Co naprawdę stało się na Ukrainie?

„Zabijanie cywili”, „Walka z dyktaturą”, „rewolucja i jej bohaterowie”, „Janukowycz – zbrodniarz i tyran”. To najczęściej pojawiające się w mass mediach hasła opisujące to co działo się w ostatnich dniach na Ukrainie. W pełnej emocji pro-rewolucyjnej propagandzie mass mediów trudno nieraz wyłuskać fakty na temat danych wydarzeń. Spróbujmy jednak to uczynić w stosunku do okoliczności ukraińskiej rewolucji.

 

„Janukowycz kazał strzelać do bezbronnych ludzi”

Czy aby na pewno? Owszem część dziennikarzy eksponowało to, iż od kul funkcjonariuszy „Berkutu” mieli być ranieni również sanitariusze śpieszący z pomocą postrzelonym. Cóż, jeśli było to działanie celowe i zamierzone, to coś takiego było karygodną zbrodnią. Za szybko jednak jest na ocenę tego, jak czy i jak często mieliśmy na „Majdanie” z celowym strzelaniem do sanitariuszy i innych pokojowo nastawionych ludzi (nie można wszak wykluczyć, iż chaosie zamieszek takie działanie było niezamierzone). Tym bardziej zaś nie wiemy, czy swoją aprobatę dla takich czynów dał sam Wiktor Janukowycz. Jeśli powiedział (lub napisał) on coś w stylu: „Tak, macie mają zgodę na strzelanie do wszystkich, niezależnie od tego jak się zachowują i czy są uzbrojeni” to oczywiście byłby winien. Ale póki co, żadnych dowodów, a nawet poszlak na to po prostu nie ma.

            

Są jednak poszlaki, a nawet dowody na to, iż w swej masie demonstranci, którzy 18 i 20 lutego b. roku  „biegali” po ulicach Kijowa nie byli ani bezbronni ani pokojowo nastawieni. W każdym z tych dni, gwałtowne i krwawe zamieszki były bowiem inicjowane przez część pro-majdanowskich manifestantów. Tak było 18 lutego, kiedy to opozycjoniści maszerujący na parlament zaczęli atakować milicję (również przy użyciu broni palnej), Podobnie też się działo 20 lutego, gdy cała krwawa strzelanina w Kijowie zaczęła się od tego, iż ostrzelano milicjantów „Berkutu” (w wyniku czego co najmniej 23 z nich zostało rannych). O tym wszystkim zgodnie informowały mass media, tyle, że później fakty te zostały przytłoczone emocjonalnymi komentarzami w rodzaju: „Berkut morduje cywilów”, „Janukowycz ma krew na rękach”. Prawda jest jednak taka, iż 18 i 20 lutego nie mieliśmy do czynienia ze scenariuszem „Krwiożercza milicja zabija bezbronnych ludzi”. To była po prostu sytuacja, w której po ulicach miasta biegało kilka tysięcy zwykle uzbrojonych ludzi (z których część miało pistolety, strzelby i karabinki) atakujących milicjantów.  Był to logiczny afekt innego faktu, a mianowicie tego, iż na Majdanie i jego poboczach przez kilka wcześniejszych tygodni  funkcjonowało kilka tysięcy zbrojących się i ćwiczących do walki z milicją bojówkarzy. Zresztą, poza pobiciem 30 listopada 2013 roku studentów na „Majdanie” (gdzie rzeczywiście doszło do atakowania przez „Berkut” bezbronnych i pokojowo nastawionych demonstrantów), wszystkie z poprzednich gwałtownych i krwawych starć były inicjowane przez manifestantów. I często milicjanci w obliczu agresji części demonstrantów zachowywali się bardzo powściągliwie (np. nie atakując ludzi, którzy bili ich kijami, zrywali im z głów kaski, etc.). Gwoli sprawiedliwości należy jednak dodać, iż przez długi czas „oficjalni” liderzy Majdanu wzywali do powstrzymania się od przemocy (co do Kliczki można powiedzieć, iż mniej lub bardziej wyraźnie czynił on do samego końca).

 

                                     „Janukowycz – krwawy dyktator i tyran”

 Janukowycz to prawdopodobnie chciwy i skorumpowany człowiek (choć od formułowania definitywnych ocen w tym zakresie są raczej sądy aniżeli mass media czy „opinia publiczna”) , ale gdyby rzeczywiście był krwiożerczym tyranem i dyktatorem to zamiast pozwalać sobie przez parę miesięcy grać na nosie, to już dawno rozjechałby Majdan czołgami, a liderów opozycji powywieszałby na latarniach. Z dotychczasowego przebiegu wydarzeń wynika raczej, że Janukowycz to bardzo ustępliwa, niezdecydowana i skłonna do kompromisów osoba. Janukowycz i jego ludzie szli wszak już kilka razy na wyraźne ustępstwa wobec opozycji. Dwukrotnie wszak ogłoszono i zrealizowano amnestię wobec aresztowanych demonstrantów. Odwołano pakiet rzekomo „dyktatorskich ustaw”, proponowano Kliczce i Jaceniukowi objęcie czołowych pozycji w rządzie. Także, wspomniana już przeze mnie, znaczna powściągliwość milicji w reakcji na agresję ze strony demonstrantów była prawdopodobnie odgórnym poleceniem ze strony władz, które nie chciały zaostrzać sytuacji.

Niech żyje rewolucja?

My Polacy – ze względu na historię – lubimy kibicować wszelkim rewolucjom, zbrojnym buntom i powstaniom skierowanym przeciw rządzących. Jednak to jest raczej nasza narodowa wada niż zaleta. Zasadniczo bowiem rzecz ujmując, należy być podporządkowanym nawet tym władzom, które w pewnych aspektach postępują źle i niesprawiedliwie. Owszem nie należy być posłusznym tym rozkazom i poleceniom, które nakazują nam czynić coś ewidentnie grzesznego  (np. zabijać niewinnych, cudzołożyć czy czcić bożki), ale takiego nieposłuszeństwa nie należy mylić braniem do ręki „miecza” i kierowaniem go przeciwko rządzącym. Św. Paweł Apostoł, w czasach, gdy w imieniu Boga,  pisał swe napomnienia o tym, iż „nie ma władzy jak tylko od Boga” i że „każdy kto przeciwstawia się władzy przeciwstawia się porządkowi Bożemu i ściąga na siebie wyrok potępienia” (Rzymian 13, 1-2) najpewniej wiedział, iż rządzący Neron jest złym władcą (który np. zabijał chrześcijan). I zgodnie z tym nauczaniem apostolskim starożytni chrześcijanie unikali wywoływania zbrojnych rozruchów przeciwko nieraz prześladującym ich władcom. Ks. Piotr Skarga tak opisywał ową postawę: „Nie doznana rzecz, póki chrześcijanom Pan Bóg dawał panów pogańskich, aby im się kiedy Święci Męczennicy mocą bronili, albo na ich urzędników rękę podnieśli i lud burzyli. Znali w nich z Apostołem moc i urząd Boski, i źle a niewinnie rozlewających krew ich czcili, i byli posłuszni tam, gdzie jawnego grzechu w ich rozkazaniu nie było, chociaż z największą szkodą, żalem i utratą majętności i zdrowia swego”. Z kolei Leon XIII w encyklice  “”Diuturnum illud” tak o tym pisał: „Pierwsi chrześcijanie postawili nam pod tym względem wzór znakomity; z największą niesprawiedliwością i okrucieństwem prześladowani przez pogańskich cesarzy, nigdy nie przestali się zachowywać posłusznie i ulegle; wydawało się wprost, iż tamtych srogość chcą przemóc własną pokorą (…) Inna sprawa była, gdy cesarze przez swoje dekrety lub pretorzy przez swoje groźby chcieli ich zmusić do sprzeniewierzenia się wierze chrześcijańskiej lub innym obowiązkom: w takich chwilach woleli zaiste odmówić posłuszeństwa ludziom niż Bogu. Wszakże i w podobnych okolicznościach dalecy byli od tego, aby jakikolwiek wszczynać bunt i majestat cesarski obrażać, a jednego tylko żądali, aby wolno im było swoją wiarę otwarcie wyznawać i być jej niezachwianie wiernymi. Poza tym nie myśleli o żadnym buncie, a na tortury szli tak spokojnie i ochoczo, że wielkość ich ducha brała górę nad wielkością zadawanych im mąk„.

          

 Z pewnością rządy Janukowycza nie należały – delikatnie mówiąc – do wzorcowych. Powszechne przyzwolenie na korupcję, bogacenie się rządzących i ich rodzin przy jednoczesnym biednieniu większości społeczeństwa, łamanie prawa – to poważne wady tych rządów. Czy jednak to wszystko upoważniało zbrojne obalanie rządzących?  Owszem, w przypadku oczywistej i długotrwałej tyranii łamiącej podstawowe prawa naturalne przynależne wszystkim ludziom, można – ale w bardzo ostrożny sposób – rozważać moralną możliwość wystąpienia przeciwko takowej na drodze przemocy (wówczas, gdy wyczerpane zostały inne środki oporu i zmiany sytuacji, gdy spowoduje to większego zamieszania i zła). Takie jest mniej więcej nauczanie św. Tomasza z Akwinu. Można więc powiedzieć, iż jest to swego rodzaju „wyjątek” od wskazanej powyżej normy nauczania katolickiego, wedle której nie mamy prawa w sposób zbrojny buntować się przeciwko niesprawiedliwości rządzących. Jest jednak też oczywiste, iż przypadki, w których obywatele mają prawo wymierzyć broń w rządzących, jeśli w ogóle się zdarzają, to praktycznie rzecz biorąc są bardzo rzadkie. Nie ma też tak naprawdę żadnych silniejszych przesłanek, by twierdzić, że taka sytuacja miała miejsce w przypadku władzy Janukowycza (choćby dlatego, że za rok miały odbyć się wybory prezydenckie, w których można było wybrać kogoś innego).

Fakty zamiast emocji i mitów

Mówi się, iż „historię piszą zwycięzcy”. Póki co jednak pamiętajmy o tym jakie naprawdę były okoliczności ukraińskiej rewolucji. Nie było więc po prostu „strzelania do cywilów”. Mieliśmy tu za to do czynienia ze strzelaniem do uzbrojonych i agresywnie zachowujących się bojówkarzy. Janukowycz to nie „krwawy dyktator i tyran”, ale słaby, idący ciągle na ustępstwa wobec opozycji człowiek, który przez parę miesięcy nie podejmował żadnych bardziej stanowczych kroków wobec demonstrantów (to, że prawdopodobnie był chciwy i łasy na łapówki jest inną sprawą). Zbrojne obalenie legalnych władz Ukrainy nie było zaś „słuszną i szlachetną walką o wolność”, ale subiektywnie zrozumiałym, tym nie mniej niemoralnym i godnym dezaprobaty działaniem niezgodnym z tradycyjnie chrześcijańskim nauczaniem na ów temat.

 

Mirosław Salwowski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Co naprawdę stało się na Ukrainie?”

  1. Przeczytałem cały artykuł a odpowiedzi na tytułowe pytanie się nie doczekałem. Naprawdę na Ukrainie chodzi oczywiście o bazy rosyjskiej floty czarnomorskiej i panowanie na Bliskim Wschodzie.

  2. Chodzi głównie o zainstalowanie tzw. tarczy rakietowej blisko granic Rosji. Rakiety wchodzące w skład tarczy z łatwością można uzbroić w ładunki ziemia-ziemia, a wówczas cele na terenie Rosji byłyby całkowicie bezbronne. http://3rm.info/38607-ssha-gotovyatsya-k-voyne-s-rossiey.html Zydo-pedało-masoneria atlantycka i ich płatne ladacznice w całej Europie z nienawiścia patrzą na Rosję – jedyne państwo broniace chrześcijan. Oczywiście, Rosja przegra, siły piekielne czasowo zatriumfuja w poczuciu bezkarności, i wtedy nastapi „niemiłosierna szarża zastepów anielskich”, robactwo, wraz z ich dziwkami i bekartami, zniknie na wieki z powierzchni ziemi …

  3. Na zdrowy rozum, to w naszym interesie leży nie popierać rewolucji na Ukrainie, ale w tarcze nie wierzę. Amerykanie nie chcieli tarczy nawet w Polsce. Przewagę militarną mają taką, że nic nie potrzebują. A reszta tego, co Pan napisał to już jakaś mania. KGB nawróciło się? A może to byli aniołowie?

  4. KGB tak sie nawróciło, jak Konstantyn Wielki – czyli nijak, chyba ze na łozu smierci. jednakowoż widzą, że chrześcijańskie zasady skutecznie działaja i umozliwiaja odbudowę/ocalenie Imperium. Natomiast zachodnie pedalstwo/feminizm/genderyzm – to dla Imperium degeneracja. I to wystarczy.

  5. „…Przewagę militarną mają taką, że nic nie potrzebują. …” – nie. Zwłaszcza nie maja przewagi w rakietach jądrowych. Nie maja czym zestrzelic ani Iskandera, ani Wojewody (zwanego też Szatanem). Natomiast, w przypadku odpalenia z terytorium Ukrainy szybkich rakiet w stone rosyjskich silosów startowych, rosyjski system obrony antyrakietowej nie zdążyłby zadziałać. Problem polega na tym, że amerykańskie (anty)rakiety wchodzące w skład tarczy antyrakietowej to de facto komponenty rakiet ziemia-ziemia ze zmienionych głowicami, z ofensywnych-jadrowych na defensywne-odłamkowe. Jednakowoz, rakiety te zachowują cały czas możliwość szybkiego przezbrojenia z głowic defensywnych na ofensywne-jadrowe, w szczególności na głowice do głebokiej penetracji gruntu, wywołujących podziemne wybuchy jądrowe. Pod płaszczykiem instalacji defensywnej (tarcza) Amerykanie mogliby więc zainstalowac w poblizu granic Rosji de facto ofensywną broń jądrową. A potem … No cóż… To zwycięzcy pisaliby historie.

  6. „Amerykanie nie chcieli tarczy nawet w Polsce. ” – bo to za daleko od Rosji, gdyby tarcza maiała zostac użyta ofensywnie. Poza tym, kraje NATO mają więcej interesów w Polsce niz na Ukrainie, wiec Rosyjska kontra wymierzona w Ukraine bolałaby Zachód mniej, niż wymierzona w Polskę.

  7. 1. Chrześcijańskie zasady, czyli np. miłość nieprzyjaciół, nie stawianie oporu złemu, poświęcenie i zaparcie się siebie?! Oni się nawrócili najwyżej na typową etykę ewolucyjną (dekalog). 2. Amerykański uderzeniowy okręt podwodny typu Sea Wolf robi przy prędkości maksymalnej w trybie alarmu bojowego tyle szumu, co jego rosyjski odpowiednik stojąc w porcie z odstawionymi maszynami. 3. W pańskich scenariuszach wszystko znika z powierzchni Ziemi. Jeśli coś zostanie, to właśnie robactwo.

  8. Niechby nawet TYLKO Dekalog – to przecież tez część chrześcijańskiego dziedzictwa. Co do amerykańskich „cudów techniki” – bywaja skuteczne przeciw arabusom, Wietnam pokazał ich nieskuteczność przeciw regularnej, kompetentnej armii. I niewiele się zmieniło. Amerykanie, a raczej ameryjkańskie żydomasońskie elito (te od NWO) są zainteresowane włąsnie globalna hekatombą. Po to im rakiety jadrowe u granic Rosji. Bez ogólnoswiatowej masakry, rozpaczy i głodu nie uda sie im totalne zniewolenie, a bez tego obecne żydomasońskie elity nie przetrwaja.

  9. Jak wiadomo trójkąt z okiem w środku jest: 1/ katolickim symbolem Opatrzności Bożej względnie Trójcy Św. (od 1620 roku); 2/ masońskim i wolnomularskim symbolem Niosącego Światło (tj. Lucyfera); 3/egipskim znakiem Ozyrysa; 4/satanistycznym znakiem Lucyfera. Która symbolika jest właściwa? Sama z siebie żadna nic nie znaczy, bo jak powiedział Arystoteles: „każda wypowiedź coś znaczy, ale nie jako narzędzie, lecz jak powiedzieliśmy, na mocy umowy” [Hermeneutyka]. Ja będę twierdził, że trójkąt z okiem w środku jest symbolem Opatrzności Bożej a jakiś protestant mi powie, że tym samym czczę Lucyfera. Język ludzki bazuje na zdolnościach symbolicznych a nie predykatywnych, które są wtórne. Wydaje się, że pojawianie się gramatyki jest wydarzeniem kulturowo-historycznym całkiem niedawnym. Większość ludzkich populacji ma duże kompetencje symboliczne i małe gramatyczne (teologia katolicka widzi w tym skutek grzechu pierworodnego). Z tego właśnie powodu historiozoficzne proroctwa są nic nie warte. Popper określił to „nędzą historyzmu”. Można sobie nazywać diabłem Rosję, Polskę, USA, masonów, Żydów, Niemców, elity, masy, koty, gwiazdy i co kto lubi. Ale żeby to uzasadnić to już trzeba jakiś determinizm historyczny (czyli de facto materializm) przyjąć.

  10. https://www.youtube.com/watch?v=suY02BR2qfg Nie dajmy się rozgrywać okrągłostołowej partiokracji przeciwko Ukraińskiemu Majdanowi, gdyż ten jest wyłącznie antysystemowym zrywem narodowym (nie zaś partyjniackim, jak starają się Nam wmówić establishmentowe media, po których NCzas bezmyślnie papuguje) w stylu Naszej bezpartyjnej Solidarności z lat 80’tych. http://partialibertarianska.org/oswiadczenie-ws-wydarzen-w-kijowie/ Jeśli bowiem Nasi bracia Ukraińcy (którzy nie są bynajmniej antypolscy, skoro w tych – kompletnie już zapomnianych przez nowe ukraińskie pokolenia – zbrodniach nacjonalistycznych z lat 40’tych ubiegłego wieku brała udział jedynie marginalna ich część, z którą się teraz bynajmniej Ci w przeważającej swej większości młodzi Niepodległościowcy Ukraińscy z Majdanu nie utożsamiają) wprowadzą u siebie antypartyjne JOWy, to My powinniśmy ich w tym teraz z całych sił wspierać (a nie dawać się mediokracji przeciw nim szczuć), bo tylko wówczas sami na ich Niepodległości skorzystamy i będzie Nam o niebo łatwiej również u Nas w Polsce odzyskać utraconą Suwerenność Narodową od znienawidzonej powszechnie kliki partyjnej z Wiejskiej – DLATEGO APELUJĘ O WSPIERANIE UKRAIŃSKIEGO ODPOWIEDNIKA ANTYSYSTEMOWEJ „SOLIDARNOŚCI WALCZĄCEJ”, TAK JAK SAMI BYŚMY SOBIE ŻYCZYLI, ABY NAS UKRAINA W GODZINIE PRÓBY POPIERAŁA, KIEDY SAMI BĘDZIEMY WALCZYĆ O SWOJĄ UTRACONĄ WOLNOŚĆ!

  11. Dlatego Pan Jezus zalecał oceny ex post: „po owocach” i „od drzewa figowego uczcie się”. Wiadomo, jaki zestaw atrybutów mają posiadać Antychryst et consortes. Wiadomo, co i przez jaki czas maja robić, jak maja być przyjęci przez elity i przez masy. Wystarczy obserwować.

  12. PK: Nam się te owoce czkawką odbiły. Ja mam inną tradycję LOKALNĄ. Mój patriotyzm jest inny niż Pańska uniwersalistyczno – totalistyczna jego odmiana. Na moich rodzinnych ziemiach, obecnie tzw. Południowe Podlasie, czyli Polska C, czy nawet D (program biedystyczny p. Ratnika mamy zrealizowany) istniała unia brzeska na mocy, której część prawosławnych uznała Rzym zachowując swoją tradycję i liturgię. Unitów prześladowano za wierność Rzymowi, Zachodowi, niszcząc w końcu zupełnie. Cerkiew nienawidziła ich bardziej niż łacinników. Dlatego mnie jest trudno zmienić front na procerkiewnosłowiański. Odebrałbym to jako zdradę, bez względu na intelektualne argumenty. A i tych nie bardzo mam. Wychowałem się na Bocheńskim OP, Konecznym, Miłoszu, Giertychu OP, tradycji koła krakowskiego np. Łukasiewiczu. Poza tym znam kilku księży pracujących na wschodzie. Oni twierdzą, że: 1/ateizm jest panującą ideologią w Rosji, jeśli Putin ich ochrzci jak nas Mieszko to ze 100 lat potrwa chrystianizacja a do tego czasu będzie wschodnie imperium rzymskie; 2/ cerkiew jest bardzo wrogo nastawiona do KK. Ja nie jestem gotowy wyjść z KK i przenieść się do Cerkwi. Tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *