Dobra młodzież 2

Oczywiście, rytualnie na wstępie należy na pewno zastrzec: Tak, to jest dobra młodzież. Swój krytyczny stosunek do rzeczywistości objawia w nieco anachroniczny, dziwny sposób, no ale taki podsuwają jej liderzy, już to cyniczni, już niedobawieni. Zamiast spierać się z plutokracją i oligarchią – wykrzykują więc swoją wrogość wobec mitycznej „komuny”. Ponieważ jednak faktycznie pod tą nazwą rozumieją także i obecne „elity” władzy – no niech im tam będzie. Krytyka więc nie dotyka samego faktu, że narodowa młodzież próbuje się organizować, bo to krok jednoznacznie pozytywny – tylko tego dokąd może zostać zaprowadzona przez swych nieodpowiedzialnych i niepoważnych przywódców. Że jednak nie jest głupia (choć systematycznie ogłupiana łzawym hurra-patriotycznym PR-em) – może też z czasem domądrzy cały ten Ruch.

Nie w tym jednak rzecz. Nie jest prawdą, że poza rekonstruktorami politycznymi – cała reszta młodego pokolenia stara się tylko najarać, zmienić płeć, a w najlepszym razie trwale uciec z tego smętnego kraju, od jego żałosnej polityki i ponurej historii. To poniekąd także pochodna poglądu, która każdego poza zamkniętym obszarem „prawicy”/centro-prawicy polskiej uważa za zdrajcę, a w najlepszym razie za dziwaka. Biorąc pod uwagę, że z drugiej strony wygląda to nieco podobnie – tylko zamiast epitetu „zdrajca” pojawia się szydercze określenie „szur”, „świr”, „sekciarz” – mamy więc klasyczny już podział na dwie Polski, dotykający także młodzieży. A to już jest zjawisko niebezpieczne, grozi bowiem utrwaleniem tej niepozbawionej podstaw, ale całkowicie błędnie interpretowanej dychotomii na długie jeszcze lata. Stan taki jest tym groźniejszy, że jedna dobra młodzież nic nie wie, że istnieje jakaś inna, na ślepo więc kopiuje puste spory i podziały starszych. Tymczasem poznać się warto.

Jakiś czas temu wpadł mi w ręce list napisany przez dziewczynę przed trzydziestką, opisującą swoją sytuację we współczesnej Polsce – osoby po studiach, pracującej w branży, mogącej żyć na przyzwoitym poziomie konsumpcji, ale jednak bez szans na zakorzenienie – kupno mieszkania, świadome założenie i utrzymanie rodziny. Osoba ta nie wierzy w pseudo-normalność i pseudo-zachodniość oferowaną przez PO, ale też nie przyjmie jako alternatywy anachronizmu a’la PiS, czy teraz prawica maszerująca. Gorzko zauważa, że jej pokoleniu faktycznie zostaje pójść do klubu bawić się, przy świadomości, że niepokoju o przyszłość zapić się nie da. To też jest dobra, ważna i wartościowa młodzież – chociaż nie nosi ryngrafów, nie przebiera się za partyzantów i nie woła na ulicach na komunie. O ile jednak maszerującym podsuwa się błędną ofertę polityczną – o tyle dla tej drugiej dobrej młodzieży żadnej oferty póki co nie ma. I mocno się temu dziwię.

Monika napisała: „to jak młodzi ludzie są traktowani moim, zdaniem jest bardzo nie-fair, bo oczekuje się od nas, że będziemy zarabiać na emerytów, ale także zakładać rodziny, rodzić dzieci, zajmować się naszymi rodzicami, a co w zamian: bezrobocie, problemy w zatrudnianiu kobiet w wieku produkcyjnym, często nie ma gdzie wracać po urodzeniu; praca która nie daje ani pieniędzy, ani rozwoju, ani satysfakcji, za to ogromny stres, wyzysk i częste poniżanie. W zamian nie stać na mieszkanie, na wzięcie odpowiedzialności finansowej za rodzinę, a jaka przyszłość nas czeka? Przecież żeby normalnie żyć, trzeba się wspierać na rodzicach, wiec z czego niby odkładać, przez to nie ma co układać jakichkolwiek poważnych długosiężnych planów, bo po co dodatkowy stres i frustracja? Na bank wydłużą nam wiek emerytalny, a emerytury – phh…! Zresztą po takiej eksploatacji, kto dożyje, jeszcze w takim stresie? Jedyne co nam zostaje to teraźniejszość i na nią nas stać. Czyli co? Rozrywka i to jedyne ukojenie od tego wszystkiego. A drugi temat – straszenie pisowco-maryjowców „polskością”, „patriotyzmem”, który dla nich jest równoznaczny z katolicyzmem i nie oszukujmy się – chorym katolicyzmem, przy tym agresją, kompleksami i szeregiem innych wspaniałych „polskich” cech. Skutecznie odstraszają i tworzą bardzo patologiczny wizerunek kraju, ja osobiście chce być od tego jak najdalej, bo to jest taki syf, że szkoda naszego marnego życia żeby to zwalczać, zresztą jak mamy wygrać, skoro w nas nie ma tyle nienawiści co w tych „patriotach”, którzy bez oporów i jakichkolwiek mediacji najpierw nas potępią, a potem ukrzyżują?”

Obawiam się, że mamy do czynienia z głosem pokolenia. Głosem ludzi, którym dano nadzieję na normalność, uprzednio definiując ją i malując na wzór komedii romantycznych i konsumpcję skopiowaną z reklam i świata Zachodu – który do tego poziomu dochodził przez kilkaset lat znacznie intensywniejszego rozwoju gospodarczego. Otóż normalność okazała się życiem na kredyt, i to konsumpcyjny, a nie hipoteczny, czy inwestycyjny – a myliłby się ten, kto sądziłby, że młode pokolenie nie umie liczyć. Akurat liczenia nauczyło się całkiem nieźle, i to mimo dziwnych eksperymentów w oświacie – i już wie, że liczyć może głównie na wsparcie rodziny, na układy i powiązania towarzyskie (co czasem oznacza też polityczne i ekonomiczne). Młodzież ta nie widzi też dla siebie politycznej alternatywy, ani często żadnego wyboru. W przeciwieństwie bowiem do wykluczonych patriotycznych rówieśników – część z tej drugiej dobrej młodzieży chętnie by przeciw swemu wykluczeniu walczyła nie tylko na ulicy, ale nie pod anachronicznymi sztandarami i zastępczym krzyżem, którym centroprawica smoleńska zadała bardzo poważny cios polskiemu katolicyzmowi.

Działalność centroprawicy w Polsce bardzo skutecznie odstręcza bowiem od wartości katolickich i narodowych grupę całkiem nieźle uświadomionych młodych ludzi, dobrze sobie zdających sprawę z trudnego położenia, w jakim znalazł się nasz kraj. O ile zmądrzenie otumanionych starszych wydaje się jednak coraz mniej prawdopodobne – o tyle rówieśnicy (niekiedy urodzeni już po zmianie roku 1989) wciąż jeszcze mogą się porozumieć, a w każdym razie znaleźć wspólną reprezentację swoich interesów. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której część młodych ludzi wyraźnie za długo stała w kolejce po patriotyczne formy i historyczne konotacje i nie zdążyła do okienka, w którym dawano życiowy spryt i zdrowy ogląd teraźniejszych i przyszłych wyzwań społeczno-ekonomicznych. Przy tym zaś zasiedzieli się ich rówieśnicy.

Tak jak samo maszerowanie nie rozwiąże problemów jednych, tak czysty ekonomizm nie stanowi wystarczającej odpowiedzi na bolączki „młodych dobrze wykształconych”, na których przedwcześnie, a w zasadzie całkiem błędnie stawia się tu i ówdzie krzyżyk. Jeden z mądrych blogerów nazwał takie kompleksowe rozwiązanie „partią ciepłej wody w kranie”. Otóż gdyby taka powstała, to dla niektórych mogłaby to być także woda święcona. Ważne, by była oczyszczająca i uzdrawiająca dla Polski i Polaków. Zwłaszcza młodych.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Dobra młodzież 2”

  1. Być może dlatego ja nie rozumiem RN: jak na polskie standardy jestem życiowo dobrze ustawiony i ze swojego życia zadowolony.

  2. Oczekiwania, jakie zawarł p. Rękas w powyższym artykule spełnia KNP. Tylko, że te wszystkie Moniki są za głupie, żeby to zrozumieć, albo nie chce im się wysilić i dotrzeć do pozasystemowych mediów, żeby się czegoś o KNP dowiedzieć.

  3. Panie Michale, o dziwo się zgodzę – KNP mogło być odpowiedzią, ale nie jest problem Moniki, tylko JKM, że jego przekaz nie trafia – a on sam uchodzi za cyrkowca.

  4. Ci co dłużej stali w kolejce po „patriotyczne formy” są po stokroć lepsi od tych „sprytnych i mądrze oglądających rzeczywistość”. Ci „patriotyczni” mają niezwykle cenny kapitał mentalny – on częściej sprawdza się w sytuacjach trudnych, a także wiąże się z normalną codzienną uczciwością i wiarą. Kapitał ten jest na wagę złota. Kapitał ekonomiczny raz jest, raz go nie ma, można go stracić, można odzyskać. Jak w ekonomii – ruch kapitału, koniunktura. Zabagniona dusza zaś jest trudniejsza do oczyszczenia. Kto jak kto, ale konserwatyści powinni wiedzieć to najlepiej. W końcu to my uznajemy prymat idei nad materią (czasem mam wrażenie, że grono KNP i NCzas! prezentuje formę popierania iście marksistowskiego prymatu [nie wprost, jest to raczej ukryta logika] bazy nad nadbudową – Najpierw ekonomia! – zdają się mówić).

  5. Być może coś w tym jest – ale ów „kapitał mentalny” jakże często jest po prostu egzaltacją.

  6. @Konrad Rękas| Fakt, JKM ma wybitny talent ośmieszania idei jakie promuje, a ostatnio jakby mu się nasiliło. Postuluję więc już od dłuższego czasu, że podstawą tworzenia normalnego środowiska konserwatywno-wolnorynkowego jest odesłanie guru na polityczną emeryturę.| Największe pole do popisu powinny mieć organizacje w stylu Klubów Austriackiej Szkoły Ekonomii prowadzących edukację wolnorynkową i wyrywającą ludzi z mitu opiekuńczego państwa. Ludzie bez świadomości ekonomicznej będą tylko błądzili miotając się ew. od sekty do mafii w ramach „mniejszego zła”. Tylko jak to w demokracji: wygra polityk, który powie: dam wam tyle i tyle, a nie ten, który zadeklaruje: nie dam wam nic, ale zabiorę znacznie mniej niż zabierano wam dotychczas. @Tomasz Sz.| Ideą za bardzo Pan ludzi nie nakarmi…

  7. To nie wina JKM-a. Moim zdaniem to właśnie on przyciąga najwięcej ludzi do prawicy wolnościowej, o czym świadczy popularność jego publicystyki (na Nowy Ekran przyciągnął 100 tys. nowych stałych czytelników) oraz popularność na fb. Gdyby problemem był JKM, to obecna, porozłamowa UPR, która przecież reprezentuje te same idee, co KNP, powinna święcić triumfy wyborcze, a tymczasem UPR ma ułamek tego, co partia Korwina. Polecam też ten tekst: http://gps65.nowyekran.pl/post/42204,jkm-jest-weredykiem

  8. @Michał| Napisałem: PODSTAWĄ. Budowę trzeba zacząć, a nie widzę tego w UPR (co najwyżej jakieś próby przystawki do RN). Zresztą jak zaznaczyłem, powinno się bardziej przestawić na edukowanie, a nie ganiać za podpisami dla guru w muszce tylko po to by ten przerżnął kolejne wybory (po czym fanów JKM w końcu spotyka rozczarowanie). Przy obecnej blokadzie medialnej i oligopolu partyjnym ciężko coś ugrać politycznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *