Mateusz Ambrożek: Jak Stanisław Cat-Mackiewicz oceniłby 25-lecie III RP?

Od Redakcji: prezentujemy Państwu zwycięski esej w konkursie zorganizowanym wspólnie z Wydawnictwem UNIVERSITAS (https://konserwatyzm.pl/artykul/12213/konkurs-portalu-konserwatyzmpl-i-wydawnictwa-universitas). Zwycięzcy serdecznie gratulujemy!

/ame/

Pisarstwo Stanisława Mackiewicza charakteryzuje się niezwykłą futurycznością oraz eksperymentem. Nie powiela znanych wcześniej schematów, a próbuje szukać nowych horyzontów myślowych, alternatywnych dla utartych konwenansów polskiej myśli politycznej. Słowa Cata, kreślone na kartach jego książek są nie tyle przejawem buntu, bo ten wynika z niedojrzałości i jest najczęściej chaotyczny w działaniu, lecz to coś w rodzaju politycznej drogi przez życie, która jest stopniowym odkrywaniem mankamentów i szczegółów praw rządzących światem. Mackiewicz w pełni zdawał sobie sprawę, że to nie człowiek ma wpływ na świat, lecz świat ma wpływ na człowieka. I żeby prawidłowo funkcjonować w tymże środowisku należy się tak do niego przystosować, by przy jednoczesnym zachowaniu własnych wartości moralnych mieć świadomość możliwości realnego działania i kształtowania rzeczywistości.
Prawda niby tak oczywista, ale jednocześnie tak mało przez nas zauważalna. Dzięki oparciu swoich hipotez na tej tezie Cat stworzył swój indywidualny i niepowtarzalny system rozumowania, tak śmiesznie prosty, że nawet zrozumiały dla przeciętnego człowieka. Charakteryzuje się on prostym bilansem zysków i strat, którym powinien kierować się nie tylko polityk, ale także każdy człowiek, przy jednoczesnym zachowaniu standardów człowieczeństwa.
Mackiewiczowska myśl polityczna stała się zatem konkretną i realną alternatywą, w pełni zgodną z interesem państwa i sumieniem człowieka. Na przestrzeni półwiecza od śmierci tego wybitnego autora możemy wielokrotnie doświadczać zgodności jego słów ze stanem faktycznym. Można odnosić dziwne wrażenie, że to już gdzieś było. Jednak to właśnie Mackiewicz uświadomił nam, Polakom, prawdy, którymi świat jest rządzony od wieków, a do których my, jako naród, dotrzeć nie możemy.
Cat wielokrotnie posługiwał się umiarkowanym i konstruktywnym krytycyzmem. Bardzo szczegółowo zwracał uwagę na pewien wskazany przez niego aspekt i potrafił przez dłuższy czas analizować go z różnych stron. Nie zajmował się zjawiskiem jako organiczną całością wydarzeń, lecz jego uwagę zajmowały drobne, najczęściej nic nie znaczące fakty, bowiem wiedział, że to właśnie drobne czyny kształtują rzeczy wielkie.
Zapewne właśnie w taki sposób Mackiewicz charakteryzowałby nasze dzieje od 1989 r. Kawałek po kawałku. Skupiłby się na malutkich częściach składowych wielkich zjawisk, dzięki którym znajdujemy się właśnie w tym miejscu. Nie należy także zapominać o fakcie, iż chcąc opisywać czasy dzisiejsze, musiałby wziąć pod uwagę te kilkadziesiąt lat naszej historii, bez której prawidłowego zrozumienia Cat nie byłby w stanie dokonać rzetelnej i prawidłowej analizy III Rzeczypospolitej.
Czym zatem zająłby się Mackiewicz, pisząc o postokrągłostołowej Polsce? Trudno powiedzieć. Jednak na pewno nie opisywałby relacji państwo-obywatel i nie podsumowałby całości historii, ponieważ zwyczajnie byłoby to za trudne do wykonania. W jego tekstach mogłyby się zatem znaleźć drobne, fragmentaryczne opowiastki z teraźniejszych dziejów naszego kraju, które z kolei łączyłyby się w jedną, spójną całość oraz te cudowne anegdotki i ciekawostki historyczne, które stanowiłyby odwołanie się do historii Polski. Cat miał niebywale ruchomą wyobraźnię i przenosząc się do świata historii, losowo wyciągał z niego wydarzenia i przetwarzał je na swój język. Oto kilka wydarzeń, których, moim zdaniem, Mackiewicz nie omieszkałby się ominąć. Postaram się je opisać według mackiewiczowskiej retoryki.
Przede wszystkim są to obrady Okrągłego Stołu. Tak jak dla mnie, tak pewnie i dla niego nienormalnym było, jak opozycja może w pełni porozumieć się z reżimem i pozwolić mu wniknąć w normalne, demokratyczne życie, bez żadnych konsekwencji. A jeszcze ciekawsze byłoby postanowienie o przyznaniu 35% mandatów dla socjalistów. Mierzi mnie, gdy słyszę, że Polska jest dziś w pełni wolnym i suwerennym krajem. Jak możemy być przekonani, że wszystko jest w porządku, skoro do teoretycznie zdrowych organów przyszłego państwa polskiego mogą wniknąć elementy skażone i mające krew Polaków na rękach? Cat pewnie znalazłby alternatywny scenariusz, którym byłoby przeczekanie, aż ten ustrój sam całkowicie upadnie. Zajęłoby to maksymalnie kilka lat, a umożliwiłoby całkowitą odnowę stosunków społecznych. To wydarzenie byłoby punktem wyjścia dla jego rozważań nie tylko ze względu na fakt, iż otwiera dzieje III RP, ale to właśnie dzięki niemu znajdujemy się w tym miejscu – pełnym problemów, nienormalności, komunistycznej anarchiczności i kompleksu polskiego.
Z pewnością sporo miejsca Mackiewicz poświęciłby także Planowi Balcerowicza, jego przebiegom i skutkom oraz skonfrontowaniem z ustawą Wilczka. Byłoby to niezwykle ciekawe zadanie dla niego ze względu na fakt, iż był zwolennikiem umiarkowanego interwencjonizmu gospodarczego. Głównym zadaniem dotyczącym tego tematu byłoby pewnie znalezienie wspólnego środka pomiędzy leseferyzmem a interwencjonizmem, prezentowanymi w tych dwóch odmiennych koncepcjach.
Ciekawym aspektem pracy Cata byłaby tzw. nocna zmiana, w wyniku której w czerwcu 1992 r. obalono rząd Jana Olszewskiego. Przypomnijmy, że miała ona miejsce po przedłożeniu przed laskę marszałkowską ustawy o dekomunizacji i usunięciu wszelkich osób związanych z poprzednim reżimem z życia państwowego. Cat stwierdziłby, że zostało to dokonane przez osoby, które właśnie na skutek Okrągłego Stołu przedostały się do przestrzeni publicznej i za wszelką cenę chcą uchronić się przed poniesieniem konsekwencji. Być może zostałyby podjęte przez niego dywagacje na temat ewentualnej przeszłości Lecha Wałęsy w czasie „Solidarności” (wolę nie rozwijać tego tematu), ale z pewnością osoby należące do jego kręgu zostałyby przez niego uznane za kolaborantów.
Kolejną ciekawą kwestią jest Konstytucja z 1997 r. Mam tu na myśli konkretnie jeden zapis, a dokładnie rozdz. III, art. 90., ust. 1., który mówi o tym, iż „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach”. Mackiewicz, jako konserwatysta i państwowiec, potępiłby ten punkt, który de facto pozwala odbierać nam suwerenność w ramach współdziałania w większej organizacji, skupiającej inne kraje. Według niego, współdziałanie krajów może odbywać się tylko i wyłącznie za pomocą zgody i pełnej wolności zainteresowanych. W przeciwnym razie takie porozumienie jest niezgodne z międzynarodowym prawem i nieważne, ponieważ podmioty prawa międzynarodowego nie mają możliwości głosu i stają się przedmiotami.
W związku z tym ważny jest aspekt przynależności do organizacji o znaczeniu globalnym – ONZ, NATO i UE. Pomijając fakt, że właśnie dzięki zapisowi Konstytucji z III rozdziału oddaliśmy swoją suwerenność tym krajom, to Cat opisałby w tym przypadku historyczne znaczenie Ligi Narodów oraz jej dzieje. Nie ulega wątpliwości, że owe sojusze są tylko i wyłącznie sojuszami papierowymi, nie mającymi realnego poparcia w świecie. Mogą one grozić tylko małym, natomiast co do dużych nie mają realnego prawa głosu i wpłynięcia na nie. Tak samo było z Ligą Narodów, która była skuteczna w rozwiązywaniu drobnych konfliktów, natomiast w przypadku agresji Włoch na Abisynię czy ZSRR na Finlandię była kompletnie bezradna. W związku z tym aspekt polskiej polityki zagranicznej, który przewiduje oparcie własnej wizji na tych trzech sojuszach byłby niemiłosiernie krytykowany poprzez odwołania historyczne.
Kolejnym, najnowszym i pewnie najciekawiej opowiedzianym problemem byłby fakt katastrofy smoleńskiej. Znamienna w tej sytuacji byłaby sytuacja, w której głowa państwa udaje się do obcego kraju, by uhonorować poległych w czasie II wojny światowej i tym samym ginie. Nie mogę odrzucić hipotezy, iż w tym przypadku Mackiewicz mógłby się doszukiwać udziału osób trzecich w tej tragedii. Krytyce podałby zapewne sposób przygotowanie tej trudnej i wymagającej tak wiele sił ochrony prezydenta i jego świty. Wnioskować mogę, iż Cat wyciągnąłby z tego konkluzję taką, że skoro najważniejszy obywatel nie jest dostatecznie chroniony, to w takim razie każdy Polak też może bać się o własne życie. Krytyce zostałyby poddane warunki przeprowadzania śledztwa i jego nieprawidłowości, które są czymś nienormalnym w państwie prawa. Wyciągnięto by z tych rozważań wniosek taki, że albo Polska nie jest już w pełni suwerennym krajem, skoro nie można dokładnie wyjaśnić przyczyn lub nie umie dopilnować porządku we własnych instytucjach, co jest pierwszym krokiem ku rozpadowi wspólnoty i zapanowaniu anarchii.
Ponadto w publikacji opisującej III Rzeczpospolitą znalazłyby się także mankamenty dot. polityki monetarnej, w tym obecny w dzisiejszych mediach temat rodzimej waluty, całkowita degradacja przemysłu i polskiej gospodarki dzięki transformacji ustrojowej, konstruktywna krytyka sądów, ich nepotyzm, opieszałość oraz irracjonalne ferowanie wyroków, zmiany zachodzące w obyczajowości Polaków – związki homoseksualne, wszechobecna ideologia „gender” oraz rozpusta i rozluźnienie obyczajów oraz problem obronności armii. Tu popisem publicysty byłoby porównanie potencjału bojowego armii polskiej z 1939 r. i z chwili obecnej. Śmiem twierdzić, że dzisiejsza armia jest słabsza nawet od tej sprzed 70 lat, w związku z czym nie jest zdolna do obrony naszych granic. O ile w planie 15-letnim był zamysł odbudowy potencjału militarnego, o tyle dziś wszelkie takie plany są torpedowane brakiem funduszy i niechęcią urzędników.
Twórczość Mackiewicza w dzisiejszych czasach byłaby czymś niezwykle nowatorskim, co mogłoby (lecz nie musiałoby) otworzyć oczy wielu Polakom. Z pewnością III RP zostałaby poddana takiej samej krytyce jak II Rzeczpospolita, a być może, ze względu na zmarnowane szanse państwowości, nawet większej. Przez te 25 lat Polska nie poruszyła się do przodu. Ba, można powiedzieć, że cofnęła się, o czym świadczy stan polskiej kolei i pokonywanie tras w czasie dłuższym niż w latach 30. ubiegłego wieku. Być może ta publikacja byłaby początkiem nowych zmian lub przynajmniej wskazaniem drogi, której wielu Polakom brakuje.
Podstawowym celem pisarstwa tego sławnego wilnianina było dotarcie do jak największej grupy społeczeństwa i przedstawienie swych racji zgodnie z obowiązującym kanonem, tj. międzywojennym. W związku z tym mogę domniemywać, iż w taki sam sposób chciałby on dotrzeć do Polaków doby XXI wieku. Aby odpowiednio zaprezentować swoje zdanie, nieodłącznym aspektem jego prac powinno być odwoływanie się do najnowszej historii Polski. Powinien także zastosować szereg działań, które powinny być dla niego Dekalogiem pisania w III Rzeczypospolitej.
Przede wszystkim musiałby dostosować swoją retorykę do obecnych warunków „politycznej poprawności”. Nie mam tu oczywiście na myśli całkowitej zmiany tonu, jednak jeżeli Mackiewicz chciałby być usłyszany i niezakrzyczany od razu przez obecny salon polityczny, powinien zwracać się takim językiem, by przy jednoczesnym przedstawieniu swojego zdania na dany temat, nie został od razu okrzyknięty osobą pozbawioną zmysłów. Polskie społeczeństwo jest w gruncie rzeczy dosyć leniwe i usłyszenie pierwszego zdania na nowy, nikomu nieznany temat staje się zazwyczaj wykładnią jego poglądów na temat człowieka czy też grupy społecznej. Musiałby także nieco ucharakteryzować język swoich tekstów. Wraz z zanikającą w narodzie potrzebą filozofii i potrzeby głębszego przemyślenia na tematy ważne, powinien jak najbardziej ujednolicić i uargumentować (najlepiej w łatwy sposób, prostymi słowami) swoje zdanie.
Jak już wspomniałem wcześniej, Mackiewicz powinien wziąć także pod uwagę nasz półwieczny bagaż doświadczeń związany z komunizmem. Bez zrozumienia podstaw funkcjonowania Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nie zostałby zrozumiany przez Polaków. Nie mówię tu o sposobie działania pierwotnego ustroju na ziemiach polskich, ponieważ ten rodzaj Cat znał aż za dobrze (Mackiewicz umarł w 1966 r. w Warszawie), lecz o fakt, iż w późniejszych latach system ulegał coraz większym przemianom, które w początkowej fazie istnienia tej ideologii był niedopuszczalne. Wiele osób, zazwyczaj starszych, przyswoiło sobie też komunistyczną teorię dziejów, która charakteryzuje się wychwalaniem Polski Ludowej i ciągle powtarzanym hasłem: „Komuno, wróć!”. Ciężka praca czekałaby Mackiewicza, by dokładnie i bez pośpiechu zdefiniować, przeanalizować i podać receptę na zjawiska, które owładnęły sposobem myślenia milionów Polaków.
W związku z tym pojawia się kolejny problem – mentalność społeczeństwa. Starsza część, oprócz wspomnianej wcześniej przeze mnie tęsknoty za Stalinem na białym koniu, nie wyraża jakiejkolwiek chęci zmiany, a wszelkie próby restauracji dawnego porządku uważa za nienormalność. Natomiast młodsza część albo już dawno wyjechała za granicę i tam próbuje układać sobie życie, albo całkowicie owładnęła ją mania postępowości, która przejawia się w rozwiązłości i braku obyczajów. Przebrnięcie tych barier umysłowych, ograniczających możność sprawnego i prawidłowego interpretowania rzeczywistości jest w tym przypadku determinująca wszelkie ewentualne działania Mackiewicza. W tym momencie pojawia się kolejna problem, z którym musiałby się borykać Cat – jaki styl publicystyki przybrać? Czy zaatakować nieco mocniej, dać upust swoim emocjom poprzez odwoływanie się do naszej tradycji narodowej i napiętnowanie przywar ukształtowanych przez te pół wieku, czy też pisać swoim dawnym stylem, spokojnym, opanowanym, ale nie pozbawionym szczypty ostrości? Dlaczego w ogóle podjąłem tę dywagację? Dlatego, że z pewnością dla niektórych warstw polskiego społeczeństwa retoryka Mackiewicza w pierwotnym znaczeniu nie zostałaby odpowiednio, o ile w ogóle, zrozumiana. Teksty przesiąknięte aluzjami na każdym kroku, pełne ironii i dygresji, brak jednoznacznych wniosków, których wyciągnięcie jest głównym zadaniem odbiorcy – to tylko część pułapek stawianych przez wileńskiego publicystę na czytelnika. Mało doświadczony w czytaniu twórczości Cata człowiek może poczuć się przytłoczony natłokiem informacji.
Kolejnym aspektem niezbędnym do możliwości pisania o III RP jest przeanalizowanie i rozpoznanie obecnej sytuacji geopolitycznej Polski. Mackiewicz niechybnie musiałby wziąć pod uwagę naszą obecność w NATO i Unii Europejskiej, bilans zysków i strat w związku z przynależnością do tych organizacji, a także inicjatywy regionalne, takie jak Grupa Wyszehradzka i Trójkąt Weimarski. Doskonale nam wiadomo, że historia jest nauką opartą na sinusoidzie dziejów, zatem większość tych organizacji jest tożsama z tymi istniejącymi w czasach międzywojennych, jednak ich specyfika, a także okres pokoju i braku realnego zagrożenia w przeciwieństwie do Międzywojnia, wytworzyły pewne specyficzne relacje pomiędzy krajami, których zrozumienie jest niezbędne do odpowiedniej interpretacji rzeczywistości. Zmieniły się także nasze stosunki z sąsiadami, choć nie z wszystkimi i nie w pełnym charakterze, ale odgrywają one szczególną rolę w przekonaniu o bezpieczeństwie zewnętrznym i wewnętrznym. Ponadto, przekonanie społeczeństwa o powszechnej szczęśliwości i oparcie swoich losów o międzynarodowy ład – co jest oczywistym błędem – wytworzyło dosyć ryzykowny sposób myślenia, w którym nie wszystko zależy od nas, co wiąże się ze zrzeczeniem części suwerennych praw na rzecz innych. Te trzy czynniki są ogromnie ważne do zrozumienia naszego obecnego położenia nie tylko w Europie, ale także i na świecie. Wydaje mi się, że to właśnie od tego powinien zacząć Cat, opisując Polskę po 1989 r.
Biorąc pod uwagę tematy możliwe do poruszenia oraz mnogość problemów, jakie byłyby z tym związane, muszę stwierdzić, iż bez porządnego przygotowania psychologicznego, Mackiewicz nie miałby po co zaczynać pisać. Trzeba naprawdę tęgiej głowy, która potrafiłaby zebrać tyle problemów, złożyć je fragmentarycznie w jedną całość, wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski oraz – co, znając charakter narodowy Polaków, nieuchronne – móc poradzić sobie z nieustanną krytyką wszelkiej pozycji politycznej. Wiem jednak, że Stanisław Cat-Mackiewicz był, jest i będzie człowiekiem wielkim, dlatego z tym zadaniem z pewnością by sobie poradził. I nam, żyjącym w XXI wieku należy żałować, że dziś nie ma wśród nas takiego człowieka, który mógłby wziąć nas za rękę i przeprowadzić przez współczesne oceany grozy i niepokoju. Tak samo jak zrobił to Cat, tyle że kilkadziesiąt lat temu.

Mateusz Ambrożek

/ame/

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *