Ezoteryczne i artystyczne podróże autora „Dymać Orła Białego”

Ta sprawa ma wiele aspektów. Wymagałaby przede wszystkim szerokich rozważań o samej idei sztuki, której zadaniem jest m.in. wywoływanie emocji, niekoniecznie związanych z przeżywaniem piękna. Może przedstawiać lub być źródłem u odbiorcy uczuć takich jak ból i cierpienie (sceny bitew) smutek, radość, odraza itd.

Sztuka może przedstawiać rzeczywistość i nicość, sięgając głęboko do dna ludzkiego umysłu, emocji, opierać się na „psychologii głębi” czy transcendentalnych poszukiwaniach prawdy. Sztuka ma prawo zadawać niewygodne pytania. Współczesna sztuka nie jest np. tylko ładnie namalowanym obrazem. Może interpretować świadomość i podświadomość, półsenne wrażenia. Może ranić, kaleczyć. Czy to jest jeszcze sztuka czy religia? Szamanizm… diaboliczność.. anielskość… Czy sztuka może bezkarnie kreować rzeczywistość? Czy „grzeczna” sztuka (taka, która podoba się wszystkim) jest nadal sztuką? Czy byłoby lepiej żeby Władysław Podkowiński nie namalował „Szału uniesień” bo komuś ten obraz może się nie podobać?

Jest jednak różnica pomiędzy artystą prezentującym się w galerii czy na scenie, który bez końca „poszukuje”, a artystą, który zabiera głos w sprawach społeczno-politycznych. Staję się wówczas aktorem teatru politycznego, który ze sztuką ma tyle wspólnego co koń z koniakiem.

Wyobraźmy sobie taką sytuację, że np. na pogrzebie Bronisława Geremka czy podczas wręczania nagrody literackiej NIKE wbiegli by ubrudzeni błotem nadzy młodzieńcy oddający „fizjologiczne odgłosy”. Interesowałaby mnie wówczas reakcja na taki happening tych środowisk, którym nie przeszkadza penis wiszący na krzyżu, darcie Biblii, czy piosenka o dymaniu orła. Niemoralna sztuka powinna liczyć się z niemoralną reakcją. Sztuka ma prawo do wolności, ale gdy sama zabiera wolność…. Sztuka, która porusza tematy polityczne jest propagandą, obojętnie prawicową czy lewicową. Z tą propagandą odbiorca może się zgadzać lub nie.

Wielu powie, że sztuka ma prawo do całkowitej wolności, a sztuka nazistowskich Niemiec? Tu pewnie zmienią zdanie. Czyżby byli hipokrytami? Czy sztuce wolno naruszać wolność (godność osoby, wartości) innych?

Sztuka wymaga talentu i umiejętności, gdyż odkrywanie prawdy i piękna jest wieczne. Szamanizm niekoniecznie. Sztuka ma wywołać wrażenie u odbiorcy. Jednak nie wszystko co wywołuje wrażenie jest sztuką, wrażenie jest tylko jednym z etapów międzyludzkiej komunikacji, która jest częściej prozaiczną i codzienną rozmową, obserwacją, zdziwieniem. Ten tekst też jest komunikacją z odbiorcą, ale nie jest przecież sztuką.

Powróćmy do Tymona Tymańskiego

Swoją karierę zaczynał dosyć wcześnie (pomijając nowofalową formację „Sni Sredstvom Za Uklanianie”), bo w założonym w kwietniu 1986 roku Totarcie – trójmiejskiej formacji artystycznej złożonej z plastyków, performerów, muzyków i poetów. Wielu z nich jest sławnych do dzisiaj, jak poeta Dariusz „Brzóska” Brzóskiewicz (praktykujący katolik), Paweł „Konjo” Konnak (prezenter, „Lalamido”, „Gwiazdy tańczą na lodzie”) czy Zbigniew Sajnóg, który wstąpił do sławnej w swoim czasie sekty „Niebo”.

W mojej ocenie działalność Totartu to dekadencja, implozja, wpisująca się w skrajnie lewicowy (lecz nie PZPR-owski) prąd europejski, taki bastard prawdziwej sztuki i totalitarnej, acz nie uświadomionej przez artystów ideologii, i … czegoś jeszcze ale o tym poniżej. Sama nazwa grupy pozwala wyprowadzić taką definicję. Totalna sztuka…

W legendarnym „Brulionie” nr 28 z 1996 roku, którego redaktorem naczelnym był Robert Tekieli, ukazały się ciekawe wypowiedzi twórców Totartu, będące polemiką na krytyczny tekst Roberta (chyba) z nr 27 Brulionu. Myślę, że wypowiedzi osób związanych z Totartem które zacytuję, pozwolą przybliżyć sylwetkę Ryszarda Tymona Tymańskiego i środowiska z jakiego pochodzi, a które myślę odzwierciedlają obecny stan ducha wielu współczesnych polskich artystów o korzeniach „alternatywno-anarchistycznych”, licznie reprezentowanych obecnie w tzw. głównym nurcie.

Paweł Konjo Konnak:

„Jak wiadomo Robert jawnie oskarżył nas o to, że przez ostatnią dekadę w mniej lub bardziej bezpośredni sposób uprawialiśmy praktyki satanistyczne i napędzaliśmy Międzynarodówkę Satanistyczną. (…) Jest to jawna manipulacja. (…) O ile jednak w roku 1986 w bardzo radykalnej akcji w Rzeszowie smarowaliśmy się ekskrementami i oddawaliśmy na siebie mocz oraz rzucaliśmy się nieświeżym mięsem i zużytymi podpaskami, nie mieliśmy świadomości kulturowej, że takie praktyki używane są w obrzędach czarnej magii”.

Poniżej fragmenty listu otwartego Wojciecha Stamma (Lopeza Mausere) i Ryszarda Tymona Tymańskiego:

„Otóż metoda, jaką przyjęto przy prezentacji działalności grupy, jest tendencyjna – autorowi udaje się, z pozoru prawie bez komentarza, zrealizować, ewidentną intencję przedstawiania Totartu jako sodalicji koprofagów o satanistyczno-crowley’owskiej prowienencji”.

„Istotą totartalnej kontestacji było (…) uwolnienie się od doktryn zbawiających ludzkość na cwanej zasadzie, że grupa „mądrych” uczy „niemądrych”, będąc w posiadaniu monopolu na prawdę (…) tak naprawdę robiliśmy to (…) przekraczając rzeczywistość socjospołeczną ograniczoną do triady Komuchy-Solidarność-Kościół”.

„Szokowanie miało na celu wyrwanie się z kręgu nudy i depresji(…). Skandalizująca poetyka totartowskich przedstawień, na których czytaliśmy wiersze i manifesty, mełliśmy i obrzucaliśmy się mięsem, symultanicznie wyświetlając pornola i grając kolędy z taśm (…) wpisana była w kontekst obyczajowy, a nie religijny”.

„Ograniczająca, pozbawiona humoru rzeczywistość propagandowego bełkotu w telewizji, odjechanych działaczy podziemia popadających w postrewolucyjny mistycyzm i winkelriedyzm i wreszcie lokalnopolski totalizm Kościoła wyklejającego wszystkie szyby Papieżami przed papieska wizytą w Polsce na wiosnę 1987 roku nastrajała nas do działań radykalnych (…).

Odpowiedź Roberta Tekieli:

„Śmieszne: artystyczny wygłup… Oddawanie na siebie moczu, koprofagia? Niewinna studencka zabawa… Obrzucanie się gównem? Panowie, odrobina dystansu.

A Tymona z grupą „Miłość” odwrócone krzyże w kiblu to też akcja artystyczna? Sami przysłaliście mi VHS-a z tym zdarzeniem (jest w archiwum, jeśli „zapomnieliście” można obejrzeć). Miejcie choć odwagę pamiętać.

Przerażające: 1. Jeśli nawet dziś symultaniczność kolęd i pornola nic wam na myśl nie nasuwa… 2. Nikt nie musi dodawać do waszych działań „satanodemonicznej” pikanterii. Wasze czyny mówią za was (…).”

Prawdziwa sztuka nawet brzydotę potrafi przedstawić interesująco. Tego typu happeningi artystyczne straszą, dziwią, ale nie zachwycają. Starowieyski i Beksinski – Tak, Nieznalska i Behemoth – NIE.

Artyści muszą brać odpowiedzialność za swoją sztukę i liczyć się z reakcją. Happening to wkraczanie na teren odbiorców bez ich zaproszenia. Gdy sztuka jest cząstką idei systemu totalnego, to wywołuje emocje, które powinna wywoływać: niechęć, a następnie racjonalna krytykę. Protesty przeciwko „Dziełom” Doroty Nieznalskiej wywołują krytykę, a demonstracje czy protesty to krytyka, no chyba że artyści uważają, że tylko ta krytyka ich obejmuje, która ich chwali. Może wg nich oburzone społeczeństwo tzn. takie, któremu nie podoba się „dzieło” nie ma prawa do krytyki. Tylko, że tak twierdzi się w systemach totalitarnych…

A jak skomentować Tymona Tymańskiego? Proszę posłuchać nagranie do którego link zamieszczam poniżej. W 4 minucie Tymon w „charakterystyczny” dla siebie sposób opowiada o zespole Dżem. Dla wytrzymałych…

http://www.youtube.com/watch?v=rUDF9IUwVJs&feature=related

Tymczasem polecam stronę na Filmwebie z filmem „Polskie gówno”, które ma mieć premierę w 2012 roku, a którego Tymon Tymański jest współautorem. Polecam komentarze internautów, z których wielu to młodzi wyksztalceni z wielkiego miasta. Chyba… Ja jestem w szoku, a Państwo?

Romuald Kałwa

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Ezoteryczne i artystyczne podróże autora „Dymać Orła Białego””

  1. Ciekawy artykuł, warto pokazywać głupotę kulturowego lewactwa, które niestety tak często dostaje się do tzw głównego nurtu, a tacy jak ten koleś powinni być na zupełnym marginesie.

  2. Cały ten Tymon to żałosny osobnik. Skandaliczne prowokacje „o dymaniu Orła Białego” to wszystko na co stać tego rodzaju kolesi, w gruncie rzeczy biednych, bo zagubionych w przeraźliwej pustce moralnej i nihilizmie. Pamiętam, że występował onegdaj w jakimś pseudokulturalnym programie telewizyjnym pt.” Łossskot”. O ile dwaj towarzyszący mu goście przynajmniej coś gadali od rzeczy, Tymon – bidak kiwał jedynie głową i dorzucał od czasu do czasu jakieś pojedyncze, niskich lotów uwagi, w dodatku wypowiadane prostackim językiem.

  3. Do dziś nie miałem pojęcia kto to w ogóle jest, oprócz tego,że coś tam brzdąkał kiedyś podobno. Teraz przeczytałem artykuł i zerknąłem w Wikipedię. To minimalne rozeznanie nie budzi pozytywnych odruchów. Cóż, u mnie nigdy ł buddyzm zen nie budzi pozytywnych odruchów,więc trudno było spodziewać się czegoś innego (o ile Wikipedia jest rzetelna w tej kwestie co do tej osoby). A propos – ostatnio jakoś tak żałośnie prowadzona była audycja w Polsat News z okazji, prowadzący cały był w skowronkach i wychodził przed szereg pytając się podnieconym tonem co ma buddyzm do zaoferowania i tym podobne. O ile nic nie przekręcam to buddysta zaczął coś nawijać, że katolik też może być buddystą,bo to sprawa umysłu i drogi do doskonałości. Po prostu tragedia. Domyślam się co by powiedziała siostra Michaela Pawlik gdyby to widziała. Jedyne co w tym śmiesznego to że nawet idiota widzi,że lewackie bajeczki o kraju „skrajnie katolickim” kraju w którym trwa ogólnonarodowa nagonka jednej religii są śmiechu warte.

  4. W skrócie – co buddysta, antyfaszysta, lewak ma powiedzieć innego o Polsce niż śpiewać o dymaniu orła i prześladowaniu żydów?

  5. Czy tow. Dymacz jest żałosny czy nie – to bez znaczenia. Lewacy często mówią,ze samo są swoimi bogami, że „stwarzaja swoje swiaty”, etc., etc. . Może by tow. Dymacza potraktowac poważnie i sprawdzić np. czy potrafi zmartwychwstać? Ewentualnie czy jego kolesie potrafia tow. Dymacza wskrzesić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *