Krok przednio-tylny Benedykta XVI. Komentarz do dzisiejszej uroczystości w Rzymie

Od samego początku pontyfikatu Benedykta XVI w środowisku tradycyjnych katolików trwa spór o ocenę papieża. Dla wszystkich jest oczywiste, że po pontyfikatach posoborowych jest to zmiana jakościowa w Rzymie, acz jej oceny są bardzo niejednolite, a wręcz skrajnie odmienne.

Przeglądając internetowe dyskusje na ten temat dostrzegam występowanie dwóch opcji „skrajnych”. Pierwsza z nich z góry zakłada, że którykolwiek z papieży wybranych przez posoborowy Kościół, przez kardynałów nominowanych przez „radykalnego modernistę” Jana Pawła II, nie może być tradycjonalistą. W myśl tego poglądu Benedykt XVI jedynie udaje tradycjonalistę, zastawiając w ten sposób „pułapkę” na naiwnych, którzy idą na lep tych haseł i porzucają sztandary Bractwa św. Piusa X. Przyznam, że osobiście uważam ten pogląd za podszyty pychą, gdyż wynikałoby zeń, że tradycjonaliści są taką potęgą, że cała linia nauczania Rzymu jest podyktowana przez makiaweliczny plan oszukania ich, zniszczenia im struktur i wchłonięcia przez „modernistyczny” Kościół. Prawda jest taka, że jest nas jeśli nie garstka, to co najwyżej garść i trudno przypuszczać aby cała linia Watykanu nastawiona była na oszukanie i pozyskanie grupy liczącej nie więcej niż 200 tysięcy ludzi w całym katolickim świecie.

Drugi pogląd „skrajny” głosi, że Benedykt XVI jest, po kilku poprzednich pontyfikatach „modernistycznych”, autentycznym tradycjonalistą, który chętnie przeprowadziłby eklezjalną kontrrewolucję, cofnął reformy Soboru Watykańskiego II i restaurował Tradycją katolicką w formie znanej za Piusa XII. Taktyka wymusza na papieżu skrywanie swoich poglądów i przeprowadzanie zmian powolnych. Dlatego trzeba spokojnie czekać i wspierać Benedykta XVI.

Pomijam już to, że w sumie obydwa poglądy przypisują Ojcu Świętemu większy polityczny makiawelizm niźli świątobliwość. Gorzej, że oba są błędne. Dosyć dobrze dowodzi tego fakt, że o ile początek pontyfikatu był wybitnie tradycjonalistyczny (restauracja Mszy św. w rycie tradycyjnym, encyklika „Spe salvi”, spór z islamistami), o tyle potem zapowiedziano dwa wydarzenia „modernistyczne”. Mam tu na myśli zapowiedziane uroczystości dialogu między religijnego w marcu 2011 roku (Asyż II) oraz beatyfikację Jana Pawła II (1 maj 2011).

Obserwują pośród moich kolegów-tradycjonalistów rodzaj paniki z powodu tego, co w marcu ma się stać w Asyżu, a w maju w Rzymie. Zaczyna się pomrukiwać o „zdradzie” Benedykta XVI lub o „zmianie kierunku”, o „odejściu od dotychczasowego kursu” itd., itp. Oczywiście dla tych, którzy uważali, że Benedykt XVI tylko udaje tradycjonalistę – aby zastawiać pułapkę na tradycjonalistów autentycznych – te decyzje to nic innego jak tylko zdjęcie przez wilka owczej skóry.

Prawdę mówiąc nie jestem zaskoczony tym, co zaplanowano w Watykanie na rok 2011. Wyniesienie Jana Pawła II do rangi błogosławionego, choć dla tradycjonalistów trudna do przełknięcia, było nie do uniknięcia. Nacisk mediów, wiernych, niższego kleru był tak wielki, że Benedykt XVI musiał odstąpić od wszystkich reguł i zwyczajów. Sytuacja od razu była beznadziejna. Jedyne co z Janem Pawłem II może zrobić tradycjonalista to nie spierać się o jego świętość, lecz o interpretację. O ile moderniści zwracają uwagę na takie elementy tego pontyfikatu jak ekumenizm, dialog między religijny, akceptację praw człowieka, to tradycjonaliści powinni starać się wyakcentować te elementy, które są dla nich akceptowalne: obronę życia poczętego (aborcja, in vitro), kult maryjny, kwestię rozumu i wiary (encyklika „Fides et Ratio”). Trzeba walczyć nie z Janem Pawłem II, lecz o zjadalną recepcję jego nauczania. Na tym polega „realizm eklezjalny”.

Jak wspomniałem wcześniej, nie byłem zaskoczony ani zapowiedziami Asyżu II, ani beatyfikacji Jana Pawła II. Co więcej, nie uważam aby te wydarzenia stały w sprzeczności z treścią „Spe Salvi” czy uwolnieniem tradycyjnej Mszy św. Te posunięcia mogą się wydawać wewnętrznie sprzeczne, ale tylko dla tego, kto nie zapoznał się z tekstami Josepha Ratzingera, które wyszły spod jego pióra jeszcze zanim został Benedyktem XVI. W licznych publikacjach Josepha Ratzingera pojawia się teza o potrzebie ustanowienia w Kościele katolickim rodzaju „teologicznego pluralizmu”. Ratzinger sprzeciwiał się koncepcji Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II, że w Kościele może istnieć tylko jedna oficjalna nauka, a wszystkie odchylenia tradycjonalistyczne należy zwalczać z całą stanowczością. Efektem takiej polityki było traktowanie tradycjonalizmu właściwie jako herezji. Ratzinger od dawna głosił, że w ramach Kościoła powinien panować „pluralizm teologiczny” dla wszystkich tych nurtów, które nie negują dogmatów wiary.

Jeśli nawet Ratzinger tego nie pisał wprost, to uważał, że polityka rzymska wobec tradycjonalistów jest błędna, ponieważ wypycha ich z oficjalnego Kościoła, zmusza albo do kapitulacji przed autorytetem Rzymu, albo do schizmy. Dlatego Benedykt XVI realizuje odmienny kierunek: w Kościele mogą współistnieć różne nurty, który winny się spierać o rozumienie i rolę Tradycji, ale mają prawo współistnieć, ponieważ nie głoszą niczego, co wprost zaprzeczałoby dogmatom wiary. Dlatego na początku mieliśmy ruchy protradycjonalistyczne. Ich sensem było równouprawnienie tradycjonalistów w Kościele: dowartościowanie ich nauczania i rytu. Potem Benedykt XVI zapowiedział ukłony wobec „modernistów” i dlatego 1 maja stało się to, co się stało.

Niestety, czy się to komuś podoba czy nie, Benedykt XVI nie zaproponował całkowitej zmiany kierunku i odwrotu od Soboru Watykańskiego II. Zaproponował nam tylko „równouprawnienie”. Biorąc pod uwagę jak nas traktowano przez ostatnie dziesięciolecia to nie jest „tylko”. To jest „aż”.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Krok przednio-tylny Benedykta XVI. Komentarz do dzisiejszej uroczystości w Rzymie”

  1. Moderniści są w KK potężni i Papież musi się z nimi liczyć. Kościół nie jest despotią w której władca może robić co mu się podoba. Ponadto powrotu w całości do stanu sprzed Vaticanum II raczej nie będzie i wypada przyjąć to do wiadomości.

  2. Dodałbym [do minusów] jeszcze ukorzenie się przed żydami w sprawie beatyfikacji S.B.Piusa XII. Notabene Benedykt XVI jest oceniany przez niektórych księży jako ten, który nie chce wprowadzić reform, nie ma odwagi kontynuować „dzieła” „rewolucji w kościele” soboru i tylko „betonuje” kościoł. Ciekawe, że nikt nie mówi o ukrytej opcji niemieckiej…

  3. Oczywiście, sekta par excellence. Panowie i Panie, Kościół nie jest ani tradycjonalistyczny, ani modernistyczny; Kościół jest po prostu Kościołem, czyli – jak to mówią teologowie – mistycznym ciałem Chrystusa na Ziemi! O!

  4. Być może pluralizm teologiczny w Kościele jest obecną rzeczywistością, co nie znaczy, że jest to ok i będzie mógł on egzystować cały czas. Cóż to właściwie jest ten pluralizm, że można głosić przeciwstawne nauki i wykonywać różne wykluczające się gesty? Np. organizowanie Asyżu v. 2 oraz Dominus Iesus. Czy dla kogokolwiek jest taki człowiek autentyczny, który wygłasza dziś jedno, a jutro coś zupełnie innego i wykluczającego się? Całkowitą rację ma tym wypadku bractwo Piusa X, że ta beatyfikacja (osoba znana i publiczna) będzie nieodwracalną utratą wielu dusz. Wypada nam tylko czekać i modlić się o takiego papieża, który „zweryfikuje” zarówno te beatyfikacje i kanonizacje JP2, a także samą jego. A wycofanie choć bolesne jest konieczne, gdyż argumenty przeciw są bardzo poważne.

  5. Wielce czcigodny Panie Adamie Wielomski dlaczego Pan, aż tak nie znosi Osoby Wielkiego Naszego Rodaka,obecnie Zaliczonego w Poczet Błogosławionych ŚP.Jana Pawła II- Karola Wojtyły ? Czy nazywanie Nieżyjącej już a obecnie Beatyfikowanej Osobistości ,,Radykalnym Modernistą”(????) jest uprawnione, przecież w wielu kwestiach religijnych i światopoglądowych Jan Paweł II był bardziej ,,na prawo” od centro-lewicowego Roncaliego- Jana XXIII czy podobnego jemu Giambattisty Montiniego Pawła VI czy też szczególnie od swojego efemerycznego, ale wyraźnie już, jak było przez ponad trzydzieści dni widać, lewicującego(chodzi o nieco świecki już katolicyzm popierany przez niego)Albino Lucianiego czyli Jana Pawła I.Dlaczego Pan Wielomski tak nie lubi całego dorobku VaticanumII?Czy Pan Wielomski to jakiś kompletny oszołom.Bo ten uderzający w obecnego Papieża Benedykta XVI- Josepha Ratzingera jak i jeszcze bardziej w jego zacnego poprzednika naszego Wspaniałego Błogosławionego Rodaka Karola Wojtyłę tekst- pamflet zdaje się to(kompletne oszołomstwo) potwierdzać.

  6. @Stanislaw A.Niewinski Nie ma sie co zalamywac, Kosciol zmartwychwstanie, tylko modlmy sie wiecej i Pan Bog nas nie opusci. Za 20 lat te wszystkie bledy zostana potepione, zobaczymy to jeszcze za naszego zycia, i Pan i ja. Potem bedzie dlugi i stopniowy okres rekonwalescencji, moze 500 lat? Ale kryzys nie bedzie trwal wiecznie.To jest pewne.Inaczej Pan Bog nie bylby Bogiem.

  7. Tekst artykułu przepisany z „Najwyższego Czasu” sprzed kilku miesięcy. Nic odkrywczego-i tak dobrze, że nie do końca po linii lefebrystów.

  8. Jeszcze raz ja bo o jednym wszyscy zapomnielismy. Dla Kosciola powszechnego ta beatyfikacja ma sens glownie religijny. Dla Polski jest ona rowniez aktem politycznym ( i tak bedzie odebrana) i bedzie miala olbrzymi wplyw na dalszy rozwoj sytuacji politycznej w kraju. Wzmocni oboz demoliberalny, zarowno PIS jak i PO, nawet GW zbije na niej kapital polityczny i to wszystko oduczy ludzi do reszty samodzielnego myslenia. Dzis po poludniu rozmawialem przez telefon z Polska, mialem natychmiast prawo do opowiesci o kremowkach ( doslownie), a osoba z ktora rozmawialem nawet nie wiedziala co to znaczy beatyfikacja.Papiez -Polak, to wszystko. Konsekwencje polityczne dopiero sie zaczna. Teologicznie, tak jak pisze prof.Wielomski ” stalo sie i juz nikt tego nie cofnie”.Politycznie, w Polsce dopiero sie zacznie .

  9. Czemu na tak porzadnym anty pisowskim portalu, jakim jest konserwatyzm.pl wiecej sie chwali np: Jaruzelskiego czy Millera czy JPII, ktory mimo swoich kilku bledow ekunemicznych glosil przeciez dobrą naukę antymodernistyczną broniach nienarodozne życie i zwiażek kobiety i mezczyzny ??

  10. @Antoine Ratnik: Zakompleksieni Polacy potzebują Wielkich Polaków. Ważne zeby ci ostatni byli Polakami i zeby istnieli w mediach. Może to być JP2, Adam Małysz, Justyna Kowalczyk, dla niektórych – Lech Wałęsa, bokser Adamek, kierowca Kubica. ten sam mechanizm, rózne osoby. Aby mechanizm działał, nie potrzeba przecież wiedziec, co to jest beaktyfikacja, tak jak nie potrzeba wiedziec, co to jest rozrząd desmodromiczny, smar Holmenkol czy sprężarka Rootsa, prawda?

  11. Myślę, że liczba 200 tys. tradsów jest znacznie niedoszacowana. W samej Francji jest ich (FSSPX i diecezjalnych) pewnie z pół miliona. Ale fakt, że nie jest to więcej niż parę milionów, które JP2 potrafił zebrać na jednym spotkaniu…

  12. Wygląda na to, że Pan Adam Wielomski ma rację, niestety. Ale za to „aż” podziękujmy! Dziękujmy Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, Ojcu Synowi i Duchowi Świętemu, który tak właśnie natchnął Obecnego Papieża. Pragnę powrotu do tradycyjnego rytu Mszy Świętej, odprawianej jednak w językach narodowych, co byłoby ukłonem wobec Vaticanum II i jednocześnie powrotem do dobrej tradycji identycznej liturgii Najświętszej Ofiary, sprawowanej na ołtarzach wszystkich kościołów świata. Miałoby to szczególne znaczenie właśnie dziś, gdy dokonuje się wielkich nadużyć w liturgii, w zgodzie z Novus Ordo Missae, obowiązującym po soborze Watykańskim II. Z czasów dziecięcych pamiętam, że tradycyjna Msza Święta rzadko trwała dłużej niż jedną godzinę, co nie przekracza możliwości percepcyjnych nawet małego dziecka (częsty argument wykorzystywany w celu skracania liturgii Mszy Świętej). Centrum kościoła jest główny ołtarz, centrum ołtarza – tabernakulum, Gdzie przechowywany jest Przenajświętszy Sakrament – Ciało Chrystusa. Podczas Ordo Misae( rytu trydenckiego) kapłan stał przodem do tabernakulum (versus Dei, czyli przodem do Pana) – tabernakulum znajdowało się na ołtarzu głównym, a ołtarz ofiarny przed kapłanem, pod tabernakulum. Pasterz (kapłan) prowadził swoją owczarnię (wiernych) ku Bogu. Stając przodem do stada, pasterz zatrzymuje swe owce w drodze. Czy o to chodziło „twórcom” Novum Ordo Misae? Powrót do rytu trydenckiego potęguje misterium Mszy Świetej, a Kościół pielgrzymujący podtrzymuje w wędrówce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *