Koniec „ruchu narodowego”?

Afery z ujawnieniem fejsbukowej korespondencji liderów „ruchu narodowego” nie sposób zignorować milczeniem. Dotyczy zbyt poważnej materii. Co więcej, trudno jej nie skomentować publicznie, gdy od kilku dni dziesiątki osób pytają mnie o opinię, o to, co sądzę, i jak się to wszystko potoczy.
Po pierwsze pomimo nieskrywanej (radykalnej wręcz!) odmienności moich poglądów z poglądami pana Holochera, uważam, że w całej tej sprawie poniósł on dotkliwą ofiarę, na jaką z pewnością nie zasłużył. Młody, ideowy i bardzo pracowity człowiek, zdolny do niemałych poświęceń w pracy społeczno-politycznej, nawet kosztem wielkich wyrzeczeń w życiu osobistym, przykładny mąż i ojciec trójki małych dzieci, ciężko zarabiający na utrzymanie rodziny, został zaatakowany w sposób, który w naszym kręgu cywilizacyjnym słusznie uchodzi za haniebny. A chodzi mi tu o ujawnienie treści prywatnej, często intymnej korespondencji między mężem i żoną, co w moim przekonaniu przekracza nie tylko granice kultury (co samo w sobie powinno skazywać sprawców tej afery na społeczną marginalizację), ale stoi w jaskrawej sprzeczności z naszą moralnością. O naruszeniu prawa nawet nie wspomnę. W każdy przyzwoitym człowieku w takiej sytuacji rodzi się spontaniczny odruch solidarności z rodziną dotkniętą tego typu agresją. Coś takiego mogli uczynić jedynie ci, którzy egzystują poza jakimkolwiek życiem rodzinnym, którzy nie znają różnicy między dobrem a złem, ludzie podli. To jeden aspekt całej tej sprawy. Ale jest i drugi.
Otóż inni liderzy „ruchu narodowego” w korespondencji tej już mniej prywatnej, bo prowadzonej w ramach grup dyskusyjnych (zamkniętych, owszem, ale jednak w jakimś sensie: „publicznych”) jawią się – przynajmniej niektórzy z nich – jako osoby dwulicowe, małostkowe, wyrachowane, skłonne do permanentnych intryg, manipulacji, wzajemnego podgryzania się, nie stroniące od obmawiania przyjaciół poza oczami, słowem: jak na swój wiek bardzo cyniczne, a już na pewno nie tak ideowe, za jakich się publicznie podają. Prymitywny język, traktowanie polityki jako geszeftu, walka o (fikcyjne przecież) funkcje i tytuły, eliminowanie konkurentów już na przedbiegach – oto obraz, który po prostu kompromituje całe kierownictwo. A wszystko to w wykonaniu ludzi przecież młodych, bez jakiegoś poważniejszego dorobku politycznego, zawodowego, czy intelektualnego. Nie trzeba było czekać do najbliższych przegranych wyborów, żeby prawda wyszła na jaw. Sami, własnymi słowami w szczerych wypowiedziach pokazali, kim są naprawdę. To nie Holocher powinien był składać rezygnację z władz „ruchu narodowego”. Akurat on wcale nie wypadł na tle innych najgorzej. Kilku innych członków kierownictwa powinno ze wstydu zapaść się pod ziemię. Najbardziej karykaturalną postacią okazał się być niejaki Winnicki. Zakompleksiony, z chorobliwymi ambicjami, przewrażliwiony na swoim punkcie, mały „fürerek” naiwnie wierzący w swoją dziejową misję. Po tej aferze mało kto potraktuje poważnie tego infantylnego clowna. I to chyba najlepsza rzecz, jaka mogła się wydarzyć. Bo wpuszczenie takich ludzi do polityki to byłoby prawdziwe nieszczęście dla Polski.
P.S. Liderzy „ruchu narodowego” lubią obsesyjnie wręcz porównywać się z dawnymi liderami LPR. Niegdyś marksiści w praktyce rewolucyjnej porównywali realną rzeczywistość kapitalistyczną (wiadomo: daleką od ideału) z urojeniami o nowym wspaniałym świecie, jaki nastąpi po przejęciu władzy przez nich. Oczywiście realność, którą znamy z doświadczenia zawsze przegrywa w konfrontacji z ideowymi projektami. Tak i dziś działania liderów LPR blakną gdy się je zestawia z szumnymi zapowiedziami nowych „rewolucjonistów”, którzy pokażą, jak to oni zmienią świat, gdy przejmą władzę. Dawni liderzy LPR się nie sprawdzili. Gdy się to powtarza setki razy, można rzeczywiście dać się ogłupić. Tymczasem jak wygląda prawda? Panowie z „ruchu narodowego” jako największe (i chyba jedyne) swoje osiągnięcia polityczne wymieniają dwie rzeczy: dużą manifestację i duży zjazd. Otóż zjazdów politycznych w Sali Kongresowej PKiN parę lat temu LPR zorganizowała kilka znacznie większych (powyżej 3500 osób) a i manifestacje w czasach LPR bywały niemałe (np. antyunijna w 2004). Ale każdy jako taki obeznany z polityką wie, że manifestacja czy zebranie to nie są osiągnięcia polityczne, choćby liczyły i milion uczestników. To są środki ekspresji. Jedna rzecz przypomniana wczoraj w mediach – program wycieczek patriotycznych w szkołach za ministra Romana Giertycha więcej znaczy dla Polski niż 100 takich manifestacji czy zjazdów. Bo dotyczył patriotycznego wychowania kilku milionów polskich uczniów. To są rzeczy o historycznym znaczeniu, a nie jakieś manifestacje, czy zjazdy. 1. Zablokowanie wejścia Polski do strefy euro. 2. Ulga podatkowa na każde dziecko (obowiązująca po dziś dzień). 3. Wprowadzenie świadczeń rodzinnych (becikowe, dłuższe urlopy macierzyńskie). 4. Zastopowanie propagandy homoseksualnej w szkołach. 5. Obalenie rządu PiSowskiego. 6. Wybudowanie pomnika Romana Dmowskiego. 7. Zmiana kanonu lektur w kierunku bardziej patriotycznym i chrześcijańskim. 8. Zmniejszenie przestępczości w szkołach o 50% itd. – to są historyczne osiągnięcia polityczne, przy których manifestacja i zjazd nic nie znaczą.

Wojciech Wierzejski

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 4]
Facebook

0 thoughts on “Koniec „ruchu narodowego”?”

  1. „(…) Otóż inni liderzy „ruchu narodowego” w korespondencji tej już mniej prywatnej, bo prowadzonej w ramach grup dyskusyjnych (zamkniętych, owszem, ale jednak w jakimś sensie: „publicznych”) jawią się – przynajmniej niektórzy z nich – jako osoby dwulicowe, małostkowe, wyrachowane, skłonne do permanentnych intryg, manipulacji, wzajemnego podgryzania się, nie stroniące od obmawiania przyjaciół poza oczami, słowem: jak na swój wiek bardzo cyniczne, a już na pewno nie tak ideowe, za jakich się publicznie podają. Prymitywny język, traktowanie polityki jako geszeftu, walka o (fikcyjne przecież) funkcje i tytuły, eliminowanie konkurentów już na przedbiegach(…)” Wypisz, wymaluj zachowanie Wojciecha Wierzejskiego. Od razu na myśl przychodzi cytat z Pisma: źdźbło w oku brata widzisz, belki w swoim nie.

  2. Poziom hipokryzji pana Wierzejskiego przekroczył już dawno akceptowalne granice… nie wydaje mi się by szanowny Pan był odpowiednią osobą do wytykania innym obłudy. Skomentuję tylko wasze „historyczne” osiągnięcia: 1. Zablokowanie wejścia Polski do strefy euro. – taka to wasza zasługa jak wszystkich innych, poza tym w okresie waszego urzędowania nie spełnialiśmy warunków przystąpienia do unii walutowej(jeżeli to wasza zasługa to radzę się do tego nie przyznawać) 2. Ulga podatkowa na każde dziecko (obowiązująca po dziś dzień). – Rozdawanie „nieswoich” pieniędzy to jedyne osiągnięcie jakim może się pochwalić każdy polityk w naszym pięknym kraju. (każdą ulgę ktoś inny musi dopłacić) 3. Wprowadzenie świadczeń rodzinnych (becikowe, dłuższe urlopy macierzyńskie). – jałmużna która wystarcza co najwyżej na 2 tygodnie ostrego chlania, nie spełnia założeń które przyświecały jej powstaniu + odpowiedź do punktu 2 4. Zastopowanie propagandy homoseksualnej w szkołach. – nigdy jej nie było, nawet teraz gdy u władzy jest PO a w sejmie siedzą dziwadła od Palikota. 5. Obalenie rządu PiSowskiego. – DOBRE! Ciekawe jak? Walenrodyzm? – zupełnie jak Nowaka gdy pracował w Polityce? Dla przypomnienia – podczas głosowania nad samorozwiązaniem, żaden polityk LPR’u nie głosował „ZA”, połowa wstrzymała się od głosu a druga połowa łącznie z szanownym panem Wierzejskim głosowała „PRZECIW” 6. Wybudowanie pomnika Romana Dmowskiego. – Ta… razem z PiSmenami i oczywiście za pieniądze warszawskiego podatnika a nie swoje. 7. Zmiana kanonu lektur w kierunku bardziej patriotycznym i chrześcijańskim. – Ta… 8. Zmniejszenie przestępczości w szkołach o 50% itd. – Ciekawe z którego kapelusza Pan te dane wyciągnął. to są historyczne osiągnięcia polityczne, przy których manifestacja i zjazd nic nie znaczą. – chyba „histeryczne” – manifestacja i zjazd nas polaków nic nie kosztują, wasze LPR’owe osiągnięcia nie są warte pieniędzy jakie wzięliście z budżetu.

  3. Poziom hipokryzji pana Wierzejskiego przekroczył już dawno akceptowalne granice… nie wydaje mi się by szanowny Pan był odpowiednią osobą do wytykania innym obłudy. Skomentuję tylko wasze „historyczne” osiągnięcia: 1. Zablokowanie wejścia Polski do strefy euro. – taka to wasza zasługa jak wszystkich innych, poza tym w okresie waszego urzędowania nie spełnialiśmy warunków przystąpienia do unii walutowej(jeżeli to wasza zasługa to radzę się do tego nie przyznawać) 2. Ulga podatkowa na każde dziecko (obowiązująca po dziś dzień). – Rozdawanie „nieswoich” pieniędzy to jedyne osiągnięcie jakim może się pochwalić każdy polityk w naszym pięknym kraju. (każdą ulgę ktoś inny musi dopłacić) 3. Wprowadzenie świadczeń rodzinnych (becikowe, dłuższe urlopy macierzyńskie). – jałmużna która wystarcza co najwyżej na 2 tygodnie ostrego chlania, nie spełnia założeń które przyświecały jej powstaniu + odpowiedź do punktu 2 4. Zastopowanie propagandy homoseksualnej w szkołach. – nigdy jej nie było, nawet teraz gdy u władzy jest PO a w sejmie siedzą dziwadła od Palikota. 5. Obalenie rządu PiSowskiego. – DOBRE! Ciekawe jak? Walenrodyzm? – zupełnie jak Nowaka gdy pracował w Polityce? Dla przypomnienia – podczas głosowania nad samorozwiązaniem, żaden polityk LPR’u nie głosował „ZA”, połowa wstrzymała się od głosu a druga połowa łącznie z szanownym panem Wierzejskim głosowała „PRZECIW” 6. Wybudowanie pomnika Romana Dmowskiego. – Ta… razem z PiSmenami i oczywiście za pieniądze warszawskiego podatnika a nie swoje. 7. Zmiana kanonu lektur w kierunku bardziej patriotycznym i chrześcijańskim. – Ta… 8. Zmniejszenie przestępczości w szkołach o 50% itd. – Ciekawe z którego kapelusza Pan te dane wyciągnął. to są historyczne osiągnięcia polityczne, przy których manifestacja i zjazd nic nie znaczą. – chyba „histeryczne” – manifestacja i zjazd nas polaków nic nie kosztują, wasze LPR’owe osiągnięcia nie są warte pieniędzy jakie wzięliście z budżetu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *