Lewicki: Przegląd tygodników politycznych za tydzień 43/2017

 

„Gazeta Polska” nr 42

„Wrzucamy trzeci bieg” – na zjeździe Klubów GP był obecny także Antoni Macierewicz. Przemawiał z pasją. Oto próbka: „Gdy na Was patrzę, to przypominam sobie spotkania z każdym z Was. Wydaje mi się, że z każdym z was wymieniłem nie tylko dwa słowa, ale również wiele zdań. (…) To Wy tworzycie to jądro ruchu patriotycznego w Polsce. To Wy nadajecie mu szczególny charakter. To Wy jesteście zawsze tam, gdzie nikt już nie chce być ze strachu lub z braku wiary, bądź z braku determinacji, bądź z braku rozumienia powagi chwili. Dlatego jestem dumny, że mogę tu przed wami być. Mam świadomość, że dziś spotykamy się w bardzo wyjątkowym gronie. Elita elity”
No właśnie! Różni złośliwcy wymyślają przeróżne szkaradne określenia na ten segment twardych zwolenników PiS: a to „świrowisko”, a to „Prawy Sektor”, a to „sekta” czy „betonowy Internet”, a tu trzeba używać nazwy jaką oni sami się nazywają. Właśnie tej nazwy – „elita elity” –  będę odtąd, na ich określenie, używał. Jest ona zdecydowanie najlepsza i najśmieszniejsza z tych wszystkich wymienionych.

 

„Newsweek” nr 44

Za sprawą Tomasza Lisa i Joachima Brudzińskiego  zwykła kaszanka znalazła się na pierwszej linii wojny politycznej. Otóż, jak pisze Lis,  ponoć Brudziński „zamieścił na Twitterze zdjęcie talerza z kaszanką, ziemniakami i ogórkiem, a w podpisie stwierdził, niby puszczając oko, że będzie to dobry materiał na jego sylwetkę w „Newsweeku”, sylwetkę „troglodyty, który lubi kaszankę” (…) a taki obcy Polakom „Newsweek” na pewno za tę kaszankę nim gardzi”

I na to pan Lis się obruszył, bo jak twierdzi: „Mógłbym umówić się z panem Brudzińskim na kaszankę, którą, tak jak ziemniaki z ogórkami, lubię”

No i patrzcie państwo, wydawało mi się, że ci pisowcy i prawdziwi demokraci to już nic nie mają wspólnego, a tu się okazuje, że to nieprawda i upodobanie do kaszanki ich łączy jak najbardziej. Mogą się przy jej konsumpcji spotkać i porozmawiać jak Polak z Polakiem. Znaczy wojny domowej nie będzie, i to dzięki kaszance.

 

„Newsweek” nr 44

„Gangsterzy i kamienice” – wspólnymi siłami własnych autorów i TVN tygodnik opisuje sprawę „reprywatyzacji” warszawskich kamienic. Okazuje się, że była to domena mafii. „Na reprywatyzacji zarabiają ludzie powiązani z bossami mafii. Ślusarz spod Gorlic i oświęcimski meliorant od lat 80 zajmowali się kradzieżami i narkotykami, a dziś obracają nieruchomościami zdobytymi od miasta (…) Ricardo Fanchini vel Marian Kozina to pochodzący z Polski boss międzynarodowej mafii (…) To nie przypadek, że warszawskimi kontaktami Fanchiniego są Jan L., ślusarz i absolwent zawodówki spod Gorlic, oraz Zbigniew B., technik meliorant o Oświęcimia. (…) B. i L. pojawiają się na rynku reprywatyzacji w 2004 r. Inwestują w roszczenia (…) Wśród działek, które zdobywają, jest atrakcyjny plac na tyłach sejmu. W 2013 r. wchodzą do grona właścicieli działki na Nowogrodzkiej 13. To plac przed urzędem dzielnicy Śródmieście, lekko licząc wart 9 mln zł. Rok później są już jedynymi właścicielami tego skweru”

I wszystko to działo się w „państwie prawa”, do obrony którego niektórzy dziś wzywają. Ta „reprywatyzacja” to bardzo brzydka sprawa, i dobrze podsumowuje opozycję, w tymże numerze „Newsweeka”, Marcin Meller: „Ale – sorry boys – jakie macie mądre rady, kiedy nagle okazuje się, że PiS jest w stanie zrobić coś z gangsterską reprywatyzacja, z która podobno nic nie można było zrobić, bo … i tu następowały dziesiątki mądrych wyjaśnień?”

Pamiętajmy także, że wśród tych co skorzystali na „reprywatyzacji” są nie tylko ślusarz i meliorant, ale też i członkowie elity, jak na przykład, pewna znana polityk PO i profesor prawa, stojąca na czele samorządu, który te sprawy prowadził.

 

„Sieci” nr 43

„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – „Koniec i bomba. Kto był premierem ten trąba. Beata Szydło leci ze stanowiska. Dokąd poleci? Tak jak pisaliśmy – chyba do Brukseli. Ma startować do europarlamentu.”

Coś musi być mocno na rzeczy bo piszą o tym prawie wszystkie gazety i portale. Wygląda na to, że dalej tak być już nie może, bo pani premier nie jest w stanie panować nad ministrami swojego rządu. Jakby co, to najbardziej poszkodowany, po tej całej zmianie, będzie kot Prezesa, który całe dnie będzie siedział sam, bo funkcja premiera to nie jest zajęcie na osiem godzin dziennie z przerwą na lunch.

„Sieci” nr 43

Piotr Skwieciński ujawnia prawdziwe cymesy z afery reprywatyzacyjnej.

„Córka Zbigniewa Ćwiąkalskiego, ministra sprawiedliwości w rządzie Platformy Obywatelskiej, w czasie kiedy jej ojciec kierował resortem, odegrała ważną rolę w kwestionowanej obecnie przez prokuraturę reprywatyzacji jednej z warszawskich kamienic. Została kuratorem „nieznanego z miejsca pobytu” dawnego właściciela, który gdyby żył, miałby w tym momencie 118 lat. Przypomnijmy, że metoda „na kuratora” była jednym z podstawowych sposobów działania w warszawskiej aferze reprywatyzacyjnej.”

„Newsweek” w tym tygodniu też pisze o tej „reprywatyzacji” i przedstawia jej beneficjentów w postaci jakiegoś ślusarza i melioranta. Oj, nie tylko tacy funkcjonowali w tej sprawie i tego się nie da zatuszować, ani wytłumaczyć ludziom, że było inaczej.

„Do Rzeczy” nr 43

Rafał  Ziemkiewicz o życiu elit III RP. Przytacza opis pałacu nieżyjącego Jana Kulczyka w Szwajcarii: „ma siedem pięter i sześcioboczne schody z krystalicznego szkła”, samo spa zajmuje powierzchnię 1 tys. mkw., a oprócz niego są też np. jeziorko oświetlane kryształami Swarovskiego (…) Ściany pokryte a to kaszmirem, a to futrem norek, a to 24-karatowym złotem. Wartość całości – skromne 660 mln zł.”

I oto mamy widoczny przykład ogromnego sukcesu polityki Leszka Balcerowicza. Chociaż ja, jak czytam o złotych sedesach z platynową deską to konstatuję, że to jednak głupio wychodzi gdy pupa, która nie niego siada jest mnie warta od samego sedesu.

A swoją drogą to teraz wiadomo dlaczego przejazd 150 km autostradą „Pana Jana” musi kosztować 57 zł, jak napisał Marcin Palade.

„Do Rzeczy” nr 43

„Jak Tusk oddał śledztwo Putinowi” – Wojciech Wybranowski opisuje jaką to rzekomo Tusk popełnił „zbrodnię” przekazując śledztwo Rosjanom,bo jakoby istniała jakaś analiza, która wskazywała, że nie należało tego czynić. A tak to jest pozamiatane gdyż „pozostawienie śledztwa Rosjanom nie tylko blokuje Polsce dostęp do dowodów w sprawie katastrofy, lecz także chroni Rosję przed odpowiedzialnością finansowa i zamyka ścieżkę rozstrzygania ewentualnych sporów na drodze międzynarodowej”. Czyli tu nic się nie da zrobić.

A na dodatek jeszcze sprawa posiada dodatkowy smaczek w postaci stanowiska obecnego ministra i politycznego sojusznika Kaczyńskiego – Jarosława Gowina: „pod koniec 2012 r. Jarosław Gowin, wówczas minister sprawiedliwości w gabinecie Tuska, przedstawiając w Sejmie informację o działaniach podjętych po katastrofie smoleńskiej (…) mówił, że konwencja chicagowska była jedynym dostępnym instrumentem prawnym, który opisywał procedury postepowania w sytuacji takiej jak ta w Smoleńsku”.

Może zatem niech najpierw Kaczyński i Gowin uzgodnią tę kwestię między sobą, a pewnie nie będzie łatwo.

Z tekstu wynika też, że jest parcie by postawić osoby w stan oskarżenia za „zdradę dyplomatyczną” w tej sprawie. Być może dążenie aby to oskarżenie doprowadzić do końca i w ogóle zakończyć sprawę smoleńską jest podstawową przesłanką która uprawdopodabnia przejęcie funkcji premiera przez Kaczyńskiego. Mając możliwości premiera będzie mu łatwiej tego dokonać, a wiadomo, że jest on strasznie zdeterminowany by sprawę zamknąć do kwietnia przyszłego roku o czym mówi od pewnego czasu na miesięcznicach smoleńskich. Ja stawiam na to, gdyż kwestia smoleńska jest podstawową sprawą motywującą Kaczyńskiego do działania.

„Gazeta Polska” nr 43

Oto próbka poetyckiej prozy Dawida Wildsteina o wojnie na Ukrainie. Sam Izaak Babel wysiada.

„W pewien sposób tamtejszy front bywa wręcz urokliwy. Falujący delikatnie krajobraz. Puste, dzikie pola wyschniętej trawy i słoneczników. Przetkane ruinami wsi wyrastającymi z już nieuprawianych ukraińskich czarnoziemów (…) Piękna jesień spadła na świat. Snują się bezdomne zwierzęta. Koty, psy (…) W okopach, jak to na Ukrainie bywa, prawdziwe multi-kulti. Spotkasz Tatara, Tadżyka, Żyda.”

Co on tam używa, że front wydaje mu się „urokliwy”? Chociaż z drugiej strony, jechać w pobliże frontu to na trzeźwo strach. No i ten  Żyd w okopach, prawdziwy cymes.

Ale może jest w tym wszystkim głębszy zamysł; Polaku nie bój się wojny bo ona bywa „urokliwa”, a poza tym powinieneś też walczyć za wielką Ukrainę, jeśli robi to Tatar, Tadżyk a nawet Żyd. Nie bądź od nich gorszy.

Myślę, że nisko ceni inteligencję Polaków Wildstein junior.

Czy tak to zadziała i Polacy nabiorą ochoty do walki za wielką Ukrainę? Jakoś nie chce mi się wierzyć bo i sami Ukraińcy się do tego nie palą i wolą pracować w Polsce za większe pieniądze niż gnić w tych okopach.

„Gazeta Polska” nr 43

„Rosja chce osłabić waszą demokrację” – Amy Knight, przedstawiana jako amerykańska sowietolog i historyk, daje niezły popis i nie zostawia suchej nitki na swoim prezydencie: „obawiam się, ze prezydent Donald Trump nie rozumie przebiegłej gry Rosji. Przecież to on zaprzeczył, jakoby Putin miał być sprawcą śmierci kogokolwiek. – Wyraził uznanie wobec prezydenta Rosji jako silnego lidera i właściwie nigdy nie wystąpił przeciwko Władimirowi Władimirowiczowi. Nie wiem jaki jest tego powód. Istnieją przypuszczenia, że Moskwa ma jakieś kompromitujące materiały na Donalda Trumpa”.

No i patrzycie państwo, Kluby GP tak się mobilizowały żeby wygrał Trump i Duda. Sakiewicz wprost mówił, że zwycięstwo Trumpa to zasługa Polaków z Pensylwanii, których zachęcały do tego kluby GP. I teraz co? Okazało się, że pracowali w interesie Putina.Jak oni to przeżyją?

„Gazeta Polska” nr 43

W numerze z ubiegłego tygodnia było o Zjeździe Klubów GP w Spale, gdzie to sam Antoni Macierewicz określił uczestników jako „Elita elity”. Termin ten spodobał się, jakże by inaczej, prezesowi klubów GP – Ryszardowi Kapuścińskiemu, czemu daje on wyraz w tytule swojej relacji w aktualnym numerze GP: Elita elity na Nadzwyczajnym Zjeździe Klubów „GP”.

No i oto sprawa jest jasna. Z jednej strony mamy „elitę elity”, z drugiej „zupełnie nadzwyczajną sektę ludzi”.

Wiem, że to niemożliwe, ale czasami sobie pomarzę, jakby to było wspaniale, obudzić się kiedyś w Polsce, w której nie ma ni jednych ni drugich.

„Przegląd” nr 43

Tygodnik przytacza prasową wypowiedź Włodzimierza Cimoszewicza, premiera w rządzie SLD. „Całą artylerię można uruchomić przeciwko mnie, ponieważ w pewnym sensie dałem najwięcej Kościołowi. Byłem premierem, który zadecydował, że katecheci uczący religii będą dostawali pensje.”

Nie do końca wiadomo o co Cimoszewiczowi chodzi: chwali się i oczekuje pochwał czy składa samokrytykę?  Teraz widać jak ciężkie jest życie antyklerykała w Polsce.  Prawica chodzi na pasku Kościoła, ale Lewica jeszcze o wiele bardziej mu ulega.

 Stanisław Lewicki

 

Click to rate this post!
[Total: 7 Average: 5]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *