Konserwatywny „błąd majowy”

.

12 V mija 90 lat od Zamachu Majowego, zakończonego obaleniem prawicowego rządu Wincentego Witosa i zaprowadzeniem rządów Józefa Piłsudskiego. Jak co roku z okazji tej zapewne wybuchną liczne polemiki. Ten tekst jest jedną z nich, acz jej szczególny charakter polega na tym, że nie jest skierowana przeciw piłsudczykom, lecz przeciw konserwatystom, którzy sanację poparli.

Przyznam, że rozumiem konserwatywnych ziemian, którzy spotkali się z piłsudczykami w Nieświeżu i w Dzikowie (1926-27) i zawarli z nimi pakt w wyniku którego dwóch z nich weszło do sanacyjnego rządu, w zamian za realizację fundamentalnego postulatu ziemian, a mianowicie powstrzymanie reformy rolnej. Rozumiem ich motywacje odwrócenia się od endecji, która w Pakcie Lanckrońskim (1923) zgodziła się na reformę rolną (za odszkodowaniem), aby stworzyć stabilną większość rządową z PSL „Piast”.

Tak, powstrzymanie reformy rolnej było podstawowym powodem dla którego konserwatywne ziemiaństwo poparło reżim sanacyjny. Problem tylko w tym, że powstrzymywanie reformy rolnej było działaniem wymierzonym w dobro wspólne. Ktoś powie, że reforma rolna to złodziejstwo. I tak, i nie. Tak, ponieważ parceluje się wszystkie majątki powyżej pewnej powierzchni. Fałszywym jednak jest porównywanie reformy rolnej do parcelacji firm między salariat. Przemysłowe środki produkcji rozrastają się bowiem w sposób nieskończony. Nie jest to stała suma dóbr, gdzie aby jeden zarobił, ktoś inny musi stracić. Ja zarabiam i powiększam swój kapitał, Ty zarabiasz i powiększasz kapitał, on zarabia i powiększa swój kapitał. W rolnictwie suma dóbr – czyli hektarów ziemi rolnej – jest ograniczona. I jeśli jeden posiada 10.000 hektarów, drugi posiada 4.000 hektarów, to 100 kolejnych ma status chłopów bezrolnych, pracujących w roli robotników dniówkowych na „pańskim”. Monopol posiadania własności ziemskiej, to monopol szkodliwy dla rozwoju dobra wspólnego.

Powstrzymywanie reformy rolnej przez sprzymierzonych z wojskowymi ziemian było zgodne z ich partykularnymi interesami, ale ewidentnie sprzeczne z interesem powszechnym, ponieważ powodowało istnienie kilkumilionowej masy bezrolnych chłopów: biednych i zradykalizowanych politycznie. To była potencjalna armia przyszłej rewolucji społecznej. Jeśli sobie popatrzymy z kogo komuniści rekrutowali szeregi PPR i UB, to większość z nich stanowili byli bezrolni chłopi, którzy nagle poczuli szansę przyśpieszonego awansu społecznego, dzięki nowej władzy i komunistycznej ideologii. Odmawiając reformy rolnej konserwatyści, zaślepieni własnym partykularnym interesem, hodowali kadry dla komunistycznej rewolucji. Do PPR nie wstępowali chłopi-proprietariusze gruntów, lecz chłopi bezrolni. Ci, którzy mieli ziemię stawiali komunizacji dramatyczny opór, walcząc z utopijnymi pomysłami kolektywizacji rolnictwa.

Innymi słowy, nie było lepszej drogi do wzmacniania antykomunistycznego żywiołu w Polsce niż przeprowadzenie mądrej reformy rolnej. Pod terminem „mądra” to taka, która odbywa się za pełnym odszkodowaniem, najpewniej rozłożonym na wiele lat. Odszkodowanie ma znaczenie nie tylko z punktu widzenia poczucia sprawiedliwości za przymusowo rozparcelowaną własność. Słynna „pruska droga do kapitalizmu” polegała właśnie na tym, że chłopi wykupywali grunty rolne od junkrów, a ci ostatni inwestowali uzyskane w ten sposób środki w powstający przemysł. W ten sposób ziemianie stali się biznesmenami, a kraj przeszedł przyśpieszoną industrializacją, z zachowaniem dominującej roli tradycyjnych elit w społeczeństwie przemysłowym.

Powstrzymując reformę rolną sanacyjna Polska narażała się na zachowanie rolniczego charakteru kraju, którego PKB był bardzo niski, a co za tym idzie, którego możliwości militarne były bardzo ograniczone. Bez przemysłu nie ma czołgów i nie ma samolotów. Nie ma nawet za co ich kupić za granicą. Rządząca Polską junta wojskowa, jakkolwiek intelektualnie bardzo ograniczona (genialnie sportretowana w Karierze Nikodema Dyzmy T. Dołęgi-Mostowicza, porwanego i prawie śmiertelnie pobitego zresztą przez sanacyjną bojówkę), także zdawała sobie z tego sprawę. Nieudolną próbą przyśpieszonej industrializacji kraju, szczególnie w dziedzinie zbrojeń, był projekt budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP) autorstwa znanego socjalisty sanacyjnego Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Pomysł Kwiatkowskiego był prosty, a wzorowany na socjalistycznej polityce ekonomicznej Keynesa: w Polsce jest za mało kapitału rodzimego, aby szybko mógł powstać przemysł, a liczba bezrobotnych (szczególnie w okresie Wielkiego Kryzysu) gwałtownie rośnie. W tej sytuacji to państwo powinno budować przemysł ciężki i zatrudniać w nim osoby odpływające z przeludnionej wsi, a rekrutujące się spośród bezrolnych chłopów.

Pomysł wicepremiera Kwiatkowskiego i COP-u stanowił najczystsze możliwe odwrócenie zdrowych mechanizmów gospodarczych. Prywatnych inwestorów miało zastąpić państwo, które stworzy setki tysięcy miejsc pracy dla odchodzących ze wsi bezrolnych chłopów. Sensowny rząd przyjąłby logikę odwrotną i przeprowadziłby mądrą reformę rolną, w wyniku której doszłoby do parcelacji wielkich majątków ziemiańskich (za pełnym odszkodowaniem), po czym starałby się skłonić byłych ziemian, aby stali się kapitalistami, czyli udziałowcami w nowo-powstających przedsiębiorstwach przemysłu ciężkiego i zbrojeniowego. Taką stymulację inwestycji w przemysł zbrojeniowy – czego wymagała racja stanu państwa zagrożonego przez sąsiadujące z nim dwa wrogie mocarstwa (Niemcy i ZSRR) – można było przeprowadzić za pomocą systemu zachęt podatkowych, połączonego z pewnością, że zbrojące się Państwo Polskie będzie kupowało nowoczesną broń. Niestety, reżim sanacyjny wybrał inną drogą modernizacji.

Konserwatyści w latach dwudziestych myśleli partykularnie i odmówili zgody na zdrową reformę rolną, która mogła stworzyć solidne podstawy dla rozwoju prywatnego przemysłu ciężkiego i rozwiązać problemy własnościowe w kraju. I ja, jako konserwatysta, w 2016 roku mówię bez wahania: Panowie, popełniliście błąd i dla partykularnego interesu splamiliście się sojuszem z piłsudczyzną.

Adam Wielomski
Tekst ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!”

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]
Facebook

0 thoughts on “Konserwatywny „błąd majowy””

  1. „Jeśli sobie popatrzymy z kogo komuniści rekrutowali szeregi PPR i UB, to większość z nich stanowili byli bezrolni chłopi, którzy nagle poczuli szansę przyśpieszonego awansu społecznego, dzięki nowej władzy i komunistycznej ideologii.” Aż z ciekawości wszedłem na https://pl.wikipedia.org/wiki/Polska_Partia_Robotnicza i sprawdziłem kilkadziesiąt nazwisk działaczy PPR tam wymienionych. Przeważnie pochodzenia robotniczego, trochę żydowskiej/polskiej inteligencji i żydowskiego kupiectwa, chłopów niewielu. Co ciekawe jeśli popatrzeć na miejsce urodzenia, to praktycznie żaden nie był Wielkopolaninem (jedynie Mieczysław Hejman urodził się w Kaliszu, ale wychował głównie w Warszawie). Większość to warszawiacy, potem mieszkańcy Łódzkiego, Małopolski, Galicji, Kresów. Nie znam się na historii, ale to wygląda trochę tak jakby rzeczywiście w zaborze pruskim uwłaszczenie chłopów było przeprowadzone wyjątkowo sprawnie albo w Wielkopolsce PPR niemal w ogóle nie działała (wtedy zresztą powstaje pytanie dlaczego). Ciekawe.

  2. @ AW „Nieudolną próbą przyśpieszonej industrializacji kraju, szczególnie w dziedzinie zbrojeń, był projekt budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP) autorstwa znanego socjalisty sanacyjnego Eugeniusza Kwiatkowskiego.” Do socjalisty jest mi daleko, ale trzeba jednak brać poprawkę na kontekst historyczny, a ten był taki, że gospodarki kapitalistyczne były w latach 30′ XX wieku w sytuacji gorszej niż dziś Grecja, podczas gdy ZSRR zwiększał produkcję przemysłową niczym dzisiejsze Chiny. Metody „socjalistyczne” nie wydawały się wówczas takie złe zarówno na Wschodzie jak i Zachodzie. Nie stosowałbym dzisiejszych kalek do oceny ówczesnego kierunku. Prędzej zarzucać można, że za słabo i zbyt późno. Równie dobrze można Profesorowi zarzucić, że domaga się stworzenia bezrolnym ułudy rozwoju poprzez pozostanie na wsi, co wpędza ich w pułapkę, która doprowadzi w III RP do biedy i fali samobójstw wśród rolników.

  3. Przedwojenni chłopi ledwo umieli czytać i pisać. Ich marzenia miały tyle wspólnego z komunizmem co ich stanem posiadania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *