Kalbarczyk: Davos – dlaczego nikt nie mówi o problemach?

„Recovery” to chyba najbardziej rozpoznawalne słowo w języku angielskim, oczywiście zaraz po „Love”. To słowo zapewne jeszcze długo będzie królować, fakt jednak jest, że praktycznie gdzie się dzisiaj nie odwrócę albo co nie przełączę albo przeczytam, wszędzie widzę słowo „recovery”. Davos dziś, zapewne obwieszone jest plakatami „recovery”. Inne słowa zostały zakazane. Komuś naprawdę bardzo zależy, żeby słowo te było popularne i często wymawiane, trochę mi to przypomina lata szkolne i uroczystości 1-wszo majowe, gdzie wszyscy musieli śpiewać i maszerować jak pan dyrektor kazał, oczywiście z wiadomych powodów.

„Recovery”, czyli oczywiście chodzi tu o ożywienie ekonomiczne i wyjście światowych gospodarek (przynajmniej tych zachodnich) z głębokiego kryzysu gospodarczego, który w 2008 „niespodziewanie”, jak grom z jasnego nieba, spadł na nas wszystkich. Jednak dzięki szybkiej reakcji przywódców, premierów i prezydentów, liderów postępowego Świata głębokiego kryzysu gospodarczego udało się uniknąć i powoli, kwartał po kwartale, „recovery” jest wśród nas, i tylko trzymać kciuki zaciśnięte i wszystko będzie dobrze, bezrobocie i inflacja będą zapomnianą przeszłością, zapewne pan Bernanke otrzyma tytuł genisz-imus, za swój genialny pomysł drukowania pieniędzy, w postaci QE 1, 2 i 3. 

Jednak, jeśli każdy chociaż trochę zorientowany człowiek przyjrzy się bliżej i postawi konkretne pytania, na temat ekonomi, musi dojść do wniosku, że Świat a szczególnie USA, ma poważny problem. Przyjrzyjmy się bliżej niektórym danym statystycznym, jakie mamy do dyspozycji. Bezrobocie w Stanach oficjalnie wynosi 6.7%, czyli jest to dość duża liczba, jednak jeśli spojrzymy na liczbę ludzi zatrudnionych, to wynosi ona już 62.8% ludzi zdolnych do pracy, czyli musimy się cofnąć do lat 70-tych, ubiegłego wieku żeby zobaczyć podobną liczbę. Oficjalna rządowa statystyka po prostu nie oddaje pełnego obrazu, jak jest źle na amerykańskim rynku pracy, a jest naprawdę źle. Tak naprawdę bezrobocie w USA jest w granicach od 17% do 22%. Dodać to tego trzeba, że ekonomia amerykańska stworzyła mniej nowych miejsc pracy w 2013 niż w 2012, czyli gdzie jest to „recovery”?

Przyjrzyjmy się teraz statystycznym danym, kto pracuje i jakiego rodzaju miejsca pracy są tworzone dziś w USA; na pierwszym miejscu są Hotele i turystyka, na drugim serwis i handel, każdy zdaje sobie sprawę, że tego rodzaju prace są wykonywane za tzw. „stawkę minimalną” albo trochę ponad, czyli nic takiego z czego można być dumnym; dzisiaj tylko 17% amerykańskich pracowników jest zatrudnionych w przemyśle wytwórczym. 

W Grudniu 2013 ekonomia amerykańska zdołała stworzyć 74 tys, nowych miejsc pracy, głównie w usługach, handlu i turystyce, jeśli dodamy do tego, że deficyt handlowy jest na poziomie $35 miliardów miesięcznie, nie jest to dobry obraz największej ekonomi Świata. Do tego muszę dodać fakt, ze prawie 50 milionów obywateli amerykańskich żyje na tzw, kuponach żywnościowych. W ostatnich dwóch tygodniach, firmy jak; HP, Macy’s, Sears, Best Buy, JC Penny oświadczyły że muszą zwolnić tysiące pracowników, ze względu na złe wyniki handlowe z okresu świątecznego. Dodać do tego trzeba, firma Bombardier oświadczyła że zwalnia prawie 1800 swoich pracowników. Nie jest to obraz „recovery”. 

Jest oczywiste, że po 5 latach drukowania pieniędzy, TARP i praktycznie zerowej stopie procentowej w bankach centralnych, ożywienie gospodarcze nie istnieje, „recovery” jest tylko iluzją wymyśloną przez tzw. ekonomistów, którzy po prostu nie mogą uwierzyć w fakt, że „drukowanie pieniędzy” albo ”QE” jak to dyplomatycznie się dziś wymawia, nie jest wstanie ożywić gospodarki amerykańskiej i jak to ktoś kiedyś powiedział, kłamstwo powiedziane 1000 razy, staje się prawdą.Trzeba przyznać, praktycznie wszyscy komentatorzy finansowi i wszystkie większe instytucje finansowe, powtarzają ze prezydentem Obamą, że mamy ”prawdziwe ożywienie gospodarcze” w USA. Cała akademia i Świat profesorów ekonomicznych nie dopuszcza do siebie myśli że John Keynes się myli i sztuczne stymulowanie gospodarki po prostu się nie sprawdza.
Niestety, konsekwencje takiej grupowej ciemnoty będą bardzo tragiczne dla tych wszystkich, którzy nie chcą się bliżej przyjrzeć, jaki jest prawdziwy obraz ekonomi amerykańskiej, że ceny rosną dużo szybciej, jak podają oficjalne statystyki rządowe, inflacja zaczyna być problemem szczególnie w bardziej ubogich rejonach USA, gdzie ludzie muszą więcej płacić za wynajem mieszkań czy podstawowe produkty żywnościowe. Poziom życia tak zwanej „klasy średniej” maleje już od 15 lat, sam prezydent Obama przyznał ten fakt. Ekonomia amerykańska ma bardzo poważne problemy strukturalne, ludzie żyją na kartach kredytowych, i niedostatecznie oszczędzają.

Niestety, na dzień dzisiejszy nikt poważnie nie chce nawet rozmawiać na temat, że problemy istnieją, nie wspominając już o tym, jak problemy te rozwiązać. W Davos niestety oficjalnie nikt nie chce rozmawiać o prawdziwych problemach ekonomi Świata, nie wróży to nic dobrego dla USA i dla Świata, bo jak by nie patrzeć, jest to nas wszystkich problem. Kaszel w USA znaczy, gorączka na Świecie. 

Oczywiste pytanie, które się tu narzuca brzmi; jak długo sytuacja tego rodzaju może istnieć ? Na to pytanie niestety nie można dokładnie odpowiedzieć, jest kilka różnych scenariuszy, kiedy i jak się to wszystko może się rozegrać. Ceny złota, sytuacja międzynarodowa, coraz gorsze amerykańskie wyniki gospodarcze, te rzeczy i statystyki są jednak do pewnego stopnia kontrolowane, przez oficjalne biura statystyczne i inne instytucje. 

Ja, jak już wspominałem w moim ostatnim artykule, uważam, że rynek obligacji tzw, „US bonds” będzie jako pierwszy reagował negatywnie na obecną sytuacje ekonomiczną, tym bardziej że pan Bernanke już oświadczył że będzie zmniejszał QE, jak Świat finansowy zareaguje na fakt że FED praktycznie musi zwiększyć a nie zmniejszyć QE ? żeby utrzymać istniejące stopy procentowe, naprawdę trudno jest powiedzieć, zapewne będzie to bardzo negatywna reakcja, czy na tyle negatywna ze rynek obligacji upadnie, tego nie wiem, bo te decyzje będą podejmowane w Pekinie. 

Artur Stanisław Kalbarczyk
https://www.facebook.com/arturkalb

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Kalbarczyk: Davos – dlaczego nikt nie mówi o problemach?”

  1. No i jak Dekalog się pięknie sprawdza w ekonomi! Drukowanie pieniędzy bez pokrycia to nic innego jak złodziejstwo w białych rękawiczkach. To ubóstwienie prawa ludzkiego poprzez pychę władzy, pieniądza, które łamie prawo Boga i zasadę „nie kradnij”. Muzułmanie chyba mają rację, że protestanckie USA , to Szatan w owczej skórze. Ale mylą się, że to chrześcijanie. To bardzo poważny problem jak z tego wyjść. Czym to się może skończyć ? Ludzie nie wyobrażają sobie dziś wojny, ale jak przyjdzie kryzys , to scenariusze pisze diabeł. Szatan zrobił to po mistrzowsku,sprawdza się, że jest inteligentny , ale jest głupi i tą głupotę eksportuję na świat ludzką pychą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *