Lewicki: Przegląd tygodników politycznych za tydzień 44/2017

 

„Do Rzeczy” nr 44

„dwaj panowie g” – podają taką opowiastkę z posiedzenia rządu: „Gliński referuje jakąś sprawę w imieniu resortu kultury i dodaje, że potrzebne będą uzgodnienia z MSZ. Na to odzywa się Waszczu, znany jako Srebrny Lis Dyplomacji i mówi: ”Ja mogę zapewnić, że nie będzie przeszkód ze strony ministra sprawiedliwości”. Zizu Ziobro patrzy dziwnie, a na to Bełata do Waszcza: „Panie ministrze, chyba za bardzo uwierzył pan w głęboką restrukturyzację rządu”.
Być może  niektórzy ministrowie nie do końca wiedzą jakimi resortami kierują, więc te zapowiadane zmiany w obsadzie ministerstw mogą ich  wcale nie dotknąć. Po prostu ich nie zauważą.

 

„Gazeta Warszawska” nr 43

„Ukraina czyli rympał” – Paweł Sonik o polskiej polityce względem Ukrainy: „W stosunkach z Ukrainą Rzeczpospolita Polska prowadzi politykę całkowicie niezgodną z oczekiwaniami opinii publicznej. W ten sposób rząd „gwałci” nie tylko opinię większości obywateli, ale również opinię własnego zaplecza politycznego  (…) Zdecydowana większość społeczeństwa ma dość bezkrytycznego wspierania Ukrainy i faszerowania tego kraju bezzwrotnymi kredytami – przynajmniej do czasu, kiedy Ukraina nie zaprzestanie gloryfikacji zbrodniarzy z OUN/UPA, odpowiedzialnych za ludobójstwo wołyńskie i śmierć co najmniej 120 tysięcy Polaków. Takie stanowisko prezentują nie tylko przedstawiciele tzw. środowisk kresowych, ale także ludzie związani z zapleczem politycznym Prawa i Sprawiedliwości”
PiS nie można zbyt długo iść przeciwko przekonaniom własnego zaplecza bo to skończy się dla tej partii katastrofą, a jednocześnie nie może także odsuwać sprawy ludobójstwa na Wołyniu na plan dalszy gdyż kwestie związanie z martyrologią narodu są podstawą polityki historycznej tej partii. Nie może PiS zachować wiarygodności twierdząc. że choć na Wołyniu było ludobójstwo to do żadnych działań władzy to nie zobowiązuje, a w przypadku  ludobójstwa popełnionego przez innych,  już zobowiązuję. Coraz większą irytację budzi zachowanie pisowskich ministrów. jak dla przykładu ostatnia wizyta Glińskiego na Ukrainie, gdzie ani słowem nie wspomniał on o polskich ofiarach ludobójstwa na Wołyniu. Wielu ujrzy tu podobieństwo do zachowania polityków z czasów PRL, którzy podczas wizyt w ZSRR także pewnych spraw publicznie nie poruszali.

„Gazeta Warszawska” nr 43

Po raz kolejny recenzują ministra Waszczykowskiego, który tak łagodny, wprost uległy, wobec Ukrainy, pozwolił sobie na ostry ton wobec Węgier i zagroził, że „kiedyś Warszawa może stracić cierpliwość w związku ze zbyt częstymi wizytami Putina w Budapeszcie”
Gazeta komentuje to bardzo celnie: „aż dziw bierze, że to Węgrzy nie stracili jeszcze cierpliwości do Warszawy, polskiego rządu, PiS-u i samego Waszczykowskiego”

Widać, że Waszczykowski nie potrafi realnie oceniać sytuacji. A dziś jest ona taka, że to Polska potrzebuje Węgier, a nie Węgry Polski. Stanowisko Węgier może , na przykład, zadecydować, czy Komisja UE wdroży Artykuł  siódmy Traktatu o Unii Europejskiej  wobec Polski, czy nie. Dobrze by było żeby szef MSZ zdawał sobie sprawę z takich rzeczy i postępował mając je na uwadze. A jeśli dziś pan Waszczykowski nie poparł Węgier w sprawie ich wystąpienia przeciw Ukrainie o łamanie praw mniejszości to może on oczekiwać, że tak samo Węgry nie poprą Polski w innych sprawach przed unijnymi organami.

„Historia Do Rzeczy” nr 11(57)
„O włos od Berezy”

Rafał Ziemkiewicz przypomina sanacyjne praktyki zastraszania i umieszczania przeciwników władzy w obozie w Berezie. Ówczesne Wojsko Polskie nie było tylko siłami zbrojnymi państwa, ale jak to określił sanacyjny propagandysta Bogusław Miedziński – „przewodnią siłą narodu”. Jak pamiętamy, takim to mianem była określana ongiś także nieboszczka PZPR.  Któż by pomyślał, że miała ona takich pięknych antenatów!

Ale wracając do rzeczy, chodziło o to, że ówczesny „minister spraw wojskowych zażądał aby trzech literatów umieścić w Berezie Kartuskiej, gdyż ich pozostawanie na wolności „grozi wzburzeniem w wojsku””.

 A chodziło nie o byle jakich literatów, ale o Antoniego Słonimskiego, Juliana Tuwima i Józefa Wittlina. Tak się w końcu złożyło, że wymienieni do Berezy nie trafili, ale za to nie ominęło to Cata-Mackiewicza.

Warto o tym pamiętać, bo obecna władza jest grupą rekonstrukcyjną sanacji, tak że literaci nie mogą spać spokojnie. A że Berezy nie ma? To nic, wystarczy dobrze pogadać z Łukaszenką i może on zgodzi się oryginalną Berezę wynająć.

„Newsweek” nr 45

Redaktor Tomasz Lis wylewa żale na lewicę. „To ona tak długo się jednoczyła, aż wszystkim po drodze zbrzydła. To ona skakała przez próg siedmio-, a nie pięcioprocentowy. To jej cześć w ostatnim tygodniu przed wyborami postanowiła, że trzeba poprzeć Partię Razem, czyli oddzielnie, która oczywiście podzieliła los całej lewicy”
To co u Lisa jest grzechem lewicy, u mnie jest raczej zasługą.
A jakież to nieszczęścia spotkają nasz kraj na wskutek tych błędów lewicy? „PiS będzie rządziło nadal, nastąpi regres, 2+2=4. Po prostu. Praktyczne skasowanie in vitro i pigułek „dzień po” to efekt błędów lewicy”.
No nie do końca rozumiem o co tu redaktorowi chodzi z tym z tymi pigułkami. Przecież w jego wieku to już bardziej powinien przejmować się wspomaganiem pigułkami„przed” niż jakimiś tam„dzień po”.
„Sieci” nr 44
„Przegląd tygodnia Mazurka & Zalewskiego” – narobili panowie zamieszania tym ubiegłotygodniowym niusem o odejściu Szydło. Ale brną dalej.

„Oczywiście sytuacja jest płynna i przeciwnicy zmiany na stanowisku premiera walczą ze wszystkich sił. Czy im się uda – nie wiemy. Ale wiemy, że odbyło się spotkanie, na którym zaakceptowano plan listopadowej rewolucji, a Prezes zapowiedział, kogo nie wpuści do swojego rządu. Na spotkaniu byli Jarosław Kaczyński, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, wicepremier Mateusz Morawiecki (ciekawe, czy siedział koło Ziobry), wicepremier Jarosław Gowin, wicemarszałek Senatu Adam Bielan. Możliwe, że kogoś pominęliśmy, ale na pewno nie było tam Beaty Szydło.”

Uff! Nic nie napisali o Macierewiczu. Czyżby jego także nie było na tym spotkaniu? Mocno niepokoi natomiast udział Bielana, który prezentuje opcję  proukraińską, kumpla Michała Kamińskiego – fana Dynama Kijów i ukraińskiego sała. Razem z nim dostali kiedyś jakieś ukraińskie medale od Juszczenki, tego co to zamianował Banderę i Szuchewycza na herojów Ukrainy i który niedawno zrównał AK z UPA.

„Sieci” nr 44
„Szwecja czyli Absurdystan” – ­­­rozmowa Aleksandry Rybińskiej  z Ingrid Carlqvist, szwedzką pisarką i dziennikarką. Oto jak przedstawia ona  sytuację w tym kraju: „Coraz więcej Szwedów ucieka z miast na prowincję, przenosi swoje dzieci do tzw. białych szkół, czyli takich, do których nie uczęszczają dzieci imigrantów, lub w których jest ich mało. (…) Byłam w tym roku dwa razy w Szczecinie. To było niesamowite uczucie: przechadzać się po mieście nocą i czuć się bezpiecznie. Nie musiałam ciągle zerkać za ramię, czy nie śledzi mnie grupa młodych muzułmanów. Kiedyś w Szwecji było tak jak w Szczecinie. Ale to było dawno temu. (…) Takich stref [no-go] jest w Szwecji 61, o ile dobrze wiem (…) Prawda jest taka, że do stref no-go karetki przyjeżdżają tylko w asyście policji, w liczbie dwóch radiowozów – ekipa drugiego zapewnia ochronę ekipie pierwszego. Gdy więc szwedzki rząd mówi, że nie ma w naszym kraju stref no-go, to zwyczajnie kłamie. (…) poziom życia się obniża. Podobnie jakość służby publicznej. Widzimy to szczególnie w służbie zdrowia. Ludzie czekają obecnie nawet kilka lat na operację. Widzimy to także w systemie szkolnym. Poziom nauki się znacznie obniżył. Wielu emerytów z trudem jest w stanie wyżyć ze swej emerytury. Kiedyś nie zobaczyłaby pani starszych ludzi w Szwecji grzebiących w śmietnikach. Dziś to częsty widok. Ostania fala emigracji wywarła ogromną presję na nasz model społeczny.”
Mam takie wrażenie, że Zachód widząc negatywne efekty masowego przyjmowania emigrantów chce zmuszać do tego także kraje takie jak Polska, trochę na zasadzie bankruta, który chętnie i innych widziałby w swojej sytuacji.

„Niezależna Gazeta Polska Nowe Państwo” nr 11/2017

„Autocenzura – największy wróg obozu niepodległościowego” – Piotr Lisiewicz od Sakiewicza, bo jest też jego brat Paweł od Komorowskiego, coraz bardziej się radykalizuje i wzywa do ostrzejszych metod walki z przeciwnikami. „Twierdzę, że jeśli uwierzymy w dobre intencje bardzo złych ludzi, przegraną mamy zagwarantowaną. Za poprzednich rządów PiS obóz niepodległościowy znalazł się w defensywie, gdy w jego ramach liczący się publicyści wymiękli”.

Niech lepiej Lisiewicz pokaże najpierw swoją skuteczność i przekona do swoich racji brata, tego co to pracuje dla Komorowskiego.

I ogólnie nie jest dobrze, bo, według Lisiewicza, nawet uchodźcy z Czeczenii teraz już są źli, a kiedyś byli dobrzy. „Gdy kilkanaście lat temu trafiali do Polski prawdziwi uchodźcy z Czeczenii, wielopokoleniowe rodziny, którym groziła eksterminacja przez Rosjan, nie byli przyjmowani przez establishment III RP z otwartymi ramionami (…) Natomiast obecną falę imigrantów establishment przyjąłby właśnie dlatego, że są przeciwnikami naszej cywilizacji i kultury”

I jak tu żyć jak nawet uchodźcy nie tacy jak byli kiedyś? Lisiewicz coraz bardziej przypomina tego starego dziadka, co to mówił tak: „kiedyś panie, jak szedłem przez wieś, to psy ujadały, szczekały, a teraz to tylko mordami kłapią”.

 

Stanisław Lewicki

Click to rate this post!
[Total: 4 Average: 4.5]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *