Krupa: Dlaczego ja, jako Polak, kibicuję Trumpowi

Jedne z najbardziej aktualnych zdań napisanych przez Romana Dmowskiego pochodzą z jego dwutomowej publikacji Polityka polska i odbudowanie państwa (1923-1924). W pierwszym tomie swojej pozycji Dmowski napisał: Byłoby rzeczą nietrzeźwą oczekiwać, że w przyszłości między nami, a Rosją zapanuje idylla. Sprzeczne interesy i nieporozumienia zawsze będą. Ale to także jest pewne, że główne, istotne interesy Rosji nie leżą na granicy polskiej, tak jak główne zadania Polski nie prowadzą jej przeciw Rosji. Są zaś wielkie sprawy, dla których potrzebne jest współdziałanie obu narodów.[1] Następnie, w tomie drugim, tak scharakteryzował wyzwanie dla polskiej polityki: (…) ułożenie na przyszłość naszego stosunku do Rosji jest najważniejszym zadaniem całej naszej polityki (…) Jest to najtrudniejsze z zadań naszej polityki, nie tylko ze względu na przeszłość, ale także i dlatego, że wobec jego wagi dla naszej przyszłości, najwięcej tu napotykamy przeszkód ze strony obcych, wrogich wpływów zarówno u nas, jak w Rosji (…) Nasz dalszy stosunek do Rosji, to co w tej dziedzinie zrobimy, będzie więcej niż cokolwiek innego sprawdzianem naszej wartości politycznej, naszej zdolności do kierowania losami własnego państwa.[2]

Jestem przekonany, że każdy obserwator trzeźwo patrzący na obecnie realizowaną politykę zagraniczną rządu Beaty Szydło, niepodatny na starannie odgrzewaną przez media i różnych „ekspertów” zimnowojenną psychozę, przyzna ojcu narodowej demokracji rację. Przypomniałem sobie te słowa, gdy przeczytałem na łamach „Washington Post” następującą informację: Sztabowcy Donalda Trumpa pracowali za kulisami w ubiegłym tygodniu, aby zapewnić, że nowa republikańska platforma nie będzie wzywała do dostarczania broni Ukraińcom w celu zwalczania rosyjskich i rebelianckich sił, zaprzeczając w ten sposób poglądom niemalże wszystkich republikańskich liderów w dziedzinie polityki zagranicznej (…) Według osob znających jego myślenie, dla Trumpa największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja. Uważa, że Stany Zjednoczone powinny skupić się na pomaganiu Europie w walce z islamskim terroryzmem i otwartymi granicami, a nie w konfrontacji z Putinem. Wezwał do redukcji amerykańkiego zaangażowania w NATO. Poprostu nie widzi w Rosji poważnego zagrożenia.[3]

W tym kontekście, warto również zwrócić uwagę na przemówienie wygłoszone przez jednego z doradców ds. polityki zagranicznej Trumpa, Cartera Page’a, w Moskwie 7 lipca br.  W swoim wystąpieniu Page skrytykował Zachód za niepotrzebne utrwalania zimnowojennych tendencji, jak również hipokrytyczne skupiania się na takich ideach, jak demokratyzacja, nierówność i zmiana reżimu.[4] Z kolei gen. Michael Flynn, były dyrektor Defense Intelligence Agency (wywiadu wojskowego), również doradzający Trumpowi, w wywiadzie udzielonym „Der Spiegel” na pytanie dlaczego Trump jest zafascynowany silnymi przywódcami, takimi jak Władimir Putin, Flynn odpowiedział: Szanuje ludzi, którzy są wyrachowani, gdy idzie o własny kraj. Putin jest gościem, który jest bardzo wyrachowany, gdy idzie o Rosję i Federację Rosyjską i zna historię swoje kraju. Nie można powiedzieć „Nie lubię Ciebie”. Trzeba go szanować. Jest światowym przywódcą. (…) Putin będzie wiarygodnym partnerem Stanów Zjednoczonych w niektórych sprawach, tak. Absolutnie tak.[5]

Dlaczego przytaczam te cytaty? Dlatego, że Trump wyraźnie daje do zrozumienia Rosjanom, że być może już wkrótce czasy niechęci, napięcia i animozji na linii Moskwa-Waszyngton się skończą. Za jego przyczyną.

Otóż, jeśli okaże się, że Donald Trump wygra listopadowe wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, jest wielce prawdopodobne, że obecne, pełne antyrosyjskiej histerii stanowisko Warszawy wobec Moskwy (czy komuś trzeba przypominać ostatnie słowa szefa MON o tym, kto jest odpowiedzialny ze ludobójstwo na Wołyniu?) rozpadnie się na naszych oczach niczym domek z kart. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację (i sam zainteresowany sygnalizował takie zamiary), gdzie Donald Trump wyrusza na szczyt amerykańsko-rosyjski do Moskwy podczas którego „ubija deal dla Ameryki” i dokonuje trwałego resetu w relacjach z Rosją opartego na wspólnocie interesów. W ramach resetu, Trump definitywnie kończy z amerykańskim interwencjonizmem na Ukrainie i porzuca niedwuznaczne zamiary obecnego establishmentu w Waszyngtonie zmierzające do „zmiany reżimu” w Moskwie, obiecuje Putinowi powstrzymanie dalszej ekspansji NATO, działa na rzecz przeobrażenia Paktu w sojusz antyterrorystyczny w partnerstwie z Rosją lub powstania całkowicie nowej europejsiej architektury bezpieczeństwa, proponuje Putinowi przeciwwagę dla Chin. Można być pewnym, że jeśli taki iście „nixonowski” przewrót dokona się za przyczyną prezydenta Trumpa, nastąpi to w pierwszym roku urzędowania, czyli w trakcie kadencji rządu PiS. Niewykluczone również, że Trump może wycofać obiecane na szczycie NATO wojska amerykańskie z udziału w „odstraszaniu” Rosji na terytorium Polski i państw bałtyckich, nie mówiąc już o tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Dla wątpiących w taką możliwość, proszę sobie przypomnieć wydarzenia z dnia 17 września 2009 roku.

Co wtedy zrobi rząd PiS?

Trudno powiedzieć. Nie jest wykluczone, że taka możliwość nie jest w ogóle brana pod uwagę przez obecny rząd. Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że jeśli powyższy scenariusz nastąpi, bądź wariant zbliżony do niego, nasze władze będą miały nie lada problem. Choć jestem generalnie sceptyczny wobec możliwości zmian percepcyjnych naszych władz w tej dziedzinie, uważam jednak, że zaistnieje wówczas szansa na dokonanie resetu z Rosją również przez Polskę. Biorąc pod uwagę, że nasze stanowisko wobec Rosji w dużej mierze jest, niestety, determinowane przez panujące w danym okresie tendencje w Waszyngtonie, amerykański reset z Rosją, podobnie jak za czasów Tuska i Komorowskiego w okresie przed listopadem 2013 r., najprawdopodobniej wymusi zmianę w polityce PiS. Bo niby z kim Polska miałaby dalej „robić kuku Rosji” (określenie europosła Ryszarda Czarneckiego), gdy Stany Zjednoczone pogodzą się z nią? Z takimi „potęgami” jak Litwa, Ukraina? A może z Niemcami, czekającymi tylko na zniesienie sankcji wobec Rosji? Lub z Francją, której prezydent na ostatnim szczycie NATO miał odwagę oświadczyć, pomimo swojej generalnej małostkowości, typowej dla socjalisty znad Sekwany, że dla Francji Rosja nie jest żadnym wrogiem? A może z Białorusią, goszczącą na swoim terytorium wojska rosyjskie? Czy może z Węgrami, tak cenionymi przecież przez pisowskie gremia, którzy widzą w Rosji ostoję konserwatyzmu, stabilności i potencjału świetnego biznesu? Krótko rzecz ujmując, Polska albo porzuci swoje antyrosyjskie zacietrzewienie, trącące od dawna anachronizmem i podejmie trud poważnej dyplomacji z Rosją, albo pozostaniemy dosłownym „frajerem Europy”, nie umiejącym dbać o swoje żywotne interesy, któremu brakuje wyrachowania, wyczucia i elementarnej logiki; nieznośnym krzykaczem głoszącym frazesy w duchu mickiewiczowskiego „nie kłaniania się bałwanowi interesu”, gdyż w polityce zagranicznej rzekomo liczy się słuszność.

Biorąc pod uwagę powszechne zacofanie mentalne wielu spośrod naszych elit, którym ciągle marzy się „kolejne antysowieckie powstanie” (prof. Bronisław Łagowski), Dmowski miał absolutną rację, gdy pisał, że ułożenie na przyszłość naszego stosunku do Rosji jest najważniejszym zadaniem całej naszej polityki. Najważniejszym i jednocześnie najtrudniejszym.

Taka szansa, takie wymuszenie zmiany stanowisko naszego rządu jest głównym (choć nie jedynym) powodem dla którego ja, jako Polak, kibicuję Donaldowi Trumpowi.

 

[1] R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. I. Warszawa 1989, s. 162.

[2] R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, t. II, Warszawa 1989, s. 193-194.

[3] https://www.washingtonpost.com/opinions/global-opinions/trump-campaign-guts-gops-anti-russia-stance-on-ukraine/2016/07/18/98adb3b0-4cf3-11e6-a7d8-13d06b37f256_story.html.

[4] http://www.bloomberg.com/politics/articles/2016-07-07/trump-adviser-urges-mutual-respect-among-nations-in-moscow-visit

[5] http://www.spiegel.de/international/world/spiegel-interview-a-1103192-druck.html.

 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *