Dlaczego nikt nie stawia pomników Aleksandrowi Wielopolskiemu?


W mediach i pośród polityków narasta spór o Powstanie Styczniowe, tak się bowiem akurat składa, że mamy w tym roku okrągłą rocznicę wybuchu rebelii w 1863 roku. Przedmiot sporu jest wielce interesujący: nie ma dyskusji nad sensownością tego zdarzenia, lecz kto próbuje je „zawłaszczyć dla celów politycznych”. Innymi słowy: tradycyjna przepychanka PiS z PO i PO z PiSem.

Niestety, obydwie te partie dowodzą w ten sposób, że pochodzą z tego samego zatrutego pnia rewolucyjno-insurekcyjnego, ponieważ żadna z nich nie jest zdolna dokonać refleksji nad sensownością samego Powstania. W sumie ich spór dotyczy tylko tego, która z tych partii jest lepszym spadkobiercą tej tradycji politycznej. Konflikt ten przypomina mi jako żywo spór „czerwonych” (rebelianci radykalni, z socjalnym podtekstem) z „białymi” (rebelianci umiarkowani), gdzie spadkobiercami „czerwonych” jest PiS, a „białych” PO. Tak, wbrew utartym schematom historycznym – odziedziczonym po nauce historii powstałej w PRL – „biali” nie byli żadnymi konserwatystami, a jedynie bardziej zamożnymi insurekcjonistami. Wywołane przez „czerwonych” Powstanie nie było niczym innym jak ruchawką, która niechybnie szybko by padła, gdyby zachowawcze grupy społeczne opowiedziały się przeciwko niemu i wsparły rządowe wojska i administrację w oczyszczeniu kraju z elementów – jakby to powiedziano w neokońskiej nowomowie – „terrorystycznych”. Największym nieszczęściem było to, że „biali” koniec końców do Powstania się przyłączyli, dali mu świeżą krew i uczynili zeń autentyczny bunt, którego nie mogły uśmierzyć tak łatwo i szybko rządowe oddziały. Dało to rosyjskim władzom – niechętnym Polakom i polskości – znakomity pretekst do rozprawienia się z rodzącymi się polskimi uprawnieniami autonomicznymi (efekt reform margrabiego Wielopolskiego) i z polskim ziemiaństwem na ziemiach na wschód od Bugu. 

Prawda jest taka, że jedynym – dosłownie samotnym politycznie i towarzysko – polskim konserwatystą tego okresu był margrabia Aleksander Wielopolski. Był to polityk powszechnie nielubiany, znienawidzony, ponieważ chciał pracować a nie walczyć. Nie wierzył w jakąkolwiek zbrojną rebelię i pokonanie gigantycznej armii rosyjskiej za pomocą samopałów i kos na sztorc. Miał oczywiście rację. Nie wierzył także, że Austria, a szczególnie Prusy, zgodzą się na odbudowę Polski, gdyż poczułyby się natychmiast zagrożone. Dlatego walczył mózgiem o to, co wtenczas jako jedyne wydawało się realne: autonomię Królestwa Polskiego. Walczył o polskie szkoły i polską administrację. Nic więcej w tamtych warunkach nie było możliwe. Nie był i nie mógł być zrozumiały w narodzie, który wyłącznie chciał walczyć i zachwycał się własnymi porażkami, widząc w nich jakieś urojone „zwycięstwa moralne” (Gloria victis).

Fakt, że politycy PiS i PO spierają się dzisiaj nie o postać Aleksandra Wielopolskiego, lecz o to, kto jest lepszym „patriotą” i lepiej uczci Powstanie Styczniowe, jest symptomatyczny. Pokazuje bowiem, że żadna z tych partii nie odwołuje się do autentycznej tradycji konserwatywnej. Obydwie partie „centroprawicowe” spierają się o dziedzictwo polskich karbonariuszy, którzy głosili rewolucję socjalną, zabór prywatnego mienia bez odszkodowania (uwłaszczenie) i niezwykle chętnie posługiwali się retoryką patriotyczną i religijną dla osiągnięcia swoich celów. Osobiście mam duże wątpliwości czy nienawiść polskich powstańców do cara i Rosji miała przyczyny wyłącznie narodowe. Proste pytanie: czy na ziemiach polskich insurekcjoniści i cała tradycja romantyczna nienawidzili cara jako Rosjanina – który odebrał Rzeczypospolitej niepodległość – czy jako rosyjskiego reakcjonisty? Polska tradycja rewolucyjna (podobnie jak i zachodnia) widziała w caracie symbol wstecznictwa i reakcjonizmu, odporu ideałom Oświecenia, demokracji, przyrodzonych uprawnień człowieka, tolerancji religijnej, obrony własności grup posiadających. Wydawał się im prawdziwym katechonem powstrzymującym w Europie demokratyczno-socjalną i antyklerykalną rewolucję. Przecież „czerwoni” byli silnie powiązani z zachodnią masonerię. Właściwie stanowili część wielkiego rewolucyjnego pan-europejskiego spisku.

Od takiej tradycji politycznej każdy konserwatysta winien natychmiast się odciąć i bronić polityki margrabiego Wielopolskiego. Tak, wiemy, że tradycyjnie będziemy szantażowani moralnie grobami powstańców i widokami Syberii. Tak, wiemy, że tradycyjnie oskarży się nas o brak patriotyzmu, narodowe szkodnictwo, agenturalność, zaprzaństwo i to wszystko, co rewolucyjni patrioci mają w swoim pijarowskim arsenale. Jeśli jednak damy się sterroryzować propagandzie „czerwonych”, to będziemy jak ci „biali” z Powstania Styczniowego. Romuald Traugutt dobrze wiedział, że powstanie nie ma – z perspektywy militarnej – jakichkolwiek szans. Jednak dowodził nim do ostatka, gdyż przecież nie wypadało aby Polak nie walczył, gdy cała Polska walczy. Sterroryzowany moralnie przez ówczesnych „prawdziwych patriotów” stanął na czele sprawy beznadziejnej, przeciwstawnej oczywistym interesom jego własnej grupy społecznej, rewolucyjnej i antykatolickiej. No bo nie umiał inaczej, bojąc się zarzutu o narodową apostazję i dołączenia do jednej grupy z „zaprzańcem” Wielopolskim. A przecież wiedział, że to ten ostatni ma rację!

Dziś podobnie jest z PiS i PO przy sporze o Powstanie Styczniowe. PiS szarżuje „patriotyzmem” – niczym „czerwoni” – w wyniku czego nowi „biali”, czyli PO, cofają się, bojąc się zarzutów o brak patriotycznego uniesienia. W związku z tym Prezydent i partia rządząca włączają się w uroczyste obchodzenie i promowanie samobójczej tradycji politycznej. To nie jest tylko historia. Ta tradycja polskiego romantyzmu nadal żyje i nadal jest groźna. Nadal jest rewolucyjna i zdolna pchnąć w przyszłości Polskę do jakiegoś irracjonalnego ruchu politycznego w imię walki „o wolność naszą i waszą” lub posłać polską młodzież z kosami na armaty. Dlaczego nikt nie stawia pomników Aleksandrowi Wielopolskiemu?

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!”

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Dlaczego nikt nie stawia pomników Aleksandrowi Wielopolskiemu?”

  1. Polityka ocenia się na podstawie skuteczności jego działań. Wielopolski nie tylko nie zdołał zapobiec wybuchowi powstania, ale znacznie go przyspieszył urządzając brankę, co z perspektywy czasu wydaje się posunięciem idiotycznym. Tak jak nie powinno się celebrować i szczególnie upamiętniać narodowych hekatomb, tak też nie powinno się stawiać pomników ludziom pokroju Wielopolskiego. Koncepcję miał może i słuszną, ale z wykonaniem było już gorzej.

  2. A gdyby powstanie wybuchło później i z udziałem tych, którzy zostali poddani poborowi – to niby w czym byłoby to lepsze?

  3. Nie twierdzę, że opóźnienie byłoby korzystne. W zasadzie nie mam zdania na ten temat. Odnoszę się jedynie do decyzji o brance. W zamierzeniu miała zapobiec wybuchowi rebelii, a tylko ją przyspieszyła. Było to więc działanie przeciwskuteczne. Mając w perspektywie kilkanaście lat gdzieś na Kaukazie z bardzo małym prawdopodobieństwem powrotu do ojczyzny, wybór zbrojnego przeciwstawienia się zaborcy był logiczny. Wielopolski zdaje się tego nie rozumiał. W mojej ocenie ten ogromny błąd co najmniej bilansuje jego zasługi. Nie dostrzegam żadnych przesłanek do stawiania mu pomników. Margrabia Wielopolski przy innych uwarunkowaniach byłby bohaterem, a tak jest postacią tragiczną.

  4. Ale skąd ta pewność, że powstanie prędzej czy później i tak by wybuchnęło? Celem margrabiego nie było opóźnienie, ale zapobiegnięcie rebelii. Na tej podstawie oceniam decyzję o brance.

  5. A Pan sądzi, że czerwoni szykowali ogólnopolski festiwal gotowania makaronu i tylko żeby nie zepsuć smakoszom niespodzianki – nadali mu kryptonim „powstanie”?

  6. @ wrobel – powstanie i tak by wybuchło, tylko parę miesięcy później, zapewne latem. Decyzja o wybuchu już była podjęta przez „czerwonych”. Branka była próbą nie tyle wyłapania rewolucjonistów – zainteresowani mniej więcej wiedzieli kto jest na liście nieco wcześniej – co próbą wymuszenia na nich udania się na emigrację.

  7. Ad wrobel – „Ale skąd ta pewność, że powstanie prędzej czy później i tak by wybuchnęło?” nie spotkałem się jeszcze nigdzie z pracą czy wypowiedzią żeby ktokolwiek twierdził, że bez branki do powstania by nie doszło. Tak jak napisał prof. Wielomski – przyspieszyło to jego początek o kilka miesięcy.

  8. Jeśli margrabia chciał przejąć inicjatywę prowokując wybuch powstania w niekorzystnym dla rebeliantów okresie, po czym szybko je stłumić, to i tak trudno się tu doszukiwać jego zasług. Oczywiście, można powiedzieć, że Wielopolski miał ograniczone pole manewru i pewnych procesów nie mógł już powstrzymać, ale na tym polegał jego tragizm. Stąd też nadal nie widzę powodu, dla którego należałoby mu stawiać pomniki.

  9. @ wrobel – gdyby chciał ich wyłapć, to listy imienne trzymano by w tajemnicy; były powszechnie znane, aby zainteresowani zdążyli dać drapaka za granicę.

  10. Trudno, ponieważ koniec końców nie potrafił się dogadać nawet z białymi, którzy do powstania dołączyli; musiał ustąpić, a jego reformy zostały cofnięte. Innymi słowy: przegrał. Stawianie mu pomników ma tyle samo sensu, co kultywowanie przegranych powstań.

  11. Popełnił kilka fatalnych błędów, bo teoretycznie chciał dobrze, ale nie wczuwał się w ludzi odmiennych niż on. Ma tablicę w kościele w Chrobrzu (fotki na moim facebooku) i nA RAZIE WYSTARCZY.

  12. A na czym by polegało „wczuwanie się w ludzi odmiennych niż on”? Generalnie „biała” krytyka Margrabiego opiera się na dziwacznym poglądzie: „Wielopolski miał rację, inni nie mieli racji, dlaczego Wielopolski nie przeszedł na pozycje tych niemających racji, przecież wtedy zasłużyłby na pomnik?” Bez urazy, ale gdzieś mi logika tego „rozumowania” umyka.

  13. Logika polega na wrozumieniu sie w sytuacje w 1861 i 1863 roku. Był za mało czujny, za bardzo arystokratyczny, za mało rozmawiał z ludźmi. Miał wpływ na Ruskich i nie wykorzystał tego. Dopuścił do rzeźni na Krakowskim i do Powstania, bo nie dopilnował szczegółów, a ja – nie chcę się zakładać – na jego miejscu bym tego uniknął. Możesz mnie Pan teraz zmieść z powierzchni, bo nijak tego nie dowiodę.

  14. Kwestię wymiany Margrabiego na Pana pozwolę sobie pominąć 🙂 „Rzeź na Krakowskim” w istotny sposób ułatwiła ustanowienie systemu Wielopolskiego. Akurat rozmawianie z Rosjanami Margraf wykorzystał optymalnie. A co do „rozmawiania z ludźmi” – to mogę prosić o jakiś konkret: np. z którymi ludźmi, o czym i co ci ludzie na to?

  15. Z każdedmi ludziami, Panie Konradzie. Z każdemi. Jeżeli się zmienia procedury, jeżeli sie o tych zmianach wie, i policja zaczyna strzelać po konkretnych zapowiedziach, to „każde ludzie” powinny to wiedzieć zawczasu. Krew na Krakowskim i w efekcie debilne Powstanie ponad rok później – to efekty arystokratycznego debilizmu Margrabiego. Trzeba było – nawet przy pomocy ruskich policmajstrów – rozmawiać z Czerwonymi.

  16. Wie Pan, Panie Marcinie, gdybym miał do wyboru zastrzelić Pana, powołać Pana do wojska, albo pozwolić Panu dalej dyskutować – to poważnie bym się zastanowił 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *