Na ankietę konserwatyzm.pl na temat związków konserwatyzmu z endecją odpowiada Przemysław Piasta

Czy zasadny jest pogląd, że „młoda endecja” w latach trzydziestych XX wieku, z późniejszymi rozwinięciami koncepcyjnymi, chociażby w postaci Katolickiego Państwa Narodu Polskiego, była ruchem już nie tylko nacjonalistycznym, lecz również konserwatywnym w swojej orientacji tj. antyliberalnym, katolickim i społecznie organicznym?

Teza, że „młoda endecja” w latach trzydziestych XX wieku była ruchem już nie tylko nacjonalistycznym, lecz również konserwatywnym, jest w moim mniemaniu zbyt daleko idąca. Pewne zbliżenie programowe, wynikłe z nowych warunków społecznych i politycznych funkcjonowania obu środowisk, jest przesłanką stosunkowo powierzchowną. Do końca 20-lecia międzywojennego polski nacjonalizm nie odżegnał się od swojej, w istocie demokratycznej, genezy.

Natomiast z biegiem czasu ukształtowanie modelu demokracji liberalnej jako podstawowego modelu ustroju demokratycznego doprowadziło do stopniowego przejścia nacjonalizmu na pozycje konserwatywne, które zajmuje np. współczesna  neo- czy post- endecja.

 

Jakich uzupełnień ideowych potrzebuje dzisiejszy ruch narodowy, szczególnie młodego pokolenia, aby stać się atrakcyjnym ruchem również dla polskich konserwatystów i tradycjonalistów?

 Jedyna zinstytucjonalizowana organizacja polityczna najmłodszego pokolenia polskich nacjonalistów – Ruch Narodowy – paradoksalnie nie jest organizacją „narodową”. Pod względem ideowo-programowym stanowi raczej dość przypadkowy zlepek idei narodowych, niepodległościowych, wolnościowych, antykomunistycznych, konserwatywnych, liberalnych i innych. Cierpi więc raczej na przesyt, niż na niedomiar idei.

RN jest jednak organizacją o charakterze schyłkowym. Pozostaje mieć nadzieję, że kształtujące się w analogicznym miejscu sceny politycznej środowisko stowarzyszenia „Endecja” (budowane m.in.. przez kilku posłów klubu Kukiz’15) będzie w stanie wykreować znacznie bardziej czytelny przekaz ideowo-programowy.

 

Czy w dzisiejszych warunkach społeczno-politycznych, zasadnym jest stawianie w opozycji do siebie radykalizmu działania, charakterystycznego dla skręcającej w prawo młodzieży, z konserwatywną filozofią polityczną?

 

Słowo „radykalny” w odniesieniu do nurtów narodowych nie oznacza „skrajny” ale „lewicowy”. Abstrahując od nieuctwa części młodych ludzi, uważających się za „radykalnych narodowców” a głoszących poglądy wolnorynkowe, nie sposób nie zauważyć, że określenie „radykalny, prawicowy narodowiec” stanowi dość zabawny oksymoron.

Natomiast „radykalizm działania” rozumiany jako pewna stanowczość i bezkompromisowość jest nieodłączną cechą środowisk ideowych, zarówno prawicowych jak i lewicowych. W istocie nie może być więc stawiany w opozycji do jakiejkolwiek filozofii politycznej.

Tak rozumiany radykalizm stoi natomiast w ostrej opozycji wobec pragmatyzmu. W nadmiarze może stanowić więc przeszkodę w osiągnięciu jakiegokolwiek konsensusu, doprowadzając do atomizacji środowisk.

 

Patrząc na potencjał fuzji narodowo-konserwatywnej w Polsce i z perspektywy odpowiedniej hierarchii zasad, w dobie papieża Franciszka i pół-wieku po Soborze Watykańskim Drugim, czy nie nadszedł czas, aby jednoznacznie postawić na tradycyjny katolicyzm, jako podstawowy zwornik tejże fuzji?

 

Etyka katolicka stanowi bezsprzecznie fundament naszej tożsamości. Poza kilkoma marginalnymi grupami założenie to zasadniczo nie jest kontestowane czy nawet dyskutowane. Zatem oparcie się, na stanowiącej integralną część naszej cywilizacji, etyce katolickiej jawi się jako naturalny zwornik myśli narodowej i konserwatywnej. Nie może to jednak prowadzić do zawężenia oddziaływania przedmiotowych środowisk, do skądinąd niszowych, grup katolickich tradycjonalistów. Przyjęcie takiego założenia oznaczałoby, z przyczyn czysto technologicznych, skazanie projektu narodowo-konserwatywnej fuzji na niechybną porażkę.

Na marginesie, wyrażając swój daleko idący sceptycyzm wobec zmian posoborowych, przestrzegam przed wyolbrzymianiem wad obecnego pontyfikatu przy jednoczesnej idealizacji katolicyzmu przedsoborowego. To pierwszy krok w kierunku ślepej uliczki, w którą łatwo wejść tworząc na własny użytek „fałszywą historię”.

Przemysław Piasta

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *