Krzyk o moją śmierć

Przedwczoraj Rzeczpospolita opisała przypadek 26-letniego Adama Bogackiego, który walczy o prawo do eutanazji (http://wiadomosci.wp.pl/opage,2,title,Dramatyczny-apel-26-latka-pozwolcie-mi-godnie-umrzec,wid,14084421,prasa_wiadomosc.html). Sprawa ta jest dla mnie szczególnie wstrząsająca, bo jego choroba – dziś już będąca rezultatem wielu schorzeń – rozpoczęła się od 4-kończynowego porażenia mózgowego.

         Ja także mam 4-kończynowe porażenie mózgowe. Rozumiem dramat młodego człowieka. Rozumiem, że może on nie widzieć wyjścia ze swojej sytuacji. To naturalne i często się zdarza. To jednak także najwłaściwszy moment do działania dla jego otoczenia. Dalszych krewnych, znajomych, sąsiadów, organizacji pozarządowych i władzy publicznej. Nie wierzę w to, że może istnieć ktoś, kto w pełni świadomie i na zimno dąży do samounicestwienia. Moim zdaniem to zawsze jest sytuacja będąca pochodną stanu, z którego nie widzi on wyjścia.

         Kilka lat temu opinia publiczna zetknęła się już przecież z takim przypadkiem. To przypadek Janusza Świtaja. Dziś Świtaj jest aktywnym wolontariuszem i działaczem fundacji Anny Dymnej. Namawia w spotach Stowarzyszenia Integracja do udziału w wyborach parlamentarnych. A więc do obywatelskiej i społecznej aktywności. Aktywności której potrzeba dziś właśnie Adamowi Bogackiemu by wyrwać go z apatii i rozpaczy.

         Takie stanowisko w sprawie eutanazji będę podtrzymywał zawsze. I  to niezależnie od okoliczności. I nie tylko dlatego, że taka jest wiążąca nauka Kościoła. Także dlatego, że przypadek Janusza Świtaja pokazuje fałszywość tej drogi. Pokazuje, że tego typu apele są raczej głośnym wołaniem o pomoc niż wołaniem o śmierć. Takie stanowisko będę podtrzymywał również dlatego, że czytając o przypadku Adama Bogackiego miałem wrażenie jakbym czytał trochę o sobie. Może to fałszywe skojarzenie, ale miałem takie wrażenie jakby ten krzyk był w jakieś mierze krzykiem o śmierć wszystkich osób z takim schorzeniem. Także moją. Może to nadwrażliwość, ale tak to odczułem. I właśnie dlatego zawsze będę protestował.

www.facebook.com/flibicki

Jan Filip Libicki

-ads

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Krzyk o moją śmierć”

  1. „Dalszych krewnych, znajomych, sąsiadów, organizacji pozarządowych i władzy publicznej.” Władzy publicznej? Nasza władzuchna, która sobie z niczym nie radzi ma się też tym zajmować??!! Zupełnie absurdalna koncepcja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *