Matusiewicz: Rosja

Rosję zawsze ceniłem, za jej kulturę, za to że Car Aleksander reaktywował Królestwo Polskie po upadku niesławnej pamięci Napoleona, wreszcie za ludzi, których tam poznałem. Podzielam tezę Józefa Mackiewicza, że największą ofiarą przemyconego z Zachodu komunizmu była Rosja.

Gruzin Józef Wisarionowicz Dżugaszwili (lepiej znany jako Stalin) po niezłym początku rządów (przepędzenie wariata i zbrodniarza Trockiego tudzież jemu podobnych) wraz z II Wojną Światową sam stał się wariatem – szkodliwym dla Rosjan oraz wielu innych narodów. Uważam też, że dziś JE Władimir Władimirowicz Putin ośmieszył – i słusznie – wywrotowców z Kijowa, USA oraz UE błyskawiczną i bezkrwawą aneksją Krymu.

Tylko nasuwa się pytanie „po co”. To będzie dla Rosji zarówno politycznie jak i finansowo kosztowne. Krym pół biedy, zwłaszcza, że tam prawie wszyscy chcieli się przyłączyć do Federacji a zdaje się, iż Prezydent Obama udzielił temu cichego przyzwolenia. Gorzej, jak JE Putin pomyśli o reszcie Ukrainy lub innych republikach tzw. postsowieckich.

To po prostu źle skończyłoby się dla Rosji. Niekoniecznie militarnie, bo ta banda mięczaków z UE a nawet administracji p.Obamy co najwyżej pogrozi palcem. Ale skończyłoby się fatalnie finansowo, bo jak słusznie zauważył p. Jerzy Urban na budowanie (i utrzymanie) imperium trzeba mieć siły i środki. Sądzę, że Rosja wystarczających nie ma. Zatem liczę na rozsądek JE W.W. Putina.

A jeszcze bardziej bym się cieszył, żeby rozsądek stał się udziałem naszych tzw. elit politycznych. Rosja jest twardym partnerem ale nie jest naszym naturalnym wrogiem. A poza tym – co mądrze realizowali Anglicy (przypomnę, że jestem anglofilem a nie rusofilem) – Polska nie powinna mieć stałych przyjaciół, tylko stałe interesy.

Jacek Matusiewicz

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Matusiewicz: Rosja”

  1. ” Polska nie powinna mieć stałych przyjaciół, tylko stałe interesy.” Dlaczego interes jest większą wartością niż przyjaźń ? Czy w życiu prywatnym konserwatysta-katolik też powinien stawiać wyżej interes niż przyjaźń ? Czy konserwatyzm, który stawia wyżej interes niż wartości duchowe, nie jest wilkiem w owczej skórze ?

  2. 1). @ Jacek Matusiewicz. „Po co” ma Rosja coś robić, albo co konkretnie „źle skończyłoby się dla Rosji”. Porusza Pan ważny temat co właściwie zyskuje Rosja. Czy ten skrawek ziemi jest faktycznie wart ryzyka, związanego z całą sytuacją? Warto na to spojrzeć także z punktu widzenia prostych interesów zwykłego obywatela Federacji Rosyjskiej, które nie muszą być zawsze zbieżne z interesami władzy. Nie powinniśmy upraszczać jak to zwykle robimy, że „Rosjanie to, Rosjanie tamto”. Można lubić Rosjan a przy tym nie aprobować działań obecnych władz Kremla, tak samo jak można lubić Polaków a rząd Tuska już niekoniecznie. Owoce przyłączenia Krymu mogą być gorzkie w dłuższej perspektywie dla samych Rosjan, i dyskusja na ten temat w Rosji trwa już od kilku tygodni, tylko my o niej prawie nic nie wiemy, bo cyrylica stanowi dla większości Polaków barierę kulturową (tyczy się to nie tylko Rosji, ale wszystkich trzech narodów wschodniosłowiańskich).

  3. 2). Zakładając, że Putin dalej nie pójdzie (tak twierdzi Łukaszenka), to co Rosja zyskuje oprócz Krymu? Na pewno „zyskuje”: psychologiczną przepaść między bratnimi, mocno zrośniętymi ze sobą narodami; nieuchronne wprowadzenie reżimu wizowego i utrudnienia na granicy, ograniczenie jakościowej, bliskiej kulturowo, ukraińskiej siły roboczej (co zmusi Rosję do dalszego poszukiwania gastarbeiterów w Azji); rozdarcie między elitami, biznesem; coraz większe tarcia między Cerkwiami prawosławnymi w obu krajach. O tym się u nas nie mówi, ale Ukraińska Prawosławna Cerkiew Patriarchatu Moskiewskiego zachowuje się coraz bardziej „separatystycznie” w stosunku do Cyryla; jeśli Konstantynopol zaproponuje utworzenie na Ukrainie autokefali (za 2 lata powszechny sobór prawosławny, mobilizacja stronników się już zaczęła) to niewielu nad dolnym Dnieprem może zostać „una cum Cirilio”; zanik współpracy i coraz szczelniejszą izolację od Europy, praktycznie brak dobrosąsiedzkich stosunków z kimkolwiek na kierunku zachodnim (o tym też się u nas nie mówi, ale Mińsk z biegiem lat staje coraz bardziej grymaśny i niezależny); wymuszone sytuacją zbliżenie gospodarcze z Chinami, przy czym nie jak równy z równym; rosyjski Daleki Wschód się wyludnia, Chiny patrzą na Syberię w zasadzie jedynie jak na bazę surowcową, w przyszłości może jak na Lebensraum.

  4. 3). Kiedyś pewien mądry Rosjanin napisał, że chociaż Rosja ma różnorakie problemy etniczno-religijne w Czeczenii, Inguszeti, Dagestanie, samej Moskwie, itd. to, dzięki Bogu, przynajmniej Tatarzy krymscy są problemem kijowskim a nie moskiewskim. Obecnie Kreml „zyskuje” dobrze zorganizowany, młody, zwarty, promajdański, zdeterminowany, 'passionarnyj’, religijnie, kulturowo i historycznie związany z NATOwską Turcją, 300-tysięczny etnos. Ludzi, którym niepodległa Ukraina kojarzyła i kojarzyć się będzie zawsze z powrotem na ziemie przodków, a Moskwa jedynie ze stalinowskimi wysiedleniami 1944 roku, czyli kolektywnym ukaraniem całego narodu za hitlerowski kolaboracjonizm.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *