Kontrrewolucja w perspektywie geopolitycznej. Glosa do wypowiedzi Artura Górskiego

Znany ze swoich konserwatywnych, tradycjonalistycznych i katolickich deklaracji poseł Prawa i Sprawiedliwości Artur Górski na swoim facebooku (28 XI 2013) zamieścił wpis następującej treści:

Nie mogę pojąć tych Polaków, którzy dbają o interes Rosji, którzy chwalą Putina, że „ogranicza skalę aborcji, alkoholizmu, odpowiedników Biedroniów zamyka do łagrów”, a nie dostrzegają faktu gospodarczej i politycznej ekspansji Rosji na inne kraje, niebezpiecznej także dla Polski. Po ugruntowaniu wpływów Rosji na Łotwie i w Gruzji, kraj ten kładzie zaborczą rękę na Ukrainie, poniża polskiego prezydenta i premiera (inna rzecz, że sami chętnie dają się poniżać), a niedawno wystawił rachunek polskim władzom – 11 tys. dolarów – za uszkodzenie ogrodzenia ambasady i eksterytorialnej roślinności ogrodowej w dniu 11 listopada. Czy już wiadomo, na ile opiewa rachunek Rzeczypospolitej Polskiej wystawiony władzom Rosji (a choćby tylko władzom Moskwy), za podobny atak na polską placówkę dyplomatyczną w Moskwie?

To bardzo ciekawy wpis nie tyle ze względu na swoją treść, co na osobę, która go napisała. Poseł był założycielem – formalnie odnowicielem – Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego i czasopisma polskich konserwatystów „Pro Fide, Rege et Lege”. Jego rozmaite publikacje i wypowiedzi wielokrotnie akcentowały katolicki charakter Państwa Polskiego oraz naszego narodu; wielokrotnie też walczył z zabijaniem dzieci poczętych, pornografią i wszelką nieobyczajnością, w tym także z modelem kultury propagowanym przez „Biedroniów” (i to bynajmniej nie tylko „odpowiedników”), zapowiadając już od iluś tam lat wniesienie projektu ustawy penalizującej propagandę homoseksualną (czego oczywiście nigdy nie uczynił z powodów bliżej mi nieznanych, acz domyślam się, że u źródeł tkwi niechęć kierownictwa PiS).

Jeśli Artur Górski rzeczywiście dąży do odbudowy Cywilizacji Chrześcijańskiej – a nie mam jakichkolwiek dowodów na stwierdzenie, że świadomie kłamie i nie przyświecają mu takie cele – to jako polityk musi oczywiście zadać sobie pytanie jak i w sojuszu z kim chce dokonać dzieła kontrrewolucji? Nie łudźmy się bowiem, że kontrrewolucji dokonać może PiS wygrywając wybory. Po pierwsze, nie wierzę aby Jarosław Kaczyński chciał takiej kontrrewolucji dokonać, gdyż sam nie ma z nią nic wspólnego. Po drugie, wygranie wyborów i wprowadzenie zmian prawnych w sumie jest zadaniem stosunkowo najprostszym. Problemem większym niż sama kontrrewolucja jest utrzymanie jej zdobyczy.

Wyobraźmy sobie hipotetycznie, że Jarosław Kaczyński jest tym katolickim kontrrewolucjonistą (którym nie jest) i PiS wygrywa wybory, zdobywa większość konstytucyjną i realizuje radykalne postulaty polityczne, kulturowe i społeczne. Państwo Polskie kasuje z konstytucji zapisy o światopoglądowym pluralizmie i tolerancji, stając się Katolickim Państwem Narodu Polskiego. Propaganda homoseksualna jest penalizowana; następuje rekatolizacja mediów, które przestają nadawać obsceniczne treści; przywrócono cenzurę. Siły lewicowe, liberalne, feministyczne są całkowicie zmarginalizowane i następuje kasata pluralizmu politycznego. Dobrze, poseł Górski zrealizował swoje cele. I co się dzieje dalej? Ano dalej mamy pośpieszną interwencję Brukseli i Unii Europejskiej, która odbiera nam dotacje unijne, o ile nie przywrócimy „pluralizmu” i „fundamentalnych praw człowieka”. Zaraz potem odzywają się Stany Zjednoczone głęboko zaniepokojone „procesami wymierzonymi w fundamentalne zasady liberalnej demokracji i nowoczesnej cywilizacji”.

Innymi słowy, dokonanie katolickiej kontrrewolucji nie zostanie zaakceptowane ani przez laicką i antyklerykalną Unię Europejską, ani przez liberalno-protestanckie Stany Zjednoczone, gdyż obydwie te struktury przynależą do świata rewolucyjnego. Katolicka Polska po kontrrewolucji, postulowanej przez Górskiego, nie będzie ani członkiem NATO, ani Unii Europejskiej. To z kim winna być wtedy w sojuszu? Ma zostać całkiem sama przeciwko wszystkim wielkim tego świata?

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Kontrrewolucja w perspektywie geopolitycznej. Glosa do wypowiedzi Artura Górskiego”

  1. „…Ma zostać całkiem sama przeciwko wszystkim wielkim tego świata? …” – oczywiście. Następuje interwencja, masakra katolików, a na terenie Polski instalowana jest, pod parasolem NATO, tzw. Judeopolonia, marzenie PiSowców, posoborowych miłośmierdników-pederasto/pedofili, i innego post-/neo-chazarstwa. A naiwnym do bólu Polakom zostanie kolejny raz tylko smętny skowyt i martyrologiczne zawodzenie. Dlatego: post-/neo-chazarskich bełkotników – na Sybir!

  2. O katolickiej kontrrewolucji można na zawsze zapomnieć, i to już dziesiątki lat temu. Gdzież ta szlachta żądna dawnego „ancient regime”, gdzież ten zabobonny wiejski lud idący na śmierć na skinienie proboszcza? Nie tylko Zachód, ale i Polska nie jest już krajem katolickim w dawnym sensie, więcej tu niepraktykujących niż praktytykących katolików. Zresztą takiej kontrrewolucji jako jeden z pierwszych podetnie nogi sam Kościół, jak kiedyś nogi podciął Maurrasowi a potem w l. 70-tych hiszpańskim frankistom. Będący raczej cieniem swego dawnego splendoru, potęgi i wpływu Kościół, obecnie eksperymentujący z ekumenizmem, wolnością religijną, świętujący z coraz większą pompą Dzień Judaizmu 17. stycznia, nigdy do żadnej „kontrrewolucji katolickiej” palca nie przyłoży.

  3. Panowie, zacznijmy od tego, że żadnej kontrrewolucji nie będzie. W historii chyba tylko jednemu Pinochetowi się udało, za to lewicowych rewolucji było od groma. Może się mylę, ale ile razy słyszę słowo „kontrrewolucja”, to w głębi ducha mi coś mówi (wręcz krzyczy!), że to taka sama rewolucja, jak dotychczasowe, tylko w drugą stronę. Więc dziękuję bardzo, ale jakoś zapału nie czuję. Przejście w stronę konserwatywnych wartości będzie się odbywało stopniowo EWOLUCYJNIE a nie (kontr)rewolucyjnie. Po prosty demoliberalne pomysły na „lepszy świat” powoli się wyczerpują, ludzie coraz bardziej będą dostrzegać, że donikąd nie prowadzą i… ciąg dalszy wiadomy. P.S. Oczywiście p. Górski wypisuje jakieś bzdury pod publiczkę, ale czego oczekiwać po (demokratycznym) polityku? Skalkulował sobie, że mu to przysporzy głosów wyborczych i tyle.

  4. Ma Pan rację Panie Profesorze – ta czerwona banda kabotynów, pedofilów i złodziei nie będzie zadowolona z mądrych przemian, jeśli takich dokonamy. Musimy gnić dalej i morda w kubeł. Bo, jak nie, to nam pokażą…

  5. Internet też jest medium. Adam umieszcza w nim treści, których Artur by nie umieścił, chociaż związany jest z Bardzo Złym Prezesem Bardzo Złej Partii.

  6. A może by tak, zamiast górnolotnych (niewykonalnych) jagiellonizmów i (niewykonalnych) kontrrewolucji, porozmawiać – prostacko i chamsko – o amerykańskiej agenturze? Bo jeżeli ktoś pcha Polskę do działań które dla niej korzystne nie są – a są korzystne dla USA, to działa on w interesie USA, a nie Polski, __niezależnie od tego co on sam o tym mówi__. *** Kto i dlaczego zafundował Polsce Nord Stream?

  7. @dariusz.pilarczyk: „…Przejście w stronę konserwatywnych wartości będzie się odbywało stopniowo EWOLUCYJNIE a nie (kontr)rewolucyjnie. Po prosty demoliberalne pomysły na „lepszy świat” powoli się wyczerpują, ludzie coraz bardziej będą dostrzegać, że donikąd nie prowadzą i… ciąg dalszy wiadomy. …” – obawiam się, że nie. Moim zdaniem, nastąpi zwrot w kierunku rozwiazań siłowych i szukania wrogów zewnetrznych, winnych wszelkich niepowodzeń demoliberalizmu. Przykłady potencjalnych wrogów: katolicy i inni chrześcijanie, rodziny wielodzietne, emeryci kradnący emerytury funduszom emerytalnym, a przy tym żyjacy zbyt długo i nie wykazujący należytego entuzjazmu wobec darmowej eutanazji, wszelkiego rodzaju terrorysci, faszyści i nieprawomyslnicy. Myśle, że przed nami apokaliptyczny „Wielki Ucisk”, ale potem: malownicza szarża Zastępów Anielskich i nie mniej malowniczy wpierdol „nie-ludzką-ręką” spuszczony „bękartom Lucyfera”. Moim zdaniem, nadszedł czas WYJĄTKOWEJ troski o zbawienie swoje i swoich naibliższych. „Ludzką ręką” w sprawach „powrotu Króla” nie da sie już uczynić nic.

  8. @ Piotr.Kozaczewski – Skoro nie da się nic uczynić, to po co gadać? Ja myślę, że jesteśmy w lepszej sytuacji niż apostołowie: Piotr – ukrzyżowany; Andrzej – ukrzyżowany; Mateusz – ścięty mieczem; Jan – śmierć naturalna na zesłaniu; Jakub, syn Alfeusza – ukrzyżowany; Filip – ukrzyżowany; Szymon – ukrzyżowany; Juda Tadeusz – zastrzelony z łuku; Jakub, syn Zebedeusza – ścięty mieczem; Tomasz – przebity włócznią; Bartłomiej – ukrzyżowany; dokooptowany przez apostołów Maciej – ukamienowany.

  9. @Alek: Na razie i tak, i nie. Tak, bo na razie nikt nie nastaje na nasze zycie – bekarty Lucyfera maja wciąż nadzieję, że sami się zeszmacimy i za michę soczewicy przejdziemy na ich stronę. Nie – bo zagrożenia dla zbawienia są chyba wieksze obecnie, niż w czasach Apostołów. Jak było powiedziane: „bójcie sie raczej nie tych co chcą zgubić wasze ciało, lecz tych, co dybia na wasze dusze…”.

  10. @Piotr.Kozaczewski Tylko, że z drugiej strony, przed tymi, którzy dybią na dusze jest też łatwiej się obronić (wystarczy sama siła ducha) więc chyba jednak sytuacja nie przedstawia się aż tak czarno, jak Pan to maluje 😉

  11. @dariusz.pilarczyk: „…przed tymi, którzy dybią na dusze jest też łatwiej się obronić …” – obawiam się, że nie. Prześladowania fizyczne, mówiac językiem klasyków, „wzmagaja czujność”, a „krew Męczenników jest nasieniem Koscioła”, natomiast obecne konsumpcjonistyczne rozmamłanie raczej nie zacheca do kultywowania cnót, wymaganych dla osiagnięcia Zbawienia. Jako że obecnie, z materialnego punktu widzenia, przeżyć jest łatwo, bo nie trzeba, w celu przeżycia chodzic na kompromis z Dekalogiem, więc jokoś mało bedzie „okolicznosci łagodzących” dla grzeszników z „zachodniej cywilizacji konsumcyjnej”. Jak domniemywam, potępieńców o białej skórze bedzie bez porównania wiecej, niz białoskórych męczenników, co moim zdaniem falsyfikuje Pańska optymistyczna tezę.

  12. @Piotr.Kozaczewski „przeżyć jest łatwo, bo nie trzeba, w celu przeżycia chodzic na kompromis z Dekalogiem”. Tylko, że takiej sytuacji nie da się utrzymać długo. Niby żyjemy wygodnie, ale na kredyt (rosnące zadłużenie państw zachodnich). Kiedyś ta sytuacja musi się skończyć i wtedy trzeba będzie ciężej pracować aby przeżyć, trzeba będzie też bardziej liczyć na siebie, a nie na (socjalne) państwo. A w konsekwencji no cóż – „kompromis z Dekalogiem”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *