Giertych: Uzależnienie od pomocy

  Jest stare powiedzenie – „daj biednemu wędkę, a nie rybę”.

Niestety, w dzisiejszym świecie coraz więcej jest ludzi uzależnionych od opiekuństwa, zwykle państwowego. Oczywiście, że zawsze są niepełnosprawni, niedołężni, chorzy, starzy, małe dzieci itd., ludzie, którzy bez cudzej pomocy nie wyżyją. Nie o nich tu chodzi. Niestety, coraz więcej jest ludzi pełnosprawnych, którzy znaleźli sposób na życie, polegający nie na zarabianiu pieniędzy, ale na żerowaniu na instytucjach opieki społecznej. Prawdziwa pomoc polega nie na dawaniu tym ludziom jedzenia, ubrania i dachu nad głową, ale na przywracaniu ich do życia zarobkowego. Niełatwa to sprawa, ale ważniejsza niż samo dawanie. Ludzie powinni stać na własnych nogach, sami dbać o swoje potrzeby i swoją dolą państwu głowy nie zawracać.

Z przykrością obserwuję, jak często w wiadomościach telewizyjnych są informacje o różnych obszarach biedy – zawsze z uwagą, że państwo winno coś z tym zrobić. Po pierwsze, dlaczego państwo? Może starczą organizacje charytatywne. Wtedy beneficjenci bardziej czują, że zawdzięczają coś dobrowolnym ofiarodawcom. Zawsze się wydaje, że to, co daje państwo to się należy, a tak wcale nie jest. Po drugie, dlaczego nigdy nie mówi się o winie tych biednych, o ich nałogach (pijaństwie, narkotykach), ich lenistwie, braku inicjatywy, niesumienności w pracy, z której byli wyrzuceni itd. Wreszcie mówić by można o drogach wyjścia poprzez zabranie się za robienie czegoś pożytecznego – chociażby poprzez poprawę stosunków z własną rodziną czy zwalczenie własnego nałogu. Chciałoby się słyszeć więcej o programach resocjalizacji.

Z trochę innych powodów, ale podobnie jest z utyskiwaniem na służbę zdrowia. Coraz to słyszymy o jakimś biednym dziecku czy innym pacjencie, którego nie stać na drogi, a jedynie skuteczny lek czy zabieg. W akcjach tych dźwięczy lobowanie ze strony firm farmaceutycznych czy sprzedających sprzęt medyczny. Jak świat światem postęp medyczny finansowany był przez bogatych. Gdy na rynku pojawia się nowa technika czy nowy lek, to w pierwszym okresie jest on dostępny tylko dla najbogatszych. Nie jest możliwe, by każdy miał od razu darmowy dostęp do tych najnowocześniejszych terapii. Uważam, że NFZ winien refundować podstawową opiekę medyczną na poziomie sprzed 5 czy 7 lat (to do dyskusji i wyliczenia kosztów), opartą o tzw. leki generyczne. Wszelkie nowości winne być odpłatne, a więc dostępne tylko dla bogatszych.

Ukróciłoby to wypisywania najnowszych, a więc najdroższych leków przez lekarzy ulegających podszeptom firm farmaceutycznych, a przede wszystkim lobowania przez nie o wpis na listę leków refundowanych. Państwo nie jest od zapewniania wszystkim najnowszych terapii. Oczywiście, każdy może się dodatkowo ubezpieczyć na rzecz takiego leczenia, ale to już forma osobistego płacenia za nowoczesność. 

Dużo się mówi o wspieraniu samotnych matek. Nie mam nic przeciwko takiej pomocy – nie mogą pozostać bez wsparcia. Ale ich los musi byś gorszy niż matek wychowujących dzieci w rodzinach pełnych. Państwo nie może wspierać ciąż pozamałżeńskich ani rozwodów. Rozwód nie może się rodzicom opłacać. O wiele ważniejsze jest, by było wsparcie dla dzieci w ogóle, szczególnie dla rodzin wielodzietnych. Wszak one wychowują przyszłych pracowników i podatników, z których pracy żyć będą emeryci i inni już lub jeszcze nie zarobkujący. Państwowa pomoc rodzinie nie ma na celu zastąpienie wysiłków rodziców, ale wsparcie ich, by nie bali się następnych dzieci. Koszt utrzymania dzieci musi być rozłożony nie tylko na rodziców, ale i na całe społeczeństwo, aby nie kurczyły się siły biologiczne narodu.

Jest oczywiste, że państwo musi przyjść z pomocą w obliczu różnych klęsk żywiołowych czy innych, w sytuacjach nadzwyczajnych. Trzeba ludziom pomóc powrócić do stanu samowystarczalności. Źle jest, gdy pomoc państwowa staje się zwyczajnością.

Na zakończenie przytoczę słowa prezydenta Abrahama Lincolna (cytata za The Free Press 15.II.2013):
Nie można pomóc biednym przez niszczenie bogatych. Nie można wzmocnić słabych przez osłabianie silnych. Nie przyniesie się zamożności przez zniechęcanie do oszczędzania. Nie podniesie się zarobku pracownika przez niszczenie pracodawcy. Nie wzmocni się braterstwa wśród ludzi zachęcając do nienawiści klasowej. Nie buduje się charakterów i odwagi przez pozbawianie ludzi niezależności i zdolności do inicjatywy. Nie pomoże się ludziom na stałe czyniąc dla nich to, co oni powinni czynić dla siebie.

Maciej Giertych

OPOKA

 81(102);  marzec 2013

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Giertych: Uzależnienie od pomocy”

  1. Pan Giertych mówi na zasadzie – socjalizm tak, wypaczenia nie. Otóż, ani socjalizm, ani wypaczenia. Po co komu NFZ. Przecież to wylęgarnia patologii. Nie można się po prostu normalnie prywatnie ubezpieczyć. Jak wyjechałem sobie na pół roku do Norwegii, kupiłem dodatkowe ubezpieczenie i nie zapłaciłem ani centa z wizytę u lekarzy, a było ich trochę. Czy leczenie ludzi to inna usługa niż robienie krzeseł, albo hydraulika. Czy akurat leczenie ludzi musi być objęte jakimś państwowym haraczem? Czy potrzebujemy czegoś takiego jak ZUS, który być może a raczej bardziej nie wypłaci żadnych świadczeń, gdyż ta firma już teraz jest bankrutem. Czy forma lokaty pieniędzy na starość też musi być objęta jakimś państwowym monopolem i to bardzo wrednym, bo kasa przepada. Nie wiem ile autor ma lat, ale chyba jest starej daty. Wszelkie dyskusje co powinno być refundowane, a co nie jest jest po prostu jeden wielki socjalistyczny bełkot, którego nie powinno być w ogóle w normalnie działającym kraju. Państwo jest od tego, aby umowy były przestrzegane, aby tworzyć prawo dobrej jakości, jasne i klarowne zasady, a nie o od tego aby mnie ubezpieczać, leczyć i edukować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *