Graban: UE czy Imperium Europejskie ? – dylematy postkonserwatywne

.

Spore zamieszanie wywołuje refleksja postkonserwatywna w tradycyjnych środowiskach konserwatywnych. Została ona sformułowana poprzez przewartościowanie kanonów myśli konserwatywnej. O ile konserwatysta jest prorosyjski; postkonserwatysta – proniemiecki . O ile konserwatysta popiera politykę ugodową; o tyle postkonserwatysta jest niepodległościowcem. O ile konserwatysta szanuje Romana Dmowskiego; o tyle postkonserwatysta – Józefa Piłsudskiego. O ile w końcu konserwatysta krytycznie podchodzi do Integracji Europejskiej, o tyle postkonserwatysta popiera ideę Imperium Europejskiego. Warto się zatrzymać na ostatnim rozróżnieniu. Temu poświęcony będzie niniejszy artykuł.

Tradycyjna myśl konserwatywno-narodowa krytykuje UE z trzech zasadniczych powodów:

Po pierwsze – Unia Europejska jest zdominowana przez miękką (soft ware) ideologię demokratyczno-liberalną. Popularność mają w niej takie trendy obyczajowe jak: laicyzacja, hedonizm, relatywizm, feminizm, prawoczłowieczyzm, pacyfizm, konsumpcjonizm (życie na koszt przyszłych pokoleń), roszczeniowość socjalna, polityczna poprawność. UE nie odwołuje się do pielęgnowanych przez myśl konserwatywną – wartości chrześcijańskich, które legły o podstaw zachodniej cywilizacji.

Po drugie – UE jest tworem ponadnarodowym. Udział Polski w jej strukturach odbywa się zatem ze szkodą dla suwerenności narodowej, która pozostaje podstawową optyką obozu konserwatywnego.

Po trzecie – we współczesnej UE największą rolę polityczną odgrywają Niemcy. A te według optyki obozu konserwatywno-narodowego są głównym antagonistą Polski. Dzisiejsza UE stoi na straży interesów państw najsilniejszych, do których należą Niemcy.

Zanim wyjaśnimy postawy funkcjonowania Imperium Europejskiego warto powiedzieć coś na temat jego przesłanek. U źródeł tej koncepcji leży konkluzja o przemianach cywilizacyjnych, których jesteśmy aktualnie świadkami, a które są konsekwencją globalizacji, która podważa skuteczność tradycyjnych państw narodowych. Stąd postkonserwatyści propagują ideę przeniesienia prerogatyw państwowych na rzecz ponadnarodowych imperiów, które mają aspiracje globalne. Prawdziwa polityka rozgrywa się bowiem na płaszczyźnie globalnej i imperialnej a nie narodowej.

Tomasz Gabiś w książce „Gry imperialne” charakteryzuje przejście od I Unii Europejskiej przez II Unię Europejską do Imperium Europejskiego. I tak I Unia Europejska skażona jest wewnętrzną słabością. Gabiś stosuje tu argumenty zbliżone do krytyki konserwatywnej. Pisze o zdepolityzowanej, naiwnej UE, wielkiej Armii Zbawienia, niezłomnym promotorze humanitarystyczno-pacyfistycznego etosu, producencie i eksporterze patetycznych (do cna wytartych) frazesów o „tolerancji” i „prawach człowieka” (s. 29). „Dodajmy do tego, stale obecne w I Unii Europejskiej, bezustanne masochistyczne rozpamiętywanie przeszłości z jej zbrodniami, klęskami, ofiarami, wpajanie wstydu za przeszłość Europy…” (s.59).

Ewolucja w kierunku II UE polega na odchodzeniu od jakobińskiego, eurosocjalistycznego modelu I UE poprzez tworzenie „silnej egzekutywy ograniczonej do najistotniejszych dziedzin wielkiej polityki: innymi słowy decentralizacji i spłyceniu na płaszczyźnie administracyjnej, gospodarczej i kulturalnej towarzyszy centralizacja wojskowo-polityczna…” (s.34) Gospodarczo w II UE panuje liberalizm ekonomiczny. Rezygnuje ona z wszelkich form interwencjonizmu państwowego: wspólnej polityki rolnej, polityki „spójności”, polityki rozwoju regionalnego. Politycznie natomiast Unią zarządza prezydent wybierany przez elektorów-członków Rady Unii Europejskiej na 7 lat. „Prezydent jest odpowiedzialny za politykę zagraniczną Unii, decyduje o wojnie i pokoju, ma prawo wprowadzenia stanu wyjątkowego na całym terytorium UE, jest głównodowodzącym wojska europejskiego (WE) wyposażonego w broń nuklearną i kontynentalną tarczę antyrakietową…” (s. 35) Gabiś następnie charakteryzuje takie kwestie jak: stolica UE (ma nią być Bratysława), unijna polityka historyczna (oparta na selekcji wydarzeń państw narodowych pod kątem przydatności dla pedagogiki Imperium Europejskiego), wartości Unii Europejskiej, religia UE (oparta na ekumeniźmie), język UE (ma nim być hiszpański).

Następnie następuje kolejna faza ewolucji w kierunku Imperium Europejskiego. „Imperium nie jest ujednoliconą, sztywna strukturą, lecz całością heterogeniczną i procesualną, nigdy do końca niezdefiniowaną, fragmentaryczną – całością nie poddającą się totalizacji, bo wyrastającą wprost […] z europejskiej cywilizacji transgresji […] Tak jak sama Europa, jest Imperium przedmiotem-z-zasady-niedokończonym (Zygmunt Bauman)” (s. 58). Tomasz Gabiś charakteryzuje też Imperium Europejskie z wykorzystaniem terminologii nietzscheańskiej: „Imperium wyzwala polityczny dynamizm, rządzę ekspansji i czynu, wzmaga tempo i rytm życia, podsyca metafizyczny płomień losu” (s. 70).

Specyficzną rolę odgrywają relacje międzynarodowe wewnątrz Imperium. Są one oparte na pokojowej współpracy pomiędzy prowincjami narodowymi Imperium. Występuje oczywiście pomiędzy nimi rywalizacja o władzę niemniej antagonizmy narodowe ulegają przezwyciężeniu. Wszystkie krzywdy, które w przeszłości jakiś europejski naród wyrządził innemu ulegają przedawnieniu. Kluczową rolę w II UE, która swój punkt ciężkości przesuwa na wschód (wszak stolicą jest Bratysława) odgrywa dwójprzymierze polsko-niemieckie zwane „twardym jadrem Europy” „stąd rozrywanie braterskiej przyjaźni polsko-niemieckiej, sianie niezgody pomiędzy nami Polakami a naszymi 'braćmi Szwabami’, szerzenie antygermanizmu i germanofobii w Polsce, a antypolonizmu i polanofobii w Niemczech, wysuwanie wobec siebie roszczeń i pretensji, równoznaczne jest z osłabianiem i rozbijaniem Unii.” (s.44).

Generalnie jednak przywiązanie do własnej narodowości przestaje mieć wielkie znaczenie w Imperium Europejskim. Oto jak Gabiś charakteryzuje tożsamość narodową: „Dowiedziawszy się przypadkiem, iż w ponowoczesności można sobie wybierać tożsamość, podumałem czas jakiś, podumałem i wybrałem ostatecznie polską tożsamość, bo miałem ją akurat pod ręką; porozglądałem się trochę po supermarkecie tożsamości i wybrałem polskość, bo niby dlaczego miałbym wybrać coś innego, wszak bliższa ciału koszula.” (s. 185).

Inną rolę odgrywają relacje z narodami innego imperium. Te mają antagonistyczny charakter gdyż prawo istnienie Imperium zasadza się na prawie do desygnowania wroga. Do wrogich nam Imperiów Gabiś zalicza Imperium Zachodnie (Imperium Americanum), a zwłaszcza Imperium Wschodnie (sukcesor Imperium Sovieticum).

Autor „Gier imperialnych” z dużą starannością dokonuje selekcji historii Polski pod kątem wydarzeń, postaci, które zajmować będą poczesne miejsce w kronikach Imperium Europejskiego oraz takich, które wspominane będą jedynie w kronikach narodowych. Jest to działanie logiczne nie tylko z historycznego punktu widzenia bowiem „ci, którzy potrafią wykazać, jak wielki był wkład ich grupy narodowej w wielkość i suwerenność Imperium, i przeforsować ważne dla swojej grupy historyczne postaci, wydarzenia, koncepcje i tradycje polityczne jako najbardziej przydatne dla pedagogiki i propagandy Imperium, zdobędą najsilniejszą pozycję w elicie Imperium i zyskają największy wpływ na jego kształt i politykę.” (s. 146).

Według Gabisia „polski wkład we wzbogacenie tradycji Imperium Europejskiego to przede wszystkim tradycja Rzeczypospolitej Dwojga Narodów, idea jagiellońska, koncepcja Przedmurza, idea sarmacka”. (s.149). Krytycznie podchodzi do rozbiorów Polski, gdyż oznaczały one aneksję przez Imperium Wschodnie dużej części polskich terytoriów. Pozytywnie ocenia powstania przeciw Imperium Wschodnim (kościuszkowskie, listopadowe, styczniowe). „Na płaszczyźnie historii imperialnej polscy powstańcy są bohaterami jako partyzanci i dywersanci Imperium Europejskiego, działający we wrogim imperium”. (s.154). Podobna optykę stosuje dla oceny postaci politycznych. Wielopolski, Piltz, Dowbór-Muśnicki i Dmowski – jako reprezentanci polityki prorosyjskiej – wschodzą tylko do kronik narodowych, a nie imperialnych. Jak pisze Gabiś „na płaszczyźnie geopolitycznej i geostrategicznej polityka Dmowskiego zgodna była z polityką Imperium Wschodniego, czyli z natury rzeczy szkodziła Imperium Europejskiemu.” (s.151). Co innego „Marszałek Józef Piłsudski, którego polityka dokładnie antycypuje dzisiejszą i przyszłą politykę polskiej frakcji działającej w ramach Imperium Europejskiego […]. Marszałek mógłby być wręcz swoistym logo Imperium.” (s.157).

Pozytywnie autor ocenia zjednoczenie geopolityczne Europy dokonane przez Napoleona Bonaparte, wraz z jego uderzeniem na Imperium Wschodnie. Krytycznie ocenia zarówno I jak i II wojnę światową, gdyż oznaczały one walki wewnętrzne pomiędzy prowincjami Imperium i zapoczątkowywały ingerencję wrogich nam imperiów w wewnętrzne sprawy europejskie.

Z wydarzeń powojennych Gabiś pozytywnie ocenia pontyfikat Jana Pawła II i oczywiście powstanie „Solidarności”. „Dlatego nad Stocznią Gdańską widoczne były wprawdzie polskie sztandary, ale powiewały nad nią również niewidzialne sztandary Imperium Europaeum.” (s.168).

Reasumując, koncepcja Tomasza Gabisia zawarta w książce „Gry imperialne” wydaje się logiczna i niezwykle konsekwentna. Dobrze koresponduje ona także ze współczesnym osiowym duchem czasu, którego trafną egzemplifikacją jest teoria „końca historii”. Lepiej niż eurosceptyczne koncepcje narodowe (które wydają się dość anachroniczne) odpowiada ona wyzwaniom XXI wieku. Pomimo mojej pozytywnej oceny pracy wrocławskiego stańczyka (oraz jego wkładu w myśl europrawicową) pozwolę sobie jednak na koniec na kilka uwag polemicznych.

Po pierwsze – wydaje się, że „Gry polityczne” w zbyt silnym stopniu przesiąknięte są ideologią „real politik”. Ich autor nie uwzględnia tym samym innych, a zwłaszcza światopoglądowych przesłanek ludzkiej aktywności. Dotyczy to zwłaszcza światopoglądu demokratyczno-liberalnego, który stanowi fundament współczesnej Europy. Dla Gabisia demoliberalizm podobnie jak komunizm czy faszyzm to jedynie „maska ideologiczna” („derywacje” według Vilfreda Pareto), którą można zmienić, jeżeli okaże się bezużyteczna. Podobnie od tej ideologii wedle Gabisia odstąpić ma Imperium Europejskie. Tymczasem wydaje mi się, że to jest już niestety niemożliwe. Zgodnie z hołubioną przez Gabisia koncepcją „końca historii” jedyną zwycięską ideologią jest demokratyczny liberalizm, który stanowi jedyne, ostatnie źródło legitymacji dla UE. Choć my konserwatyści podchodzimy do tej ideologii krytycznie wydaje się, że jedynym co nam pozostało to wziąć na siebie ten krzyż i żyć w świecie urządzonym wedle jej zasad, o ile oczywiście popieramy integrację europejską. Stąd moją podejrzliwość rodzi przedstawiona w tekście „Fantazja wrześniowa” teza, że w latach 30-tych narodowosocjalistyczna Rzesza mogła budować wespół z demoliberalną Francją Unię Europejską. Uważam to za mało realne, sojusz mógł dotyczyć jedynie spraw taktycznych. To za małe spoiwo dla wspólnoty wartości jaką jest Unia. Podobnie w pedagogice Imperium Europejskiego Gabiś zawiera zapisy o zbrodniach demoliberalnych, które jednym tchem wymienia wespół ze zbrodniami komunistycznymi czy narodowo-socjalistycznymi. Niestety nie będzie tutaj równorzędności, gdyż według propagandy unijnej – demoliberalizm posiada wyższość nad systemami, które UE uznaje za zbrodnicze. Nierealne wydaje mi się, aby można było kiedykolwiek od tego odstąpić. Po prostu Europa jest i będzie demoliberalna.

Po drugie – wydaje się, że koncepcja Imperium Europejskiego nie ma nic do zaproponowania polskiemu charakterowi narodowemu, który zdominowany jest przez szkodliwe dla niego inklinacje insurekcyjno-niepodległościowe. Trafnie stańczycy, konserwatyści, narodowi-demokraci, pozytywiści i organicznicy traktowali te inklinacje jako przekleństwo, balast polskiego charakteru narodowego, który powinniśmy z siebie zrzucić. Aprobatywne przez Gabisia traktowanie powstań (tych wymierzonych przeciw caratowi), Piłsudskiego, PPS-u, czynu legionowego stawia go po stronie lewicy niepodległościowej, a nie prawicy. Filozofia ta jest jednak niebezpieczna gdyż jest emocjonalna, romantyczna i odwołuje się do szkodliwej alternatywy „wszystko albo nic”. Za jej aktualną, jakże tragiczną egzemplifikację można uznać katastrofę smoleńską wraz z następującą po niej wojną polsko-polską. Ma ona negatywny wpływ pedagogiczno-wychowawczy i jest sprzeczna z pozytywistyczną pracą u podstaw i pracą organiczną.

Po trzecie – koncepcja Imperium Europejskiego nie ma też nic do zaproponowania naszej polskiej układance partyjnej zdominowanej przez betonowy układ PO-PiS-u. Tomasz Gabiś wymieniając bohaterów z najnowszej historii Polski, którzy „złotymi zgłoskami zapisani zostali w historii Imperium Europejskiego” jednym tchem wymienia takie postacie jak Bronisław Geremek czy Kornel Morawiecki. Nie zauważa jednak, że – zgodnie z dominującą w Polsce ideologią pisowsko-ipeenowską – postacie te stoją po przeciwnych stronach barykady. Symbolem tej przeciwstawności mogą być słowa J. Kaczyńskiego: „oni stoją tam gdzie było ZOMO”. Po prostu w naszym kraju trwa wyniszczająca wojna polsko-polska, której manifestacją polityczną jest wroga, pełna nienawiści przeciwstawność PO do PiS-u. Koncepcja Tomasza Gabisia jedynie konserwuje ten spór i w przeciwieństwie do myśli konserwatywno-narodowej (która umieszcza się w poprzek dominującej w Polsce narracji politycznej) nie ma dla niego nic do zaproponowania.

Zastrzeżenia te nie obniżają wartości merytorycznej charakteryzowanej przeze mnie książki „Gry imperialne” a jedynie wskazują na trudne do przezwyciężenia powikłania i antynomie naszych ponowoczesnych, posthistorycznych i postkonserwatywnych czasów. Z drugiej jednak strony wydaje się, że tradycyjna myśl konserwatywno-narodowa także zachowuje w tych czasach swoją aktualność łącznie z jej eurosceptycznymi inklinacjami. Z tej perspektywy można by uznać koncepcje Imperium za chwalebną ale mało realną. Jednakże patrząc docelowo i przyszłościowo może ona spełniać rolę pozytywnej utopii, utopii spreparowanej w duchu stańczykowskiej satyry.

Michał Graban

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Graban: UE czy Imperium Europejskie ? – dylematy postkonserwatywne”

  1. „…Aprobatywne przez Gabisia traktowanie powstań (tych wymierzonych przeciw caratowi), Piłsudskiego, PPS-u, czynu legionowego stawia go po stronie lewicy niepodległościowej, a nie prawicy. …” – raczej stawiaja go po stronie 1/ stronnictwa pruskiego 2/ sił antykatolickich i antyprawosławnych, tych, które w XIX wieku zwalczały zarówno cara, jak i papieża (które to siły niekoniecznie były lewicowe, jak np. żydowskie rody bankierskie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *