„Firma” – ostatni bastion muzyki społecznej

            Wielokrotnie osoby lubujące się w słuchaniu muzyki popularnej skarżą się na przysłowiową ,,komercję”. Utyskują na miałkość muzycznych tekstów, powtarzalność styli i promowane w teledyskach postawy, które zasadniczo zamykają się w obrębie płytkiego materializmu i afirmacji najbardziej prymitywnych instynktów, od przygodnego seksu, po rozpościeranie grubych warstw banknotów na plecach striptizerek w kolorowych klubach nocnych.

            Nie można jednak stwierdzić, że na rynku nie istnieją muzycy, którzy starają się odejść od ,,mainstreamu” i szukają odpowiedniej niszy.  Ci drudzy jednak wpadają w szpony elitaryzmu, a ich dążenie do unikatowości prowadzi do tworzenia hermetycznych grup fanów, którzy ograniczają się do konkretnego gatunku. Zazwyczaj owa unikatowość objawia się w przeintelektualizowanym przekazie – muzyk próbuje niczym Pseudo-Dionizy sięgać głęboko w sfery duchowe, często mistyczne, a kończy się to zazwyczaj marnym bełkotem, który doceniają się jedynie jegomoście we flanelowych koszulach, potocznie zwani ,,hipsterami”.

            W powyższych akapitach nakreśliłem charakterystykę dwóch skrajnych nurtów muzycznych, które dla potrzeb tego wywodu nazwijmy ,,mainstreamem” i ,,undergroundem”. Jak łatwo zauważyć, obydwa te nurty są wyjątkowo odrealnione, ich przekaz jest albo przesycony dekadencją i rozpustą, albo pseudo-filozoficznym lamentem. Muzyka taka jest nierealistyczna, oderwana od życia i obłudna. Skierowana może być do każdego, ale nikt nie może się z nią utożsamiać.

            Niegdyś pieśni ludowe odnosiły się do spraw przyziemnych, realnych, codziennych. Wszak każdy z nas pamięta szlagier ,,4 razy po 2 razy” i słynne, życiowe wersy, takie jak: ,,Czy normalny podchorąży może być przyczyną ciąży? Ależ owszem, czemu nie? Jemu też należy się!”. Piosenki i utwory, które promowały radość z przeciętnego życia, wyciągały rękę ku zwykłym obywatelom, którzy doskonale utożsamiali się ze zwrotkami o plonach, życiu w chałupie, dożynkach, czy ślubie bratanicy.

            Pragnę jednak zwrócić uwagę na jeden gatunek, który pomimo kontrowersji jakie budzi, jest prawdopodobnie jednym z nielicznych gatunków muzycznych, które odnoszą się do sfery życia normalnego obywatela, a nie obślinionego burżuja, który rozkłada swe tłuste cielsko na skórzanej sofie w klubie nocnym. Tym gatunkiem jest oczywiście ,,Gangsterski Rap”. Analizując charakter tego gatunku skupie się na konkretnym zespole, którym jest ,,Firma”. Proszę nie srożyć się na zaś, albowiem w kolejnych akapitach postaram się udowodnić, dlaczego to właśnie taki zespół jak ,,Firma” może pretendować do miana reprezentanta ludowego folkloru.

            Przekaz obecny w tekstach krakowskiej ,,Firmy” jest nietuzinkowy, nawet w kontekście polskiego hip-hopu, który w ostatnich latach znalazł się na meandrach tzw. undergroundu a wielu raperów, dążąc do wspomnianej wcześniej ,,unikatowości”, kompletnie odcięła się od rzeczywistości i nadaje ton pseudo-filozoficznym dyskursom, których tendencyjność jest bardziej ewidentna niż w klasyku ,,Orła cień” Varius Manx.

            Oto ,,Firma,, porzuca nadmierny intelektualizm i w swych zwrotkach serwuje przekaz mogący śmiało uchodzić za ,,uliczną wiedzę”. Artyści firmy odrzucają popularny ,,indywidualizm” i podkreślają swe przywiązanie do arystotelejskich idei cnót.  Jedną z nich jest ,,przyjaźń,, i ,,jedność”. Przytoczmy wers Kaliego z utworu ,,Mam wyjebane” (http://www.youtube.com/watch?v=YzrEF3ZYRs4):

Mam szacunek do przyjaźni, mam szacunek do miłości,

cenie w człowieku uczucia, a nie jego posiadłości.

Artysta wyraża swój żal nad materializmem, który niejednokrotnie odgrywa kluczową rolę dla wielu ludzi. Aby zyskać jego przyjaźń należy okazać miłość, uczucie, nie ma tutaj miejsca na materialistyczne mrzonki i zgubne pragnienia. Wysoko w hierarchii aorystów z ,,Firmy” znajduje się także ,,suwerenność”. Po raz kolejny posiłkował się będę wersem z utworu ,,Mam wyjebane”:

Ze swoim temperamentem jestem ulicy talentem,

niepodległym, suwerennym, nie boję się jechać z mentem.

Popek wyraźnie nawiązuje do schmittowskiej koncepcji suwerenności, odrzucając elementy zewnętrzne, które pragną oderwać go od jego ulicznej, organicznej wspólnoty. Kali w swej zwrotce śpiewa:

jeden buch za tych co nie mogą, dziękuje Bogu za te mordy, co idą tą samą drogą.

 Autor nie kryje swego oddania dla idei wspólnoty. Symboliczny ,,buch” jest niczym ofiara złożona na ołtarzu solidarności, a on sam, bacząc na wielkość i wymiar tej idei, dziękuje istocie najwyższej za prowadzenie innych po słusznej drodze, którą on sam kroczy. Artyści nie pozostają jednak tylko gołosłownymi teoretykami. Ich przekaz muzyczny zakorzeniony jest w życiowych doświadczeniach, poparty empiryzmem i działaniem, na co dowodem jest wers Tadka:

my nie jesteśmy ziomek aferowiczami,

nie szukamy dziury w całym, interesuje się faktami.

Kiedy ja załatwiam sprawy, by poprawić byt rodziny,

inni z nudów siedzą, szpacą, przećpani od kokainy.

              Tadek jawi się tu jako racjonalista, który potępia nadużywanie substancji psychoaktywnych, przyćmiewających ludzkie zdolności percepcji. Dodatkowo, artysta popiera politykę prorodziną, a swoje ,,sprawy” załatwia myśląc głównie o losie swych najbliższych.

            Jednym z flagowych okrętów, dokładnie reprezentujących prostą, humanitarną i wspólnotową filozofię zespołu firma jest utwór ,,Po tej samej stronie” (http://www.youtube.com/watch?v=Oo6YkiU3-ss), w który artyści przedstawiają swoją unikatową wykładnie moralną i po raz kolejny nawiązują do ideii cnót. Wyczuć można w tym utworze subtelną nutkę neo-kantyzmu, który przejawią się wyjątkowym przywiązaniem do zasad i reguł, mających umożliwić dobre życie w obrębie ulicznej wspólnoty.

Z dedykacją dla ulicy, teksty na tej płycie.

Lat nam przybywa, coraz lepiej znamy życie,

a tobie ziomeczku, jak ci idzie?

            Tadek, jeden z wokalistów, burzy czwartą ścianę i zwraca się bezpośrednio do odbiorcy. Jego wers nawiązuje do empiryzmu – Tadek poznaje życie coraz lepiej, wraz z upływem kolejnych lat. Jednocześnie okazuje solidarność z odbiorcą i pełen troski zadaje mu pytanie: ,,a tobie ziomeczku, jak ci idzie?”, które można porównać do słynnego „Quo Vadis” św. Piotra. Dokąd zmierzasz, ziomeczku? Jakie są twe pragnienia? Jak radzisz sobie z życiem gdy mijają kolejne lata? Tadek zręcznie łączy pragmatyczny empiryzm Davida Hume z nauką społeczną Kościoła Katolickiego. Zwróćmy teraz uwagę na kolejny wers Tadka:

My jesteśmy człowieku ciągle tacy sami,

więc łatwo się określić, czy jesteś teraz z nami.

I po tej samej stronie będziemy zawsze stali.

                  Artyści firmy są zwolennikami konserwatywnej wizji społeczeństwa, które nie jest tylko sumą jednostek, a żywym organizmem. ,,Nasze postawy niezmienne” śpiewają w refrenie,  ich poglądowa stałość pozwala im określić, kto jest członkiem ich wspólnoty, a kto tylko ,,pozerem”. Stoją po tej samej stronie, niczym po boskiej prawicy, przekazując swoją niezmienną filozofię życia. W ich szeregach nie ma miejsca na wylewny indywidualizm i przejawy egoizmu – ich misja jest misją społeczną, wspólnotową i organiczną. Zwrotka Tadka obfituje także w kilka cierpkich słów skierowanych w stronę kultury konsumpcjonistycznej, np.

I nie chodzi o mięśnie, ważne co w głowie w sercu,

czy zapierdalasz z buta, czy siedzisz w nowym Mercu […]

Więc firma podpisuje dedykację dla ulicy,

bynajmniej nie dla hajsu o problemach głośno krzyczy.

              Tadek krytykuje nie tylko materializm, ale także prymitywny epikureizm i hedonizm (nie chodzi o mięśnie), który skupia się jedynie na fizycznych huciach.

            Zwrotka w wykonaniu Romana Bosskiego ma charakter odezwy, krzepiącego przemówienia, który pobudza masy. Artysta występuje w roli wieszcza i prawi:

My muzyką wyjaśniamy, pobudzamy do działania,

my muzyką uprzedzamy, nakręcamy by się starać,,

Ta muzyka niezależna jest od stanu posiadania.

Cieszy mnie aprobata, cieszą mnie te szczere brawa,

lecz zdobyte za szczery rap, a nie pozorancka sława.

               Raper pragnie, aby jego muzyczny przekaz był katalizatorem działań, społecznych zmian, reakcji dołów, szeroko pojętych mas ulicznej gawiedzi, która czeka na inspirację, na głos, który stanie się dla niej etycznym drogowskazem. Nieodzownym elementem jest także typowa dla ,,Firmy” pogarda wobec konsumpcjonizmu:

Tacy co nie znają zasad, ciągle chcą udawać VIP-a, ja nie jestem desperatem, mnie rozlicza wciąż ulica.

                   Roman przestrzega słuchaczy przed fałszywymi prorokami, których on określa mianem pozbawionych zasad gagatków, pragnących udawać bardzo ważne osobistości. On z drugiej strony nie jest desperatem, zdaje sobie sprawę, że jego czyny rozliczane są przed sąd działający wewnątrz wspólnoty, której jest członkiem. Ów sąd nie jest sztywną instytucją, która wydaje wyroki zgodnie z kodeksami, bądź anglosaskimi precedensami. Sądem jest tu świadomość każdego członka wspólnoty, który bacznym okiem obserwuje działania Romana. Gwarantuje to wewnętrzną transparencję i przejrzystość w obrębie ulicznej wspólnoty.

            Mikrofon przejmuje Tadek i umiejętnie cedzi kolejne słowa:

,JP na bluzie mam wyszyte, to samo w sercu jest wyryte.

                    Insygnia, która świadczą o jego przynależności do konkretnej grupy osób są nie tylko pustym symbolem widniejącym na jego odzieży. To coś więcej, to pępowina, która łączy go fizycznie i duchowo ze wspólnotą. ,,JP” staje się dla Tadka niczym eucharystyczne JHS, które ksiądz nosi nie tylko na swym ornacie, ale też w sercu, w głębi duszy. Tadek potępia także, w bardzo patriarchalny sposób, niemoralność służb mundurowych:

Jak chodzą nadęci, własną rolą przejęci, w oczach społeczeństwa są prawie jak święci […] Biją i kradną, poza podejrzeniami, mundur i blacha to polisa dla nich.

            Arysta potępia bałwochwalstwo osób sprawujących najwyższe urzędy. Nie można jednak uznawać go za czystej wody anarchistę, gdyż w poprzednich wersach, jak wykazałem, Tadek dokładnie przedstawia swój pogląd na szereg kwestii społecznych i filozoficznych, wyrażając swoją pogardę dla materializmu, połączoną ze szlachetnością i przywiązaniem do ponadczasowych idei i cnót. Zwrotkę kończy wygłaszając czterowersowe Credo:

Jesteśmy po tych stronie, co zawsze czysto grają
Jesteśmy po tych stronie, co swoich nie przewalają
Jesteśmy po tych stronie, co policję znieważają
Jesteśmy po tych stronie, co nigdy nie sprzedają
.

           Te proste cztery zasady są wyznacznikiem określającym przynależność do wspólnoty. Opierają się one na następujących cnotach: uczciwości („czysto grają”), lojalności („co swoich nie przewalają”), stałości poglądowej („co policję znieważają”) i niezłomności („co nigdy nie sprzedają”).

            Na koniec warto przyjrzeć się dogłębnie refrenowi:

I po tej samej stronie będziemy zawsze stali
Anty-policyjną nutę będziemy zawsze grali
Firma nie sprzedała się, nie sprzeda się nigdy
Inaczej odbijemy wszystkie systemowe krzywdy

Nawet w grubym kotle codziennej gonitwy
Siadam, myślę, piszę, słowa ostre jak brzytwy
Firma nie sprzedała się, nie sprzeda się nigdy
Nasze postawy niezmienne
.

          Muzycy „Firmy” prezentują pewnego rodzaju światopoglądowy fundamentalizm. Stawiają się oni po konkretnej ,,stronie”, rezygnują z możliwości elastycznej zmiany swych przekonań. Dają jednak nadzieje osobom z tzw. nizin społecznych, którym łatwo utożsamić się z ich przekazem. Znajdując się w ,,grubym kotle codziennej gonitwy” Tadek ma czas na kreatywne myślenie i pisanie tekstów. Niejeden mieszkaniec bloku może odnieść te słowa do swego życia i odkryć w nich inspirację, aby podejmować się pozytywnych działań pomimo niekorzystnych kolei losu.

            Teksty autorstwa muzyków „Firmy” są proste, dosadne. Odnoszą się one do fundamentalnych wartości etycznych, które stanowią trzon i swoistą bazę światopoglądową członków wspólnoty ulicznej. I bynajmniej nie jest to hermetyczna, elitarna wspólnota, charakterystyczna dla ,,mainstreamu” i ,,undergroundu”, o których wspomniałem na początku. To wspólnota ludzi prostych, często ubogich, zamieszkujących bloki i kamienice. Nie są to ludzie luksusu, przywileju. Tadek, Kali, Popek i Roman prezentują wyjątkowe przywiązanie do cnót, idei wspólnoty, solidaryzmu, suwerenności, a jednocześnie potrafią wzbić się na wyżyny krytycyzmu, ciskać gromy w stronę pracowników służb, którzy nierzetelnie wypełniają swe obowiązki, a nawet przedstawić swój racjonalny pogląd na czerpanie wiedzy o życiu z doświadczeń, wrażeń i osobistych przeżyć.

Filip Daniel Cee

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]
Facebook

0 thoughts on “„Firma” – ostatni bastion muzyki społecznej”

  1. Ja myślę, że to Hemp Gru jest ostatnim bastionem. 3 ostatnie płyty tej grupy bardziej dotykają tematyki społecznej.

  2. Jest taki piekny utwór rapowy/hip-hopowy (nie rozróżniam…) pt. „J*bać ten syf”, znakomicie wyrażający stosunek osób spoza mainstreamu do mainstreamowej rzeczywistości. http://www.youtube.com/watch?v=yzG6WDNjkdQ . „…” jeb*ć plastik , jeb*ć sztuczne gwiazdki na największą kur*ę casting , jeb*ć sprzedajność dla kaski „…”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *