Donoso Cortés, jakiego nie znamy

Polska percepcja Donoso Cortesa wciąż jeszcze jest bardzo jednostronna, niewolniczo zapośredniczona od Carla Schmitta, który wprawdzie zajął się wątkami najbardziej zapewne interesującymi, lecz obecnymi dopiero w późnym okresie hiszpańskiego myśliciela, obejmującymi zaledwie sześć ostatnich lat jego życia. Tymczasem, przez większą część swego (niedługiego przecież, bo zmarł mając 44 lata) żywota – i to aktywnego od bardzo wczesnej młodości (jako wunderkind, studia akademickie rozpoczął mając /sic!/ 11 lat, mając 20 lat otrzymał katedrę Estetyki i Polityki w Kolegium Humanistycznym w Cáceres, a karierę uniwersytecką porzucił trzy lata później dla polityki) – Donoso był liberałem, zainspirowanym głównie przez francuskich „doktrynerów”, wręcz obsesjonatem tego, co później tak namiętnie zwalczał – czyli literalnie ścisłego legalizmu konstytucyjnego (można rzecz, że nie było w ówczesnej Hiszpanii bardziej „upierdliwego” niż on parlamentarzysty i bardziej odległego od akceptowania jakiegokolwiek pozakonstytucyjnego „decyzjonizmu”).

„Wczesny” Donoso (do 1847 roku) to także chrześcijanin „sentymentalny”, o silnej uczuciowości religijnej, ale wierzący nawet, że to rewolucja francuska – nieświadomie wprawdzie i błądząc, ale jednak realizowała społeczny ideał chrześcijaństwa: wolności, równości i braterstwa. To romantyk, bonapartysta, poszukiwacz „juste milieu” pomiędzy tradycjonalistyczno-katolicką „reakcją” (czyli w jego ojczyźnie – karlizmem) a ateistyczną rewolucją ekstremistycznych liberałów (w Hiszpanii – progresistów, „exaltados”), i mniemający, że receptą na ów „złoty środek” dysponuje „partia umiarkowana” (której sam był jednym z przywódców), reprezentująca „prawowite arystokracje” i „suwerenność inteligencji”, jednako odległą od „teokracji” i „boskiego prawa królów” oraz od „suwerenności ludu”.

Dobrą egzemplifikacją ówczesnych zapatrywań Donosa na te kluczowe kwestie jest krótki artykuł

La Religion, la Libertad,la Inteligencia, opublikowany w czasopiśmie „El Porvenir” [„Przyszłość”] 13 czerwca 1837 roku, więc kiedy miał 28 lat [nie zachował się żaden oryginalny egzemplarz tego numeru: znamy ów artykuł jedynie z reprodukcji w przedmowie do Obras de D. Juan Donoso Cortés (Madrid1854) autorstwa wydawcy (i kuzyna Donosa) Gabina Tejado]. Widać w nim, że Donoso jest już bardzo zaabsorbowany sprawami religijnymi, że oburzają go prześladowania religijne i trwoży ateizacja, ale jest jeszcze bardzo daleki od traktowania tego, co boskie, jako fundamentu i racji bytu wszystkiego, co ludzkie; że romantycznie egzaltuje wyjątkowość geniusza; że w jego „rozumowanej historii” dostrzec można nawet nalot heglizmu; że Jezus Chrystus jego dlań jeszcze tylko wzorem ludzkiej doskonałości; że wreszcie poszukuje (i wierzy w taką możliwość) niemożliwej równowagi pomiędzy trzema równorzędnymi zasadami:religią, wolnością i inteligencją (rozumem). Krótko mówiąc, był to taki ówczesny hiszpański Jarosław Gowin: trochę religijny i polityczny konserwatysta, a całą gębą modernista.

W streszczeniu wywód Donosa wygląda następująco:

Donoso wychodzi od stwierdzenia, iż człowiek jest ze swojej natury zarazem religijny, rozumny i wolny. Jeżeli te trzy charaktery,które konstytuują jego naturę, rozwijają się harmonijnie w jej łonie, człowiek osiąga najwyższy stopień doskonałości. Historia pokazuje jednak, że praktycznie osiągalny jest raczej stopień wydoskonalenia polegający na perfekcji tylko jednego z trzech elementów. I tak, jeżeli elementem dominującym jest w człowieku inteligencja to taki człowiek jest filozofem. Jeżeli w jego sercu dominuje żar wiary – jest mnichem-eremitą (cenobita). Jeżeli płonie w nim uczucie wolności – jest wojownikiem (guerrero). Mnich, filozof, wojownik to trzy najbardziej wysublimowane typy wielkich charakterów – w historii nie znajdziemy innych i większych.

Zarazem ten typ, który w swojej kategorii osiąga najwyższą perfekcję, popada zawsze w konflikt z tymi, którzy reprezentują skalę wyższą niż przeciętną, ale niższą od niego: a zatem, najrozumniejszy napotyka opozycję pośród ludzi rozumnych, najbardziej religijny pośród religijnych,bezkompromisowo wolny – pośród wolnych.Tylko ten, który byłby kompletnie wielki, to znaczy jednocześnie najbardziej religijny, całkowicie wolny i najrozumniejszy byłby „człowiekiem typicznym”, ideałem ludzkości,Ecce homo. Ideał ten w cywilizacji greckiej osiągnął Sokrates, w całej zaś ludzkości – Jezus.Powyższy ideał kombinacji trzech elementów: wiary,rozumu i wolności dotyczy także społeczeństw ludzkich (sociedades humanas). Kiedy są one ze sobą zharmonizowane,społeczeństwa kroczą drogą ku nieograniczonemu doskonaleniu się. Kiedy natomiast dochodzi pomiędzy nimi do „świętokradczego rozwodu” (divorcio sacrílego), kiedy zaczynają one ze sobą walczyć, społeczeństwa popadają w rozstrój.Historia unaocznia również, że te zasady społeczne znajdują swoje siedlisko pośród różnych narodów, które walczą ze sobą pod tymi przeciwstawnymi sztandarami (banderas).I tak na przykład pod Maratonem starły się ze sobą falangi Persów, Wschodu (Oriente), Azji, reprezentujące zasadę religijną (principio religioso) z falangami Greków, Zachodu (Occidente),Europy, reprezentującymi zasadę wolności i rozumu. Z kolei, barbarzyńcy z Północy, reprezentujący „wolność zrodzoną w ich lasach i religię zstępującą z nieba, najeżdżali Imperium Rzymskie, reprezentujące zniedołężniałą (decrépita) inteligencję i dekadencką cywilizację.Obrazem rozstroju wynikające z owego „rozwodu”religii, wolności i rozumu są współczesne społeczeństwa, rozrywane przez walkę partii, z których żadna nie łączy harmonijnie owych trzech zasad społecznych,lecz walczy pod sztandarem tylko jednej z nich. Kiedy więc jedna partia walczy w imię wolności bez religii, druga zaś w imię religii bez wolności i rozumu, to wszystkie te partie są władne zniszczyć, zdezorganizować społeczeństwo: wzniecają terror i powodują spustoszenie, inspiruje je nienawiść i pragnienie zemsty.Walka tych partii dzieli narody, powoduje wojny i rewolucje.Im gorętsze, bardziej egzaltowane, jest umiłowanie wolności i rozumu, tym silniejsze delirium i szaleństwo ateizmu pragnącego zdetronizować Boga. Lecz w tym pandemonium rewolucyjno-ateistycznym,wylewającym rzekę krwi, był, zdaniem Donosa, jeden człowiek, który wzniósł się do zrozumienia konieczności postawienie imienia Bożego obok wolności i rozumu, toteż był żywą personifikacją owych trzech zasad społecznych, położył kres ich„świętokradczemu rozwodowi”, dokonał reorganizacji społeczeństwa przez restaurację zasady religijnej – to Napoleon.Jeżeli zatem, konkluduje Donoso, chcemy przerwać tę wyniszczającą walkę, powstrzymać szaleństwo staczania się wolności w ateizm,prowadzące do agonii społeczeństwa, to musimy na powrót „ożenić” owe trzy zasady społeczne. Ponieważ pomiędzy partiami, które dokonały w Hiszpanii [po ustanowieniu reżimu konstytucyjnego w 1834 roku] podboju władzy (han conquistado el Poder), a które wszystkie są tylko frakcjami partii liberalnej, „nie ma żadnej, która byłaby wystarczająco religijna i wystarczająco inteligentna”, Donoso zwraca się z apelem do tej, z którą się identyfikował, tj. z „partią umiarkowaną” (partido moderado), jako jedynej zarazem religijnej i inteligentnej, a przy tym, ze względu na swój rodowód, także wolnościowej, o podniesienie sztandaru jedności wszystkich trzech zasad, jako jedynej możliwości ocalenia społeczeństwa: ¡Nuestro programa o la muerte! – kończy.

Jacek Bartyzel

za: facebook

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *