Kapitulacja Jarosława Kaczyńskiego

 

Doraźne komentarze będą zapewne dotyczyć zagadnienia, czy konferencja prasowa z Markiem Jurkiem pozwoliła Jarosławowi Kaczyńskiemu przykryć zjazd założycielski Solidarnej Polski. W dłuższej perspektywie powinny ujawnić się właściwy sens tego, co dziś się wydarzyło. Była to bezwarunkowa kapitulacja Jarosława Kaczyńskiego.

Odkąd Prezes przestał żywić nadzieję na zbudowanie swojej kariery w strukturach Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i postanowił zostać człowiekiem prawicy, żywił przekonanie, że to tylko jemu należy się jednoosobowe, absolutne przywództwo. Przez parę lat musiał sobie żywić to przekonanie w czterech ścianach gabinetu, po 2005 raczej przypadkowym zbiegiem okoliczności udało się je wcielić w życie. Od tamtej pory Prezes przyzwyczaił nas do poglądu, że ze swoją rolą nie zamierza się rozstawać do emerytury, a może nawet do grobowej deski.

Paweł Kowal był bardzo zdziwiony, gdy jednego dnia z gwiazdy Naszego Dziennika został wrogiem publicznym numer jeden. Stało się to oczywiście po tym, jak zakwestionował dogmat przywództwa Jarosława Kaczyńskiego. W przypadku Zbigniewa Ziobro sprawa miała się inaczej. Rozstanie z PiS nie spowodowało odwrócenia się od niego mediów toruńskich i właściwie od tego momentu już było wiadomo, iż wraz ze zbliżaniem się wyborów będzie rosła presja o. Tadeusza Rydzyka, by prawica wystawiała jedną listę.

Sens dzisiejszego porozumienia PiS z Markiem Jurkiem sprowadza się do wystawiania wspólnej listy, ale utrzymaniu oddzielności partii i klubów parlamentarnych po wyborach. Takie warunki otrzymała pozaparlamentarna Prawica Rzeczypospolitej, trudno się spodziewać, że na innych, gorszych miałoby ono być zawarte z Solidarną Polską, czy Polska Jest Najważniejsza. Na tym właśnie polega kapitulacja. Jarosław Kaczyński publicznie przyznał, że PiS nie jest już monopolistą, a kto przeciw PiS-owi znika ze sceny politycznej. Musiał przyjąć koncepcję federacyjną.

Nie musiało to nastąpić już teraz. Do wyborów jest jeszcze dużo czasu. Tendencje do formalizowania natychmiast mogą mieć tylko ci, którzy wiedzą, że im później to nastąpi, tym gorzej dla nich. Inni wolą grać licząc na to, że jeszcze poprawią swoją pozycję, a do negocjacji będą mogli usiąść na wyższym fotelu.

Można się spierać, czy logiczna z politycznego punktu widzenia była decyzja Marka Jurka. Nie ma nic: posłów, wyników sondaży, pomysłów politycznych. Czy nie lepiej byłoby mu zostać np. wiceprezesem Solidarnej Polski i z tej pozycji uczestniczyć w grze? Wszystko, co obiecał mu Jarosław Kaczyński i tak nie ma szans zostać zrealizowane, jeżeli w federacji nie pojawią się inni, więksi od niego, wraz z którymi będzie miał możliwość opierania się Prezesowi. Marek Jurek może zostać co najwyżej kimś w rodzaju Kazimierza Ujazdowskiego i Jarosława Selina – poświęciwszy wszystkich swoich ludzi dostać sejmowy mandat i zasiadać w jednym z ostatnich rzędów.

Ważniejsze jednak jest to, że kapitulację z pozycji monopolu partyjnego już dziś ogłosił Jarosław Kaczyński. Gdyby wiedział, że przedsięwzięcie Solidarnej Polski nie ma szans powodzenia, na pewno by tego nie uczynił. Po prostu poczekałby, aż Zbigniew Ziobro padnie, a potem spokojnie wytłumaczyłby np. o. Tadeuszowi Rydzykowi, że nie ma potrzeby dogadywać się z podmiotem, który dysponuje poparcie w granicach błędu statystycznego. Znając pragmatyzm Ojca Dyrektora, Zbigniew Ziobro nie miałby, na co w takim wypadku liczyć. Skoro jednak jest inaczej i Jarosław Kaczyński woli dziś dobrowolnie zaproponować formułę federacyjną to znaczy, że wie, iż w przyszłości musiałby się zgodzić na jeszcze gorsze warunki.

Ludwik Skurzak

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Kapitulacja Jarosława Kaczyńskiego”

  1. Tym razem się nie zgadzam. To jest kapitulacja Marka Jurka. Dostanie 1 miejsce biorące – dla siebie – i to wszystko. Jeden mandat nie wystarczy na założenie „oddzielnego od PiS klubu”. Wygłodniały skapitulował przed Kaczyńskim.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *