Motas: Co wolno Izraelowi, to nie Tobie Polsko!

 

Nie milkną echa decyzji dotyczącej nowelizacji ustawy o IPN. Strona amerykańsko – izraelska wytacza przeciwko Polsce coraz to cięższe działa. Wśród ostrzeżeń realnie zarysowana została groźba utraty przez Polskę pozycji sojusznika Waszyngtonu. Podobne opinie ferowane przez przedstawicieli Departamentu Stanu USA to wszak nie byle co. Aktywne pozostają także międzynarodowe środowiska żydowskie. Obok argumentów ocierających się o zarzut „negacjonizmu” Holocaustu pojawiają się także coraz bardziej nerwowe i natarczywe żądania rewindykacji majątku pozostawionego przez obywateli II RP pochodzenia żydowskiego. W przypadku braku spadkobierców majątek miałyby dziedziczyć organizacje zrzeszające ocalałych z zagłady Żydów. Stanowiłoby to zapewne ewenement nie znajdujący dotąd precedensu w historii prawa międzynarodowego!

Głosom zza Oceanu towarzyszą wypowiedzi zawsze usłużnych w podobnych sytuacjach przedstawicieli rodzimej „partii żydowskiej”. Salonowa elita do dotychczasowych przewin rządzących dodaje nową, największą i najstraszniejszą zarazem – antysemityzm. Dbasz o dobre imię Polski, toś antysemita. Poczytni redaktorzy i salonowe autorytety za nic mają też fakt, iż rząd Morawieckiego, przygotowując nowe przepisy, które stały się podstawą do nagonki na Polskę i Polaków na niespotykaną dotąd skalę, wzorował się jedynie na… prawie izraelskim. W izraelskich przepisach znajdujemy wszak bliźniaczo brzmiące zapisy. Co wolno jednak Izraelowi, to nie Tobie Polsko!

Pomimo to nie brak nad Wisłą osób, które odmawiają Polsce praw do regulacji, których funkcjonowanie spotyka się z ich pełną aprobatą w odniesieniu do innych państw. Przykład? Premier Izraela Benjamin Netanjahu skrytykował niedawno publicznie działalność Georga Sorosa za mieszanie się w wewnętrzne sprawy Izraela. Owo mieszanie się polegać miało przede wszystkim na organizowaniu protestów i wystąpień sprzeciwiających się deportacji z Izraela uchodźców, głównie z Erytrei i Sudanu, których w Izraelu określa się mianem „infiltratorów”. Gdy podobne działania podejmowane są przez Budapeszt lub Warszawę, rodzimi komentatorzy nie ustają w manifestowaniu swego oburzenia. W odniesieniu zaś do Izraela podobne regulacje traktowane są za w pełni uzasadnione prawo do ochrony własnych obywateli i terytorium. Nie zapominajmy jednak, że co wolno…

Konflikt władz polskich z dwoma mocarstwami, z którymi sojusz polityczno-wojskowy stanowi w dużej mierze fundament istnienia III RP, rozgrywa się póki co na gruncie polityki historycznej. Sytuacja jest jednak dynamiczna i cała sprawa szybko może przerodzić się w spór, który naruszy dotychczasowe geopolityczne status quo. Znamienne pozostaje, iż wsparcia Warszawie udzieliły już Berlin i Moskwa. Jednak, czy władze polskie zdecydują się na „odwrócenie sojuszy”, co może doprowadzić do trwałego przemodelowania nie tylko regionu, ale być może i całej UE, pokażą dopiero najbliższe miesiące. Wszystko zależy od determinacji i konsekwencji władz, a z tą jak wiemy bywa różnie, tym bardziej, że przed nami kolejny znaczący sprawdzian „lojalności” wobec Wielkiego Brata, jakim będą zbliżające się wielkimi krokami obchody rocznicy marca 1968.

                                                                                                                                              Maciej Motas

Click to rate this post!
[Total: 6 Average: 5]
Facebook

3 thoughts on “Motas: Co wolno Izraelowi, to nie Tobie Polsko!”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *