Król bez korony

Z wielką pompą zorganizowano w Holandii uroczystość koronacji Wilhelma Aleksandra z dynastii orańskiej, który zastąpił na tronie swoją matkę królową Beatrix. Jako monarchista muszę się przy tej okazji podzielić pewnymi refleksjami na temat współczesnych monarchii, a holenderskiej w szczególności.

Wilhelm Aleksander zrobił na mnie wrażenie jak najgorsze. Mowa oczywiście o wrażeniu medialnym, gdyż nie znam holenderskiego króla osobiście i zapewne nigdy go nie poznam. Skąd to moje odczucie? Po pierwsze dlatego, że była to chyba pierwsza w dziejach koronacja, gdy koronowany nie założył na głowę korony. Jako historyk idei pamiętam wieczne spory czy monarcha powinien sobie ją założyć sam, czy też powinien tego dokonać papież lub koronujący go wysoki hierarcha kościelny. Spór ten miał charakter nie tylko symboliczny, ale dotyczył kwestii jak najbardziej praktycznej: czy władza monarsza pochodzi bezpośrednio od Boga i dlatego koronowany winien sobie sam zakładać koronę czy też pochodzi od Boga za pośrednictwem Kościoła i dlatego winna ona mu być zakładana? Spór był ważny, gdyż już wtedy obowiązywała zasada: kto daje władzę, ten także może ją odebrać. Jeśli duchowny wkłada koronę na głowę koronowanego, to może go także pozbawić władzy. Wilhelm Aleksander problem „rozwiązał” w ogóle nie zakładając korony. W ten sposób ostentacyjnie podkreślał swoją „nowoczesność”, wykazując sceptycyzm co do „reakcyjnych” i „ciemnogrodzkich” symboli władzy, których źródło tkwi w epoce przed-demokratycznej.

Druga szokująca informacja to zaproponowany przez „króla bez korony” sposób zwracania się do niego. Zamiast tradycyjnych formuł nowy monarcha zaproponował, aby można było się do niego zwracać tak jak się komu podoba. Można więc – jak rozumiem – zwracać się do króla Holandii „Proszę Pana”, a może nawet i słowami „Obywatel Król”. Do Ludwika XVI zwracano się „obywatel Capet”, ale dopiero wtedy gdy siedział w więzieniu i czekał na egzekucję. W Holandii zaś to sam monarcha proponuje takie jakobińskie zwyczaje. Znak czasu!

Trzecia informacja. Ojciec pochodzącej z Argentyny królowej Maximy był ministrem rolnictwa w rządzie prawicowej junty wojskowej gen. Videla – tej samej o kolaborację z którą permanentnie oskarżany jest papież Franciszek. W związku z tym, zanim doszło do zawarcia małżeństwa, komisja historyków badała czy nie jest on zamieszany w zbrodnie przeciwko zasadom demokracji i praw człowieka. Skoro orzekła, że nie, to – na wszelki wypadek – nie zaproszono go najpierw na uroczystość ślubną, a teraz na ceremonię objęcia tronu. To w sumie jest akurat logiczne: co robiłby człowiek autentycznej prawicy na uroczystości wyniesienia do władzy „króla bez korony”? Jego obecność byłaby tutaj nieporozumieniem, zgrzytem w demoliberalnej „nierzeczywistości”. Demokratyczna i prawo-człowiecza monarchia holenderska rzeczywiście nie pasuje do tradycji prawicowych dyktatur.

„Król bez korony” to wzorcowy model współczesnej europejskiej monarchii, której istnienia i sensu utrzymywania nie mogę zrozumieć, aczkolwiek sam jestem przecież monarchistą. Te ustrojowe twory nie spełniają żadnego z podstawowych zadań charakterystycznych dla tradycyjnej monarchii w europejskim kręgu kulturowym. Zadania te zawsze były dwa:

1/ Ochrona, podtrzymywanie i powiększanie swojego państwa. Król jest suwerenem, którego zadaniem jest czuwanie nad racją stanu poprzez sprawowanie władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej. Niestety, żaden ze współczesnych europejskich „władców” nie spełnia tej roli. Nie mają wpływu na powoływanie rządu i nie posiadają żadnych realnych kompetencji własnych w dziedzinie zarządzania państwem czy jego polityki zagranicznej, czyli są oddzielni od władzy wykonawczej. Ich rola ustawodawcza sprowadza się do obligatoryjnego podpisywania ustaw przynoszonych im przez przewodniczącego parlamentu lub premiera, ponieważ nie mają prawa veta. Ich rolą sądowa sprowadza się do tego, że sędziowie wydają wyroki „w imieniu króla”.

2/ Dbałość o chrześcijański charakter swojego państwa i wiarę poddanych. Niestety, monarchiczne kraje zachodniej Europy wprost przodują w homosiowym i prawo-człowieczym „postępie”, gdzie wiara w demokrację zastąpiła całkowicie wiarę, że Jezus był Chrystusem. Dlatego też współcześni „monarchowie bez koron” zdecydowanie lepiej czują się w obecności unijnych urzędników i rozmaitych pozarządowych organizacji walczących o „prawa człowieka” w Rosji i na Białorusi, niźli w towarzystwie prawicowych i katolickich polityków.

Widzimy więc, że współczesne monarchie europejskie nie spełniają celów dla których zostały ustanowione, stanowiąc rodzaj tradycjonalistycznego kwiatka do demoliberalnego kożucha. Życie takiego „króla bez korony” postrzegam osobiście jako koszmarnie nudne: codzienne rauty, zebrania dobroczynne, spotkania z przedstawicielami organizacji prawo-człowieczych, co drugi dzień spotkanie z gejami, co trzeci z obrońcami praw zwierząt. Równocześnie nie można rozpiąć krawata, wypić piwa z puszki, gdyż za rogiem i na drzewach czatują tabuny paparazzich, czekających jedynie na sensacyjne ujęcie, które następnego dnia ukaże się w brukowcu. Prawda jest brutalna. Współczesne monarchie w zachodniej Europie sprowadzone zostały do rodzaju wielkanocnych wydmuszek, takiej zabawki demoliberalnych mediów i polityków. Kolorowe pisemka, pudelkowe portale i brukowce mają znakomitą zabawę w podglądaniu i plotkowaniu o monarchach, obok podobnie istotnych sensacji z życia pijanych aktorów i naćpanych piosenkarek. Demokratyczni politycy otrzymują dodatkową legitymizację swoich socjalistycznych i prawo-człowieczych ideologii, którym nadają powagę królewskiego majestatu. A co z tego mają sami królowie? Z łaski ludu, dziennikarzy i parlamentarzystów nie tylko nie wygnano ich i nie pościnano im głów, ale pozwala się im dostatnio i beztrosko żyć w wielkiej złotej klatce z napisem „monarchia parlamentarna”. I będą w niej żyli, o ile tylko nie ośmielą się nigdy założyć na głowę korony.

Adam Wielomski

Tekstu ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas! i na nczas.com

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *