O kibicach, chuliganach i medialnym boom wokół nich

Walka z pseudokibicami nagłaśniana jest odkąd pamiętam. Jest to jednak walka iluzoryczna, jak to się zwykło mawiać – pod publiczkę. Obywatele są świadkami standardowego schematu w tej batalii: stadionowa burda → najczęściej średnio udolna interwencja policji → konferencja prasowa z suchymi statystykami dotyczącymi złapanych chuliganów → karne zamykanie stadionów. Te cztery kroki powtarzają się jak słowa mantry, do obrzydzenia. Media zwykły piętnować zachowania chuliganów stadionowych, co jest stosunkowo normalną reakcją na jakiekolwiek tego typu zachowania. Ostatnio jednak coś się zmieniło – kibice zaczęli krytykować obecny rząd wywieszając transparenty i skandując odpowiednie hasła. W 2010 roku kibice z Poznania zaczęli bojkotować Gazetę Wyborczą (tfu!) za tendencyjne wypowiedzi skierowane w stronę kibiców. W czym więc jest problem? Wydaje mi się, że przede wszystkim powinniśmy usystematyzować sobie pojęcia i zaznaczyć konkretne intencje danych grup.

Definicja kibica i chuligana

Po pierwsze należy sobie odpowiedzieć na następujące pytanie – kim jest kibic? Według Wikisłownika (sama Wikipedia jako źródło wiedzy w fachowych dziedzinach jest często zawodna, w tym wypadku jednak definicja wydaje mi się trafiać w sedno) jest to osoba interesująca się danym sportem, przyglądająca się rozgrywkom sportowym, kibicująca jakiejś drużynie sportowej lub sportowcowi . W  zasadzie nic dodać, nic ująć. Kibic to po prostu osoba zafascynowana sportem, wspierająca ulubioną drużynę bądź zawodnika różnymi formami zaangażowania (organizowanie wyjazdów, oprawy, dopingowanie w trakcie rozgrywek etc.). Nie wydaje mi się, aby było sensownym zarzucanie tej grupie jakiekolwiek szkodliwości. Ba! Rzekłbym nawet, że to właśnie między innymi dla nich sportowcy prezentują swoje umiejętności.

Po drugie trzeba koniecznie zdefiniować chuligana. Jest to osoba uważająca się za kibica danej drużyny, często angażująca się w te same aktywności, w które angażuje się wyżej definiowany kibic, lecz różni się tym, że podczas rozgrywek dopuszcza się zachowań agresywnych czy wulgarnych względem innych lub infrastruktury. Jego obecność na meczu nie ogranicza się więc do wspierania swojej ulubionej drużyny odpowiednim dopingiem, lecz do kolokwialnie mówiąc, wszczynania burd. Wyrywanie krzesełek, wykorzystywanie sprzętów, które udało się wnieść na stadion w celu zwiększenia siły rażenia, atakowanie innych – tym zajmują się stadionowi chuligani, zwani także (słusznie) pseudokibicami.

Media lewicowe i ich reakcja na sytuację na polskich stadionach, czyli o faktycznych intencjach.

Mamy w naszym kraju tę smutną sytuację, że o pluralizmie w mediach mówić nie sposób. Główny nurt stanowią media lewicowe, które szerzą swoją ideologię i opisują rzeczywistość tak, jak im to odpowiada. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Polacy nie mają możliwości wyboru z szerokiego spectrum możliwych interpretacji zastanego świata, gdyż media prawicowe są piętnowane i marginalizowane. Ludziom wciskana jest ciągle jedna i ta sama socjalistyczno-lewacka papka. Konsekwencje tego są opłakane – ludzie nie potrafią samodzielnie i krytycznie myśleć, ale to nie jest temat na ten artykuł.

Środowiska lewicowe, podobnie jak i inne, piętnowały stadionowych chuliganów już dawno temu. Uważam, że piętnując te barbarzyńskie zachowania, mając jednocześnie szczere intencje, postępuje się słusznie.  Sytuacja na stadionach wyglądała i wygląda fatalnie – zbyt często stykamy się na nich z agresją zamiast spokojnego radowania się sportem – ten problem należy jak najszybciej rozwiązać.

Jawi się jednakże problem związany z relacją mediów lewicowych odnośnie sytuacji na stadionach. Wystąpiło klasyczne pomieszanie pojęć i dezinformacja. Jest tutaj zagranie celowe – jeśli kibica utożsamimy z chuliganem, wtedy już w bardzo łatwy sposób dojdziemy do tego, że każdy kibic to zwykły idiota, który zagraża naszemu bezpieczeństwu. Skąd takie „zagranie” ze strony lewaków? Otóż odpowiedź jest prosta – kibice na stadionach często szerzą ideologię zupełnie odmienną od tej, którą propaguje lewica. Pojawiają się hasła, w których wyraża się patriotyzm, brak akceptacji dla bezmyślnej tolerancji czy nawet nacjonalizm. Lewica boi się tego jak ognia, przybierając więc maskę walki w słusznej sprawie, czyli o uporanie się z chuliganami, piętnuje tak naprawdę całe grono kibicowskie. Popełniają tym samym szereg błędów np. okłamują swoich odbiorców, że każdy kibic jest chuliganem, w co żaden racjonalny człowiek nie uwierzy. W zetknięciu z przeciwną ideologią, wykorzystują bardzo brzydki sposób walki, czyli zakulisowy. Jeśli nie odpowiadają im hasła, które wywieszają kibice, winni interweniować otwarcie w sposób cywilizowany, na drodze dyskusji. Co robią faktycznie? Wykorzystują swoje wpływy by zamykać stadiony, czyli tak naprawdę usta kibiców, którzy odważyli się skrytykować politykę rządu, bądź działalność Adama Michnika. To się szanowni czytelnicy nazywa zamordyzm. Obecnie sytuacja jeszcze się zaostrzyła po otwartych atakach kibiców w stronę establishmentu. Aresztowanie jednego z naczelnych działaczy ruchu kibiców Legii Warszawa, owo zamykanie stadionów, próby kneblowania ust działaczom poprzez przeróżne szantaże – to jest obraz pluralizmu w Polsce.

Reakcja niektórych ze środowiska prawicowego, czyli o ich zagmatwaniu w lewackiej grze.

W komentowanie sytuacji na polskich stadionach zaangażowali się także publicyści prawicowi. Nic w tym dziwnego, w końcu dotyczy to istotnej sfery społecznej. Niektórzy z nich dali się jednak nabrać na grę kłamstw lewicowych mediów. Tutaj szanowni koledzy powinni pamiętać, że w oszukiwaniu i okłamywaniu lewica ma ogromne doświadczenie. Nic dziwnego, że kilku poczciwych konserwatystów dało się nabrać na mylenie pojęć. W imię obrony idei prawicowych oraz wolności słowa, stanęli murem za tymi, których GW czy TVN nazywają chuliganami. Sugeruję tutaj ostrożność, gdyż szary odbiorca zyskuje tutaj następujący zestaw informacji: mainstreamowe media mówią, że z chuliganami trzeba zrobić porządek (nawet nie zająkną się o tym, że większym problemem dla nich są prawicowe idee szerzone przez kibiców na stadionach), publicysta mianujący siebie konserwatystą twierdzi, że to wszystko jest nagonką i próbą uciszenia tych, którym nie odpowiada zastany porządek. Cóż więc myśli sobie szary Kowalski? Że konserwatysta to zwykły oszołom! I nic dziwnego, w końcu szary Kowalski nie ma obowiązku rozeznawać się w zakulisowych gierkach salonu! Interpretuje to, co zobaczył w telewizji, czy przeczytał w gazecie. Prawicowy publicysta zanim zaangażuje się w krytykowanie lewackiej nagonki na kibiców, powinien jasno zaznaczyć, że jest również przeciwko chuligańskim wybrykom na stadionach. Wtedy szary Kowalski zastanowi się, o co też może dokładniej chodzić i dojdzie do odpowiednich wniosków. Zalecałbym osobiście więcej ostrożności. Piętnujmy agresywnych pseudokibiców i wspierajmy normalnych dopingujących.

O idei sportu i wyrażaniu swoich poglądów.

Obecnie jesteśmy w sytuacji, w której jako prawicowcy, musimy zareagować na zastany stan rzeczy. Należy więc wesprzeć wolność słowa w Polsce i sprzeciwić się utożsamianiu kibiców z bezmyślnymi chuliganami przez lewicowe media. Uważam jednak, że jeśli zażegnamy ten spór, to w obiektach sportowych nie powinno być miejsca dla rozgrywek politycznych. Ja osobiście noszę w sercu starogrecki ideał sportu, jako dążenia do doskonałości w danej dyscyplinie (nie chodzi więc, jak pisałem w komentarzach na portalu konserwatyzm.pl tylko o zwycięstwo, ale o piękno sportu i ukazanie doskonałości). Ci, którzy stanowią swoistą elitę (prawica przecież zakłada istnienie elit i pospólstwa, co jest wynikiem naturalnego biegu rzeczy, nie ma tu jak w lewicy fałszywej równości), udają się na mecz piłkarski w celu obejrzenia ładnego spektaklu, czerpania autentycznej radości z indywidualnych umiejętności zawodników i kontemplacja ewentualnego stopnia doskonałości piłkarzy. Kolokwialnie mówiąc gawiedź, udaje się również w celu zobaczenia efektownego meczu, ale także i dla rozrywki. Po co mieszać politykę czy ideologię do sportu? Niech stadion zostanie sferą sacrum, gdzie nie dosięgają ludzi problemy dnia codziennego. Po to przecież między innymi były organizowane igrzyska olimpijskie. Są inne, bardziej odpowiednie miejsca, by dyskutować o tak poważnych kwestiach.

O samych kibicach słów kilka.

Często na stadionach widuje się transparenty z różnymi hasłami. Jest w Polsce tendencja, aby były to hasła antykomunistyczne, nacjonalistyczne, tradycjonalistyczne czy niestety też nawołujące do ideałów nazistowskich. Osobiście uważam, o czym napisałem w powyższym akapicie, że stadion  nie jest miejscem na szerzenie ideologii. Nie chciałbym, aby na stadionach w Polsce działo się to, co na przykład na meczach Livorno (szerzenie komunizmu) czy Lazio (szerzenie faszyzmu i nazizmu). To w samym interesie kibiców leży, aby atmosfera na stadionie była przyjazna – wtedy oni mogą oddać się temu, co lubią najbardziej, czyli dopingowaniu, a media i działacze nie będą mieli się do czego doczepić. Aby nie być gołosłownym mogę tylko przytoczyć, że łódzka galera (jeden z sektorów stadionu ŁKS-u) często wywieszała symbole, którymi posługuje się ruch NS skinheads (trystyki, krzyże celtyckie itp.), a „nabojka” Widzewa, czyli Destroyers Hooligans Widzew ma wśród swoich ludzi całkiem sporą grupkę neo-nazistów (nietrudno ich rozpoznać dzięki widocznym tatuażom). Wystarczy na dobrą sprawę prześledzić filmiki na portalu youtube, czy poczytać forum „nabojkarzy”, aby przekonać się, że można napotkać na stadionach skrajne ideologie, nie mające nic wspólnego ze sportowym dopingiem.

Wnioski.

Z każdej sytuacji powinniśmy czerpać pewną lekcję. W tej możemy po raz kolejny utwierdzić się w przekonaniu, że żyjemy w państwie obłudników i tchórzów nie potrafiących nazwać wprost zastanych problemów i wyjść im naprzeciwko. Żyjemy też w Polsce słabej, gdzie garstka pseudokibiców jest bezkarna i powoduje, że ośmiesza nas na arenie międzynarodowej.  Jesteśmy mieszkańcami kraju, który przypomina nieco zabawę sylwestrową – większość tańczy tak, jak zagra orkiestra, część stoi pod ścianą i krytykuje grany utwór, a konferansjer uśmiecha się i zapewnia, że zabawa trwa w najlepsze. Jedyne co możemy zrobić, to nie ściągać jak największą ilość ludzi pod swoją ścianę, ale zacząć grać w orkiestrze.

Marcin Sułkowski

[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “O kibicach, chuliganach i medialnym boom wokół nich”

  1. Z zainteresowaniem przeczytałem ten ciekawy artykuł. Autor postawił tezę, że stadion powinien być wolny od polityki. W związku z tym mam pytanie: czy powinno być- zdaniem autora- zabronione na stadionach organizowanie opraw przez kibiców upamiętniających ważne rocznice narodowe (np. w Poznaniu Powstania Wielkopolskiego, w Warszawie Powstania Warszawskiego)? Wszak to także są elementy polityki- polityki historycznej:-) Pozdrawiam serdecznie.

  2. „Osobiście uważam, o czym napisałem w powyższym akapicie, że stadion nie jest miejscem na szerzenie ideologii.” Ohohoho! Pewnie! Stadiony powinny być NEUTRALNE ŚWIATOPOGLĄDOWO! Tak samo jak KK! Od szerzenia ideologii jest Gazeta Wyborcza i TVN! Czyli cywilizowany SALON! A nie jakieś prymitywy z trybun, czy banda klechów! Zwykli ludzie nie mają prawa głosu, absolutnie 20 tysięcy ludzi nie może na stadionie obejrzeć oprawy z Romanem Dmowskim, tępi łysole nie mogą indoktrynować tłumów! Hasło, że konserwatyści bronią chuliganów. Kolejna ignorancja z pana strony. Chyba każdy z konserwatystów kibiców pisał, że bandytyzm trzeba tępić, ale nie wrzucać wszystkich do jednego wora. I również nie za pomocą tego kabaretowego państwa i medialnych dziwek. Przyłączając się do tej śmiesznej nagonki na 'chuliganów’, pan po prostu przyłącza się do nagonki na środowiska kibicowskie – na wszystkich kibiców. A takich obrońców przed bandytyzmem jak pan, ja mam już po dziurki w nosie. Stadiony i kibice sami pozbywają się chuliganów i bandytów. Jak pan ślepnie to niech pan jednak kupi porządne okulary i obejrzy migawki z meczu Polska – Anglia w 1996, a spotkanie Polska – Portugalia z Chorzowa. Niech zobaczy pan mecz Legia – GKS Katowice finał PP (nie pamiętam daty – 1994?) a mecz Legia – Lech z tej kolejki. Albo niech pan go porówna chociaż z tym nieszczęsnym finałem w Bydgoszczy! Widzi pan różnice? Niech się wybierze pan na wyjazd gdzie będąc nawalonym jak meserszmit zostanie pan wywalony w połowie trasy z Krakowa do Gdańska i niech pan to porówna do lat 90, gdzie każdy kibic jadący na wyjazd miał na drogę wino, ewentualnie jakąś połówkę. Nie chce mi się z panem przez kabel sprzeczać, bo powtarza pan takie bzdury, że głowa mała. Napiszę wprost: do zobaczenia na stadionie. Jak chce pan walczyć z bandytyzmem to zapraszam do stowarzyszenia kibiców przy klubie który reprezentuje pana miasto, jest masa roboty. I niech do pana dotrze, to że dziś na reprezentacji nie dostanie pan kosy pod żebro to zasługa prawdziwych kibiców, fanatyków robiących oprawy, działających w stowarzyszeniach, takich jak „Staruch” czy „Litar” a nie takich obrońców jak pan, którzy do spóły z obrzydłymi lewakami pieprzą trzy po trzy produkując pusty bełkot i kolejne nic nie znaczące sztuczne ustawy. To my sami się zorganizowaliśmy i próbujemy doprowadzić to do porządku, bo na to zniewieściałe państwo nie można liczyć. I niech nam łaskawie tacy obrońcy moralności jak pan nie przeszkadzają.

  3. @Autor Trudno polemizowac z tym tekstem , bo Pan po prostu wyraza inny punkt widzenia w kwestii wolnej.Wynika to z tego, ze Pan ma inna niz ja perspektywe.Panska oparta jest na analizie czysto w ramach Systemu. Widac u Pana pogarde dla ludzi. Jestem czlowiekiem prawicy, nikim nie pogardzam. Czy moglby Pan przywrocic te pierwsza polemike z moim felietonem ? Wtedy moglbym odpowiedziec punkt po punkcie. Nie moglem tego zrobic wczesniej, bo nie mialem przy sobie laptopa. PS.Polecam Panu lekture noweli Artura Sandauera „Smierc Liberala”.

  4. @Łukasz Wielicki To juz nie tylko o polityke chodzi. W sytuacji, w ktorej dekadenckie „spoleczenstwo” nie proponuje nikomu nic, nawet zakladajac ze P.Sulkowski ma racje w swej pogardzie czy wrecz nienawisci dla „chuliganow” i ze to sa tylko zwykli chuligani, mozna takie zjawisko wytlumaczyc istota Systemu. Gdyby spoleczenstwo pozostalo wiejskie, gyby biskupi spelniali swoja role, gdyby istniala prawdziwa polityka rodzinna, to moze by tej przemocy nie bylo, przy zalozeniu, ze kibice = chuligani. Przykro mi ze Pan ulegl argumentom P.Sulkowskiego i ze sie Pan wycofal. Nie dajmy sobie zamknac ust adoratorm gieldy.

  5. @Antoine Ratnik. Chyba mnie Pan źle zrozumiał. Bynajmniej nie odwołuję tego co napisałem, bo uważam, że kibice w Polsce, to ostatnia grupa, która nie uległa terrorowi politycznej poprawności. Zresztą odsyłam na portal prawica.net Tam pod moją polemiką z Panem Eckardtem jest wywiad jakiego udzielił Staruch stacji Polsat News. On w ostatnich zdaniach wyraźnie mówi, że kibice są solą w oku wielu środowisk, bo mają swoje zdanie, którego potrafią bronić i nie dają się zwodzić „siłom zewnętrznym” ani innym naciskom. Jak Pan zapewne zauważył specjalnie zadałem pytanie autorowi powyższego artykułu o jego zdanie na temat patriotycznych opraw meczu, bo uważam, że w dzisiejszej epoce, gdzie wielu młodych ludzi w Polsce uległo kosmopolitycznym żywiołom, to eksponowanie patriotyzmu na stadionach i niepoprawności politycznej ma szczególną wartość i znaczenie. Dla mnie oczywiste jest, że kibic to nie chuligan, bo ponad dwie dekady chodzę na mecze i doskonale orientuję się w tych kwestiach. Polskie stadiony opanował patriotyzm i to najbardziej boli Michnika i ideowo mu bliskie środowiska. Moje stanowisko wobec powyższego skądinąd ciekawego artykułu jest takie, że uważam, iż autor mimo wszystko nie ma racji, bo chcąc usunąć kwestie polityczne i ideologiczne ze stadionów w Polsce chce sam sobie strzelić w kolano. Bo niby dlaczego mamy usuwać patriotyczne transparenty, oprawy i hasła ze stadionów? Przecież do tego dąży Michnik i banda jego medialnych janczarów. Pozdrawiam.

  6. Szkoda, że w komentarzach nie dałają odstępy między wierszami, ale postaram się odpowiedzieć wszystkim po kolei. @Łukasz Wielicki – dziękuję bardzo. Wie Pan, jeśli być konsekwentnym, to uważam, że owszem, należy sobie darować upamiętnianie rocznic narodowych podczas meczu i to już nawet nie tylko z powodów, które wymieniłem w artykule. Wydaje mi się, że to jest mało poważne miejsce, na tak poważne obchody, którym powinno towarzyszyć sacrum. @krzysztof – rozumie Pan to, co chce Pan rozumieć, czyli obiektywnie nic. Kościół Katolicki ma pewne wyznaczone cele, między innymi moralizowania i prowadzenia polityki (nie po to św. Augusty pisał Civitate Dei, żeby teraz to ignorować). Sport jest czymś zupełnie innym. Tutaj nie chodzi o neutralność światopoglądową, tylko odcięcie się od ideologicznego ekshibicjonizmu – niech zostanie chociaż jeden bastion bez przepychanek. Mnie tak samo przeszkadza oprawa z Dmowskim na stadionie (uważam, że jego teksty należy w skupieniu przeczytać, aby je zrozumieć – Pan jest tak naiwny, że wierzy, że którykolwiek kibol przeczytał coś Dmowskiego ze zrozumieniem) jak i z Leninem – uważam, że to nie miejsce na to. Nie każdy z konserwatystów to pisał, stąd mój artykuł. Proszę uważnie śledzić terminy, jakimi posługują się publicyści i zobaczy Pan, że niektórzy konserwatyści dali się wciągnąć w lewacką grę. Jeśli Pan sądzi, że dokonująć rozdziału na kibiców i chuliganów, chwaląc pierwszych i ganiąc drugich dołączam się do nagonki na tych pierwszych, to proszę cofnąc się do gimnazjum – może tam Panu pomogą podszkolić się z umiejętności czytania ze zrozumieniem. Ja zapraszam na mecze do Łodzi i w okolice stadionów po meczach. Jak przejdzie Pan chociaż bez zaczepki, to stawiam Panu Jacka Danielsa. Cieszy się Pan tym, że na części meczów jest spokój – to jest zakichany obowiązek kibiców, żeby zachowywali się jak ludzie, a nie jak małpy w klatkach. Nie zamierzam walczyć z bandytyzmem na stadionach na pewno w taki sposób, bo powiem wprost – guzik stowarzyszenia mogą zrobić. Apelują, rugają, utrudniają życie, a burdy nadal są. Ergo? Jest to mało skuteczne. Pana śmieszne opowieści o tym, że na meczu nie dostanie się „kosy pod żebro” tylko dzięki kibicom też można obśmiać. Jakby się Pan nie zorientował, często przed meczami przeszukuje się kibiców, żeby nie wnosili niebezpiecznych przedmiotów, także jest tu też zasługa firm ochroniarskich. Do tego dochodzi fakt, że po meczach GUZIK robicie – w zeszłym roku chłopakowi z Łodzi odcięto kończynę maczetą za porachunki klubowe, Pan mi jeszcze śmie wyjeżdżać z tekstami o sukcesach? Znam sporo ludzi z różnych szczebli policji i mówią wprost – to co się dzieje teraz jeśli chodzi o walki między pseudokibicami, to jest jakiś dramat. W Krakowie nie ma już za bardzo organizacji przestępczych wymuszających haracze, bo puby obstawione są „karkami” z nabojek – niech Pan wejdzie w koszulce niewłaściwego klubu, zobaczy Pan jaki Pan wyjdzie. Na starym rynku w Krakowie chuligani (mieli na sobie szaliki etc. stąd wiadomo, że to kibole) urządzili sobie zabawę – narysowali kreskę i kto ją nadepnął, dostawał łomot. Oczywiście o tym Pan nie słyszał, bo żyje Pan w swoim wyimaginowanym świecie poszkodowanych chłopaszków z blokowisk, ale to my – zwykli ludzie na tym cierpimy, więc niech tacy obrońcy idiotów jak Pan nie sprzedają nam bajeczek, bo te mamy oglądając obrady sejmowe. Chuligani to taka sama banda jak politycy – kłamią by bronić swój image. Nie macie nic wspólnego z normalnymi kibicami, tak jak politycy z normalnymi obywatelami. @Antoine Ratnik – nie wiem czemu odebrał Pan moj tekst jako pogardliwy dla niektórych grup społecznych – nie miało to tak zabrzmieć. Jednym z paradygmatów prawicy jest fakt istnienia elit intelektualnych i to też chciałem zaznaczyć. Wychodzę z założenia, że zarówno zwykli robotnicy, jak i elity są potrzebni, bo się uzupełniają – nie są równi, jedni są mądrzejsi, drudzy głupsi, ale tak samo sobie potrzebni. Co do polemiki, prosiłem prof. Wielomskiego o usunięcie jej, bo byłoby za dużo tekstów na jeden temat z moim nazwiskiem. Był to jednak prawie ten sam tekst, który zamieściłem w komentarzu pod Pana artykułem. Pozdrawiam serdecznie.

  7. @M. Sułkowski: Pan nie potrafi czytać ze zrozumieniem! Nie chce mi się pisać znowu odpowiedzi na 1000 słów, ani odnosić do wszystkiego – ale przecież podałem przykłady do porównania! Teraz w cale nie ma zadnych awantur, a Bydgoszcz to wyjątek potwierdzający regułę. Ot, po prostu świat nie jest idealny i zawsze coś się zdarzy, ale 95% meczów e-klasy, I-ligi, II-ligi itd. to są spotkania bez żadnych zadym i awantur. Więc niech mi pan kitu nie wciska, że to nic nie daje, bo jak pan nie widzi różnicy między latami 90, a aktualnymi to muszę zarzucić panu po prostu celowe pomijanie faktów, robi to pan by potwierdzić swoje tezy. Tłumy nie są od tego by czytać Dmowskiego, raczej chodzi tutaj o to, by w ludziach podtrzymać uczucia patriotyczne zapierającymi dech w piersiach oprawami. Choć i tak są ludzie, którzy dzięki tego typu akcjom łapią zajawkę patriotyczną i dalej zgłębiają temat. Niech mi pan uwierzy, bo doskonale to wiem. Niech pan podbije do chłopaków z różnych inicjatyw narodowych skąd przychodzi do nich i zaczyna działać młodzież. Otóż nie sprzed telewizorów, tylko właśnie na stadionach stawiają pierwsze kroki, a następnie chcą działać dalej. I śmieszy mnie to pana bajdurzenie o neutralnych światopoglądowo trybunach – śmieszy podwójnie, bo ma się pan za libertarianina… szkoda słów.

  8. @Marcin Sułkowski Dziękuję za odpowiedź. Napisał Pan: „Wie Pan, jeśli być konsekwentnym, to uważam, że owszem, należy sobie darować upamiętnianie rocznic narodowych podczas meczu i to już nawet nie tylko z powodów, które wymieniłem w artykule. Wydaje mi się, że to jest mało poważne miejsce, na tak poważne obchody, którym powinno towarzyszyć sacrum”. Szkopuł w tym, że podążając za Pana tokiem rozumowania, to należałoby darować sobie obchodzenie wszystkich rocznic patriotycznych, bo dopiero politycy naruszają sacrum tychże rocznic. Proszę zwrócić uwagę co się dzieje w rocznicę Powstania Warszawskiego na Powązkach: zwolennicy PiS wygwizdują polityków PO, ci znowu w mediach im nadają od najgorszych i ogólnie są cyrki. Nie wiem czy Pan był na takim meczu kiedy jest taka oprawa patriotyczna- coś wspaniałego! I powiem Panu, że akurat kibice potrafią uszanować takie chwile. Wbrew pozorom są karni, np. gdy jest minuta ciszy dla upamiętnienia np. ofiar Powstania Warszawskiego itp. Chodzę na mecze i widziałem to. Poza tym uważam, że dla niejednego młodego człowieka, który jest na meczu taka oprawa to jest lepsza lekcja historii niż w szkole. Sam widziałem jak młodzi kibice Legii, którzy podczas rocznicy Powstania Warszawskiego chodzą w miejsca upamiętnione tablicami czy pomnikami sami interesują się co w tych miejscach się działo w czasie Powstania itp. Moim zdaniem po pierwsze: Pana propozycja usunięcia opraw ze stadionów jest błędem, bo w obecnej sytuacji naszego kraju każda inicjatywa patriotyczna (z udziałem młodych ludzi) jest na wagę złota. A po drugie: jeśli nie dochodzi do profanacji a wręcz przeciwnie- młodzi ludzie uczą się szacunku dla własnych barw narodowych, historii własnego kraju oraz tradycji, to dlaczego robić Michnikowi i jego kompanom przysługę wyrzucając te wartościowe elementy ze stadionów? Tym bardziej, że nie ma w tych oprawach partyjniactwa, ani taniej agitacji. Pozdrawiam

  9. @Marcin Sułkowski Przepraszam, że się wtrącam do Pana polemiki z Panem Krzysztofem, ale przesadza Pan. I to grubo. Podał Pan jaskrawe przykłady bandytów, którzy nie są chuliganami i OK, ale proszę nie robić ludziom wody z mózgu pisząc: „Ja zapraszam na mecze do Łodzi i w okolice stadionów po meczach. Jak przejdzie Pan chociaż bez zaczepki, to stawiam Panu Jacka Danielsa”. Tak się składa, że chociaż jestem kibicem Legii, to mam serdecznego przyjaciela mieszkającego w Łodzi będącego kibicem Łódzkiego Klubu Sportowego i kilkanaście razy byłem na meczu w Łodzi. Bez szalika klubowego, jako normalny człowiek. Ani przed meczem, ani po meczu nikt mnie zaczepił, nikt nie słowem nie zwyzywał. Po meczach w okolicy stadionu poszliśmy na piwko i pizzę i było super. Spokojnie, kulturalnie i bezpiecznie. Mam na to świadków, więc wisi mi Pan Jacka Danielsa;-) A tak na poważnie: na stadionach zdarzają się palanty, którzy tylko patrzą rozróbę zrobić ale oni nie są nawet 1 procentem wśród kibiców. A poza tym co do ochrony…Są wśród nich profesjonaliści i są ludzie, którzy nie nadają się do tej pracy i robią więcej złego niż dobrego. Wydaje mi się, że zbytnio Pan uprościł temat. Pozdrawiam.

  10. @Łukasz Wielicki – tyle, że politycy robią to specjalnie i nie wynika to z idei polityki, ale zachowanie poszczególnych jednostek. Sport ma jednak inną ideę. Pamiętam sam nawet tak oczywiste akcje, jak uczczenie minutą ciszy pamięci zmarłego kolegi-kibica. Tu nie ma nic dziwnego, w końcu to był kibic i działacz tego ruchu, ale nadal twierdzę, że sacrum na stadionie wygląda odrobinę dziwnie. Ja rozumiem Pana intencje – w obecnych realiach faktycznie jest cenny każdy bastion normalności i poszanowania tradycji. Odnosiłem się jednak do rzeczywistości idealnej, jaka powinna nas otaczać (wtedy byłyby odpowiednie miejsca i odpowiednia świadomość społeczna do uczczenia ważnych rocznic etc.), stąd może nasze lekkie niezrozumienie. Komentarze są dla wszystkich, więc każdy może się dołączyć do dyskusji. Co do tej sytuacji – w takim razie wiszę Panu Danielsa i jeśli się spotkamy, dotrzymam obietnicy. Ja bywałem na meczach swego czasu regularnie i niestety nie mam przyjemnych wspomnień. Ten Pana jeden procent jest upierdliwy, jak drzazga w stopie. Moim zdaniem należy robić wszystko, by chociaż minimalizować ich obecność na stadionach. Chuliganeria zawsze przeszkadzała. Pamiętam jak na ŁKSie czasami siadałem na trybunach dla VIPów, bo miałem taką wejściówkę z klubu seniorów (śp. Dziadek był piłkarzem ŁKS-u). Była jakaś zadyma i nie zapomnę przerażenia w oczach starszych ludzi, którzy z klubem związani byli kilkadziesiąt lat i bali się, co zrobią chuligani po wybiegnięciu na murawę. To, co dla Pana jest uproszczeniem, dla mnie jest po prostu realnym obrazem. Ja się domyślam, że nie będzie sytuacji zupełnie idealnej, ale byłoby fajnie, gdyby można było czuć się zupełnie bezpiecznie, a akty chuligaństwa były tylko bardzo spontanicznymi przypadkami. Pozdrawiam.

  11. @Marcin Sułkowski. Dziękuję za odpowiedź. Myślę, że jednak burdy stadionowe są marginesem. Zresztą niedawno czytałem statystyki policyjne (one są dostępne w necie) i wyraźnie pokazują, że zjawisko chuligaństwa na stadionach jest z roku na rok coraz bardziej marginalne. Zgadzam się z Panem, że do ideału to pewnie nigdy nie dojdziemy, bo nawet w tak chwalonej jako oaza spokoju Anglii w tym roku zdarzały się wbiegnięcia kibiców na murawę i burdy w okolicach stadionów. Ludzie są ludźmi i w każdym kraju, na każdej szerokości geograficznej znajdą się idioci szukający złych przygód akurat na stadionie. Jednakże zastanawiałem się kiedy ostatnio widziałem w Warszawie awanturę z udziałem ludzi w szalikach i było to w 2006 r., a chodzę regularnie na mecze. Jestem tzw. „karneciarzem”, czyli mam karnet na wszystkie mecze w sezonie. Tusk po prostu dla celów stricte politycznych wyolbrzymia problem. Aczkolwiek gwoli ścisłości nie twierdzę, że go nie ma- on jest tylko nie takich niebotycznych rozmiarów jak próbuje nam wmówić Tusk. Co Jacka Danielsa, to był żart z mojej strony:) Pozdrawiam i dziękuję za interesującą dyskusję.

  12. Oczywiscie Tusk rozgrywa akcje PR z tymi kibicami. To nie ulega watpliwosci, buduje swoj wizerunek wyborczy. A zdecydowal, by to robic na ich garbie, bo to latwy cel. W duzej mierze zwykly anarchistyczny motloch i mafijne bydlo. Co z tego, ze kilku ultrasow wpadlo na pomysl zrobienia sektorowki z Dmowskim, jak stawiam, ze ci sami kibice jak wiekszosc w Polsce z tych aktywnych, podczas tego samego meczu krzyczala „zawsze i wszedzie policja je…na bedzie”. To mysl przewodnia motlochu. Ile procent kibicow w Polsce czytalo Dmowskiego, a ilu w ogole wie kto to jest?. Chuligani pod przykrywkami klubow organizuja struktury przestepcze, jest jakas dziwna zbieznosc, ze jedno czesto musi sie wiazac z drugim. Zawieranie w Polsce zgód miedzy kibicami zaczyna sie od chuliganow, a ci nierzadko kieruja sie potencjalem organizowania powiazan przestepczych z innymi miastami. Dopiero pozniej do tego wszytskiego dorabia sie jakąs szlachetną ideologie. Takie warszawskie bydlo potrafilo wybijac szyby na Zamku Królewskim i demolowac wlasna starowke. Czy mozna to jakos wytlumaczyc?. Czy mozna wytlumaczyc niszczenie stadionow w innych krajach w imie poczucia tozsamosci polskiej?. Jakos nie moge sie przekonac do tego stadionowego patriotyzmu, kojarzy mi sie z krawatem samoobrony. Swoja droga na marginesie juz, dziwie sie, ze na portalu, ktory szydzi z postaw nazywanych insurekcyjnymi, te same osoby nagle popadaja w romantyzm i umilowanie postaw, wedle ktorych czlowiek jest gotow oddac zycie za byle naruszenie swietosci swojego klubu.

  13. @quality Spośród osób zatrzymanych przez policję za demolkę starówki, jedynie 5% z nich było na meczu po którym udano się świętować pod kolumną Zygmunta. To trochę zmienia postać rzeczy, jeżeli chcemy o kimś mówić „stadionowy chuligan” :)))

  14. @Łukasz Wielicki – ale burdy stadionowe to nie jedyny obszar działalności chuliganów i proszę o tym pamiętać. Statystyki policyjne całkiem sporo mówią o tym. Proszę też pomyśleć ile afer jest niezgłaszanych. Sytuacja jest momentami nawet śmieszna – byłem świadkiem stojąc na przystanku tramwajowym, jak grupka kilku młodych chłopaszków (max. 17 lat) krzyknęła „ełkaesiacy wpadli do nas!” i zaczęli biec w stronę bramy. Za chwilę wyszła grupka jednych i drugich – poobijani, poszarpani, jednemu leciała krew z nosa. A to są tylko dzieciaki…

  15. @Marcin Sułkowski Ta opowiesc o siedemnastolatkach , ktorzy sie popsztykali i potem mieli kilka podrapan i jednemu leciala krew z nosa, to jest najlepsza komedia, jaka w Europie grano od czasu Arystofanesa! Zyjemy w systemie totalitarnym, gdzie” walka z przemoca „jest obecnie cheval de bataille sytemu. Chodzi tu o wprowadzenie obowiazkowego humanitaryzmu. Niedlugo urzednicy beda odbierac dzieci rodzicom, pod pretekstem, ze im otarli nos za mocno kiedy dziecko mialo katar . Ale nie klocmy sie.Pan sie po prostu myli i mysle, ze w dobrej wierze . Serdeczne pozdrowienia dla Pana a.r.

  16. @Antoine Ratnik – no nie tak popsztykali, aczkolwiek to nie jest moja sprawa. Ja tylko zaznaczyłem, że walki kibicowskie przyjmują czasami wymiar dziecinady i komedii. Fakt, że system stara się pacyfikować i humanitaryzować zauważyłem również (Łysiak dobrze opisuje kłamstwo pacyfizmu w „100-leciu Kłamców”), niemniej to już jest też kwestia na odrębną dyskusję i wyczuwam z Pana krótkich opinii, że moglibyśmy się w tej kwestii zgodzić, choć jestem ostrożny w osądach nie mając wystarczającej ilości materiału. Również pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że się nie mylę, a nawet jeśli, to jest to tylko błąd poznawczy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *