Konserwatyzm a Rosja

Większość obozu politycznego, który określa się mianem polskiej „prawicy”, charakteryzuje głęboka nienawiść i fobia względem Rosji. Po wypadku lotniczym w Smoleńsku w 2010 roku nastroje te osiągnęły apogeum, co przejawia się w mistycznej wierze, że Rosjanie mieli czy to celowo zmylić drogę prezydenckiemu samolotowi, czy wręcz strącić go za pomocą broni konwencjonalnych lub niekonwencjonalnych. Zjawisko to jest o tyle ciekawe, że w polskiej historii prawica zawsze była pro-rosyjska: zaczynając od margrabiego Wielopolskiego, a kończąc na polityce Romana Dmowskiego w czasie I Wojny Światowej. Inna sprawa czy to, co się dziś w Polsce określa mianem „prawicy” jest kontynuacją tradycji Wielopolskiego i Dmowskiego, czy też ich radykalnych i lewicowych przeciwników: podchorążych z 1830 roku, „czerwonych” z 1863 i socjalistów z 1905 roku? Prawda jest brutalna: poza środowiskiem Kongresu Nowej Prawicy, portalu konserwatyzm.pl i tygodnika „Myśl Polska” cała ta pożal się Boże polska „prawica” to pogrobowcy Romantyzmu, insurekcjonizmu i piłsudczyzny. 

Ten lewicowy charakter współczesnej „prawicy” przekłada się na stosunek do Rosji. Wystarczy przejrzeć „prawicową” prasę i portale internetowe aby skonstatować silne fobie i uczucie pogardy, w gruncie rzeczy podszyte nienawiścią i poczuciem własnej słabości. To mieszanka nienawiści do caratu i bolszewizmu; argumentów rewolucyjnych (przeciwko Rosji carskiej) i antykomunistycznych (przeciwko Rosji sowieckiej). W sumie to ja już nie wiem czy największe zło Władimira Putina polega na tym, że odbudowuje tradycyjną Rosję (argument rewolucyjny), czy dlatego, że był oficerem NKWD (argument antykomunistyczny)? Na polskiej „prawicy” raz po raz słyszymy deklamacje, aby z Rosją nie współpracować, gdyż z Kremlem nie wolno rozmawiać ze względów „moralnych” i „politycznych”. Trudno nie odnieść wrażenia, że to jakieś kopie powstańczych manifestów, tak jak gdyby armia rosyjska stacjonowała w warszawskiej Cytadeli i celowała armaty na centrum stolicy, grożąc jej zbombardowaniem, a Putin stał na kurkiem z gazem i groził jego zakręceniem. Każdy kto walczy z Rosją – a osobliwie z jej Prezydentem – jest bohaterem dla polskiej „prawicy” i to bez względu na to jak bardzo byłby sam lewacki i antyklerykalny (Pussy Riot), islamski i terrorystyczny (bojówki czeczeńskie), czy też do złudzenia przypominał europejski moralny bajzel, który polska „prawica” tak zwalcza we własnym kraju (demokratyczna opozycja). Nie ważne w imię jakich idei i z jakich pozycji atakowany jest Putin – ważne, że następuje atak. Uzyskuje z góry całkowite poparcie. Polska „prawica” podpisuje wszystkie cartes blanches i wszystkie weksle, i to każdemu, jak leci.

W kręgach „prawdziwie patriotycznej” polskiej „prawicy” jednemu mojemu znajomemu stawia się nawet zarzut, że w swoich publikacjach na temat historycznych stosunków polsko-rosyjskich traktuje Rosję jako „normalne państwo”. I tu jest istota rzeczy: Rosja nie miałby być państwem normalnym, tylko jakimś potworkiem należącym do neokonserwatywnej „osi zła”. Z krajem tym nie należy mieć normalnych stosunków politycznych, ekonomicznych, handlowych, wojskowych, kulturowych itd. Każda chęć rosyjskich inwestycji traktowana jest jako zagrożenie dla „suwerenności ekonomicznej”; każda bilateralna propozycja współpracy to atak na „suwerenność polityczną”. Polska bez wahania pozwala inwestować kapitałowi niemieckiemu czy amerykańskiemu, ponieważ ten nie narusza „suwerenności ekonomicznej”, a nawet jest błogosławieństwem dla gospodarki. Ale wchodzący w to samo miejsce kapitał rosyjski traktowany jest jak forpoczta dywizji pancernej.

Nigdy nie zgadzałem się z tymi poglądami, ponieważ stałem i stoję na pozycjach tradycyjnej polskiej prawicy względem Rosji. Po pierwsze, uważam Rosję za normalny kraj – oczywiście inny niż Niemcy czy Hiszpania, gdyż o rosyjskiej specyfice. Podobnie dostrzegam specyfikę Indii lub Brazylii. Jest to taki sam partner w stosunkach politycznych, militarnych i ekonomicznych jak każdy inny. Rosyjski gaz pali się w mojej kuchence tak samo jak algierski. Nie uważam też, że Rosja prowadzi politykę „imperialną” gorszą niż na przykład Stany Zjednoczone. Jeśli policzymy kto w ostatnich dwudziestu latach wywołał więcej wojen i zaatakował więcej suwerennych państw, to rachunek ten jednoznacznie wypada na korzyść Amerykanów, którzy zdążyli zaatakować min. Serbię, Irak (dwukrotnie), Afganistan i Libię. W tym czasie Rosja prowadziła tylko jedną wojną – z Gruzją – gdzie w dodatku nie była stroną atakującą. 

W stosunkach z Polską Rosja może być naszym partnerem i sojusznikiem, jak i wrogiem. Wszystko zależy od zmiennych konstelacji, nad którymi w czasach współczesnym dominują koncepcje ideowe i ideologiczne. Rosja jest w tej chwili naszym wrogiem, ponieważ związaliśmy się z obozem amerykańskim i służymy za antyrosyjski przyczółek w tej części świata. Prowadzimy hałaśliwą politykę wypierania wpływów Rosji z Ukrainy i Białorusi pod przykrywką „walki o demokrację” i „prawa człowieka”. 

Gdybyśmy jednak zamierzali kiedyś opuścić Unię Europejską, to możemy zwrócić się tylko w kierunku Rosji (i państw BRICS). Dla niedemokratycznej i konserwatywnej polskiej prawicy Rosja jest jedyną realną alternatywą wobec kierunku na laicyzację i westernizację. Tacy konserwatywni myśliciele XIX wieku jak Henryk Rzewuski już wtedy zwracali uwagę, że alternatywą dla zachodniego sekularyzmu, masoństwa i indyferencji jest kierunek prorosyjski. Zachód rozstrzelałby nas za wybranie własnej drogi bez demokracji i praw człowieka. Władimir Putin powiedziałby, że sprawy ustroju Polski są naszą prywatną sprawą. Zauważmy zresztą, że sama Rosja zmierza w kierunku restauracji prawosławia, zwalcza homoseksualizm polityczny, gdy integrująca się z Zachodem Polska demoralizuje się coraz bardziej i po równi pochyłej stacza się ku penalizacji homofobii. Mamy dziś wybór: walka z homofobią w sojuszu z Obamą czy porządek moralny z Putinem? Ja wybieram porządek moralny.

Adam Wielomski

Tekst ukazał się w tygodniku „Najwyższy Czas!”

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Konserwatyzm a Rosja”

  1. Rosyjski konserwatyzm ma grubość pudru na nosie Władimira Putina. Nie ma tam całościowego, alternatywnego modelu, zawrócenia trendów. Jest pisowskie: „jeszcze nie nasz czas”, „jeszcze Rosja nie dojrzała”, „westernizujmy się z uwzględnieniem naszej specyfiki”. Nie ma w tym wizji, nie ma determinacji, jest wymierający naród, 2 miliony muzułmanów w Moskwie i jednocześnie 50 miliardów dolarów utopionych w zimowej olimpiadzie na południowej rubieży kraju… W kolejce czeka samodzielna organizacja mundialu. Czas drogich surowców dobiega końca, a oni przepuszczają łatwe pieniądze, które można było przeznaczyć na rozwój naukowo-techniczny, wsparcie demografii, infrastrukturę Syberii itd. Ekipa pozerów wybrała show i okrążanie gazowe Polski, które nic Rosji nie dało, bo do niczego nas nie zmusiło. Zachwyty nad dzisiejszą Rosją to konser-mantyzm. Nawet Janukowyczowi na to nie lecą, bo wiedzą, że zachód to obali i wyśle do Hagi. Nie widzą też w Rosji siły atrakcyjnej, za którą można podążać.

  2. Mniejsza o motywację,ale fakty mówią same za siebie – w Rosji nie ma parad sodomitów, nawet jak wbrew zakazowi kilku się zbierze to zaraz ktoś ich rozgoni. Na Ukrainie mimo, że 80% społeczeństwa jest przeciwko „homoseksualizmowi”, to przy wsparciu UE i USA ma się odbyć czy odbyła się już parada w Kijowie. W zasadzie więcej mówić nie trzeba.

  3. `okrążanie gazowe Polski, które nic Rosji nie dało’ Zgaduję, że mamy do czynienia z oddanym czytelnikiem Gazety Polskiej. Zgadłem?

  4. @ mmm777 – Ma Pan bardzo uproszczony ogląd świata. @ Inquisitor Laurencius – Samym pogonieniem parady nie rzuci się rękawicy prądom antycywilizacji. Niemcy są bliżej Holandii niż Polska, Polska bliżej niż Ukraina, Ukraina bliżej niż Rosja i to jest ten słynny niedźwiedzi konserwatyzm… Tymczasem potrzeba czegoś trwałego, co przetrwa ekipę Putina, co będzie promieniować jako model do naśladowania, a tego właśnie nie widać. Napięcia społeczne będą więc pchały Rosję tam, gdzie pchają nas.

  5. Ogólnie oczywiście zgoda z p. Wielomskim, że ta nienawiść do Rosji i niechęć do traktowania jej jako zwykłego partnera politycznego jest chora. Ale jeśli już wchodzimy w rozważania teoretyczne i zakładamy, że Polska jest dostatecznie silna politycznie, aby samodzielnie wystąpić z UE, to może warto pomyśleć o pełnej niezależności? Oba założenia są chyba mniej więcej tak samo odległe od rzeczywistości. Po kiego grzyba występować z jednej unii (Europejskiej) i od razu zapisywać się do drugiej (ze ZBiR-em)? Najlepszą pozycję ma kraj, który sam potrafi zadbać o siebie bez opieki jakiegoś „większego brata”, a do obu sąsiadów nam daleko – cywilizacja bizantyjska i turańska vs łacińska).

  6. Świetny tekst z którym w całej pełni się utożsamiam i identyfikuję.Moja propozycja jest takowa: może twórzmy na wzór klubów „gazety polskiej”,swoje własne kluby narodowo-konserwatywne np:kluby grupujące czytelników „Myśli Polskiej” oraz portalu Konserwatyzm.pl.Jako katolicy i narodowcy powinniśmy mieć swoje własne kluby gdzie jako spadkobiercy myśli Wielopolskiego oraz Dmowskiego ,jesteśmy w stanie mieć inną optykę widzenia spraw (np w kwestii relacji z Rosją) aniżeli tzw pseudopatrioci z „GP”oraz słuchacze radiostacji O.Rydzyka.

  7. Ad Alek – Te incydentalne działania Rosji na ten moment nie są zbieżne z postępowym zachodnim modelem. Zgoda, niekoniecznie wypływa to z jakiegoś konsekwentnego konserwatyzmu. Ale na ten moment wygląda to całkiem pozytywnie. Co do modelu do naśladowania – zna Pan takie wzorcowe państwo? Wydaję mi się, że takiego państwa na tą chwilę nie ma. Modelem do naśladowania, fundamentem powinien być konsekwentny katolicyzm. A część obecnych działań Rosji prezentuje się całkiem dobrze. Poza tym jak to sympatycznie wygląda, gdy w jakimś państwie policja może jeszcze rozpędzić/zatrzymać uczestników takiej parady…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *