O darmowej wiedzy w Internecie

Internet to miejsce, gdzie informacje z każdej praktycznie dziedziny można otrzymać za darmo. Dlatego ludzie myślą mniej więcej tak: po co mam kupować wiedzę, skoro z całą pewnością znajdę ją za darmo? Rozważmy ten problem w kontekście wiedzy z zakresu pedagogiki.

Oto mamy rodzica z problemem wychowawczym, z którym nie może sobie poradzić i chciałby coś poczytać na ten temat. Co robi? Pyta „wujka Google” wpisując wyrażenie w okienko wyszukiwarki. „Wujek” wyrzuca mu przed oczy kilka tysięcy – a czasami jeszcze więcej – stron poświęconych danemu tematowi. W tej liczbie niełatwo jest znaleźć wartościowe treści.

Wartość i czas

Ludzie instynktownie klikają w strony wyświetlające się na pierwszej stronie wyszukiwarki Google, nie zdając sobie sprawy, że stosunkowo łatwo jest, stosując różne sztuczki, wypozycjonować (sprawić, że będzie wysoko w wynikach wyszukiwania) nawet słabą stronę. Taki rodzic traci więc czas na wyszukiwanie (a czas jest naprawdę drogi, ostatnio coraz bardziej to rozumiem), ale równocześnie wcale nie ma gwarancji, że znajdzie satysfakcjonujące rozwiązanie problemu.

Poza tym – dany problem można rozwiązać na różne sposoby, zależnie od przyjętej koncepcji człowieka i założeń pedagogicznych. Jeśli ktoś nie zna podstaw teoretycznych może dosyć łatwo uwikłać się w podejrzaną ideologię wychowawczą i w oparciu o nią formować swoje dzieci, a skutki tego mogą być inne od zakładanych.

Mit darmowej treści

Nie zawsze materiał najlepszy udostępniany jest za darmo w Internecie. Dosyć rozpowszechnioną praktyką przez wydawców jest udostępnianie tylko części materiałów, całość zaś umieszczana zostaje na przykład w wersji książkowej. Osobiście staram się nie kalkulować, wychodząc z założenia, że głównym celem jest pomaganie ludziom i popularyzowanie określonej koncepcji wychowania. Ale faktem jest, że przy tworzeniu bezpłatnych treści mobilizacja nie jest pełna. Czasami goni mnie czas, np. staram się zachować minimum tygodniowy cykl pisania artykułów, i w związku z tym nie rozwijam, czy pomijam pewne wątki. W efekcie – tekst jest poprawny, ale… mógłby być lepszy.

Inaczej to wygląda, gdy przygotowuję płatną książkę, e-booka czy kurs video. Mobilizacja wówczas musi być pełna, bo muszę dbać o wysoki poziom merytoryczny (a nie tylko poprawny). Staram się wtedy dopracować materiał najlepiej, jak potrafię. Przekazać teoretyczne podstawy i wiedzę praktyczną. Słowem – treści oferowane na kursach czy w e-bookach są o wiele bardziej dopracowane, niż te podawane na blogu. (Dlatego zachęcam do wypróbowania płatnej wiedzy – informacje o nich można znaleźć w bocznym pasku).

Dwa wnioski

Z tych rozważań płyną dwa wnioski. Po pierwsze, poszukując informacji z zakresu pedagogiki trzeba mieć jasno sprecyzowaną koncepcję człowieka i do niej dostosowywać poszukiwania. Po drugie, nie zawsze znajdziemy odpowiednie, merytoryczne treści za darmo. Warto o tym pamiętać i nie ulegać złudzeniu bezpłatnej wiedzy.

Dariusz Zalewski

http://www.edukacja-klasyczna.pl/o-darmowej-wiedzy-w-internecie#more-2979

a.me.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “O darmowej wiedzy w Internecie”

  1. Warto jeszcze pamiętać , że internet tworzy nową rzeczywistość zbliżoną do socjalistycznej:” Góra kradnie i dół kradnie”. Liberalizm trzeba tępić, tak jak socjalizm.

  2. W moim „obszarze kompetencji” publikacje na prawdę dobre (np. artykuły z pełnymi dowodami twierdzeń, dokładne opisy algorytmów etc.) dostępne są gł. na stronach poważnych wydawnictw naukowych, do pobrania za opłatą (ceny od ok 19 USD do ok 40 USD za artykuł, podczas gdy cały tom w wersji papierowej kosztuje np. 100-150 USD). Można woczywiście wykupić roczna subskrypcję za kilkaset dolarów, co zazwyczaj czynią uczelnie, ale firmy czy osoby prywatne juz nie zawsze. A, jak podałem powyżej, dostep do wiedzy przy braku subskrypcji bywa kosztowny. Darmowe bywają materiały konferencyjne, gdzie bardzo mało jest konkretów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *