podkreślił, że od 1991 r. inwestycje chińskie w Kirgistanie wyniosły już 1,7 mld dolarów – „bez dodatkowych warunków i w ramach równego partnerstwu”. Zapowiedział też gotowość ChRL do zwiększania obecności na tutejszym rynku. W zamian jednak uzyskują zabezpieczenie – i to w formie kontroli nad depozytami złota, czy uzyskując korzystne koncesje, takie jak prawo do stawiania fotoradarów i pobierania mandatów na drogach na południu i południowym-wschodzie kraju.

Malkontenci ostrzegają nie tylko przed skutkami takiej współpracy w skali makro, ale także domniemaną chińską infiltracją w ramach poszczególnych przedsięwzięć – czyli np. zatrudnianiem na kirgiskich budowach nielegalnych chińskich robotników. Zwolennicy uspokajają – że gwarancje dla Biszkeku oparte są nie tylko na relacjach dwustronnych, ale i wspólnym członkostwie w Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Ponadto Chińczycy chcą stabilności Azji Środkowej – bo to dla nich zabezpieczenie ich władzy w prowincji Xinjiang.

Oczywiście – w obu stanowiskach można dostrzec elementy prawidłowej analizy. Kirgistan przez 22 lata swej suwerenności wciąż dręczony jest obawami o jej zachowanie, jak dotąd raczej ze zróżnicowanym skutkiem. Z drugiej strony Chiny cierpiąc na nadmiar wolnych środków finansowych – starają się również poszerzyć swoje wpływy polityczne, niekoniecznie jednak drogą destabilizowania partnerów (co istotnie odróżnia działania Pekinu od historycznej linii Moskwy i Waszyngtonu). Paradoks polega więc na tym – że choć ostrzeżenia mogą być prawdziwe, to interesy obu stron faktycznie są zbieżne.

Konrad Rękas

Zapraszam też na Geopolityka.org

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *