Korwin-Mikke: Kulisy powstania styczniowego – czy prawdziwe?

Do rzeczy… Jędrzej Giertych, jak przystało na prawicowca, jest zdecydowanym przeciwnikiem powstań – a przynajmniej: „przegranych powstań” – czy to będzie „kościuszkowskie”, „listopadowe”, „styczniowe” czy „warszawskie”.

Gdy dwóch mówi to samo, nie koniecznie znaczy to to samo. Zdumiało mnie, że Autor od razu stwierdza, że powstaniu jest przeciwny ale Wielopolskiego to On nie popiera. Niestety: nie żyje, więc nie można się Go spytać: „To co w takim razie należało robić? Powstania nie robić, pragmatycznie naszej autonomii nie rozszerzać – to co?”

Autor ma, oczywiście, rację, że kolejne powstania przynosiły Polsce tylko nieszczęścia – a korzyści odnosiła a to Francja, a to Prusy. Jednak z tego wyciąga wniosek, że Polskę wciągały w te powstanie obce siły. Niestety: nie przedstawiając żadnych dowodów.

Te, które przedstawia – to tylko dowody na to, że Francuzi i Niemcy umieli zgrabnie wykorzystywać sytuacje i wyciągać kasztany z polskiego ognia. Jednak: tylko tyle. I oczywiście”węglarze” (Jędrzej Giertych – co Mu się chwali, a wśród narodowców nie jest częste – odróżnia masonerie klasyczną od karbonariuszów i stwierdza, że te organizacje maja na ogół sprzeczne cele!) mogli zachęcać do powstania i przysłać kilkuset ochotników – ale jakie to ma znaczenie w porównaniu z liczba wojsk Imperium Wszechrusi?

Ja twierdzę, że jest to po prostu skutek zabrnięcia na niewłaściwy szlak. Gdy się zrobiło powstanie „kościuszkowskie” – to wypadało dla tej nieudanej imprezy znaleźć jakieś dobre uzasadnienie. Więc ustalono, że „insurekcja pobudziła ducha narodowego” – więc była potrzebna i już, a kto w to nie wierzy, nie jest patriotą. Gdy to się już utrwaliło, logiczna konsekwencją było „listopadowe”. I znów je gloryfikowano, lansując kretyńskie hasełko „Gloria victis”. Dorastało pokolenie, które aż się paliło, by zrobić powstanie „styczniowe”. Tym razem klęska była tak potworna, a samo powstanie tak bezsensowne, że na dwa pokolenia górę wzięli pozytywiści i „stańczycy” – ale „romantycy” przetrwali i śp.Józef Piłsudski miał takich na pęczki. No, a skoro się udało, to „warszawskie” było kolejna konsekwencją.

Na szczęście następne powstanie dopiero w 2035 roku – przeciwko rządzącym Polską muzułmanom. O ile jednak Rosjanie obchodzili się z powstańcami względnie dobrotliwie (nawet śp.Piotr Wysocki został ułaskawiony i uwolniony!!) – o tyle muzułmanie bez wahania poobcinają sporo głów…

Ja jednak zauważam, że patriotyzm w Polsce (do niedawna, przynajmniej…) zanikał, i to wyraźnie. Przyczyną oczywiście było to, że najwięksi patrioci ginęli w kretyńskich zrywach, więc nie rodzili się ich synowie…

Brakuje nam ich teraz!

Książka – która robi wrażenie sfastrygowanej z trzech różnych książek – ma jednak wiele zalet. Przede wszystkim podaje fakty o spiskowcach, którzy szykowali powstanie. Powiedzenie śp.Stefana Bobrowskiego (iż powstanie padnie, ale przelana krew wykopie przepaść między Polakami, a Rosjanami – i o to chodzi!) już cytowałem niedawno – teraz śp.Zygmunt Padlewski. Jedzie do Petersburga uzgadniać powstanie z rewolucjonistami rosyjskimi. Jeden pyta: „A jeśli powstanie upadnie?” Padlewski odpowiada: „Wszystko jedno, czy mamy stracić 20.000 Polaków na polu bitwy – czy jako rekrutów wcielonych do batalionów carskich na obczyźnie!”.

Kretynizm tego zdania najlepiej widać po tym, że dwoma przywódcami byli: śp. Romuald Traugutt, wyszkolony oficer carski, a trzonem korpusu było „Koło Oficerów Polskich” (tzn. Polaków, oficerów Imperium) w Petersburgu! Wszyscy wcieleni przecież przedtem do tych batalionów – i na koszt cara wyszkoleni wojskowo!

Względnie najmniej pisze Giertych o zwolennikach zamordyzmu w Rosji – ktorzy chcieli wywołać powstanie, by zlikwidować reformy śp.Aleksandra Wielopolskiego. A szkoda… Bo to chyba oni byli głównymi beneficjentami…

Giertych przypomina za to nieszczęsny zamach Berezowskiego – na którym Polska wyszła tak, jak niemieccy Żydzi na zamachu Herszla Grynszpana na Ernesta vom Ratha (porównanie moje) – i to, że i ten zamach (w którym maczali palce agenci niemieccy) jest w Polsce nieraz pochwalany! I podobnie zresztą tego powstania.

Na ile Giertych uzasadnia tezę o wpływie obcych mocarstw na wybuch powstania? To chyba trzeba samemu przeczytać i ocenić. Ja czytałem bardzo długo…

Janusz Korwin-Mikke

blog i myslpolska.pl

Książkę można kupić tutaj

Na zdjęciu: JKM na promocji reprintu książki Jędrzeja Giertycha w Muzeum Niepodległości .

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Korwin-Mikke: Kulisy powstania styczniowego – czy prawdziwe?”

  1. Gdy pan JKM bierze się za przepowiadanie przyszłości, to zawsze coś przekręci, więc i w tym wypadku pozwolę sobie sprostować, że żadnego powstania przeciwko muzułmanom w roku 2035 nie będzie, co najwyżej zamieszki na granicy polsko-chińskiej w 2120-tym, a i na to są niewielkie szanse, bo wtedy już od kilkudziesięciu lat będziemy chińskim lennem. ;))))

  2. W sumie JKM mówi to o czym napisałem w innym komentarzu: Jędrzej Giertych nie przedstawia jakichkolwiek dowodów na swoje tezy. To są tylko spekulacje nie poparte badaniami historycznymi, tak samo w jego niesławnej książce „Tragizm dziejów Polski” którą można nazwać publicystyką, pamfletem ale na pewno nie książką historyczną. W ogóle czynienie z Jędrzeja Giertycha jakiegoś „wybitnego narodowca” to jest jeszcze spuścizna po okresie „świetności” jego wnuka Romana, gdzie np. w MW wprowadzano kult tej rodziny. Tak naprawdę Jędrzej Giertych żadnej poważnej myśli nie stworzył, nie pchnął na nowe tory, działacz praktyczny też był z niego raczej marny. Ot taki drugorzędny publicysta. Można jeszcze od biedy polecić zaczynającej działalność młodzieży jego broszurkę „Nacjonalizm chrześcijański” czy „My nowe pokolenie” ale to są pozycje na poziomie patriotyzmu gimnazjalnego. Natomiast od jego książek „historycznych” lepiej trzymać się z daleka.

  3. Natomiast w tym tekście JKM poniekąd przeczy sam sobie. Pisze bowiem. Z jednej strony powtarza absurdalną lecz rozpowszechnioną tezę o tym że powstania wyczerpały naród biologicznie („najwięksi patrioci ginęli w kretyńskich zrywach, więc nie rodzili się ich synowie”) z drugiej strony wcześniej pisze że: „Dorastało pokolenie, które aż się paliło, by zrobić powstanie „styczniowe”. A prawda jest taka że Powstania dawały po prostu przykład heroizmu na którym chowały się młode pokolenia Polaków. To od odpowiednich wzorców zależy jak wyglądają wartości młodzieży a nie od „biologicznego pochodzenia”. Jeżeli dla Polski jako Narodu jest jeszcze jakaś szansa w porównaniu z tym co mamy na zachodzie to właśnie dlatego że Polacy ciągle mają w swojej historii wzorce bohaterstwa.

  4. @NR – „W sumie JKM mówi to o czym napisałem w innym komentarzu: Jędrzej Giertych nie przedstawia jakichkolwiek dowodów na swoje tezy. To są tylko spekulacje nie poparte badaniami historycznymi, tak samo w jego niesławnej książce „Tragizm dziejów Polski” – Chyba nie takiej „niesławnej”, bo Feliks Koneczny na łamach „Myśli Narodowej” napisał w 1937 roku bardzo pozytywną recenzję tej książki: http://docs8.chomikuj.pl/155959895,0,0,Feliks-Koneczny—Tragizm-los%C3%B3w-Polski—recenzja.doc („niesławna” to ona może być w kręgach masońskich, w których „niesławny” jest też prof. Kazimierz Marian Morawski czy prof. Michał Bobrzyński).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *