Można zredukować wydatki o 144 mld zł

Wczytując się w rządowy projekt budżetu na rok 2014 (który określa zaledwie niecałą połowę wydatków publicznych), łatwo wskazać wydatki zbędne, które powinny zostać całkowicie zlikwidowane. Wydatki publiczne w roku 2014 zaplanowano na poziomie 741,1 mld zł, w tym wydatki budżetu – 324,6 mld zł, a wydatki budżetu środków europejskich – 78,3 mld zł. Nawet jeśli przyjąć socjalistyczne założenia, że poza wojskiem, policją i wymiarem sprawiedliwości w rękach państwa powinna być służba zdrowia, edukacja, wydatki socjalne i system emerytalny, to pozostaje jeszcze ogromne pole manewru w likwidacji wydatków państwa.

 

Biurokracja – oszczędności: ok. 54 mld zł

 

Najbardziej oczywistą kwestią jest likwidacja niepotrzebnej biurokracji. Na płace dla urzędników, którzy zarabiają ok. 1100 zł więcej niż średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw, idzie rocznie około 65 mld zł. Wystarczy część z nich zwolnić, a reszcie obniżyć płace do poziomu płac w przedsiębiorstwach i w ten sposób bez problemu można by zaoszczędzić co najmniej 30 mld zł! Mało tego, tylko w latach 2008-12 wydatki na biurokrację (zwiększenie zatrudnienia urzędników i zwiększenie ich pensji) poszybowały w górę o 10,6 mld zł. Do tego dochodzą tzw. „trzynaste” pensje dla urzędników (proceder, którego nie ma w sektorze prywatnym), na które tylko w 2012 roku wydano 5 mld zł. Ponadto na inwestycje budowlane i zakupy inwestycyjne urzędów w 2014 roku państwo ma wydać ponad 8 mld zł.

O zbędności znacznej części urzędniczej kasty świadczy choćby cel, na który w budżecie na rok 2014 przeznaczono „drobne” 20 mln zł. Ta okrągła sumka ma zostać wydana na „zwiększanie aktywności społecznej w funkcjonowaniu państwa w zakresie dialogu obywatelskiego”. Według tego urzędniczego bełkotu, „podstawowe znaczenie w realizacji zadania ma tworzenie warunków dla rozwoju wolontariatu oraz podmiotów prowadzących działalność pożytku publicznego, a także współpracy tych podmiotów z organami administracji publicznej oraz prowadzenie dialogu obywatelskiego. Równie istotne jest wspieranie społeczeństwa obywatelskiego i gospodarki społecznej poprzez rozwój instytucji gospodarki społecznej, jak również wsparcie programów partycypacyjnych w kreowaniu i wdrażaniu polityk publicznych”. I już wiemy, że chodzi wyłącznie o uzasadnienie urzędniczym bełkotem niepotrzebnych nikomu (poza urzędasami) wydatków – żeby nadal mogli tkwić w biurokratycznym bagnie, czyli pracować bez zbędnego wysiłku i kreatywności do samej emeryturki.

Należałoby także zlikwidować wszelkie partykularne przywileje różnych grup, które pasą się na podatniku i powodują zobowiązania finansowe ze strony finansów publicznych, na przykład przywileje emerytalne czy dotacje dla partii politycznych (w 2012 roku kosztowały ponad 125 mln zł). Sama znienawidzona przez kierowców Inspekcja Transportu Drogowego będzie kosztowała w 2014 roku prawie 133 mln zł. Ponad 10 mln zł kosztuje Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, 9,4 mln zł – Ośrodek Studiów Wschodnich im. Marka Karpia, a ponad 4,2 mln zł – Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia. Należy także zaniechać szkodliwych polityk, które uskutecznia nadmierna biurokracja, jak inicjatywy zapewniające wzrost udziału odnawialnych źródeł energii w bilansie paliwowo-energetycznym, w tym biopaliw (ponad 132 mln zł) czy przeciwdziałanie zmianom klimatu. Ostatnio nowy prawicowy rząd Australii wycofuje się z polityki walki z „globalnym ociepleniem”.

 

Wsparcie dla biznesu – oszczędności: ok. 33 mld zł

 

Państwo nie powinno wtrącać się do gospodarki nie tylko poprzez nieuchwalanie regulacji, a ustalanie racjonalnie niskich i nieskomplikowanych podatków, ale z drugiej strony powinien istnieć całkowity zakaz jakichkolwiek dotacji, programów wsparcia i pomocy dla biznesu czy to prywatnego czy państwowego, także dla nowo powstających firm czy też bankrutujących. Tymczasem tego typu wydatki stanowią znaczą część budżetu na rok 2014. Likwidacja wielu regulacji rynku pociągnie za sobą konieczność zlikwidowania całego szeregu niepotrzebnych instytucji państwowych: Urząd Nadzoru Finansowego (ponad 218 mln zł), Urząd Komunikacji Elektronicznej (ponad 102 mln zł), Urząd Regulacji Energetyki (ponad 36 mln zł), Urząd Transportu Kolejowego (prawie 27 mln zł). Podmioty na rynku mają działać w ramach prawa, a wszelkie spory powinny rozwiązywać sądy i do tego nie jest potrzebny dodatkowy urząd.

W 2014 roku rząd planuje wydać także 3,28 mld zł na wzrost konkurencyjności gospodarki. W ramach tego zadania m.in. wdrażane są inicjatywy, których celem jest zwiększenie dostępu przedsiębiorców do kapitału, pobudzanie innowacyjności, konkurencyjności i przedsiębiorczości, jak też zapewnienie warunków do tworzenia nowych miejsc pracy. 1,29 mld zł ma zostać wydane na wspieranie budownictwa. 738,4 mln zł wyniosą wydatki Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorstw, w tym 566,5 mln zł dotacja dla Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. 54 mln zł zostanie zmarnowane na promocję eksportu. 90 mln zł wyniosą wydatki na rynek telekomunikacyjny i pocztowy, który powinien być domeną wyłącznie prywatną (aktualnie w Wielkiej Brytanii prywatyzuje się pocztę królewską, nie mówiąc o operatorach telefonicznych). Z kolei na informatyzację rząd zamierza wydać aż 8 mld zł. Ponadto na realizację rządowego programu „Wspieranie przedsiębiorczości z wykorzystaniem poręczeń i gwarancji Banku Gospodarstwa Krajowego” zarezerwowano 259 mln zł. Zlikwidowana lub sprywatyzowana powinna zostać także Agencja Rozwoju Przemysłu, która tak rozwija polski przemysł, że oskarżana jest m.in. o doprowadzenie do upadłości Stoczni Gdańskiej. Także państwowe instytucje zajmujące się zarządzaniem nieruchomościami, powinny te nieruchomości sprzedać na rynku w krótkim czasie i zostać zamknięte, ratując ciężkie miliony podatników. Chodzi o: Agencję Nieruchomości Rolnych – 270 mln zł i Zasób Własności Rolnej Skarbu Państwa (ziemia zabudowania po PGR-ach) – 873 mln zł, Agencję Mienia Wojskowego (tereny wojskowe) – ponad 193 mln zł i Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (nieruchomości pogórnicze) – 424 mln zł.

Powinien istnieć zakaz państwowych inwestycji w ramach takich wielomiliardowych programów wymyślonych przez rząd Donalda Tuska, jak Inwestycje Polskie czy Innowacje Polskie. Państwo nie powinno także inwestować w transporcie (poza drogami publicznymi), podczas gdy tylko na inwestycje kolejowe ma zostać wydane 7,49 mld zł. Ponadto 3,26 mld zł zostanie w przyszłym roku przeznaczone na wspieranie zrównoważonego rozwoju transportu, 590 mln zł – na wspieranie transportu lotniczego i infrastruktury lotniczej, 360 mln zł – na wspieranie transportu morskiego i żeglugi śródlądowej. Prawie 2 mld zł wyniesie dotacja dla PKP PLK, a ok. 500 mln zł – dotacje celowe dla kolei. Tym wszystkim powinien zajmować się wyłącznie rynek, bo państwowe władztwo to pole do utrzymywania ciepłych posadek dla kolegów i do korupcji. Dlatego konieczna jest prywatyzacja przynoszących olbrzymie straty kolei, jak i LOT-u. W ciągu 12 lat australijski producent samochodów Holden otrzymał od podatników dotacje w łącznej wysokości 2,2 mld AUD, co nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Teraz rząd wycofuje się całkowicie ze wsparcia dla tej firmy.

Także rolnicy i rybacy powinni być traktowani jak normalni przedsiębiorcy działający na rynku. Niestety tak nie jest i na Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa podatnicy wydadzą w przyszłym roku ponad 1,82 mld zł, a na Agencję Rynku Rolnego – 346 mln zł. Samo Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie kosztuje podatników 15,5 mln zł, nie mówiąc o całej masie innych państwowych instytutów zajmujących się sprawami rolnictwa. Z kolei na wspieranie rybactwa śródlądowego i rybołówstwa morskiego przeznaczono 560 mln zł, a na ubezpieczenie upraw rolnych i zwierząt gospodarskich – 100 mln zł.

 

Praca – oszczędności: ponad 22 mld zł

 

Państwo nie powinno wtrącać się także do kwestii zatrudnienia i nawet jeśli ureguluje pewne sprawy, to na pewno nie powinno na ten cel wydawać pieniędzy podatników, bo skutek jest przeciwny do zamierzonego. Zamiast się zmniejszać, w wyniku interwencji państwa bezrobocie rośnie. Tymczasem w 2014 roku na wspieranie zatrudnienia i przeciwdziałanie bezrobociu ma zostać wydane 16,68 mld zł, 770 mln zł – na „budowę nowoczesnych stosunków pracy i warunków pracy”, 20 mln zł – na wspieranie rozwoju i organizowanie dialogu i partnerstwa społecznego. Fundusz Pracy ponad 4 mld zł wyda na zasiłki dla bezrobotnych, 2,2 mld zł – na zasiłki przedemerytalne, a prawie 5 mld zł zostanie wydane na aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu.

Z kolei likwidacja Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych dałaby oszczędności na poziomie ponad 4,7 mld zł. W jego miejsce powinny działać prywatne firmy ubezpieczające od bezrobocia czy zwolnienia z pracy na zasadach dobrowolnych i rynkowych. Kolejne prawie 300 mln zł dałaby likwidacja Państwowej Inspekcji Pracy. Na dodatek ponad 217 mln zł pójdzie na komunistyczny relikt o nazwie Ochotnicze Hufce Pracy, które powinny działać na zasadach rynkowych (bez dotacji) albo zostać zlikwidowane.

 

Unia Europejska – oszczędności: ponad 31 mld zł

 

To co przeciętnemu socjaliście, a także urzędnikom aktualnego rządu, szczególnie z rozbudowanego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego nie mieści się w głowie, to konieczność zaprzestania pobierania od Unii Europejskiej i współfinansowania wszelkich dotacji. Tymczasem w 2014 roku 12,3 mld zł zostanie wydane z budżetu państwa na realizację projektów z udziałem środków pochodzących z budżetu Unii Europejskiej. Ponadto 250 mln zł pójdzie z budżetu na zarządzanie realizacją i wdrażanie pozostałych programów finansowanych z udziałem niepodlegających zwrotowi środków pomocowych. Dodatkowo na prefinansowanie dotacji unijnych zarezerwowano ponad 751 mln zł, a na Program ogólny „Solidarność i zarządzanie przepływami migracyjnymi” – prawie 111 mln zł.

Prawie 10 mln zł pójdzie na dotacje celowe na Regionalne Centra Informacji Europejskiej. Sporo pieniędzy zaoszczędziłoby się na likwidacji samego Ministerstwa Rozwoju Regionalnego (budżet w 2013 roku – 34,7 mln zł) i zwolnieniu tysięcy urzędników pracujących w samorządach i innych urzędach przy „pozyskiwaniu” unijnych funduszy. Nikt nie policzył wydatków samorządów wszystkich szczebli i państwowych urzędów i agencji związanych z „pozyskiwaniem” unijnej jałmużny. Na samej składce do UE można by zaoszczędzić w przyszłym roku prawie 17,8 mld zł.

 

Sport i turystyka – oszczędności: prawie 2 mld zł

 

Państwo nie powinno zajmować się turystyką ani sportem. Zarówno turystyka, jak i sport powszechny to domena osób prywatnych i pasjonatów, a sport wyczynowy powinien być finansowany wyłącznie z kieszeni prywatnych sponsorów. Wydatki Polskiej Organizacji Turystycznej w 2014 roku zaplanowano na 89,5 mln zł, a budżet Ministerstwa Sportu i Turystyki w 2011 roku wyniósł 28 mln zł. Obie instytucje, wraz z podległym ministerstwu Instytutem Sportu, powinny zostać natychmiast zlikwidowane z pożytkiem dla wszystkich (poza pracującymi tam urzędnikami). A kwoty na sport idą ogromne: 420 mln zł – na wspieranie sportu wyczynowego, 350 mln zł – na wspieranie rozwoju infrastruktury sportowej, 100 mln zł – na promowanie i wspieranie rozwoju sportu dla wszystkich, 40 mln zł – na kreowanie polityki państwa w zakresie kultury fizycznej. 584 mln zł wyniosą przychody Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, a ponadto 60 mln zł dotacji otrzyma Centralny Ośrodek Sportu, 13 mln zł wyniosą wydatki Funduszu Zajęć Sportowych dla Uczniów, a 5,6 mln zł to koszt funkcjonowania Polskiego Klubu Wyścigów Konnych.

Z kolei za 90 mln zł w przyszłym roku państwo będzie podnosiło konkurencyjność produktów turystycznych oraz wzmacniało turystyczny wizerunek Polski. Celem podejmowanych działań jest utrzymanie liczby przyjazdów turystów zagranicznych odwiedzających Polskę na dotychczasowym poziomie – na co w ogóle nie powinno wydawać się pieniędzy podatników oraz zapewnienie właściwych kwalifikacji przewodników turystycznych i pilotów wycieczek – czym powinien zająć się wyłącznie rynek. Tylko na dotacje celowe dla stowarzyszeń na upowszechnianie turystyki przeznaczono 2 mln zł. Czy pieniądze na ten cel przyznawane są z klucza rodzinnego czy partyjnego?

 

Kultura i propaganda – oszczędności: ponad 2 mld zł

 

830 mln zł ma zostać wydane w przyszłym roku na działalność artystyczną, upowszechniającą i promującą kulturę polską w kraju i za granicą. W tym celu istnieją takie twory, jak Instytut Adama Mickiewicza, Fundusz Promocji Kultury, Fundusz Promocji Twórczości, Narodowy Instytut Audiowizualny, Instytut Książki czy Polski Instytut Sztuki Filmowej, którego działalność będzie kosztowała podatnika prawie 144 mln zł. Niektóre z tych instytutów powstały stosunkowo niedawno i na przykład bez PISF też powstawały filmy, może nawet lepsze niż z jego dofinansowaniem. 380 mln zł zostanie wydane na budowę i modernizację infrastruktury kultury, a 100 mln zł – na kształtowanie międzynarodowego wizerunku RP. Ponadto na wstrzymaniu budowy Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku i Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku można zaoszczędzić ponad 127 mln zł. Z kolei na dotacje celowe dla centrów kultury i sztuki, fundacji i stowarzyszeń kultury oraz pozostałych instytucji kultury ma zostać wydane ponad 253 mln zł, dla teatrów – ponad 11,6 mln zł, a dla galerii i biur wystaw artystycznych – ponad 7 mln zł. Ale już dotacje podmiotowe dla teatrów przekraczają 138 mln zł, a dla filharmonii, orkiestr, chórów i kapeli – ponad 52 mln zł.

Dochody z podatków pójdą także na „umocnienie wizerunku Polski jako kraju pomyślnej transformacji ustrojowej, państwa nowoczesnego i ważnego członka UE i NATO”. 10 mln zł zostanie zmarnowanych na wspieranie rozwoju demokracji, promocję praw człowieka oraz udział we współpracy rozwojowej i międzynarodowej pomocy humanitarnej. Z kolei 20 mln zł politycy zarezerwowali na przeciwdziałanie dyskryminacji, podtrzymywanie tożsamości kulturowej mniejszości narodowych i etnicznych (5 mln zł dla samych Cyganów). Skandalem jest, że administracja publiczna monitoruje przypadki i incydenty o charakterze dyskryminacyjnym, rasistowskim, ksenofobicznym, a także realizuje działania na rzecz wyrównywania statusu kobiet i mężczyzn w życiu społeczno-gospodarczym. To typowe wyrzucanie pieniędzy podatników w błoto, którego jedynym celem jest wyłudzenie pieniędzy Polaków.

Państwo nie powinno być też ani właścicielem mediów, ani ich dotować. Dlatego konieczna jest likwidacja KRRiT (21,6 mln zł), prywatyzacja PAP, TVP, radia publicznego oraz wprowadzenie zakazu dotacji dla mediów drukowanych. Tymczasem dotacja dla PAP w 2014 roku wyniesie 2,5 mln zł, a dla Centrum Badania Opinii Społecznej – 3,2 mln zł. Wiadomo, że jak ktoś płaci, to potem wymaga, więc nie należy od takich instytucji spodziewać się ani rzetelnych badań, ani rzetelnych informacji. Państwo powinno wstrzymać także wszelkiego rodzaju kampanie społeczne, jak kampania Ministerstwa Edukacji Narodowej reklamująca edukację wczesnoszkolną, na którą zmarnowano 1,5 mln zł czy kampania promocyjna Ministerstwo Gospodarki Wyprodukowano w Polsce, w ramach której przedsiębiorcy z Czech, Niemiec, Ukrainy, Chin oraz Rosji są zachęcani do nawiązywania relacji handlowych z polskimi przedsiębiorcami. Na realizację zadań w zakresie prowadzenia publicznych kampanii edukacyjnych zarezerwowano w budżecie przyszły rok ponad 2 mln zł.

Należy dodać, że w projekcie budżetu na rok 2014 jest wiele punktów z zarezerwowanymi wydatkami, z których nie wiadomo, na co w rzeczywistości te pieniądze zostaną wydane, jak na przykład: „rezerwa na zmiany systemowe oraz niektóre zmiany organizacyjne, w tym nowe zadania”; „dotacje celowe dla ‘pozostałych jednostek’ na ‘pozostałą działalność’”; „rezerwa na zmiany systemowe oraz niektóre zmiany organizacyjne w tym nowe zadania” czy też „różne rozliczenia” (90,5 mld zł) i temu podobne kwiatki. Ponadto w artykule nie uwzględniono wydatków ZUS-u, NFZ, gdzie też możliwe są oszczędności i samorządów, które także marnują pieniądze podatników na rozdętą biurokrację, wspieranie przedsiębiorców, współfinansowanie unijnych dotacji, sport, kulturę czy propagandę.

Dlaczego dziura budżetowa jest coraz głębsza, a zadłużenie publiczne coraz większe? Czy państwu brakuje pieniędzy? Otóż nie! – państwo ma ich za dużo, tylko marnotrawi i wydaje nie na to, na co potrzeba. Dlatego konieczna jest racjonalizacja wydatków publicznych i głębokie cięcia w tych dziedzinach, w których państwo nie powinno w ogóle ingerować. Tylko powyższe propozycje pozwolą w łatwy sposób zaoszczędzić co najmniej 144 mld zł wypracowanych i zabranych podatnikom pod przymusem (prawie połowa wydatków budżetu!). To tylko początek. Celem są wydatki publiczne na poziomie około 20 procent PKB, tak jak w Hongkongu, a nie prawie 50 procent PKB, jak w krajach UE.

Tomasz Cukiernik 

* Niniejszy artykuł został opublikowany w nr 44-45 tygodnika “Najwyższy CZAS!” z 2013 r.

M.G.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *