Katechon według św. Pawła i proroctwa apokaliptyczne

Termin katechon pochodzi z 2 Listu św. Pawła do Tessaloniczan, gdzie czytamy: „Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje (qui tenet nunc), ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia (2 Tes, 2, 7-8). Wyrazy „ten, co teraz powstrzymuje” (lub „trzyma” – tenet) to po grecku „katechon” (κατέχων). Czyli katechon to ktoś lub coś, kto lub co powstrzymuje świat stworzony i zamieszkały przez ludzi przed nadejściem Antychrysta, który będzie zwiastować początek Apokalipsy i zniszczenia świata. Katechon podtrzymuje istnienie świata i powstrzymuje Apokalipsę, panowanie Antychrysta i eschatologiczną bitwę na polach Armagedonu.

Niestety, po dzień dzisiejszy nie wiemy kto lub co miał być katechonem opisanym przez św. Pawła. Dyskusja na ten temat trwa już 20 stuleci i zapewne nigdy nie będziemy mieli w tej kwestii pewności. Współcześnie badacze wyróżniają kilka teorii kogo lub co miał na myśli Apostoł Narodów: 1/ być może jest to sam Bóg, który stworzył świat i teraz powstrzymuje jego upadek, czyli pojawienie się Antychrysta i koniec świata; 2/ być może, że dokładnie tę samą rolę spełnia Kościół katolicki kierowany przez Ducha Świętego; 3/ może jednak termin ten ma wymiar polityczny i chodziło o Cesarstwo Rzymskie[6].

Ta ostatnia możliwość byłaby z interesującej nas perspektywy politologicznej najbardziej interesująca. Niestety, jak pisze Horst D. Rauh, „Paweł nie czyni użytku z imion osób historycznych jak Neron czy Kaligula. Polityczne oznaki Antychrysta nie występują w jego przedstawieniu”[7]. Jego wizja Antychrysta jest „figurą wyobrażeniową”[8]. Podobnie jest z katechonem. Św. Paweł zapewne miał przed oczami konkretny podmiot, który widział w tej roli. Opisał go jednak w sposób tak zawoalowany, że nie mamy żadnej wskazówki kogo mógł mieć na myśli. Nic nie przekazała nam także w tej kwestii Tradycja apostolska. Jak pisze jeden z niemieckich badaczy, „rozwiązanie tej zagadki zostało przez nas bezpowrotnie stracone”[9].

Pierwsi chrześcijanie także mieli problem ze zrozumieniem kto lub co jest katechonem. Tekst 2 Listu św. Pawła do Tessaloniczan już wtedy był niezrozumiały. Również biegłość w starożytnej grece nie wiele tu pomagała, ponieważ „w grece pojęcie to nie miało żadnego szczególnego znaczenia i prawdopodobnie dopiero Paweł nadał mu cały tajemniczy kontekst z którego później wywiedziono rozliczne interpretacje i domysły”[10]. Pierwsi chrześcijanie rozumieli tylko tyle co i my, czyli, że jest to ktoś lub coś, dzięki któremu lub czemu nie nadszedł jeszcze Antychryst, nie doszło do bitwy na polach Armagedonu i nie nastąpił koniec świata.

Część z Ojców Kościoła i pierwszych znanych nam egzegetów (min. św. Ireneusz z Lyonu, św. Hipolit Rzymski, Arystyd, Justyn i Melito z Sardy) posługiwała się tym terminem utożsamiając katechon z Cesarstwem Rzymskim, po upadku którego miał nastąpić koniec świata[11]. Cesarz przedstawiony jako katechon to znakomita idea legitymizująca władzę imperialną, gdyż poddani będący chrześcijanami stawiani są wobec radykalnej alternatywy: albo Cesarstwo Rzymskie, albo Antychryst i Apokalipsa. Pamiętajmy jednak, że zanim chrześcijanie uznali cesarza za katechona broniącego świata przed Antychrystem, to najpierw właśnie cesarza uważali za tegoż Antychrysta i sługę Szatana wysłanego do mordowania chrześcijan[12]. Czasami zresztą, jak św. Hipolit Rzymski, uważali go za i ociekającego krwią chrześcijan potwora i za katechon równocześnie[13].

Tę ambiwalencję Cesarstwa Rzymskiego podkreślają także inne profetyczne historie biblijne, przywoływana obok katechonu (lub równocześnie z nim). Zacznijmy od wizji Izajasza (Iz 14) i Ezechiela (mit o Gogu i Magogu – Ez 38-39), którzy stworzyli pewien modelowy wizerunek Antychrysta w postaci orientalnego satrapy pełnego zepsucia, złota i przepychu – ostentacyjne bogactwo spisujący tekst biblijny postrzegali jako wyraz pychy aspirującej do przelicytowania wielkości Boga. Biorąc pod uwagę, że orientalni monarchowie gnębili żydów to ornamenty ich ceremoniału automatycznie stawały się oznakami demonicznymi[14].

Wreszcie należy tu wskazać wspomniane już wcześniej Proroctwo Daniela (Dn 7, 1-28). Literalnie odczytując tekst Proroctwa widzimy, że mowa w nim jest o tajemniczym śnie proroka w którym zobaczył panowanie „czterech bestii”, utożsamianych z „czterema królestwami”, które zniszczą tradycyjny świat i dotychczasowe wyobrażenia religijno-polityczne. Najstraszliwsze będzie panowanie bestii czwartej i ostatniej, która pokona trzy pierwsze i stworzy swoje doczesne imperium (Dn 7, 23-25). To coś w rodzaju panowania Antychrysta (sam termin nie pojawia się, gdyż proroctwo ma miejsce półtora stulecia przed narodzinami Chrystusa). Proroctwo zapowiada jednak nadejście „Syna Człowieczego”, czyli Mesjasza (prefiguracja Chrystusa w egzegezie mediewalnej), który pokona czwartą bestię i zbuduje nieprzemijające Królestwo Boże na ziemi (Dn 7, 13-14; 7, 18; 7, 26-27).

Literalnie patrząc Daniel mówił o otaczających go problemach politycznych roku 164 przed Chrystusem, gdyż tak datowany jest dziś ten tekst. Trzy pierwsze bestie-królestwa to Babilon Nabuchodonozora i Baltazara, imperium Medów Dariusza, Persów Cyrusa i jego następców. Ostatnia z bestii to epoka władców hellenistycznych. Jak widać nie jest to więc żadne futurystyczne proroctwo, lecz zmitologizowana opowieść historyczna[15]. Jednak teologowie starożytni i mediewalni nie posiadali odpowiedniej wiedzy z historii starożytnej aby wysnuć takie wnioski. Poza tym problemami różnych rogatych bestii zajmowała się także Apokalipsa św. Jana, co powodowało, że zdarzały się próby odczytywania tekstu Daniela przez pryzmat apokaliptyczny, co prowadziło do myśli, że być może to cesarz rzymski jest Antychrystem. Mamy tu na myśli wspomnianego wcześniej, a wahającego się w tej kwestii, św. Hipolita Rzymskiego[16], który zastanawiał się czy cesarz jest „czwartą bestią” (imperia Babilonu, Persji, monarchie hellenistyczne, Rzym), dzięki której świat nie upadł i nie pojawił się Antychryst, a uznaniem, że Rzym to zapowiedziana przez św. Jana szatańska liczba „666”[17]. Katechon i Antychryst nie są więc tak sobie odlegli jak mogłoby się to wydawać.

Ostatecznie św. Hipolit Rzymski przyczynił się do utrwalenia teorii, że Rzym był katechonem a nie Antychrystem, a to z tego powodu, iż w Komentarzu do Księgi Daniela dowiódł, że chrześcijanie mylili się sądząc, że koniec świata nastąpi za życia pierwszych gmin chrześcijańskich. Teolog ten dowodzi, że nastąpi to dopiero ok. roku 500[18]. Czyli pomiędzy początkiem II wieku (gdy żył św. Hipolit Rzymski) a rokiem 500 Cesarstwo Rzymskie jest katechonem. Fakt, że Cesarstwo Zachodnie rzeczywiście upadło w V wieku (oficjalnie w 476) empirycznie zdawało się potwierdzać jego katechoniczny charakter.

Adam Wielomski
Jest to fragment mojej książki o teokracji papieskiej, którą można najtaniej na rynku nabyć tutaj:
http://sklep.konserwatyzm.pl/teokracja-papieska-1073-1378.-mysl-polityczna-papiezy-papalistow-i-ich-przeciwnikow/

——————————————————————————–

[6] M.A. Cichocki: To Katechon, „Civitas”,2004, nr 8, s. 97-101 /83-112/. Na temat pojęcia „katechonu” u św. Pawła udało się nam znaleźć następującą literaturę: J. Grimm: Der Katechon des zweiten Thessaloniker-Briefes (2 Thess. 2,7). Stantamhof 1861; J. Schmid: Der Antichrist und die hemmende Macht, “Theologische Quartalsschrift” 1949, nr 129, s. 323–343; W. Trilling: Der zweite Brief an die Thessalonicher. Zürich-Einsiedeln-Köln 1980; L.L. Darnell: The Delay of the Parusiaas reflected in 2 Thessalonians 2 with afocus on reexamining the referential Meanings of the greek Participles, to Katechon and ho Katechon. Kentucky 1987; W.N.W. Pass: The Influence of the literary Structure on the Identification of Katechon in Sedond Thessalonians 2;6-7. Dallas 1988; P. Metzger: Katechon II Thess 2,1-12 im Horizont apokalyptischen Denkens (Beihefte zur Zeitschrift fur die Neutestamentliche Wissenschaft und die Kunde der Alteren … Und Die Kunde Der Alteren Kirche). Berlin-New York 2005.

[7] H.D. Rauh: Das Bild des Antichrist im Mittelalter: Von Tyconius zum deutschen Symbolismus. Münster 1973, s. 58.

[8] Ibidem, s. 59.

[9] J. Schmid: Der Antichrist und die hemmende…, s. 339.

[10] M.A. Cichocki: To Katechon, op. cit., s. 97.

[11] F. Grossheutschi: Carl Schmitt…, s. 26-53. W j. polskim tylko H. Rahner: Kościół i państwo we wczesnym chrześcijaństwie. Warszawa 1986, s. 29-31. Spośród pierwszych chrześcijan zob. np. Tertulian: Obrońca Kościoła. [w:] H. Rahner: op.cit., s. 39-40, gdzie cesarz przedstawiany jest jako katechon z 2 Tes 2. 6-7.

[12] Hilary z Poitiers: Bezkrwawe męczeństwo. [w:] Ibidem, s. 97-102. Cesarstwo i cesarz jako Antychryst to motyw charakterystyczny dla Apokalipsy św. Jana, pisanej w czasie prześladowań chrześcijan przez Domicjana. W Janowym opisie cechami Antychrysta jest nie tylko fałszywe profecja, nauka i liturgia, lecz i tyrański charakter władzy. A w ówczesnym znanym św. Janowi świecie politycznym tyran taki musiał być cesarzem (H.D. Rauh: Das Bild des Antichrist…, s. 81, 92; J. Guadalajara Medina: La profecisas del Anticristo en la Edad Media. Madrid 1996, s. 61-62.).

[13] Hipolit Rzymski: Najdawniejsze kazanie chrześcijańskie na temat państwa. [w:] H. Rahner: op.cit., s. 43.

[14] H.D. Rauh: Das Bild des Antichrist…, s. 24-30.

[15] Ibidem, s. 31- 40; A. Świderkówna: Rozmów o Biblii ciąg dalszy. Warszawa 1996, s. 192-211; B. Brentjes: Der Mythos vom Dritten Reich. Drei Jahrtausende Sehnsucht nach Erlösung. Hannower 1997, s. 14-17.

[16] H.D. Rauh: Das Bild des Antichrist…, s. 130-38; F. Grossheutschi: Carl Schmitt…, s. 35-38; J. Guadalajara Medina: La profecisas del Anticristo…, s. 49-52.

[17] Św. Hipolit Rzymski czasami przedstawia Rzym jako „czwartą bestię”: „Dalej (Daniel – A.W.) mówi o czwartej bestii, ‘okropnej i przerażającej; miała ona żelazne zęby i miedziane pazury’. Kogo symbolizuje ta bestia, jeśli nie Rzymian?” (O Antychryście. [w:] Demonologia w nauce Ojców Kościoła. Kraków 2002, XXV). Podobnie ibidem, XXXIII, gdzie opisując panowanie „czwartej bestii” stwierdza, że „my to widzimy”, czyli panuje ona za życia piszącego, który mieszka w Rzymie). Z drugiej strony mamy liczbę „666”, która po grecku może być odczytana zarówno jako liczba, jak i jako słowo. To ostatnie oznacza Rzymianin: „a nazwa ta w liczbie pojedynczej brzmi ‘LATEINOS’, należy zatem stwierdzić, że istotnie oznacza ona antychrysta” (ibidem, L, 1). Dodajmy, że konkurencyjna antyczna interpretacja dowodziła, że 666 to oznaczenie Nerona (B. McGinn: Antychryst. Dwa…, s. 79-80).

[18] B. McGinn: Antychryst. Dwa…, s. 395).

Click to rate this post!
[Total: 4 Average: 4.5]
Facebook

0 thoughts on “Katechon według św. Pawła i proroctwa apokaliptyczne”

  1. Nie sądzicie, że przy pomocy okreslenia „katechon” można z każdego łajdaka przy władzy zrobić męża stanu?

  2. Skoro są problemy interpretacyjne, nie jesteśmy heretykami i nie traktujemy Pisma Świętego literalnie, to należy wykazać olbrzymią ostrożność w stosowaniu tego terminu. Kościół nie powiedział wyraźnie kto lub co ma być katechonem, co nie oznacza, że istnieje zupełna swoboda interpretacyjna. To właśnie zrobił Pan, Panie profesorze i nie mogę się z tym pogodzić. Ukuł Pan własną definicję, czy raczej szablon, pod który jeśli ktoś podpada, dostaje miano biblijnego katechona. Wątpię, aby Kościół kiedykolwiek przystał na stwierdzenie, że Jaruzelski czy Putin, którzy należeli do partii komunistycznych, służyli ich rozwojowi i popierali ich idee (które przecież są potępione przez Papieży) mogą być katechonami tylko dlatego, że bronili przed większym złem i to też nie mając czystych intencji. Za dużo tutaj „gdybologii” i szastania terminem, który może mieć kluczowe znaczenie dla Katolików. Nadawanie tego tytułu co raz to innym osobom o często wątpliwej reputacji wprowadza jedynie zamęt, a nie to jest zadaniem naukowca.

  3. @mjoed – tyle, że użycie metaforyczne, które Pan przytoczył, jest jasne w obu kontekstach. Pojęcie „katechon” takie nie jest trudno przez to szukać w nim sensu metaforycznego, skoro nie do końca znamy jego sens i przeznaczenie. Dodatkowo jestem przeciwnikiem dowolności w używaniu terminów technicznych wedle własnego upodobania, jeśli nie ma takiej konieczności (bo na przykład nie można znaleźć innego, równie dobrego sformułowania). Później mamy takie kwiatki jak mylenie faszyzmu z nazizmem w publicystyce mimo, że ideologicznie są to odrębne twory o znacznych różnicach. Unikajmy chaosu semantycznego.

  4. Proszę podać dowolnego znanego współczesnego polityka, a uzasadnię, że jest on katechonem. Ktoś wątpi? Może być JKM, Kaczyński, Ziobro, Tusk, Miller, Palikot, Ziętek. Może być Obama, a mogą i neokoni. Władze KRLD też mogą być. Może Ahmadineżad i Netanjahu – do wyboru, do koloru. Ktoś chce się założyć? Po roku funkcjonowania tego pojęcia w portalu, nie da się znaleźć kogoś, z kogo przy odrobinie życzliwości nie da się zrobić katechona…

  5. Słowo „katechon” było tutaj wielokrotnie wyjaśniane i zawsze znajdą się osobnicy, którzy nie umieją tego zrozumieć. Już po podstawówce powinniście umieć czytać ze zrozumieniem tekst. Zwłaszcza, kiedy sprawa jest wałkowana za każdym razem jak pojawi się fala komentarzy, gdzie jak na dłoni widać, że nie rozumiecie tego pojęcia. Czytać, czytać i jeszcze raz czytać, Wy analfabeci funkcjonalni. Żenada… po prostu żenada….

  6. @mjoed – przyznam szczerze, że jestem przerażony z jaką łatwością terminy techniczne, do tego zamieszczone w Piśmie, co waży na tradycji i rozumieniu religii jako systemu całościowego chce Pan/Pani rozpatrywać tylko w kategoriach stylistycznych, a nie semantycznych. Właśnie z tego powodu jest później bałagan znaczeniowy i nadużywanie terminów, które tak naprawdę oznaczają coś innego, lub tak jak w tym przypadku – ich znaczenie jest niejasne. Trywializując problem – jeśli na akwarium zacznę mówić książka, bo ułożę taką definicję, to zdecydowanie utrudni mi to porozumiewanie się z innymi. @Cogito, ergo polonus sum – ja proponowałbym odnieść się do stawianych przez komentatorów zarzutów merytorycznych, zamiast rzucać inwektywami. Te w dyskusji na poziomie, podobnie jak argument z autorytetu, nie mają żadnego znaczenia. Nie każdy podchodzi bezkrytycznie i bezrefleksyjnie do czytanego tekstu. Co z tego, że Pan/Pani czyta ze zrozumieniem, jak mówiąc kolokwialnie, łyknie Pan/Pani przez to każdą treść jak pelikan. Ja dziękuję za takie czytanie i jednak skupię się na rozważnej refleksji i zgłoszeniu wątpliwości, zachęcając do tego samego. Bez obrażania przy okazji.

  7. Sprawa jest permanentnie prosta – katechon to ktoś, kto powstrzymuje. Dobry nie jest, ale dzięki niemu nie nadchodzi gorsze. I tak samo jak każdy tytuł nieformalny może być rozdzielany, w zależności od punktu widzenia. I za idealny przykład nadaje się „mąż stanu” – dla jednych będzie to Piłsudski, a dla kogoś innego będzie to Bierut. To tak łopatologicznie, że nawet dziecko powinno zrozumieć. A kult wątpienia jest wytworem propagandy modernistów. Wątpienie nie jest sam w sobie niczym dobrym, bo jest to zwykłe narzędzie. Raz przyniesie coś dobrego, a raz przyniesie takiego Luthera. I skąd ta pewność o bezrefleksyjności czytania? Widział Pan moje inne komentarze/artykuły (o tak, pisałem tutaj artykuły, będące reakcją na teksty głównych pisarzy) czy tylko po tym jednym Pan to wnioskuje? Bo metodycznie wnioskowanie po jednym komentarzu jest nie do przyjęcia.

  8. Panie Cogito, Pan też wprowadza w błąd – katechon może również być dobry – po prostu nie ma to znaczenia. Jest on siłą powstrzymującą antychrysta. I tyle.

  9. Zarówno do Cogito, ergo polonus sum jak i mjoed mogę skierować jeden komentarz – panowie nie rozumiecie istoty problemu. Przyjęliście interpretację i konstrukt myślowy katechona proponowany przez prof. Wielomskiego. Nie rozumiecie, że jest to techniczny termin biblijny, z którym problem ma sam Kościół. Wypadałoby być ostrożnym i nie szastać interpretacją proponowaną czy przez prof. Wielomskiego czy Iksińskiego, bo nie ma ona nic wspólnego z oficjalnym stanowiskiem Kościoła (a tylko interpretacja Kościoła jest właściwa). Wyobrażam sobie już oficjalne stanowisko Kościoła chwalące profesora Wielomskiego za to, że uznał Hitlera za katechona, bo taką jego definicję przyjął. Widzę, że Wy w komentarzach radzicie sobie z interpretacją terminu, który przysparza problemów Kościołowi od lat. Pogratulować.

  10. Panie Marcinie – Jeżeli jest termin z języka obcego i go tłumaczymy, to go tłumaczymy a nie odstawiamy cyrki. Żydzi i Grecy mają rzeczownik, który oznacza „ten, co powstrzymuje”. Termin „powstrzymywacz” jest całkowicie niepoprawny, więc używa się albo prostego „ten, co powstrzymuje”, albo makaronizmu w postaci Katechona. I to, że termin pojawia się w nawet Piśmie Świętym nie oznacza, że tylko tamta prezencja jest poprawna. Spójrz chociażby na słowo „apostoł” – apostoł znaczy z greki tyle co „wysłannik”. W Piśmie Świętym apostołowie to grupa najważniejszych uczniów Jezusa. I czy tylko najważniejsi uczniowie Jezusa mogą zostać nazwani apostołem? Nie – termin ten jest używany często przez różne strony i w żaden większy sposób nie ma związku z religią. I nie ma Pan żadnego prawa mówić, że przez to, że jest to termin użyty w biblii, to tylko najważniejsi uczniowie Jezusa mogą być apostołami. Nie, proszę Pana. I tak samo jest z Katechonem – jest to tytuł często używany w literaturze niemieckiej (nie wiem jak u innych, ale wiem, że tam na pewno jest częste) i nikt nigdzie nie płacze, że to jest jakieś nadużycie. To w Polsce zauważyłem, że wielki płacz, lament i zrywanie szat. Gratulacje – znów pokazaliście, jak Polacy są nieuczeni…

  11. Cogito, ergo polonus sum – Apostoł jest terminem klarownym i jego zapożyczanie w wymiarze metaforycznym jest oczywistym odwołaniem do biblijnych Apostołów. Katechon, do którego odwołuje się pan Profesor jest terminem nieklarownym w kontekście biblijnym (w końcu na taki pan Profesor się powołuje!). To, że Grecy mają taki rzeczownik skutkuje tylko tym, że możemy użyć w luźnej formie „powstrzymywacza”, choć faktycznie jest to mało zgrabne. Niech będzie defensor na ten przykład. Zestawianie, szczególnie na tym portalu, terminu mającego konotacje religijne z osobami Hitlera, Jaruzelskiego czy Putina jest po prostu niesmaczne i nie trzyma się kupy. To jest wyrywanie pojęcia z kontekstu historycznego, teologicznego i semantycznego, wlepianie go do współczesnego języka wedle własnego widzimisię i usprawiedliwianie go nową definicją. Takich rzeczy spodziewałem się po Heglu czy Marksie, a nie konserwatystach.

  12. Apostoł jest o tyle klarowny, o ile jest używany w polskich kręgach. Gdyby to słowo nie było tak często używane w Polsce to po pojawieniu się tego słowa w jakimś artykule w kontekście innym jak „najważniejsi uczniowie Jezusa” to też byłby płacz, lament i zrywanie szat. Defensor nie oddaje całkowicie sprawy, bo defensor to obrońca zatem „ten, który broni” a nie zaś „ten który powstrzymuje”. Mówisz o braku smaku, ale nazywanie Dzierżyńskiego, Lenina czy Trockiego apostołami już nie zakrawa o brak smaku i dobrego gustu? Nie jest to czasem relatywność, brak konsekwencji? Że dane użycie jest dobre wtedy, kiedy jest po mojej myśli, ale jak już nie jest pod moją myśl to jest już złe. Wśród młodzieży takie zachowanie w internecie daje legitymację do nazwania takiego osobnika trollem. Jeżeli mówicie, że dla danego źródła zastosowanie inne, jak pierwotne jest złe, to trzymać się tego, a nie skakać w zależności od okoliczności.

  13. @Cogito (…) – Ja akurat przyznam szczerze bardzo rzadko spotykam się ze stwierdzeniem „Apostoł” innym niż biblijne i Bogu dzięki. Nie chciałbym, aby jakiś komuch wycierał sobie gębę sformułowaniem, które przywodzi na myśl uczniów Chrystusa. Zresztą gdzie ja pochwaliłem użycie terminu „Apostoł” w innym znaczeniu niż religijne? Ja tylko zaznaczyłem jego klarowność i wyraźny sens metaforyczny. Mogę mieć podobne wrażenia – chyba ktoś chce trollować wyciągając zdania z kontekstu i przekręcając myśli. Żywię nadzieję, że to tylko mylne wrażenie.

  14. To, że nie zastosował Pan żadnego negatywu co do terminu „Apostoł” w kontekście innym jak biblijnym daje podstawę pod to, że stosowanie terminu „Apostoł” w kontekście innym jak biblijny jest przez Pana przynajmniej akceptowalne. Jeżeli jest akceptowalne, to nie powinno powodować zniesmaczenia (chociaż może zaistnieć brak gustu). To co do pytania. Co do samego przedmiotu dyskusji, to zaakceptowany komentarz mjoed ładnie to zostało zilustrowane.

  15. @Cogito, ergo polonus sum – jeśli uważa Pan, że fakt niezastosowania przeze mnie negatywu wobec terminu, na którego tylko klarowności skupiłem się w swoim komentarzu, to sądzę, że czas przestać wkładać w czyjeś usta słowa, których nie wypowiedział. Zachował się Pan jak polonista analizujący wiersz – dołożył Pan do mojego przemilczenia swoją interpretację. Wyszła głupota. Jestem odpowiedzialny za to, co napisałem i pomyślałem, a nie za to, co Pan zinterpretował. Bogu dzięki żyję i mogę się bronić przed takimi sugestiami 😉 @mjoed – nadal nie rozumie Pan, że akceptacja dla metaforyki terminu, który źródłowo jest niejasny wprowadza zwyczajny bałagan i jest tylko definicyjnym widzimisię autora tejże interpretacji (bo powiedzieć, że prof. Wielomski ukuł ten termin, byłoby zbyt dużo). Idąc konsekwentnie Pana tokiem rozumowania – możemy redefiniować każdy termin po swojemu i używać go wedle tej definicji i nikt nie powinien mieć żadnych zastrzeżeń. Piękna droga do za przeproszeniem burdelu semantycznego. Obiektywizacja znaczeń terminów ułatwia poruszanie się pośród idei – jak Panowie tego nie zrozumiecie, to ja już nic na to nie poradzę. Od blisko 2 stuleci niektórzy borykają się z Heglem – bezskutecznie. Między innymi właśnie ze względu na bałagań terminologiczny, który wprowadził.

  16. Potwierdził Pan tylko to, co już tutaj napisałem – będzie Pan tak kombinował ze słowami, aby ukazać tylko, że błąd nie jest po mojej stronie. I tym kończymy tą kwestię, bo to jest po prostu dziecinne…

  17. @mjoed – to ciekawe, że z punktu widzenia Biblii będzie słusznie nazywać Hitlera katechonem. Literalnie Pismo odczytują heretycy czy inni świadkowie jehowy. Nie można powiedzieć, że ktoś jest katechonem, brać pod uwagę kontekst biblijny, zapominać o całym systemie wiary i przyjmować, że jeśli Hitler powstrzymywał zarazę komunizmu, to był katechonem bo powstrzymywał pewne zło. Sam przecież był także ogromnym złem, przed którym należało bronić między innymi naszą wiarę. Jednocześnie był katechonem i był złem, co jest samo w sobie sprzeczne i nie sądzę, aby o to chodziło w tym terminie. Jeśli już ktoś miałby być katechonem, to na pewno nie będzie to postać tak skrajna i kierująca się własnym interesem zamiast czystymi intencjami i chęcią obrony wiary. Po raz kolejny powtarzam – profesor Wielomski wyciągnął niejasny termin, który mu się spodobał z kontekstu, dorobił do niego własny, niestety bezmyślny szablon i zrobiła się z tego farsa. Tym bardziej, że profesor wyraźnie odnosi się do inspiracji biblijnej, więc nie rozumiem sensu tej dyskusji. @Cogito, ergo polonus sum – ja bym proponował, aby przeczytał Pan swój komentarz jeszcze raz 😉 Ja rozumiem, że należy trochę piany ubić jak się z kimś nie zgadza, ale trochę spokoju, bo wyszła Panu kolejna bzdura.

  18. A może to Stany Zjednoczone są katechonem? Nawet najwiekszy amerykożerca przyzna, ze troche zła powstrzymały. A nawiązując do tekstu prof. Wielomskiego i interpretacji słowa w duchu biblii, sądze, ze katechon może być obecnie tylko jeden. To” ten, który powstrzymuje…” a nie „ci, którzy powstrzymują…”

  19. mjoed – ma bardzo duży związek z Biblią, bo sam profesor Wielomski przyznaje, że czerpie inspirację z Pisma i na podstawie niejasnego terminu biblijnego ukuł swoją definicję. Kontekst JEST istotny i przestańcie wmawiać ludziom, że jak nazwiecie słonia żyrafą, bo taką przyjmiecie definicję, to stanie się on faktycznie żyrafą. Heglizm w czystej postaci – mieszanie terminów, idiotyczne definicje, totalny bałagan logiczny i obrona: „ale ja użyłem innej definicji, więc wszystko się zgadza”. Mam nadzieję, że powtórzę to po raz ostatni – wyciąganie niejasnych terminów z kontekstu, który jest kluczowy dla jego zrozumienia, dokładanie swojej jego definicji i używanie go w pretensjonalny sposób nie prowadzi do niczego, poza ośmieszeniem i bałaganem semantycznym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *