Jan Engelgard: „Trupy jesteście Moskale, trupy, a my potęga”.

Książka autorstwa Jana Engelgarda to powieść na pograniczu literatury faktu. Główni bohaterowie, agenci wywiadu rosyjskiego Piotr Goremkin i Maria Biełozierska – Sobolewska, to postacie fikcyjne, lecz większość bohaterów to postacie autentyczne na czele z gen. Antonem Denikinem, Józefem Piłsudskim, gen. Józefem Dowbor – Muśnickim, Romanem Dmowskim i innymi. Wydarzenia osadzone są bardzo silnie w kontekście historycznym, mianowicie w okresie wojny domowej w Rosji rozpoczętej w wyniku zamachu stanu dokonanego przez bolszewików w 1917 roku. Większość dialogów i niektóre wydarzenia mają charakter fikcyjny, lecz Autor nadał im kształt możliwie prawdopodobny. Engelgard pisząc „Klątwę…” wyznaczył sobie zapewne jako cel spopularyzowanie w Polsce wiedzy dotyczącej tamtych wydarzeń, a także ich konsekwencji – akcja powieści wymownie rozpoczyna się od kaźni polskich oficerów w ZSRR w 1940 r. To była właśnie „klątwa” gen. Antona Denikina, dowódcy Sił Zbrojnych Południa Rosji, któremu w 1919 roku Polska odmówiła pomocy zbrojnej w walce z Armią Czerwoną, niemalże przepłaciwszy to swoim istnieniem w 1920 roku, by w konsekwencji paść ofiarą ZSRR w 1939 roku. Wszystko to powoduje, że nie sposób nie analizować dzieła przez pryzmat realiów historycznych. Mimo iż pracy nadano formę powieści, ograniczę się do przedstawienia jedynie kontekstu historycznego i geopolitycznego wydarzeń, które opisał Jan Engelgard w „Klątwie…”. I recenzja ta będzie swoistą polemiką z wykładnią tamtych wydarzeń dokonaną przez Autora.

Wielką zasługą Autora jest przypomnienie polskiemu Czytelnikowi, a nierzadko uświadomienie, że w Rosji w latach 1917 – 1921 mieliśmy do czynienia z wojną domową, gdzie bolszewicy byli tylko jedną z walczących stron. W Polsce istnieje niestety dość powszechna opinia, iż przejście z okresu „białego caratu” do „czerwonego caratu” było logicznym rozwinięciem historii, gdzie lud rosyjski obalił cara i jego administrację, lecz rdzeń władzy pozostał rosyjski. Z kart powieści (i faktów historycznych) wynika coś innego: rewolucja jawi się jako bezrozumny bunt rosyjskich mas chłopskich, którym próbują (niestety skutecznie) sterować „zawodowi rewolucjoniści”, w znakomitej większości przedstawiciele mniejszości narodowych byłego Imperium Romanowych – Żydzi, Łotysze, Gruzini, Polacy, a elity rosyjskie w większości gromadzą się przy „białej kontrrewolucji”, która miała szeroki zasięg, i terytorialny, i społeczny. Krzywdząca dla Rosjan opinia o której mowa została wypracowana przez dziesiątki lat propagandy komunistycznej, gdzie rewolucja 1917 r. była przedstawiana jako masowy zryw Rosjan przeciwko autokracie „krwawemu Mikołajowi”, ale również podszyta jest jakże silną u nas – i dość często bezrozumną – rusofobią. To są źródła bezmyślnego utożsamiania bolszewizmu – ideowo opartego na prymitywnie interpretowanej filozofii materialistycznej importowanej do Rosji z Zachodu – z rosyjskością.

Niezaprzeczalną zaletą recenzowanej książki jest świetne rozeznanie Autora w kwestiach społeczno – politycznych początków II Rzeczypospolitej, szczególnie ukazanie procesu politycznej ofensywy środowisk „prawdziwie patriotycznych” przeciwko stronnictwu realistycznemu, które mogłoby zaakceptować jakąś formę sojuszu z „białą Rosją”, lecz ogarnięte jest niemocą, funkcjonując w obawie, by tylko nie zostać nazwanym „moskalofilem”. Szczególnie istotny jest tutaj ten pierwiastek nienawiści wobec Rosji, który w polskiej polityce funkcjonuje po dzień dzisiejszy, a w XIX wieku doprowadził do wybuchu z góry skazanych na niepowodzenie powstań przeciw rosyjskiemu panowaniu, zaś u progu Niepodległości uniemożliwiał porozumienie z gen. Antonem Denikinem. Autor, i słusznie, dostrzegł również „wypalenie” Romana Dmowskiego, który podpisując Traktat Wersalski, nie był w stanie mentalnie i fizycznie podjąć się gry o „rząd dusz” w niepodległej Polsce i realny wpływ na politykę Rzeczypospolitej Polskiej.

Pierwszoplanową kwestią poruszoną w „Klątwie…” są relacje polsko – rosyjskie (używając przymiotnika „rosyjskie” konsekwentnie mam na myśli „białą Rosję”) i możliwość zawarcia sojuszu antybolszewickiego. Powieść przypomina o tej historycznej chwili, gdzie Polacy mogli odmienić losy Europy, a nawet i świata, i walnie przyczynić się do przechylenia szali zwycięstwa na jedną ze stron. Olbrzymia rola polityki polskiej w procesie zwycięstwa rewolucji bolszewickiej była oczywista dla takich prominentnych działaczy komunistycznych jak Karol Radek czy gen. Michaił Tuchaczewski. Identycznie wskazywała i druga strona, chociażby sam gen. Anton Denikin w artykule pt. „Kto uratował władzę sowiecką przed zagładą?” napisanym w 1937 r. w Paryżu. Odpowiedź rosyjskiego wojskowego była jednoznaczna: to Polacy, powstrzymując swoją ofensywę na Wschód, uratowali reżim sowiecki.

I trzecią kwestią, która wydać się może polskiemu Czytelnikowi pewnego rodzaju zaskoczeniem, jest rola Józefa Piłsudskiego w tamtych wydarzeniach. Wydaje się, że przeciętnemu Polakowi Naczelnik Państwa Polskiego jawi się jako nieprzejednany wróg komunizmu. Otóż Autor, czyniąc Piłsudskiego szwarccharakterem „Klątwy…”, ukazuje Komendanta jako człowieka nienawidzącego Rosji jako takiej; nieustannie intrygującego polityka, dążącego wszelkimi sposobami do zrealizowania swoich celów, który doprowadził do upadku Sił Zbrojnych Południa Rosji pod dowództwem gen. Antona Denikina i w dążeniu do tego celu zdecydował się na zawarcie rozejmu z bolszewikami.

Jan Engelgard lansuje przez wszystkie karty powieści tezę, że Polska popełniła straszliwy w skutkach, wręcz historyczny błąd, wstrzymując w 1919 roku ofensywę na Wschodzie przeciw Armii Czerwonej, przy jednoczesnym odrzuceniu wszelkich propozycji nawiązania współpracy z wojskami gen. Antona Denikina, którego Autor zdecydowanie na wyrost traktuje niczym męża stanu, zrodzonego z matki Polki, co znów rzekomo miałoby świadczyć o jego wielkiej sympatii do Kraju Nadwiślańskiego.

Oczywiście Autor ma prawo lansować taką tezę i negować „politykę wschodnią” Józefa Piłsudskiego, lecz słabością takiego ujęcia jest nieumiejętność wskazania tego co nastąpi „tuż po zwycięstwie”, „gdy już parlament rosyjski” rozpocznie obrady. Alians polsko – rosyjski przeciwko bolszewikom zapewne doprowadziłby do zwycięstwa, które znów ocaliłoby świat przed widmem komunizmu – ideologią najbardziej perwersyjną z wszystkich jakie usiłowano wprowadzić w życie w XX w., będącą zaprzeczeniem wszystkiego co cywilizowane – lecz należy widzieć i racje drugiej strony.

Emocje – niestety – odgrywają pewną rolę w polityce i dyplomacji, szczególnie krajów słowiańskich (teza Dmowskiego o „Polsce jako kraju kobiet” udziela się wszystkim Słowianom), i dobrze zostało to wyjawione na kartach powieści: z jednej strony Polacy upajają się odzyskaną  niepodległością i swą, niestety urojoną, mocarstwowością, z drugiej strony widzimy Rosjan, którzy znaleźli się w skomplikowanej sytuacji motywacyjnej, bo z jednej strony zostali zmuszeni prosić o pomoc dawnych poddanych Imperium, z drugiej głosili hasła o „Rosji jednej, wielkiej i niepodzielnej”. Niepodzielność Rosji… W tym kontekście zrozumiale brzmią słowa Józefa Piłsudskiego, które Autor wkłada w jego usta, a wypowiedziane do brytyjskiego generała Toma Briggsa: „W Kijowie? A jak pan sądzi generale, czy Denikin przyjmie mnie tam jako poddanego jednej niepodzielnej Rosji czy jako przywódcę niepodległego państwa? I czy tereny, które teraz zajmują moi żołnierze, Denikin uznaje za rosyjskie, czy łaskawie uznałby je za nasze”? Polemizując: nawet po niemalże stu latach od tamtych wydarzeń trudno jednoznacznie potępić politykę obozu piłsudczykowskiego. Komendant, naciskany przez przedstawicieli Ententy, wszelkimi sposobami torpedował porozumienie z Denikinem, lecz dysponował danymi, które przemawiały za takim ruchem.

Omawianą pozycję odbieram, wydaje się że trafnie, jako oskarżenie wobec polityki Państwa Polskiego względem „białej Rosji”. Akt oskarżenia, a tak można odczytać przesłanie „Klątwy…”, jednak nie przekonuje. Józef Piłsudski – główny rozgrywający w tamtym momencie, mimo negatywnych emocji które nim targały, reprezentował interesy Państwa Polskiego i miał prawo oceniać układ wojskowo-polityczny z Denikinem jako skrajnie niekorzystny dla Polski, gdyż przemawiały za tym obiektywne dane, którymi dysponował. Piłsudski miał prawo oceniać bolszewizm jako zjawisko efemeryczne, skoro urzędnicy niemieckiego Auswärtiges Amt w swych raportach traktowali władzę bolszewicką jako coś co będzie trwać zaledwie kilka tygodni. Niebezpodstawne było przekonanie, że Polska jest silna słabością Rosji. Dalej, gen. Anton Denikin korzystał z poparcia Wielkiej Brytanii i Francji (ta druga usilnie chciała zorganizować przeciwwagę dla Niemiec na wschodzie), co znów w sporze o terytoria na wschód od późniejszej „Linii Curzona” mogło okazać się dla Polski szalenie niekorzystne. Sam fakt prowadzenia rokowań przez pośredników Ententy – fakt historyczny – był tutaj wymowny. Niekorzystne dla Polski propozycje strony rosyjskiej ujawniłyby się w sytuacji, gdy w Moskwie zostałby powołany rząd nacjonalistów wielkorosyjskich – co wielce prawdopodobne, zważywszy chociażby na szybkie „unarodowienie” samych rządów bolszewickich. I wreszcie żądanie przez Denikina współpracy wojskowej, przy odmowie określenia kształtu terytorialnego zachodniej granicy przyszłej Rosji, a uciekanie w stwierdzenia „to nie jest teraz najważniejsze”. W takich okolicznościach Naczelnik Państwa Polskiego zmuszony był podejmować strategiczne decyzje.

Powieść, mająca za cel wykazanie krótkowzroczności polityki polskiej, będąca w pewnej części fikcją, ale osadzona w konkretnych realiach, argumentująca za sojuszem polsko – rosyjskim, powinna zostać zestawiona z materiałem źródłowym. Wybrałem, i ten wybór jest w mojej ocenie oczywisty, relacje gen. Piotra Wrangel (P. Wrangel, Wspomnienia, Warszawa 1999), który był bodajże najzdolniejszym politykiem i dowódcą wojskowym „białej Rosji”: z relacji tego wybitnego męża stanu wynika, iż gen. Denikin nie był człowiekiem potrafiącym opanować jakże trudną sytuację w jakiej znalazła się Rosja w czasie „smuty”. Z „Wspomnień…” wyłania się obraz dowódcy Sił Zbrojnych Południa Rosji jako człowieka, który nie kontrolował sytuacji nawet w obrębie własnego sztabu, i nie traktował Polski jako potencjalnego partnera strategicznego. I tak w relacji „Czarnego Barona” czytamy, iż Głównodowodzący Denikin miał powiedzieć w II połowie 1919 roku: „narzekał na naszych sąsiadów, Gruzinów i Polaków. <Postanowiłem przerwać wszelkie negocjacje z tymi panami, oświadczając im stanowczo, że nie dostaną ani kawałeczka rosyjskiej ziemi” (t. I, s. 271, cyt. pozycji). Czy ten „kawałeczek” to były wszystkie terytoria zabużańskie, czy już Chełm? We „Wspomnieniach” – a nie ma podstawy by uznać je za relację nierzetelną – autorstwa jednego z głównodowodzących Siłami Zbrojnymi Południa Rosji, Polska prawie w ogóle się pojawia… Czyżby wobec tego „Klatwa…” miała charakter znacznie bardziej fikcyjny, niż było to zamiarem Autora? Czyżby sympatia Denikina do Polski, która przebija z kart powieści, miała być jedynie przejawem wishful thinking ze strony Jana Engelgarda? Bardzo wiele na to wskazuje.

Co więcej, po analizie warstwy historycznej pozycji i argumentacji za interwencją zbrojną w konflikcie bolszewicko – rosyjskim, utwierdzam się w przekonaniu, że teza, iż wojna na Wschodzie w 1920 roku była nieunikniona, jest prawidłowa. Norman Davies słusznie twierdził, iż tzw. Wyprawa Kijowska w 1920 r. lub inne tego typu zdarzenie było tzw. koniecznością dziejową, czymś co musiało się wydarzyć i spowodować to co nieuniknione – wojnę z Rosją; i tutaj dodam: wojnę z Rosją „czerwoną” lub „białą”. I wydaje się, że był to kolejny nieunikniony triumf tego paskudnego wschodniego fatalizmu, którego Niemcy nazywają Weltgeist.  

Wznosząc się ponad powyższą polemikę, jednoznaczne stwierdzam, iż warto przeczytać powieść Jana Engelgarda, nie tylko ze względu, że jest intrygująca, rozjaśniająca meandry ówczesnej polityki, ale również dlatego, iż jest to dzieło po prostu odważne – Engergald dzięki tej książce „uczłowiecza” Rosjan w oczach polskiego Czytelnika.

Jan Engelgard, „Klątwa generała Denikina”, Warszawa 2011, ss. 343.

dr Paweł Bała

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *