Każdy ma swojego cadyka

Na łamach „Najwyższego Czasu” (9 marca) niby-chytrze zestawia tekst Seweryna Blumsztajna, którego finezyjnie nazywa „semickim cadykiem”, krytyczny wobec nowego święta, z moim tekstem na temat zwyczajnych fałszerstw historycznych, jakie pojawiają się przy tej okazji (Gen. Emil Fieldorf Nil” nie był „żołnierzem wyklętym”). Takie zestawienie – „cadyk z Czerskiej” i publicysta endecki w jednym szeregu – to nie byle gratka dla Redaktora Razwiedki. Mniejsza o to, że w wielu kwestiach tzw. konserwatywni publicyści pieją to samo co „cadykowie z Czerskiej” (np. w sprawie Rosji, PRL, Solidarności), wszak z tej samej, „demokratyczno-solidarnościowej” gliny są ulepieni.

Ale ad rem. O co Razwiedce chodzi? Ano wkurza go, że psuję mu błogi świąteczny stan. Przekonanie, że brednie jakie przy tej okazji się wygaduje są bredniami a nie świętą prawdą. Denerwuje go to, że ja nie chcę stawiać na jednej szali szlachetnych żołnierzy, takich jak gen. Emil Fieldorf „Nil”, z ewidentnymi bandytami typu „Ogień” i „Bury”. Tak, Panie Razwiedka, AK wydała wyrok śmierci na „Ognia” już w 1944, za dezercję i bandytyzm właśnie. Kilka razy starano się go zlikwidować. Ludzie z AK byli przekonani, że to „Ogień”, jako funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa w Nowym Targu, denuncjował swoich wrogów z okresu wojny, czyli akowców. I tenże „Ogień” ma w Polsce pomniki i jej przedstawiany jako bohater! To jednak Redaktora Razwiedki nie denerwuje. Jego denerwuje cos innego. Pisze:

„Jakże inaczej wytłumaczyć, że kiedy w „Gazecie Wyborczej” nie tylko semiccy cadykowie w rodzaju pana red. Blumsztajna nawołują do zostawienia w spokoju tych całych „Żołnierzy Wyklętych” i zaniechania „patriotycznych wrzasków”, ale i „maleńcy uczeni” piszą wypracowania jak to „polscy chłopi” mordowali „polskich chłopów” – pan red. Engelgard własną piersią zasłania generała Emila Fieldorfa przed próbami wciągnięcia go do grona „Żołnierzy Wyklętych”, nieubłaganym palcem wskazując na ożywiające go pragnienie zaangażowania się w budowę socjalizmu. Pan red. Engelgard ma oczywiście rację, jak zresztą we wszystkim, co mówi, niemniej jednak niepodobna nie zauważyć, że samo pragnienie zaangażowania w słuszną sprawę nie wystarczy. Generał Fieldorf nie uzgodnił bowiem form swego zaangażowania w budowę socjalizmu z generałem Iwanem Sierowem z NKWD – i to go zgubiło. Gdyby bowiem zakręcił się wokół takiego uzgodnienia, to kto wie – może jego losy potoczyłyby się całkiem inaczej; może nawet dostałby trafikę, w której handlowałby – ale oczywiście nie śledziami, tylko delikatniejszym towarem, na przykład – postępowym, socjalistycznym katolicyzmem, albo jeszcze lepiej, jak przystało na oficera i „państwowca” – bezpartyjnym, zaangażowanym patriotyzmem – oczywiście na gruncie nieubłaganego postępu, to zrozumiałe samo przez się. Stąd nauka jest dla żuka, żeby zaangażowanie, nawet w najsłuszniejszej sprawie, zawsze uzgadniać z odpowiednimi służbami zaś praktykować je pod kontrolą oficera prowadzącego. W przeciwnym razie każdy krok może człowieka sprowadzić na manowce”.

Nie wiem, co podziwiać w tym finezyjnym wywodzie, umiejętność odwracania kota ogonem, czy cynizm. Akurat w tym czasie, kiedy Razwiedka publikował swój tekst, ja opublikowałem inny, pt. „Żołnierze Wyklęci – PAX – Bolesław Piasecki”. Nie będę przypominał zwartych tam informacji. Powiem tylko, że jestem przekonany, że gdyby Fieldorf przeżył, pracowałby w instytucjach PAX-u, jak setki innych, dla których Piasecki nie był tym, czym dla Redaktora Razwiedki. Po drugie, mógłby pan nie pisać bzdur o tym socjalizmie, bo zwyczajnie nie zna pan faktów z tej epoki. W latach 1945-1948 nikt ze środowisk narodowych, akowskich czy ludowych – nie mówił o socjalizmie, tylko o ratowaniu narodu przed dalszymi stratami, mówiono – jak to czynił „Nil” – o pracy i nauce dla kraju, dla jego przyszłości, a nie o socjalizmie! A co do Piaseckiego, pan powtarza na jego temat wsio to, co nagadał w Radiu Wolna Europa komunistyczno-żydowski zbrodniarz niejaki Józef Światło (czyli Fleiszfarb). Niech mi więc pan nie wytyka „cadyka z Czerskiej”, skoro stoi pan w jednym domku z pułkownikiem UB, „cadykiem z Medyny k/Zbaraża” Józefem Światło-Fleiszfarbem.

Jan Engelgard

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Każdy ma swojego cadyka”

  1. Przykro mi, ale ta argumentacja mnie nie przekonuje. Zgadzam się z red. Michalkiewiczem. Bohaterami sa dla mnie „Wyklęci”, a nie oportuniści dostosowujący się do sytuacji, nawet względnie trwałej.

  2. Engelgard sprawę widzi tak: rządzą komuniści – trzeba iść z komunistami, rządzą faszyści – z faszystami, narodowcy z narodowcami …. itp . Jednym słowem zawsze z prądem, jak zdechła ryba. Obrzydliwy oportunizm, aż się chce wymiotować!

  3. Ja znam bardzo dobrze jednego kombatanta, byłego żołnierza AK. Dwa lata się ukrywał, a potem postanowił się ujawnić, przez parę lata musiał się jednak trzymać na baczności. W PRL-u mimo że był uczciwym obywatelem, pracującym dla dobra tego chorego państwa, był zawsze tym gorszym, bo miał przeszłość AK-owską. Inni zwykli kunktatorzy i karierowicze oraz PZPR-owskie nieroby za nic robienie mieli lepszą pozycję zawodową. Takich przypadków był mnóstwo tamtym irracjonalnym okresie. Panie Engelgrad a ja jest przekonany że gen. Fieldorf jak by żył w PAX-ie by nie pracował.

  4. Redaktor Razwiedka-Michalkiewicz kreuje się na nieprzejednanego, a sam pisał i nadal pisze felietony „pod PiS”. Byleby do mediów radiomaryjnych mieć wstęp, a żeby mieć tam wstęp to wiadomo: o PiS tylko dobrze, albo wcale. Dlatego redaktor Razwiedka-Michalkiewicz jest niewiarygodny i suma sumarum groteskowy.

  5. „Redaktor Razwiedka” – fajne groteskowe określenie. Pisze on czasami fajnie, ale wycieczki osobiste mógłby sobie darować. Red. Engelgard też nie jest dłużny. Generalnie Panowie są po jednych pieniądzach. PawelW: Ale czy ginięcie dla jakieś „idei” jest czymś godnym pochwały. Jak rotmistrz Pilecki, który sam się niemalże wepchał pod nóż NKWD? Czy coś takiego jest normalne? Rozumiem, że od siebie samego wymaga Pan zawsze heroizmu, ideowości i bezgranicznej uczciwości i poświęcenia dla „sprawy”.

  6. „Redaktor Razwiedka”- z grubej rury. S.M. może sie po tym ciosie, ku uciesze pani Evegren, nie pozbierać. Przy okazji rozstrzygnę palącą dla Redaktora Rusofila vel Redaktora TrzymajZwładzą tudzież SłużWładzyAnielatajpolasach kwestię pt.”Nie wiem, co podziwiać w tym finezyjnym wywodzie, umiejętność odwracania kota ogonem, czy cynizm”- samą finezję, Panie Redaktorze. Chociaz, to troche ryzykowne, bo byc może jakiś komunistyczno-żydowski zbrodniarz np. Józef Światło był finezjofilem i narazi sie pan na zarzut niekolaborowania z władzą, albo jeszcze coś gorszego( o ile to możliwe).

  7. Fakty wg. red. Engelgarda: „W latach 1945-1948 nikt ze środowisk narodowych, akowskich czy ludowych – nie mówił o socjalizmie, tylko o ratowaniu narodu przed dalszymi stratami, mówiono – jak to czynił „Nil” – o pracy i nauce dla kraju, dla jego przyszłości, a nie o socjalizmie!” Nie będę komentował, bo to mało finezyjne. Sądze, że Redaktor Razwiedka w polemice ograniczyłby sie do podkreślenia słowa”nikt”.

  8. @foxmann ” Ale czy ginięcie dla jakieś „idei” jest czymś godnym pochwały”. Tak panie Foxmann. Bóg, Honor, Ojczyzna.

  9. *Zar: W takim razie proszę zacząć od siebie stosować te ideały i to w 100%. Może na początek w ramach honoru jak będzie pan miał możliwość odniesienia gdzieś jakieś korzyści to z tego nie skorzystać, a jak już pan skorzysta to oddać to np. na jakiś szczytny cel wtedy może uwierzę w szczerość takich wywodów anonimowych w internecie.

  10. Wandea w latach1793-96 potrafiła walczyć o swobodne wyznawanie wiary. I przy okazji ginęli za wiarę. Realizm realizmem ale czasem trzeba powiedzieć Non possumus. Czy męczennicy chrześcijańscy w starożytnym Rzymie przymuszani tylko do rzucenia garstki kadzidła na rozżarzone węgielki kierowali się realizmem politycznym mówiąc „Nie” czy raczej mieli na uwadze: Nie będziesz dwóm panom służył?

  11. R.d.C: Porównanie męczenników, którzy przelali krew za Jezusa Chrystusa jest co najmniej niestosowne w porównaniu do jakiś formacji pseudowojskowych, które nie walczą z wrogiem w otwartej walce tylko chowają się po lasach i robią jakieś głupie akcje. Jeśli już jesteśmy przy takich porównaniach to proszę zwrócić uwagę, że w innym miejscu Chrystus Pan mówi, że król, który idzie na wojnę wpierw liczy czy ma szansę wygrać, a jak nie ma szans to wysyła poselstwo w sprawie warunków ugody, tak jak i człowiek który buduje wpierw oblicza czy ma na wykończenie. Ewangelia jest właśnie doskonałą lekcją realizmu. Bo heroizmu Pan Bóg wymaga od nielicznych, od których sam wie, że może wymagać. Natomiast walki bez sensu już niekoniecznie.

  12. @ foxmann Dobrze Pan to ujął. Mnie chodziło tylko o nawiązanie do wcześniejszego stwierdzenia Pana Zara, o tym, że są sytuacje w których oddanie własnego życia jest potrzebne. Co do partyzantów powojennych, to zarzucać im można brak realizmu politycznego, natomiast realizm w senie wojskowym już nie. Walka z przeważającymi siłami wroga w innej formie niż z ukrycia jest głupotą. Wyobraźmy sobie odział np. byłych żołnierzy AK w sile 50 ludzi wychodzących z lasu walczyć w otwartym polu z jakimś pułkiem KBW (ok.2000 żołnierzy). Las był swego rodzaju realizmem w poznaniu własnej słabości w stosunku do sił wroga.

  13. Panie Foxmann, nie rozumiem:”Może na początek w ramach honoru jak będzie pan miał możliwość odniesienia gdzieś jakieś korzyści to z tego nie skorzystać, a jak już pan skorzysta to oddać to np. na jakiś szczytny cel wtedy może uwierzę w szczerość takich wywodów anonimowych w internecie”. Czyli co mam zrobić, zeby pan uwierzył? Przeczytałem 3 razy i nie rozumiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *