Krzysztof Kwiatkowski – największy przegrany po wyborach?

To chyba jedna z bardziej zaskakujących informacji dotyczących „rozdzielania” ministerstw w rządzie Donalda Tuska. Główny kandydat na stanowisko ministra sprawiedliwości – Krzysztof Kwiatkowski – został zastąpiony przez osobę, która zupełnie nie była brana pod uwagę – przez Jarosława Gowina.

Krzysztof Kwiatkowski, po ogłoszeniu decyzji przez Donalda Tuska, nie krył rozczarowania. – Wszyscy, którzy mnie znają, pozytywnej energii nie mogą mi odmówić – w ten sposób Krzysztof Kwiatkowski w „Faktach po Faktach” skomentował słowa Donalda Tuska, który tłumaczył, że nowym ministrem sprawiedliwości będzie Jarosław Gowin, który „ma pozytywną szajbę”.

Kwiatkowski stwierdził również, że „ten resort (ministerstwo sprawiedliwości – przyp. red.) wymaga umiejętnej rozmowy ze środowiskami, które mają duże poczucie swojej wartości, z sędziami, z adwokatami, z radcami prawnymi, notariuszami i trzeba wiedzieć, jak reformuje się wymiar sprawiedliwości”. Były minister sprawiedliwości dodał także, że to nie jest resort, w którym można filozofować, co zostało odebrane jako aluzja do wykształcenia Jarosława Gowina, który jest historykiem filozofii.

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/krzysztof-kwiatkowski-najwiekszy-przegrany-po-wybo,1,4910269,wiadomosc.html

-asd

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Krzysztof Kwiatkowski – największy przegrany po wyborach?”

  1. Dyskusja na temat obsady resortu sprawiedliwości wydaje się niekiedy nieco oderwana od realiów. Oto bowiem część komentatorów skupia się na tym, czy ministrem powinien być „prawnik zżyty z branżą”, czy też lepiej, że zastąpił go ktoś spoza środowiska. Otóż pierwsza alternatywa w żaden sposób nie opisuje sytuacji min. Kwiatkowskiego. Wprawdzie już jako student II roku prawa mówił o sobie per „my PRAWNICY”, jednak swoje kontakty z zawodem ograniczał generalnie do współudziału w psucia prawa pod rządami AWS (jeśli za współudział można uznać sekretarzowanie premierowi”. Okres jego ministerium to czas coraz ostrzejszego konfliktu na tle płacowym z prokuraturą i sędziami, a z tymi drugimi ostrzejszy był jeszcze spór o kształt nowej ustawy o ustroju sądów powszechnych. Środowisko było zresztą zrażone nie tyle nawet kierunkiem przemian, ale zwłaszcza arogancką formą ich forsowania. Kwiatkowski nie był więc bynajmniej gwarancją lepszych kontaktów z prawnikami (ani nie groził nadmierną wobec nich uległością). Przeciwnie, zupełnie zbędnie wpychał własny rząd w zbędne awantury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *