Młot na Franciszka

Kilka dni temu internet obiegła wiadomość, że na popularnym tradycjonalistycznym blogu „Młot na posoborowie” znaleźć można ostry w słowach tekst „List do papieża Franciszka”. Na blogu tym wszystkie teksty pisane są anonimowo, choć w środowisku internautów ich autor jest dobrze znany i trudno nam powiedzieć po co ukrywa się, gdy wszyscy znają jego tożsamość. Ale skoro Autor chce zachować pozór anonimowości, to niechaj mu będzie. Niech mu będzie, że zwie się „Pelagianin” – tak bowiem podpisał list, co stanowi nawiązanie do nazwy, którą papież dopiero co obdarzył zwolenników katolickiego tradycjonalizmu.

W „Liście do papieża Franciszka” znajdujemy ciężkie oskarżenia wobec tego pontyfikatu: „Liczyłem (…), że będziesz zachowywał się (choćby i wbrew sobie) z minimalnym szacunkiem dla urzędu, który Ci powierzono. Że będziesz potrafił wznosić się ponad własną medialność, ponad swoistą skromność stanowiącą faktycznie jakże oryginalną odmianę pychy. (…) Tymczasem każdy dzień Twego papieżowania przynosi nowe rozczarowanie. O ile trwanie przy zamieszkiwaniu w Domu Świętej Marty zamiast w apartamentach papieskich na Watykanie można traktować jedynie jako fanaberię, to mówienie o swoich poprzednikach jako o 'narcyzach’, jest już zwykłą nieprawdą. (…) Masz usta pełne walki z 'lobby gejowskim’, ale Twoją pierwszą decyzją jest mianowanie jednego z jej przedstawicieli swoim pełnomocnikiem w Instytucie Dzieł Religijnych. (…) gaf i wpadek jest za dużo: stosunek do homoseksualizmu, dopuszczanie do Komunii Św. rozwodników pozostających w związkach niesakramentalnych, ocena teologii wyzwolenia, ślepota na problem imigrantów w Europie, marginalizacja walki z aborcją oraz chwaścik najświeższy: potępienie prozelityzmu. (…) Osobnym obszarem Twej aktywności jest destrukcja dzieła Benedykta XVI. Nie chodzi tu oczywiście o stroje, lecz o doktrynę. Wszystko, co on scalał, jest ponownie rozmywane, jak za najgorszych czasów Pawła VI i Jana Pawła II. Bez szczególnego uzasadnienia, lekką ręką ograniczyłeś prawo zawarte w 'Summorum Pontificum’ względem zakonu Franciszkanów Niepokalanej. Czy to nie kuriozalne, że franciszkanów prześladuje ktoś, kto przybrał imię Franciszek?! Ale sądzę, że najwięcej szkód mogą przynieść Twoje próby reformy systemu zarządzania Kościołem. Tworzysz struktury równoległe, ograniczasz i kwestionujesz własną władzę w celu wzmocnienia kolegializmu. Trudno o bardziej przereklamowany zasób w 'skarbcu’ posoborowych śmieci teologicznych. (…) Półrocze Twoich rządów stanowi z pewnością najgorszy czas dla Kościoła od czasu Soboru Trydenckiego. Byłbyś znakomitym proboszczem opiekującym się ubogimi i wykluczonymi gdzieś na przedmieściach Buenos Aires. Każdy awans powyżej tej pozycji był niestety pomyłką. Najlepsze, co mógłbyś zrobić dla Kościoła, to odejść natychmiast na emeryturę. Wtedy po Twoich działaniach pozostałby jedynie niesmak, byłbyś ciekawostką w wielowiekowej historii Kościoła”.

Szczerze mówiąc nigdy nie napisałbym w ten sposób o Biskupie Rzymu, który jest prawowitym i jedynym następcą św. Piotra. Nie napisałbym nigdy do Najwyższego Kapłana na „Ty”. Nie umiałbym potraktować osoby papieskiej tak pogardliwie. To, co zawsze różniło mnie od większości tradycjonalistów to moja nieumiejętność zrozumienia postawy braku szacunku dla papieża-modernisty, nawet jeśli podejrzewamy go o herezję i prowadzenie Kościoła w złym kierunku. Papież zawsze jest papieżem, a nasze podejrzenia o herezje nigdy nie wyjdą poza nasze prywatne domniemania. Wedle prawa kanonicznego, od Soboru Watykańskiego I (1870), nie ma wszak żadnej prawowitej drogi określenia konkretnego papieża jako heretyka. Dlatego wszelkie nasze opinie, że papież nie nadaje się do sprawowania urzędu lub jest heretykiem pozostają wyłącznie naszym prywatnym zdaniem, które jest niczym przy powadze urzędu kościelnego. W moim przekonaniu nie jest możliwy tradycjonalizm katolicki w którym nie ma dostatecznego szacunku dla Wikariusza Chrystusa.

Nie zgadzając się z „Pelagianinem” co do formy listy, zgadzam się co do jego treści. Już na wieść o wyborze Franciszka prof. Jacek Bartyzel pisał o „papieżu apokaliptycznym”. Ja ze swojej strony próbowałem takie głosy tonować, wskazując na radykalne wypowiedzi antyhomosiowe i jego niechęć do teologii wyzwolenia. Robiłem to także na tych łamach, choć – przyznam to dziś otwarcie – raczej robiłem przysłowiową „dobrą minę do złej gry”. Po pół roku trudno nie dostrzec, że rzeczywiście mamy do czynienia z pontyfikatem przełomowym, stanowiącym autentyczne zerwanie z wielkim restauracyjnym pontyfikatem Benedykta XVI – największym w okresie posoborowym. To co widzimy, to rzecz znacznie gorsza niż powrót do teologicznie chybotliwej epoki Jana Pawła II. Teraz obserwujemy całą destrukcję papieskiego autorytetu na rzecz kolegializmu, mamy zapowiedzi radykalnej decentralizacji Kościoła, walki z kurią rzymską czy wręcz wypowiedzi pontyfikalne w których Wikariusz Chrystusa stwierdza, że jest „antyklerykałem”. Widać także oznaki pierwszych prześladowań Tradycji katolickiej i tradycjonalistów, co „Pelagianin” słusznie wskazał na przykładzie franciszkanów, którym zakazano odprawiania Mszy św. w rycie tradycyjnym.

Myślę, że nie jest przypadkiem, że Franciszek pochodzi z Argentyny. Ten jego antyklerykalizm, walka z bogactwem i wystawnością, niezwykły ciąg na medialną popularność, wskazywanie biednych jako „prawdziwego Kościoła” – to wszystko znamy w dziejach Argentyny. To istota rządów Juana Perona w tym kraju (1946-55, 1973-74), które – zwane „populizmem” – łączyły nacjonalizm z syndykalizmem i „sprawiedliwością społeczną”. W przypadku Franciszka mamy do czynienia z rodzajem peronizmu eklezjalnego, łączącego chrześcijaństwo z ostentacyjnym ubóstwem i uznaniem biedaków za „prawdziwych chrześcijan”. No i niestety, tak jak peronizm był karykaturą katolickiej prawicy, tak „franciszkanizm” wielu może wydawać się karykaturą nauki i Tradycji katolickiej.

Cóż możemy zrobić? Nic, trzeba przeczekać.

Adam Wielomski

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 1]
Facebook

6 thoughts on “Młot na Franciszka”

  1. po owocach poznacie. jak papież dezawouje swoich poprzedników w ty świętych papieży jak Pius X to znaczy, że podważa świętość Kościoła powszechnego. Więc nie może to od dobrego pochodzić. Albo albo

  2. @grucha: Myślę, że nie jest aż tak źle. Ja widzę 2 możliwości. 1/ Kościół (tzn. papieże, biskupi) w swoim nauczaniu często nie podkreśla różnic między „nienaruszalnym rdzeniem” a „zależną od okoliczności „technologią prowadzenia ludu ku zbawieniu”. Dlatego, przy zmianie okoliczności, lud może się czuć nieco zdezorientowany. 2/ Sam tzw. „rdzeń” jest zależny od okoliczności, ale mimo to nieomylny (tu być może lud nie zna funkcjonującej na szczytach hierarchii definicji prawdy, niesprzeczności itd., no, ale w końcu „cokolwiek zwiążecie na Ziemi” … etc. etc.). Reasumując: gdy nie znamy kompletu „warunków brzegowych” albo „funkcji celu”, to obserwowane działania mogą wydawać się niezrozumiałe, nieracjonalne, chaotyczne, a czasem wręcz urągajace przyzwoitosci. Jednakowoż „prawda wyzwala”, także wyzwala od zniewolenia przez pochopny osąd…

  3. Co do ochrzczenia dziecka pary nieślubnej, to Krusejder w ostatnim wpisie akurat chwali Franciszka za sam gest. I tez ma rację, bo jest to powrót do tradycji. Brak chrztu dla takich dzieci to nowinka w Kościele, tradycyjna wykładnia mówi co innego i umożliwia ich chrzest.

  4. Nie zgodzę się. W prawdzie Franciszek rzeczywiście mocno zrywa z systemem sprawowania rządów przez poprzedników ale wiele rzeczy robi in plus. Jezus chodził na piechotę a nie był noszony w lektykach. Nie domagał się odzyskiwania gruntów ziemskich budząc tym samym niesmak w oczach wiernych. Cały czas przebywał z ludźmi i wychodził do nich a nie zamykał się w kuriach. Jezus mówił ,że kto chce być najwyższy niech będzie sługą wszystkich. Nie nadawał tytułów zaszczytnych. Czy Franciszek mógłby te zmiany przeprowadzić w trochę inny sposób? Zapewne tak ale przynajmniej według mnie, nie ulega najmniejszej wątpliwości ,że Franciszek zwraca uwagę na rzeczy które gorszyły wiernych, które wśród nich budziły powszechny niesmak. Zdaję sobie sprawę ,że większość czytających mój wpis się ze mną zapewne nie zgodzi , ważne żeby Pan chociaż trochę podzielał moją opinię…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *