Fenomen PEGID-y w Niemczech – rasizm, neonazizm, czy patriotyzm?

PEGIDA – ten skrótowiec stał się bez wątpienia słowem-hasłem początku roku w Niemczech. Można go spotkać we wszystkich mediach, w gazetach, programach telewizyjnych, na portalach internetowych. Każdego dnia pojawia się w wypowiedziach polityków szczebla najwyższego, wyższego, średniego i niższego, w komentarzach dziennikarzy i publicystów, pisarzy i różnych autorytetów świata kultury i nauki, a nawet w oświadczeniach kościelnych hierarchów. Fenomen PEGID-y bez wątpienia wstrząsnął Niemcami. Jego skala najpierw wprawiła Niemców w osłupienie. Teraz budzi strach, przerażenie, sprzeciw, krytykę… Czym więc jest PEGIDA – faktycznie przejawem rasizmu i neonazizmu, jak wmawiają społeczeństwu niemieckiemu politycy od prawa do lewa i mainstreamowe media? Czy też patriotycznym, słusznym i sprawiedliwym buntem społecznym, jak przekonują organizatorzy i zwolennicy?

PEGIDA w pełnej nazwie oznacza: Patriotische Europäer gegen die Islamisierung des Abendlandes. Czyli: Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu. Jest stowarzyszeniem, sprzeciwiającym się islamizacji Niemiec i całej Europy, oraz – zdaniem organizatorów – błędnej polityce imigracyjnej i kulturowej. Od 20 października co tydzień organizuje demonstracje uliczne w Dreźnie, a także innych miastach całych Niemiec – choć poza Dreznem nie odnosi już takich sukcesów.

Przypuszczalnie PEGIDA powstała z grupy internetowej, zrzeszonej na największym portalu społecznościowym jako wyraz protestu przeciwko niemieckim dostawom broni dla zakazanej w Niemczech (!) Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), walczącej z terrorystami Państwa Islamskiego, oraz wobec ulicznych burd pomiędzy Salafistami i Kurdami w niemieckich miastach Hamburg i Celle. Inicjator grupy i główny mówca na marszach od tego czasu co tydzień nawołuje do „wieczornych spacerów” w Dreźnie; podczas gdy na pierwszy marsz PEGID-y przyszło nieco ponad 300 zwolenników, na początku roku 2015 ich liczba zbliża się już do 20 tysięcy. Przejmując hasło „Wir sind das Volk” („To my jesteśmy narodem”), uczestnicy marszów PEGID-y nawiązują do demokratycznej opozycji w NRD pod koniec lat 80-tych, oraz do oddolnych inicjatyw obywatelskich, które prawo do zgromadzeń mają zagwarantowane w niemieckiej ustawie zasadniczej. Bachmann zdecydowanie odcina się od wszystkich partii politycznych głównego nurtu, jak i od mainstreamowych mediów, które uznaje za kompletnie nieobiektywne i  będące na usługach władzy politycznej.

Formalnie program PEGID-y obejmuje: przyjmowanie uchodźców wojennych i osób prześladowanych ze względów religijnych czy politycznych jako obowiązek wynikający z praw człowieka; wpisanie prawa i obowiązku integracji dla imigrantów w Niemczech do niemieckiej ustawy zasadniczej (konstytucji); rozłożenie i podział imigrantów na wszystkie kraje członkowskie UE; większe uprawnienia dla policji; politykę „zera tolerancji” wobec imigrantów, którzy dopuścili się przestępstw; wprowadzenie referendum w skali lokalnej i ogólnokrajowej na wzór szwajcarski; „zachowanie i ochronę naszej ukształtowanej przez judaizm i chrześcijaństwo kultury Zachodu”; „seksualne samookreślenie”; „sprzeciw wobec wrogiej w stosunku do kobiet, nastawionej na przemoc ideologii politycznej, ale nie wobec żyjących tutaj, integrujących się muzułmanów”. PEGIDA zdecydowanie odrzuca: „dopuszczenie do istnienia równoległych społeczeństw”, niezależnych i odciętych od sfery publicznej sądów religijnych, religijnych policji itp.; dostawy broni dla zakazanych w Niemczech organizacji, działających za granicą; „szaleństwo Gender Mainstreaming”, genderyzacji, terroru politycznej poprawności i ideologii „neutralności płciowej”, kreującej nowy język i nową terminologię; „polityczny i religijny radykalizm”.

Program jest więc dość szeroki, obejmujący zarówno ogólne założenia ideologiczne, jak i konkretne rozwiązania wewnątrz-polityczne, i nie dający się jednoznacznie przypisać do żadnej strony sceny politycznej. Oczywiście, posiada ostrze anty-islamistyczne, ale jednocześnie stara się zapewnić, że PEGIDA nie jest organizacją politycznego marginesu, radykalnej prawicy, że sprzeciwia się jakiejkolwiek przemocy, dyskryminacji itp.

Mimo to reakcje polityki, mediów, różnych autorytetów są jednoznaczne: oburzenie, sprzeciw, granicząca z nienawiścią krytyka. Standardowe zarzuty wobec PEGID-y to związki z neonazistowską NPD czy populistyczną AfD (Alternatywą dla Niemiec), związki z środowiskami kibolskimi, skłonność do przemocy, nienawiść wobec „obcych”, nacjonalizm, rasizm, ksenofobię, nietolerancję i antysemityzm… Krótko mówiąc – standardowy zestaw narzędzi walki z politycznymi oponentami we współczesnej Europie. Przeciwko PEGID-zie w Dreźnie wystąpiły dwa główne kościoły chrześcijańskie, Gmina Żydowska i Centrum Islamskie, Rada ds. Cudzoziemców (organ krajowy), związki studentów, organizacja „antynazistowska”, Uniwersytet Techniczny, przedstawiciele władz regionalnych i lokalnych, politycy z prawa i lewa… Na poziomie ogólnoniemieckim i federalnym ostra krytyka, a w zasadzie polityczna nagonka na uczestników marszów PEGID-y spada zarówno ze strony niemieckiego episkopatu, Centralnej Rady Żydów w Niemczech i Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech, Federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu, jak i ze świata nauki, kultury i polityki. Przeciwko PEGID-zie wypowiedziała się kanclerz Merkel, federalny prezydent i były obrońca praw człowieka w NRD Joachim Gauck, federalny minister sprawiedliwości z socjaldemokratycznej SPD, przedstawiciele głównych partii – SPD, chadeckiej CDU/CSU, a także Zielonych i liberałów, były kanclerz Gerhard Schröder, i wiele, wiele innych znaczących decydentów.

Na przykładzie fenomenu PEGID-y wyraźnie widzimy, jak niespodziewanie, zupełnie nieoczekiwanie tak ucywilizowana i ułożona na ogół niemiecka scena polityczna nagle zaczęła przypominać wykrzywiony z nienawiści wyraz twarzy Niesiołowskiego, znany doskonale z naszej rodzimej polityki. Niesiołowskiego, plującego, krzyczącego i rzucającego niecenzuralne wyrażenia pod adresem politycznych przeciwników. Wniosek jest prosty: nikt się w Niemczech z takim zjawiskiem nie liczył, a zagrożeni skalą protestu poczuli się wszyscy uczestnicy głównego nurtu życia politycznego, medialnego, gospodarczego…

Oczywiście, że wśród uczestników marszów byli i chuligani, i neonaziści, i kibole, i członkowie AfD czy NPD. Ale byli też zwyczajni obywatele, przedstawiciele wszystkich klas i warstw, różnych zawodów, płci, wyznań i grup wiekowych. Przede wszystkim jednak PEGIDA poruszyła bardzo palący problem, którego politycy i media za wszelką cenę nie chcę widzieć, którego się boją i który – niestety – jest tematem tabu: problem masowej imigracji (Niemcy są głównym krajem docelowym imigracji w UE i drugim na świecie), braku integracji, przestępczości i postępującej nieuchronnie islamizacji zachodnich i północnych krajach UE.

PEGIDA ukazała przede wszystkim bezsilność głównego nurtu władzy politycznej i władzy medialnej wobec tego problemu: bezsilność przejawiającą się „atakiem do przodu” i kategorycznym odrzuceniem jakiejkolwiek dyskusji, wymiany argumentów, wspólnych rozmów i szukaniu rozwiązań. Obroną jest atak, przybierający kuriozalne formy: specjaliści od imigracji w Niemczech domagają się… więcej pluralizmu i stworzenia „nowego obrazu społeczeństwa”, który miałby być wpajany od najmłodszych lat w szkołach i przedszkolach! Ogólnoniemiecka Rada ds. Migracji, organ złożony z specjalistów i naukowców, wysunął tezę, że konieczne jest opracowanie „nowego przewodniego obrazu społecznego” Niemiec. Tego zadania podjąć się ma specjalna komisja, a efekt jej prac trafić powinien do programów nauczania w szkołach i przedszkolach… Jeżeli odpowiedzią na społeczne niezadowolenie i obawy ma być jeszcze więcej propagandy „pluralizmu”, „otwartości” i „tolerancji”, jeszcze więcej terroru politycznej poprawności i zwalczania wszystkich myślących inaczej – to Niemcy najwyraźniej obrały drogę, zmierzającą nieuchronnie do zdecydowanej konfrontacji i wewnętrznego podziału.

Problem imigracji, braku woli do integracji oraz islamizacji istnieje, nie tylko w Niemczech. Polityczną poprawnością i terrorem ideologii „tolerancji” i „otwartości” się go nie rozwiąże. Można oczywiście zamykać oczy i udawać, że problemu nie ma – aż w końcu radykalni islamiści rozpętają walki uliczne w europejskich stolicach, ogłoszą europejski kalifat albo świętą wojnę z pozostałymi jeszcze w Europie chrześcijanami. Niemcy są przerażone skalą PEGID-y – i to przerażenie potwierdza, jaką panikę budzi u rządzących i sprzyjających im mediom sama myśl o tym, że obywatele mogliby faktycznie sprzeciwić się krytycznej już sytuacji. Na razie Niemcy próbują atak do przodu. Być może nagonka z oskarżeniami o „rasizm”, „antysemityzm” i „neonazizm” odniosą skutek, ludzie dadzą się zastraszyć, a marsze protestu po prostu się wypalą. Trudno to jednak przewidzieć – nie trudno za to zauważyć, że Marsz Niepodległości w 2010 roku zgromadził zaledwie kilkaset uczestników, a przez kolejne lata – mimo niespotykanej nagonki polityczno-medialnej połączonej z czynnymi prowokacjami i działaniami utrudniającymi ze strony służb „porządkowych” – przyciąga do stolicy ponad 100 tysięcy ludzi. Taki scenariusz może się także zrealizować w przypadku PEGID-y. Pewne jest tylko jedno: drogą zwiększania ideologicznej propagandy, indoktrynacji i narzucanej politycznej poprawności problemu rozwiązać się nie uda – będzie on tylko bombą z opóźnionym zapłonem. Czy „Niemcy się budzą”, jak oznajmił to inicjator marszu (hasło pochodzi z pieśni D. Eckerta z 1919 roku, późniejszego hymnu SA)? Tego jeszcze nie wiemy – ale byłoby może lepiej, gdyby nie musiały się budzić. A nie musiałyby się budzić, gdyby politycy za wszelką cenę nie starali się ich uśpić.

Michał Soska

/ame/                          

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Fenomen PEGID-y w Niemczech – rasizm, neonazizm, czy patriotyzm?”

  1. „Formalnie program PEGID-y obejmuje (…) rozłożenie i podział imigrantów na wszystkie kraje członkowskie UE”. – No to ja dziękuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *