Co mówiłem na Czerskiej

Temat szeroki, a czasu mało. Nieco ponad półtorej godziny, więc głos udało mi się zabrać dwa razy, ale gdyby próbować ten mój głos podsumować, to brzmiałoby to tak:

Czy Kościół jest inspiracją dla parlamentarzystów? – pytał mnie redaktor Mikołajewski.  Jasne, że tak – odpowiadałem. Dla niektórych będzie to inspiracja osobistych wyborów, ale jest też grupa, która inspiruje się Kościołem w wymiarze instytucjonalnym. I jest to też w istotny sposób związane ze sprawą księdza Lemańskiego. Bo tak naprawdę, to ma ona trzy wymiary. Prawny, doktrynalny i właśnie ów instytucjonalny, wymagający szerszego wyjaśnienia.

Aspekt prawny jest dla mnie jasny. Biskup miał prawo podjąć taką decyzję, a kapłan ma prawo się od niej odwołać. Sam zainteresowany mówił zresztą, że jego wolność, jako kapłana jest ograniczona z jednej strony ślubem posłuszeństwa, z drugiej zaś – wymaganiami doktryny. Biskup był więc – moim zdaniem – wobec księdza Lemańskiego w prawie.

Oczywiście z zainteresowaniem przyjąłem sam casus rzymskiego rekursu księdza, bo – w polskich realiach – jest to praktyka rzadka. Zakłada się bowiem, że biskup ma zawsze rację, choć prawo kanoniczne tak nie zakłada, dając właśnie prawo odwołania się do Stolicy Świętej od decyzji zwierzchnika. Ja – ceniąc samo zjawisko rekursu – uważam go tutaj za nieskuteczny.

Aspekt doktrynalny. Uważam, że tu także arcybiskup Hoser jest w prawie. Nie oglądałem wszystkich audycji z udziałem księdza Lemańskiego, ale fragmenty tej z udziałem małżeństwa Terlikowskich mnie zdziwiły. To było – jak na kapłana, moim zdaniem – więcej niż chodzenie po krawędzi. Tu też powtarzam – w wymiarze doktrynalnej władzy biskupa nad kapłanem – arcybiskup Hoser jest w prawie.

Wreszcie kwestia trzecia. To ten wymiar sprawy, który na potrzeby tej dyskusji nazwałem właśnie jej wymiarem instytucjonalnym. Ksiądz Lemański opowiadał bowiem o pozaprawnych szykanach na przykład ze strony współbraci. O niedopuszczaniu go do czynności liturgicznych – choć w sensie prawnym takiego zakazu nie ma – bądź techniczne mu ich utrudnianie. Na kapłański ostracyzm. To zupełnie rozumiem. Swego czasu – jako zwolennik Mszy trydenckiej – sam go ze strony kościelnych urzędników doświadczyłem. I tu każda świecka, urzędnicza szykana wydaje się błahostką. To jest właśnie ten instytucjonalny wymiar, o którym mówię.

Trzeba powiedzieć wprost. Jesteśmy w czasie przełomu. I Kościół, jako ważna instytucja publiczna, instytucja życia społecznego odeszła na zachodzie w przeszłość. I u nas też tak się stanie. Czasy, w których ksiądz proboszcz – obok pana burmistrza i pana starosty –jest ważną osobą publiczną, także i u nas będą przeszłością. Ja tego żałuję, ale tak to będzie. I to, co wejdzie na to miejsce to będzie Kościół osobistego świadectwa. A proces ten przyspiesza papież Franciszek.

I nie zaglądając nikomu w serce jest tego wymiaru instytucjonalnego i aspekt inny. Aspekt – mimo komunistycznych prześladowań – społecznego awansu. Syn w seminarium był przecież niegdyś przedmiotem sąsiedzkiej dumy. Synonimem rodzinnego sukcesu. To też wywarło swój wpływ na wiele powołań. I dziś, to wszystko, co ma wobec księdza Lemańskiego wymiar pozaprawny, jest właśnie pochodną owej – odchodzącej w przeszłość polskiej, eklezjalnej instytucjonalności.

Tak jest też i w wielu korporacjach – stwierdziła obecna na sali profesor socjologii. No tak – dopowiem dziś – tylko owa – instytucjonalna korporacyjność się zmienia. Bo dziś – mówiłem dalej – po 1989 roku kapłaństwo nie jest, dla wybierających je, awansem społecznym w żadnym sensie. Jest wyborem serca na rzecz porzucenia oferowanych przez świat awansów. Dziś – najmłodszy polski biskup – ma 44 lata. I raczej w perspektywie owej, opisanej powyżej instytucjonalności nie patrzy.

I drugi mój głos. Ksiądz Lemański stwierdził, że Kościół powinien dziś odpowiadać na każde pytanie każdego człowieka. I że jego bardziej, niż anty rodzinne programy edukacyjne boli, gdy podczas rocznicowej Mszy w Chełmie nad Nerem, gdzie wymordowano 200 tysięcy Żydów, kaznodzieja mówi o zagrożeniach stojących przed Polską, a nic o kaźni tychże Izraelitów.

Tak. Tak nie powinno być. Powinno się mówić o jednym i o drugim. Powinno się – jak papież Franciszek – wychodzić do ludzi. Bo jeśli dziś, w moim bloku, na 42 mieszkania, podczas Kolendy drzwi otwiera 5, to trzeba sobie powiedzieć jasno, że ów parafialny, instytucjonalny Kościół tego nie zmieni. Zmieni go jedynie śmiałe wyjście do ludzi z przesłaniem osobistego świadectwa. Świadectwa, które nasi gospodarze – Gazeta Wyborcza – wydaje się nie widzieć, koncentrując się bardziej na problemach Kościoła. Jego kłopotach. Zdarzających się w Nim nadużyciach, będących przecież marginesem Jego życia. I mam nadzieję, że w wyniku mojego udziału w tej debacie, dostrzeże ona od czasu do czasu to, co jest esencją chrześcijańskiego przesłania. A jest nią choćby to życie zakonnicy, w jednym z domów w moim okręgu wyborczym, która 52 lata – całą swą zakonność – spędziła na dwóch salach, na których przebywa 8 leżących, nieuleczalnie chorych kobiet.

Przestrzegam także tych, którzy dziś zachwycają się medialnymi, gestami papieża Franciszka. Bo jak wiadomo są na świecie trzy rzeczy, o których nie wie nawet sam Duch Święty: ile jest żeńskich zgromadzeń zakonnych, gdzie jest pokora u kanoników oraz co myślą Jezuici. A papież Franciszek jest właśnie Jezuitą. I nie zdziwię się specjalnie – tu dopowiadam – jeśli ci sami, co dziś chwalą go – słusznie – za stary samochód – będą go krytykować za żelazną niezłomność w kwestiach zasadniczych.

I na koniec. Polski Kościół – będąc na przełomie – zmienia się. I będzie się zmieniał. Będzie coraz bardziej Kościołem osobistego świadectwa. Kościołem odpowiadającym na pytania wiernych. A symbolem owej zmiany jest dla mnie postawa dwóch, obecnych, polskich biskupów. Jeden zaprasza do swej katedry wszystkich mieszkańców swego miasta, by swobodnie odpowiadać na ich pytania. Drugi, który – pewnie chcąc przenieść owo doświadczenie na swój grunt – zaprasza do hotelu 200, wyselekcjonowanych przedstawicieli Akcji Katolickiej. Ten pierwszy model nadchodzi. Ten drugi – odchodzi. 

Relacja z debaty w Gazecie Wyborczej: http://wyborcza.pl/1,75478,14589285,Co_w_polskim_Kosciele_mozna_mowic__O_czym_lepiej_milczec_.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk

Jan Filip Libicki

 aw

www.facebook.com/flibicki

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *