Liberalna hegemonia – początek końca

Liberalizm nie jest ideologią w sensie klasycznym.  Dziś jest to meta-ideologia (wszechogarniający system poglądów, idei), która zadaje matrycę „możliwego do przyjęcia”, „cywilizowanego” politycznego dyskursu. Liberalizm dzisiaj to uosobienie i główny instrument ideologiczny globalnego systemu polityczno-ekonomicznego, który wchłonął większość subiektów i obiektów polityki.

Liberalne wartości zaczęto utożsamiać z „ogólnoludzkimi”, a wszelkie próby wyjścia poza ramy dyskursu liberalnego i poddanie w wątpliwość hegemonii tych wartości, oznacza wyjście poza „dopuszczalną” granicę  we współczesnej polityce większości państw.

„Prawicowe” i „lewicowe” kierunki w państwach liberalnych już dawno stały się odpowiednio „prawymi” i „lewymi” flankami jedynego, meta-ideologicznego kompleksu liberalnego. Liberalizm w wąskim sensie jako klasyczna ideologia, rozpuścił się w liberalnej meta-ideologii, która, oprócz klasycznego liberalizmu, wchłonęła cały szereg idei z innych tradycji ideologicznych, które nie negują, lecz tylko umacniają panowanie globalnego Systemu (na przykład, lewicowy „kulturalny marksizm” albo prawicowy, libertariański antyislamizm).

Tak więc liberalizm dziś – to meta-ideologia, którą posługuje się światowy, kapitalistyczny i kosmopolityczny system.

Liberalizm, mimo swojego deklarowanego opierania się na idei osobistej wolności jako głównej wartości, dziś pokazuje wszystkie oznaki ideologii totalitarnej, u której podstaw leży pragnienie totalnego podporządkowania i ujednolicenia.

Liberalizm tworzy iluzję „wolnego wyboru”, lecz tylko w ramach liberalnej meta-ideologii. Czyli pozostawia wybór w niuansach jej samej, w istocie nie zostawiając możliwości wyjścia poza jego granice. Takie wyjście jest interpretowane wyłącznie jako ideologiczna herezja, przekroczenie ram „dopuszczalnych”, atak na „ogólnoludzkie wartości”, zagrożenie z którym nie wolno i nie ma sensu dyskutować, a które musi być zniszczone.

Liberalizm deklaruje „koniec historii”, czyli zakończenie historycznego postępu wraz z momentem ostatecznego zwycięstwa liberalizmu, ponieważ to jest, jakby szczyt i cel tegoż postępu. W tym sensie kontynuuje on tradycję ideologii totalitarnych, które również deklarowały „koniec historii” wskutek swojego ostatecznego zwycięstwa.

Jak i reszta ideologii totalitarnych, liberalizm uważa siebie za uniwersalny, bezbłędny i aksjomatycznie jedyny słuszny. Wszystko, co „przeszkadza” globalnemu zwycięstwu „jedynie słusznej doktryny”, powinno być zniszczone – ogłaszane jest „wrogiem wolności” i poddawane politycznym obstrukcjom, ekonomicznym blokadom, ideologicznemu bojkotowi, „operacjom pokojowym”, itp.

Liberalizm wymaga ideologicznej kontroli i hegemonii, w stopniu nie mniejszym, albo i większym, aniżeli jego totalitarni poprzednicy. Tylko chodzi tu o totalitaryzm bardziej podstępny i przez to – jeszcze silniejszy, ponieważ maskuje on swoją totalną, ekonomiczną i polityczną kontrolę nad jednostką starannie oszlifowanymi machinacjami, które powołane są do tego, by przekonać daną osobę o tym, że zagwarantowane są jej wszystkie podstawowe prawa, a jej działania są skutkiem jej woli.

Ponieważ liberalizmem posługuje się światowy system kapitalistyczny, to za jego pomocą maskuje i fałszuje prawdziwą treść, próbując ukryć swoje wady systemowe. Liberalna idylla „równych możliwości” i wysokiego poziomu życia dla wszystkich uczestników rynku w praktyce obraca się w szorstką i zinstytucjonalizowaną nierówność oraz nieobecność normalnego poziomu życia wśród absolutnej większości.

Liberalizm wymaga od osoby całkowitego rozpuszczenia się w społeczeństwie-rynku na prawach bezosobowego „producenta-konsumenta”, zatomizowanego i zamkniętego w swoim mikroświecie, który formują stereotypy zachowań i media.

Wtenczas, w eksploatacji „idealnego”, zatomizowanego producenta-konsumenta globalnemu systemowi przeszkadzają tożsamości zbiorowe w dowolnym przejawie (narodowe, etniczne, religijne, społeczne), to one przecież stwarzają dla osoby inne systemy wartości i motywacji, które mogą zaszkodzić panowaniu systemu globalnego. To pobudza liberalizm do walki z dowolnym przejawem tożsamości zbiorowej, dowolnymi metodami: od natrętnej propagandy tak zwanej „tolerancji”, do bezpośredniego zakazu pod groźbą represji.

Należy zauważyć, że deklarowane przez liberalizm „wychwalanie” odrębnej jednostki, w praktyce tak samo staje się fikcją. Współczesny liberalizm tworzy nowego „idealnego człowieka”, w postaci post-człowieka, który nie ma ani rasowej, ani narodowej, ani nawet płciowej tożsamości, jego cechy ludzkie coraz bardziej zamieniane są na zrobotyzowane funkcje (dosłownie i w przenośni). Taki liberalny „nowy Frankenstein” już nie będzie nosicielem żadnej suwerenności (cała władza należeć będzie do ponadnarodowych i w dużym stopniu wirtualnych korporacji) i nie będzie należeć do żadnej żywej wspólnoty – stanie się bezosobową funkcją rynku.

Poszukiwanie alternatywy dla panowania meta-ideologii liberalizmu to główne i bardzo skomplikowane zadanie współczesnej antyliberalnej filozofii.

Dziś taka alternatywa nabiera kształtu. U coraz większej liczby narodowo i socjalnie myślących ludzi na całym świecie intuicyjnie wyczuwana jest w połączeniu idei etnicznej i narodowej niepodległości z ideą sprawiedliwości społecznej, walki z globalnym systemem wyzysku.

Nacjonalizm będzie działać nie tylko jako ideologia narodowej suwerenności, ale również jako antytotalitarna i anty-uniwersalistyczna idea polityczna, która zostawia każdej wspólnocie narodowej prawo do swojej własnej drogi ideowego, politycznego i ekonomicznego rozwoju, która nie próbuje unifikować ludzkości pod „jedynie słusznym” systemem totalitarnym.

Idea sprawiedliwości społecznej będzie występować jako główny czynnik motywujący do walki przeciwko globalnemu systemowi wyzysku, w imię budowy modeli ekonomicznych, mających na celu zaspokojenie interesów wspólnot narodowych i sprawiedliwy podział zysków.

Wprawdzie opracowywanie aktualnej idei społecznego i narodowego wyzwolenia i przeciwstawienia się liberalizmowi dopiero się rozpoczyna, lecz już staje się coraz bardziej oczywiste, że liberalna hegemonia, kosmopolityzm, drastyczna niesprawiedliwość socjalna, zadowalają z każdym dniem coraz mniej ludzi. Dotyczy to nie tylko intelektualistów, ale także zwykłych osób, które coraz bardziej rozczarowują się utopijnym i samobójczym projektem liberalizmu nowoczesnego.

Ideologiczna alternatywa dla liberalizmu będzie polegała nie tylko na jego konsekwentnej krytyce, ale także na proponowaniu nowego i aktualnego projektu polityki światowej, opartego na ideach suwerenności wspólnot, sprawiedliwości społecznej i pełnowartościowej samorealizacji człowieka.

Andrij Illenko

Autor jest szefem kijowskiego oddziału Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda”.

Przetłumaczył: Rostysław Iwanyk

Link do oryginału: - http://www.svoboda.org.ua/dopysy/dopysy/025605/

Artykuł ukazał się na portalu: http://www.nacjonalista.pl/2011/11/19/andrij-illenko-liberalna-hegemonia-poczatek-konca/

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Liberalna hegemonia – początek końca”

  1. „Idea sprawiedliwości społecznej będzie występować jako główny czynnik motywujący do walki przeciwko globalnemu systemowi wyzysku, w imię budowy modeli ekonomicznych, mających na celu zaspokojenie interesów wspólnot narodowych i sprawiedliwy podział zysków. ” Z jednej głupoty w drugą , z jednej herezji w drugą. Naprawdę nie ma innej drogi niż szatańskie podstępy ?

  2. Krytyka i ocena liberalizmu wyśmienita. Ale 'sprawiedliwość społeczna’ niestety kojarzy się z socjalistycznym zrównywaniem, które należy odrzucić. Jeśli chodzi o coś innego, to warto używać choćby sformułowania 'solidaryzm’, oczywiście nadużywanego do maskowania socjalizmu, ale nie obciążonego bezwzględnie rewolucyjną przeszłością.

  3. SĄ BŁĘDY W TŁUMACZENIU – NP. JEST : „Idea sprawiedliwości społecznej będzie występować jako główny czynnik motywujący do walki przeciwko globalnemu systemowi wyzysku, w imię budowy modeli ekonomicznych, mających na celu zaspokojenie interesów wspólnot narodowych i sprawiedliwy podział zysków.” POWINNO BYĆ: „Idea kradzieży będzie występować jako główny czynnik motywujący do walki przeciwko własności w imię budowy modeli ekonomicznych, mających na celu zaspokojenie interesów wandalów i sprawiedliwy podział łupów”. PS. Jakim trzeba być hipokrytą, żeby łajać PiS za poparcie pomarańczowych, a samemu rozpowszechniać banderowski antypolski narodowy socjalizm?

  4. Czyli echa bratania się NOP-u z Banderowcami znalazły swoją drogę równiez i na ten portal. Przykre. Pan Alek trafnie i dosadnie wypunktował błędy tłumaczeniowe. Co do przeistaczania się liberałów to warto sięgnąć po esej Herberta Spencera „The New Toryism” w którym opisuje on jaka rewolucja światopoglądowa nastąpiła na drodze rozwoju liberalizmu w XIX wieku, co szczególnie jest widoczne na przykładzie liberałów anglosaskich.

  5. Tekst jest narodowo-socjalistyczny, czyli w pańskim guście. Natomiast, żeby nie wiedzieć tego, że ukraińska partia Swoboda, to jest probanderowskie i antypolskie środowisko, to już się dziwię. To oni stoją za kultem Bandery, który organizował dzikich dokonujących większej niż w Katyniu rzezi Polaków. Dążących do zgody przedstawicieli polskich, którzy pojechali negocjować wspólną walkę z Niemcami, rozerwali żywcem końmi… Tacy byli idole Swobody. Tekst jest prezentacją narodowego socjalizmu antypolskiego ugrupowania ukraińskiego.

  6. Liberalizm nadal jest potężny. Choć jego krytyka jest uzasadniona. Ale co mamy do wyboru? Liberalizm jest efektem naturalnych sił gospodarczych. On te siły również uwolnił, najpierw w Wielkiej Brytanii, która zbudowała nowoczesny świat, a następnie w innych krajach europejskich, amerykańskich, azjatyckich. Liberalizm i kapitalizm pomógł milionom ludzi wyzwolić się spod pańszczyźnianego jarzma, dał milionom ludzi wolność, wyrwał miliony ludzi z biedy. Liberalizm to zasada: żyj i pozwól żyć innym. Przemoc i wojny nie są z ducha liberalne. Liberałowie są przeciw przemocy i wojnom. Przemoc stosują imperia, które wzmocniły się dzięki liberalizmowi. Liberałowie nie wywołali przemocą żadnej rewolucji, nie rabowali innych ludzi, jak komuniści, nie mordowali innych ludzi tylko dlatego, że byli innej narodowości. Liberałowie są gotowi współpracować z osobami innej rasy, innej religii czy innej orientacji seksualnej. W tym kontekście wypełniają przykazanie Jezusa Chrystusa: miłuj bliźniego swego, jak siebie samego. Wielu liberałów angażuje się też w działalność charytatywną – pomaga innym ludziom dobrowolnie,a nie pod przymusem, jak w socjalizmie. Czy liberalizm zwiększył nierówności ekonomiczne w stosunku do feudalizmu? Jest to możliwe, choć wymaga badań porównawczych. Czy dla zmniejszenia nierówności ekonomicznej warto odchodzić od liberalizmu? To jest właściwe pytanie. Jaki powinien być zakres tej ingerencji w liberalizm? Czy oligarchizacja gospodarki jest groźna dla społeczeństwa i demokracji? Czy odbieranie własności na potrzeby reformy rolnej było właściwym działaniem? Jak tworzyć miejsca pracy na Zachodzie? Na to pytanie liberalizm daje najskuteczniejsze recepty: dobrowolność ubezpieczeń społecznych i brak płacy minimalnej, ułatwienia w startowaniu w biznesie. Obecnie problem nie jest to, że jest za dużo liberalizmu, ale że jest go za mało. Największym wyzwaniem dla liberalizmu jest oligarchizacja gospodarki. Można jej przeciwstawiać się przez regulacje państwowe – administracyjny sprzeciw wobec powstawania karteli i wielkich podmiotów gospodarczych, a szczególnie wielkich banków. Liberalizm i kapitalizm mają szansą przetrwać obecny globalny kryzys gospodarczy, bo w zamian nie ma nic lepszego. Lepszych pomysłów nie mają ani konserwatyści, ani socjaliści (socjalizm w USA i UE właśnie bankrutuje). Jednym z warunków przetrwania liberalizmu i kapitalizmu jest powstrzymanie masowych ruchów populistycznych, rozładowanie napięć społecznych, które powstanę przy obniżaniu poziomu życia na Zachodzie. Drugim jest ograniczenie wpływów banków – najlepiej przez ich podział na mniejsze podmioty oraz doprowadzenie do bankructwa części z nich. Siłę instytucji finansowych można też ograniczyć przez wprowadzenie dobrowolności ubezpieczeń społecznych, demontaż wielkich systemów emerytalnych, które rujnują finanse publiczne. Byłby to powrót do prawdziwego kapitalizmu i prawdziwego liberalizmu, postawienie na wolność jednostek i ich odpowiedzialność opartą na instytucji rodziny. Taki ujęcie bliski może być nawet katolikom. Jerzy Krajewski

  7. Czy XIX-wieczne wojny kolonialne nie były aby dziełem liberałów? Czy proponowany przez liberałów tzw. „wolny handel” nie jest aby ustawianiem relacji w sposób korzystny dla silniejszego? Czy tzw. „otwarcie Japonii” wymuszone przez eskadre komandora Perry’ego nie było wymuszeniem na Japonii udziału w tzw. „wolnym handlu” przez amerykańskich liberałów?

  8. @ Piotr.Kozaczewski Czy XIX-wieczne wojny kolonialne nie były aby dziełem liberałów? Wojny kolonialne byłem dziełem mocarstw. Żaden ideolog liberalizmu nie pochwala przemocy ani wojen. Czy proponowany przez liberałów tzw. „wolny handel” nie jest aby ustawianiem relacji w sposób korzystny dla silniejszego? Silniejszy w niemal każdej sytuacji ma korzystniejszą pozycję. Za słuszną uważam hipotezę, opartą na badaniach genetycznych, że w pierwotnych ludzkich rodzinach – stadach najsilniejszy mężczyzna miał kilka żon, a słabsi mężczyźni w ogóle nie mieli żon. Komunistyczny postulat „wspólnych żon” prowadziłby to takich stosunków społecznych. Nie mniej zdaję sobie sprawę z przewag wielkich sieci handlowych i banków w stosunku do innych podmiotów gospodarczych i społecznych, dlatego radzą administracyjne działania, by okiełznać brutalność global koncernów handlowych i finansowych. Czy tzw. „otwarcie Japonii” wymuszone przez eskadre komandora Perry’ego nie było wymuszeniem na Japonii udziału w tzw. „wolnym handlu” przez amerykańskich liberałów? Odpowiedź jest podobna jak w przypadku wojen kolonialnych. Różnica jest taka, że Japończycy, naród o wielkiej tradycji i wielkich zdolnościach potrafił znaleźć odpowiedź na zagrożenie ze strony Zachodu, a Afrykańczycy nie potrafili. Nikt nie znalazł sposobu, jak okiełznać mocarstwa, a szerzej państwa, i ich okrutną naturę. Nie udało się to ani chrześcijanom, ani liberałom, ani socjalistom. Zawsze na szczytach władz państwowych znajdują się psychopaci, którzy dla jakiś celów gotowi są mordować innych ludzi. Jerzy Krajewski

  9. @Jerzy Krajewski Rozumiem, liberalizm jest i zawsze był dobry – w XIX wieku po prostu zawiedli ludzie. Już coś podobnego słyszałem, tylko w nieco innym kontekście, 🙂 .

  10. Piotr.Kozaczewski napisał: Rozumiem, liberalizm jest i zawsze był dobry – w XIX wieku po prostu zawiedli ludzie. Już coś podobnego słyszałem, tylko w nieco innym kontekście, 🙂 . Moja odpowiedź: W XIX wieku i pierwszych latach XX wieku liberalizm przyniósł wspaniałe efekty. Mógł dalej przynosić wspaniałe efekty, gdyby nie psychopaci, którzy wywołali I wojnę światową. W liberalnym Imperium Brytyjskim ludzie mieli wolność, wspaniale rozwijały się też brytyjskie kolonie. Ludzie poprawiali swój poziom życia niezależnie od koloru skóry, wiary i przekonań politycznych. Do tej pory w krajach anglosaskich najwięcej jest wolności. Kościół katolicki może tam działać swobodnie, tak jak i inne religie, a nawet ateiści. Jezus Chrystus miał zrozumienie dla innych ludzi, nie chciał ich nawracać siłą. On też mówił: żyj i pozwól żyć innym, chciał nawracać przykładem. On wybaczył nawet nierządnicy, był miłosierny, kochał ludzi niezależnie od ich rasy, narodowości, płci, poglądów politycznych. Nacjonaliści, którzy są niechętni innym narodom, nie rozumieją nauk Jezusa Chrystusa. Najlepiej nauki Jezusa Chrystusa wprowadzali i wprowadzają liberałowie. W popieranej przez nich gospodarce rynkowej jest uczciwa, choć czasami bezwzględna, gra rynkowa. Nie ma w niej żadnego wyzysku. Każdy może założyć firmę i próbować sobie radzić na rynku. Nikt nie musi być robotnikiem czy rolnikiem. Liberalizm daje wolność osobistą i równość wobec prawa, daje szansę i wybór. Pozdrawiam Jerzy Krajewski

  11. @Jerzy Krajewski ” Najlepiej nauki Jezusa Chrystusa wprowadzali i wprowadzają liberałowie ” Skoro liberałowie najlepiej wprowadzają nauki Jezusa , to po co nam Kościół ? :). Jezus był już socjalistą, Pan chcę z niego zrobić liberała. Tak działa inteligenta pułapka Szatana. Liberalizm tak jak socjalizm to herezja. Skoro w nauce Jezusa odnajdujemy wolność jednostki, równość wobec prawa, to po co nam liberalizm ? Objawienie było nie pełne i w oświeceniu się dopełniło ? Oświeceniowe idee to fałsz, kłamstwo. konserwatyzm powinien to jasno pokazywać, a nie popierać. Jeśli 99 % to prawda a 1 % to fałsz, to należy odrzucać całość. Miłosierdzie oświecenie zmieniło w socjalizm , a wolność wolę w bożka wolności. A prawica się w tych herezjach mota jak dziecko.

  12. malok | 2011-11-25 11:12:09 @Jerzy Krajewski ” Najlepiej nauki Jezusa Chrystusa wprowadzali i wprowadzają liberałowie ” Skoro liberałowie najlepiej wprowadzają nauki Jezusa , to po co nam Kościół ? :). Jezus był już socjalistą, Pan chcę z niego zrobić liberała. Tak działa inteligenta pułapka Szatana. Liberalizm tak jak socjalizm to herezja. Skoro w nauce Jezusa odnajdujemy wolność jednostki, równość wobec prawa, to po co nam liberalizm ? Objawienie było nie pełne i w oświeceniu się dopełniło ? Oświeceniowe idee to fałsz, kłamstwo. konserwatyzm powinien to jasno pokazywać, a nie popierać. Jeśli 99 % to prawda a 1 % to fałsz, to należy odrzucać całość. Miłosierdzie oświecenie zmieniło w socjalizm , a wolność wolę w bożka wolności. A prawica się w tych herezjach mota jak dziecko. Moja odpowiedź: Po co nam liberalizm? Głównie po to, by żyć na Ziemi obok większości ludzi, których nie udało się Kościołowi katolickiemu przekonać do nauk Jezusa Chrystusa, który nie był zwolennikiem nawracania pod przymusem, pilnowania kanonów wiary za pomocą tortur i stosów. To Kościół katolicki odszedł od nauk Jezusa Chrystusa. Obecnie Kościół katolicki wraca do jego nauk. Duża w tym zasługa Polaków: Jana Pawła II i Faustyny Kowalskiej, promujących ideę miłosierdzia, która nie jest socjalizmem. Mądrzy liberałowie kochają Boga i Jezusa Chrystusa. Współczesny katolicyzm jest wyrozumiały dla człowieka, ale nadal daje mu właściwe drogowskazy. Jezus Chrystus przyszedł na świat, by dać nam nowe drogowskazy. Szczególnie mocno namalował je w Kazaniu na Górze. Dla mnie te drogowskazy są ważne, choć zdarz mi się przekraczać linie ciągłe. Ale to nie znaczy, że uważam, że linie ciągłe są niepotrzebne. Wręcz przeciwnie, uważa je za bardzo pożyteczne. Jestem wdzięczny Kościołowi katolickiemu, że przypomina mi o tych drogowskazach. I wiem, że Kościół katolicki jest bardziej ludzki i humanistyczny niż inne kościoły, że niesie przesłania z Kazania na Górze. Pozdrawiam Jerzy Krajewski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *