„Kompromis” aborcyjny, czyli ludobójstwo selektywne

Kiedy mówi się o kompromisie niektórzy mogą odnieść wrażenie, że jest to coś dobrego – w końcu obie strony zgadzają się na jakąś formę pośrednią w swoich stanowiskach, która jest w stanie ich zadowolić. Tak więc część społeczeństwa mogłaby dojść do wniosku, że obecna sytuacja prawna aborcji w Polsce jest akceptowalna. Stąd prosta droga do zdziwienia na widok obrońców życia poczętego domagających się pełnego zakazu zabijania dzieci nienarodzonych. W końcu „czego oni chcą, przecież ograniczono prawo do zabójstwa tylko w ściśle określonych przypadkach?” Czym zatem jest „kompromis” aborcyjny i czy aby na pewno jest taki dobry?

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że „kompromis” nie ma nic wspólnego z ochroną życia. Jeśli ktoś się upiera, że jednak jest inaczej, to dowodzi jedynie tego, że jest to postawa całkowicie niekonsekwentna. Skoro chronimy ludzkie życie, musimy przyjąć, że ludzki płód jest człowiekiem. Zatem godząc się na kompromis aborcyjny stwierdzamy, że niektórzy ludzie zasługują na życie, inni zaś mogą zginąć, a odpowiedzialni za tą śmierć pozostają bezkarni.

W dodatku biorąc pod uwagę dopuszczalność zabijania tych dzieci, u których podejrzewa się jakąś formę upośledzenia, zachodzi też podejrzenie wdrażania w życie pomysłów bliskich eugenice lub z nią tożsamych. Jeśli ze względu na wrodzoną niedoskonałość człowiek nie ma prawa do życia lub to prawo jest w jakiś sposób umniejszane, to powinno budzić to niemałe zdziwienie w dzisiejszym świecie. Przecież tak często powtarza się obecnie, że nie tylko osoby upośledzone, ale też każdy w jakikolwiek sposób „odmienny” od większości zasługuje na równe traktowanie. To samo społeczeństwo stwierdza, że antyczne prawa dopuszczające zabójstwa dzieci kalekich są niezwykle okrutne. Jednocześnie odmawia równego traktowania tym, u których zachodzi jedynie prawdopodobieństwo (!) jakiejś wrodzonej wady.

Nie mniej dziwna sytuacja ma miejsce w przypadku zgody na aborcję, gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. Pierwszym nasuwającym się pytaniem jest – jakie przestępstwo popełniło to dziecko? Skoro to na nim wykonuje się karę śmierci, to zapewne jest to przestępstwo niezwykle ciężkie. Jednak wszystko wskazuje na to, że to nie ono jest winne, dlaczego więc uważa się za zasadne je ukarać? Podobno kobieta w takiej sytuacji powinna mieć prawo zabicia dziecka, ponieważ gwałt ma wpływ na jej psychikę, a ciąża będzie jej o tym przypominać. Zatem należy rozumieć, że po dokonaniu aborcji nagle poczuje się lepiej? W dodatku fakt, że zginęła niewinna osoba (bo jaki udział w tym przestępstwie miało dziecko?) nie wpłynie negatywnie na jej zdrowie psychiczne? Dziecko można oddać do adopcji, będzie to w zasadzie nawet zrozumiałe, możliwe, że to będzie mniejsze zło, ale zabicie człowieka dlatego, że inny człowiek coś zrobił jest całkowicie naganne moralnie i w żadnym wypadku nie powinno być dopuszczalne.

Ostatnim przypadkiem, rozpatrując dopuszczalność aborcji w prawie polskim, jest sytuacja, w którym nienarodzone dziecko zagraża życiu lub zdrowiu matki. Z pozoru wydaje się nawet, że argumenty przemawiające za aborcją są rozsądne i zasadne. Jednak niezależnie od tego, czy przyjmiemy pogląd chrześcijański, czy oparty na biologii łatwo można dojść do wniosku, że jest zupełnie odwrotnie. Katolik chyba nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nie ma żadnego prawa do tego, by „bawić się” w Boga i decydować o życiu i śmierci drugiego człowieka (oczywiście wyłączając takie sytuacje, gdy Bóg sam daje taki nakaz). A jeśli ktoś odrzucałby ten światopogląd należy zwrócić uwagę na podstawowe cele istnienia każdego gatunku, to jest przeżycie i zapewnienie przetrwania gatunku. Zatem logicznym jest to, że kolejne pokolenie jest ważniejsze, więc jeśli przeżycie dziecka może spowodować śmierć matki, to nie ma powodów by temu zapobiegać (chyba, co jest oczywiste, że można uratować oboje lub odwrotnie, nie ma szans na uratowanie dziecka, a można uratować matkę). Jest to prawda brutalna, ale nie mniej brutalna niż to, że tak czy inaczej może dojść do sytuacji, w której jedno życie zakończy się.

Na koniec warto zwrócić uwagę na to, że choć możemy traktować „kompromis”, jako coś pozytywnego w stosunku do stanu poprzedniego (ponieważ więcej nie udało się wywalczyć etc.), to w szerszej perspektywie jest to klęska, gdyż jest uległością, krokiem w kierunku pełnej legalizacji, a nie pełnego zakazu. Skoro możemy zrobić jeden wyjątek, to zaraz pojawią się głosy, by zrobić drugi. W ten sposób, niemal niezauważenie postulaty aborcjonistów mogą zostać wcielone w życie.

Argumentacja proaborcyjna w całości jest dość marna i w rzeczywistości praktycznie zawsze sprowadza się do uznania nienarodzonego dziecka za rzecz. Jeśli więc istnieje tak duża różnica co do fundamentalnej definicji, to najwyraźniej nie mamy do czynienia z różnicą poglądów, ale z dwiema różnymi kulturami, czy wręcz cywilizacjami (o ile barbarzyńców uznaje się za ludzi cywilizowanych). A raczej ciężko wytłumaczyć kanibalowi dlaczego nie należy zjadać ludzi, bo nie zrozumie naszych argumentów tak długo, jak nie zrozumie norm moralnych, jakimi się kierujemy.

Sebastian Bachmura

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “„Kompromis” aborcyjny, czyli ludobójstwo selektywne”

  1. 1)”Katolik chyba nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nie ma żadnego prawa do tego, by „bawić się” w Boga i decydować o życiu i śmierci drugiego człowieka”. 2)”…należy zwrócić uwagę na podstawowe cele istnienia każdego gatunku, to jest przeżycie i zapewnienie przetrwania gatunku”.3)”jeśli przeżycie dziecka może spowodować śmierć matki, to nie ma powodów by temu zapobiegać”. Czyli jednak katolik powinien”bawić się w Boga”, uznając nadrzedność życia młodego, w imię jakiegoś darwinowskiego imperatywu? Dla mnie sytuacja wyboru ( wiem, w praktyce sporadyczna) między zyciem matki a dziecka jest niejednoznaczna z moralnego punktu widzenia. Tylko z uwagi na to, że dziecka nie możemy spytać, pozwoliłbym podjąć decyzję matce. Wiem, że otwieram puszkę Pandory – zaraz okaże sie, że 100 tys. matek w dramatycznych okolicznościach i w imię wyzszych celów decyduje się jednak przeżyć – ale w tym przypadku kryterium „świadomości” wydaje mi się jedynie sensownym. To też ” zabawa w Boga” , ale, prościej, w formie pytania:Czy świadomy człowiek mająć do wyboru życie własne i życie własnego nieświadomego potomka, co do którego nie ma 100% pewności, że świadomym będzie, może wybrać życie własne? Mamy dwie „zainteresowane” osoby, z których decydowac może tylko jedna. No, właśnie, może?Dla mnie tak. To, jak dla mnie, jedyny dopuszczalny przypadek aborcji. Pozdrawiam.

  2. @Zar: Odnośnie kierowania się darwinowskim imperatywem, przeoczył pan jeden fragment mojego tekstu, mianowicie „Katolik chyba nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nie ma żadnego prawa do tego, by „bawić się” w Boga (…) A jeśli ktoś odrzucałby ten światopogląd…” Pisząc o nadrzędności kolejnego pokolenia miałem na myśli sytuację, gdy odrzuca się Boga i wiarę w jego słuszne decyzje. /// „Czy świadomy człowiek mając do wyboru życie własne i życie własnego nieświadomego potomka, co do którego nie ma 100% pewności, że świadomym będzie, może wybrać życie własne?” – mówimy tu o osądzie subiektywnym, decyzję podejmuje jedna z zainteresowanych stron, w dodatku jedyna, która może się wypowiedzieć. W takiej sytuacji życie już narodzonego będzie się wydawało bardziej wartościowe, natomiast nie wydaje mi się, byśmy mieli prawo do decydowania kto bardziej na życie zasługuje.

  3. W tej opisanej sytuacji chodziło mi o wybór:przezyję ja, czy moje dziecko? A raczej: czy system prawny powinien nakładac na matkę obowiązek śmierci w imie ratowania własnego dziecka? Jaką decyzję powinna matka podjąć, to temat na inną dyskusję. Pytanie brzmi: czy może? Wydaje mi sie oiczywiste, że jeśli ktoś może decydowac, to właśnie kobieta, bo jest „żywotnie zainteresowana”. Muzułmanie rozwiązali tę kwestie cytatem z koranu : pień jest wazniejszy od gałęzi. Nie jestem muzułmaninem i dlatego głosno myślę.

  4. W zasadzie trudno mi się z panem nie zgodzić, bo jest to w jakimś stopniu dyskusyjna sytuacja. Chociaż osobiście nie jestem przekonany by czynić z tego wyjątek, uznając, że nie człowiek decyduje o życiu i śmierci w tej sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *