Nauki z Majdanu…

Powoli kończy się kolejna wyprawa kozaków wspomaganych przez banderowców i 1500 fundacji i funduszy zachodnich na Kijów. Jeszcze powiewają na Majdanie czerwono-czarne sztandary UNA-UNSO i błękitno-niebieskie neobanderowskiej „Swobody”, ale to już końcówka. Czas więc na wnioski i oceny, jakie nasuwają się po tych kilku tygodniach, oceny dotyczące tego, co się działo i częściowo dzieje nadal u nas.

Po pierwsze, przysłowie „Polak mądry po szkodzie” nie sprawdza się w naszej politycznej rzeczywistości. Po nauczce z roku 2004, kiedy bezkrytycznie rzucono się w Polsce z poparciem dla tzw. pomarańczowej rewolucji, a potem wstydzono się tego i wyklinano Wiktora Juszczenkę – nic nie zostało. Wystarczył tylko obraz Majdanu z antyrosyjskimi hasłami, by ci sami ludzie w Polsce dostali przysłowiowego małpiego rozumu. Powtórzyli ten sam błąd, tym bardziej naganny, że już raz poczyniony.

Po drugie, okazało się raz jeszcze, że nie ma w Polsce mediów wolnych i obiektywnych. W sprawach polityki wschodniej istniej sztywny, ideologiczny front, tak samo ujednolicony jak media w okresie PRL, kontrolowane przez Wydział Propagandy KC PZPR. Odnosi się wrażenie, że mamy tu swego rodzaju stan wyjątkowy, a decyzje o tym jak komentować i pokazywać nie podejmowane są wyłącznie przez kierownictwa mediów. Jest to zresztą, tzw. tajemnica Poliszynela, znana wszystkim pracownikom mediów publicznych. Zacietrzewienie i tendencyjność mediów publicznych jest więc czasem większe niż prywatnych. Ten ideologiczny front obejmuje media od „Gazety Wyborczej” po „Gazetę Polską”, od TVN po TV Republika.

Po trzecie, jeszcze raz okazało się, że tzw. prawica polska walczącą z „komuną”, „agenturą rosyjską”, PRL – i czym tam jeszcze – jest tak naprawdę ideologicznym dziecięciem Adama Michnika i KSS KOR. Nie przypadkiem on sam pochwalił Jarosława Kaczyńskiego za występ u boku banderowców w Kijowie. Ma więc rację, nie tylko zresztą w tej sprawie, prof. Bronisław Łagowski piszący w „Przeglądzie” o tej „prawicy konserwatywnej”:

„Co do Obozu Konserwatywno-Narodowego, to sprawa tak się przedstawia, że nie jest to obóz ani konserwatywny, ani narodowy. Nie wznoszą się oni do tego poziomu sublimacji, na którym dopiero takie pojęcia jak naród czy konserwatyzm mogą mieć sens. Wzięli się stąd, że z całej siły pragnęli przelicytować Michnika w antykomunizmie, ale o realnym narodzie nie są zdolni myśleć. To są fantaści w polityce, Michnika gotowi w łyżce wody utopić, ale skazani na wieczne podążanie za nim w każdej ważnej sprawie, w tych dniach w „europeizowaniu” Ukrainy”.

I tak jest w istocie – nie przypadkiem najbardziej agresywna „Gazeta Polska” jest nazywana prawicowym dodatkiem do „Gazety Wyborczej”. To ta „prawica konserwatywna” każe Polakom popierać na Ukrainie hasła prounijne, podczas gdy u nas ubiera się w szatki eurosceptycyzmu. To ta „prawica” jest na tym Majdanie razem z Femenem, organizacjami gejowskimi i wszystkimi wrogami tradycji, Władimira Putina i Rosji. To ta „prawica” w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, że Rosja teraźniejsza opowiedziała się po stronie cywilizacji chrześcijańskiej przeciwko lansowanej przez UE cywilizacji śmierci. To ta „prawica” oszukuje siebie i swoich klientów, że prowadzi jakąś wojnę z postsowiecka Rosją, a może nawet z sowiecką. Ta mistyfikacja ma być usprawiedliwieniem sojuszu z najbardziej wrogimi chrześcijaństwu i tradycji siłami na Zachodzie. Dodajmy, że ta „prawica” jest ewenementem w Europie, anomalią i dziwolągiem, czymś anormalnym i niespotykanym.

Po czwarte, i to jak na razie jedyna optymistyczna konstatacja, zmasowana propaganda postsolidarnościowego PO-PiS-u nie już przyjmowana z dobrodziejstwem inwentarza. Reakcją na bratanie się PiS-u z banderowcami było oburzenie i sprzeciw wielu środowisk kresowych, a symbolem tego swoistego „non possumus” był głos ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Był to głos na tyle mocny, że zaniepokoił centralę partii Jarosława Kaczyńskiego. Jeszcze większy sprzeciw wywołał ten medialno-histeryczny amok wśród internautów. Z pobieżnej nawet analizy wpisów na forach wynika, że zdecydowana większość, można nawet mówić, że przytłaczająca, komentujących wyśmiewa i potępia polityków i dziennikarzy, a ich poglądy uznaje za aberrację i przejaw wyjątkowej głupoty.

Kurtyna powoli opada, pozostaje niesmak i kac. Już pojawiają się bardziej wstrzemięźliwe opinie i oceny, już opada temperatura. Ale nie miejmy złudzeń, elity polityczne w Polsce, wychowane na tzw. etosie wolnościowym i mesjanistycznym, na opacznie pojmowanym Giedroyciu i na ideologicznej rusofobii gotowe są do popełnienia nie jednego jeszcze głupstwa, gotowe są wykorzystywać państwo polskie do realizacji swoich rojeń i szaleńczych pomysłów oderwanych od współczesnych realiów i układu sił w Europie i na świecie. Żyją latami 1980-1981, fobiami i marzeniami z tamtego okresu, żyją przeżuwaniem historii sprzed nawet 400 lat i wspominkami z okresu Wielkiej Smuty, kiedy to Polacy byli na Kremlu. I żadne odbijanie się od ściany, żadne klęski ponoszone od lat, nie są w stanie ich od tego odwieść. Z takiej po prostu zostali ulepieni gliny.

Jan Engelgard
Myśl Polska

aw

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Nauki z Majdanu…”

  1. „…Z takiej po prostu zostali ulepieni gliny. …” – chyba nie tylko to. Część z nich to masoni, część – zwykła zachodniacka (krypto-(?))agentura, kiedyś, za tzw. „Solidarności”, kupiona za tzw. „dary”, teraz mająca jakieś-tam żródła utrymania, ale za aktualne zasługi załapująca się na „stypendia” i „nagrody”, kolejna część – to „nowe warunkowe elity”, w zamian za czynności polityczne w interesie sponsorów, pracujące w różnego rodzaju „fundacjach”, „stowarzyszenich” lub korporacjach (z partyjnego/politycznego klucza …),etc., a jeszcze kolejna część – to REGULARNA agentura, zwykli jurgieltnicy, dostający po prostu regularne pensje od wywiadów obcych państw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *