O pozytywnym i negatywnym stereotypie konserwatyzmu

.
Cybernetyka społeczna posługuje się rozróżnieniem na stereotypy i pojęcia, które definiuje w następujący sposób. Stereotyp to wspólne dla określonej grupy społecznej skojarzenia uproszczonej normy poznawczej z decyzyjną (tzn. gotowością do działania lub działaniem), wywołane bodźcem w postaci słowa-nazwy. Natomiast pojęcia to skojarzenia (normy) czysto poznawcze wywołane bodźcem w postaci słowa-nazwy. To samo słowo-nazwa może raz występować w roli stereotypu, a raz w roli pojęcia — w zależności jakie skojarzenia wywołuje (J. Kossecki, Elementy nowoczesnej wiedzy o sterowaniu ludźmi, s. 200). 

Stereotypy mają postać uproszczonych uogólnień o charakterze nie tylko poznawczym, lecz także wartościującym. Dzięki temu wywołują określone emocje, a tym samym gotowość do określonych działań i decyzji. Stereotypy dzielimy na pozytywne i negatywne, w zależności od tego, czy wywołują pozytywne bądź negatywne reakcje odbiorców na dane słowo-nazwę. 

Stereotypy odgrywają istotną rolę w ocenie przez społeczeństwo poszczególnych źródeł informacji, przede wszystkim przy określaniu ich wiarygodności. Jeśli dane źródło informacji wywoła u odbiorców skojarzenie ze stereotypami negatywnymi, odbiór informacji z tego źródła będzie utrudniony, a nawet może zostać zablokowany. Jeśli natomiast dane źródło informacji wywoła u odbiorców skojarzenie ze stereotypami pozytywnymi, wtedy odbiór informacji z tego źródła będzie bardzo ułatwiony, nawet, gdyby informacje te były nieprawdziwe (J. Kossecki, Elementy nowoczesnej wiedzy o sterowaniu ludźmi, s. 202). 

Słowem-nazwą, które może występować zarówno w roli stereotypu, jak i pojęcia jest konserwatyzm. Słowo to występuje w roli zarówno negatywnego, jak i pozytywnego stereotypu, tzn. wywołuje pozytywne emocje u osób o światopoglądzie konserwatywnym, natomiast negatywne u osób o światopoglądzie lewicowym. 

Przyjrzyjmy się najpierw negatywnemu stereotypowi konserwatyzmu, czyli temu, z jakimi negatywnymi określeniami kojarzony jest konserwatyzm wśród osób o światopoglądzie lewicowym. Tymi określeniami są zacofanie, ograniczenie wolności, przymus, karność, „gnębienie” indywidualności, przemoc, terror, arbitralność, bezprawie. Dalej są to inkwizycja, cenzura, palenie czarownic, szowinizm, rasizm, ksenofobia, homofobia, mowa nienawiści, fanatyzm, ekstremizm. Natomiast konserwatyści są postrzegani jako „łyse pały”, „kibole”, faszyści czy też naziści. Należy jeszcze dodać, że konserwatyści uważani są za przeciwników nauki i osoby bezkrytycznie ulegające autorytetom religijnym. 

A jak postrzegają siebie sami konserwatyści? Nieodłącznym elementem każdego pozytywnego stereotypu konserwatyzmu jest odwołanie do idei porządku, prawa i wspólnoty. Poszczególne podtypy tego stereotypu różnią się zapatrywaniami na kwestię źródeł porządku, którymi mogą być silne państwo, prawo naturalne, etyka, religia, tradycja, król, wódz, dyktator itd. Konserwatyści samych siebie postrzegają jako strażników określonego porządku zagrożonego przez rewolucyjną anarchię. 

Różnice w uznawaniu tego, co stanowi źródło porządku wynikają z odmiennej struktury motywacji poszczególnych przedstawicieli konserwatyzmu. Wśród motywacji w socjocybernetyce wyróżniamy motywacje witalne, ekonomiczne, prawne, etyczne, ideologiczne oraz poznawcze. Konserwatyści o dominujących motywacjach poznawczych upatrują porządku w prawdzie poznawanej rozumowo, przede wszystkim za pomocą narzędzi naukowych. Konserwatyści o dominujących motywacjach ideologicznych (w rozumieniu cybernetycznym) poszukują źródeł porządku przede wszystkim w religii. W przypadku przedstawicieli konserwatyzmu o dominujących motywacjach etycznych źródła porządku upatrywane są w etyce, która z kolei wypływa z prawa naturalnego bądź też tradycji (lub też obu źródeł równocześnie). Konserwatyści o dominujących motywacjach prawnych za źródło porządku uznają prawo tworzone przez instytucje państwowe; natomiast ci o dominujących motywacjach ekonomicznych będą utożsamiać porządek z prawami rynku. W końcu konserwatyści o dominujących motywacjach witalnych porządek utożsamiają z siłą – dla nich liczy się tylko to, czy rządzący są w stanie skutecznie (bez oglądania się na jakiekolwiek normy prawne, etyczne czy religijne) zapewnić odpowiednią pozycję dla swojego „stada” wśród innych „stad”. 

Negatywny i pozytywny stereotyp konserwatyzmu postrzega więc to samo zjawisko, np. tradycję, jako źródło ograniczenia indywidualnej wolności (stereotyp negatywny) bądź też jako źródło porządku społecznego (stereotyp pozytywny). Takie spojrzenie na sprawę wynika z tego, że tak jak dla rewolucjonistów naczelną kategorią jest indywidualna wolność, tak dla konserwatystów jest nią porządek. Oba stereotypy cechują się więc jednostronnością, gdyż kładąc nacisk bądź to na wolność, bądź to na porządek, pomijają znaczenie jednej z tych dwóch kategorii. Z tego też wynika niemożność nawiązania racjonalnej dyskusji między osobami sterowanymi za pomocą obu tych stereotypów. Rewolucjoniści często bowiem słusznie wskazują na arbitralny bądź relatywny charakter norm, uznawanych przez konserwatystów za przejaw obiektywnego porządku. Z drugiej jednak strony, sami rewolucjoniści nie rzadko sięgają do narzędzi uznawanych przez konserwatystów za źródło porządku, używając ich do realizowania idei emancypacji człowieka. Wystarczy wspomnieć o przemocy stosowanej podczas rewolucji komunistycznych, państwie czy też etyce socjalistycznej, nie wspominając o licznych ideologiach, które masy miały przyjmować zupełnie bezkrytycznie. 

W starciu pozytywnego i negatywnego stereotypu konserwatyzmu zdecydowanie wygrywa ten drugi. Na mentalność współczesnego człowieka dużo silniej oddziałuje idea wolności niż idea porządku. Niestety wielu konserwatystów nie rozumie, iż w sytuacji, gdy w człowieku rozbudzono przekonanie o posiadaniu (oczywiście faktycznie bardzo pozornej) wolności, odwoływanie się do idei porządku nie może przynieść większych rezultatów. Tym bardziej, że konserwatyści zazwyczaj nie są w stanie wskazać obiektywnej legitymizacji wyznawanej przez nich wizji porządku. Co więcej, nie rzadko w ogóle nie rozumieją problemu legitymizacji konkretnej idei porządku. Częściowo można ten fakt wytłumaczyć tym, że niezwykle rzadką postawą wśród konserwatystów jest uzasadnianie swojej wizji porządku za pomocą narzędzi naukowych. 

W ten oto sposób mamy do czynienia z sytuacją, gdy po obu stronach barykady stoją bądź to zwolennicy określonej wizji porządku zagrożonego przez rewolucyjną anarchię, bądź też obrońcy ludzkiej wolności przed arbitralnością narzucanego społeczeństwu systemu normatywnego. Jest to oczywiście sytuacja patowa, z tym że, jak to już zostało wspomniane, stereotyp negatywny konserwatyzmu ma dużą większą siłę oddziaływania społecznego, niż stereotyp pozytywny. 

Sytuacja ta ma oczywiście fatalne skutki dla każdego społeczeństwa wewnętrznie antagonizowanego za pomocą obu tych stereotypów. Brak w nim bowiem poważniejszej refleksji na temat tego, czym są wolność i porządek, i jak powinna kształtować się relacja między nimi. Impas może zostać przerwany wtedy, kiedy np. sami konserwatyści zmierzą się z zagadnieniem ludzkiej autonomii i znajdą sposób na dotarcie do współczesnego człowieka, dla którego wolność jest jedną z wartości naczelnych. Wymaga to jednak przejścia od myślenia stereotypowego do myślenia pojęciowego, co zakłada krytyczne zmierzenie się z własnym światopoglądem. Konserwatysta musi bowiem zadać sobie pytanie o to, w jaki sposób może udowodnić, iż jego własne wyobrażenia o prawdziwym porządku mają wartość obiektywną, a nie są tylko indywidualnymi wyobrażeniami, narzucanymi innym. W drugiej kolejności musi zadać sobie pytanie o możliwość skutecznego unieszkodliwienia negatywnego stereotypu konserwatyzmu, gdyż tak jak to już zostało wcześniej wspomniane, stereotypy odgrywają istotną rolę w ocenie przez społeczeństwo poszczególnych źródeł informacji, przede wszystkim przy określaniu ich wiarygodności. Osoba, która będzie wpisywać się w negatywny stereotyp konserwatyzmu, nigdy nie stanie się wiarygodnym źródłem informacji dla osoby sterowanej za pomocą tego stereotypu. 

Jedną z możliwości unieszkodliwienia negatywnego stereotypu konserwatyzmu jest konsekwentne wskazywanie na to, że za hasłami o emancypacji zawsze kryły się wizje określonego – no właśnie porządku – który był ludziom narzucany w sposób umykający ich percepcji. Jest to droga demaskowania tego, że rewolucja nie przyniosła ludziom takiej wolności, jaką im obiecywała. Można przy tym wskazać np. na powiązanie haseł emancypacyjnych z władzą wielkiego kapitału, biurokracji czy mediów. Jednocześnie jednak należy ludziom zaproponować alternatywną wizję porządku, który nie kłóci się z ludzką wolnością. Jedyną bowiem drogą na zakończenie wewnętrznego antagonizowania społeczeństwa za pomocą pozytywnego oraz negatywnego stereotypu konserwatyzmu jest zaproponowanie takiego światopoglądu, który w równym stopniu uwzględnia zarówno ludzką wolność, jak i kwestię porządku społecznego.

Magdalena Ziętek

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]
Facebook

0 thoughts on “O pozytywnym i negatywnym stereotypie konserwatyzmu”

  1. „…Przyjrzyjmy się najpierw negatywnemu stereotypowi konserwatyzmu, czyli temu, z jakimi negatywnymi określeniami kojarzony jest konserwatyzm wśród osób o światopoglądzie lewicowym. …” – łatwo, łatwiusieńko. Pamietam, że ok. roku 1980 mianem „konserwatystów” osoby z Solidarności, NZSu, etc., etc., a wiec – „nominalnie” prawicowo-katolicko-bogoojczyźnianne, nazywały tzw. „beton partyjny” – część wierchuszki PZPRu najmniej skłonna do negocjowania ze „styropianem”. Oczywiście, „beton” odwoływał się do porządku, państwowości, racji stanu etc. etc. A więc konserwatyzm nie musi być cechą prawicy bądź prawicowości, no, chyba że (jak ja) uznamy „styropian” za bardziej lewicowy od późnego PZPRu … Jednakowoż, jesli tak nie uczynimy, to czym jest konserwatyzm, skoro może być tez lewicowy? Czy w takim razie nie należałoby odróżnić konserwatyzmu od tradycjonalizmu? Czym jest jedno, a czym drugie? Może konserwatyzm to po prostu „chęć obrony status quo i swojej w tym status quo uprzywilejowanej roli”, wraz z zestawem odpowiedniej mitologii, ideologii i rytuału?

  2. @ Piotr.Kozaczewski: Pana wątpliwości są w pełni uzasadnione. Czy leninowska koncepcja państwa rzeczywiście aż tak bardzo się różni od pewnych koncepcji uważanych za konserwatywne? Pisząc o lewicy miałam na myśli obecny stan rzeczy – obecnie konserwatyzmem straszy się pewną grupę społeczną, która samą siebie postrzega jako lewicową i postępową. A Pana uwaga dotycząca PRL jest bardzo ważna – dokładnie tak, Solidarność to protoplaści współczesnej lewicy, nawet jeśli to aparat państwowy był przedstawicielem lewicy, a Solidarność uważała się za prawicę. W swoim tekście pisałam o stereotypie, natomiast nie weszłam w kwestię tego, czy można stworzyć precyzyjną, naukową definicję konserwatyzmu (pojęcia). I powiem szczerze: nie będę czynić żadnej propozycji w tym zakresie. Mnie osobiście bardziej odpowiada przeciwstawienie realizm/idealizm.

  3. @ Magdalena Ziętek: Nie jestem specjalistą od nauk społecznych czy filozofii, pozwolę sobie jednak zadać pytanie: Czy realizm nie sprowadza się, przy odpowiedniej dozie redukcjonizmu, do darwinizmu społecznego, czy wręcz jakiejś wersji cynizmu (we współczesnym rozumieniu tego słowa, odróżniając przymiotnik „cyniczny” od przymiotnika „cynicki”)?

  4. @ Piotr.Kozaczewski: pojęcia realizm bynajmniej nie rozumiem w duchu pruskiej Realpolitik – dla mnie realizm to – w pewnym sensie można by rzec – konserwatyzm, w którym dominują normy (motywacje) poznawcze. A więc sposób patrzenia na rzeczywistość zakładający, że istnieją pewne obiektywne prawa rządzące rzeczywistością i że człowiek po to został obdarzony rozumem, żeby dążył do poznania tych praw. Jest to więc arystotelesowskie rozumienie realizmu. Idealizm opiera się na wierze, że człowiek może dostosować rzeczywistość do własnych zachcianek.

  5. @Pokolenie PX : tradycjonalizm pełni tak marginalną rolę w wojnie informacyjnej, że trudno tutaj mówić nawet o jakimś stereotypie. Większość ludzi nie posiada zupełnie żadnych skojarzeń związanych z tradycjonalizmem. Mnie interesują te słowa-stereotypy, za pomocą których w sposób realny steruje się społeczeństwem.

  6. Przez nieuwagę skasowałem swój pierwszy wpis. @Magdalena Ziętek: w środowisku kościelnym jest to już zauważalny element bieżącego dyskursu, np. w kontekście coraz bardziej widocznego kryzysu tożsamości katolickiej i sposobów przeciwdziałania kryzysowej sytuacji. Praktycznie w każdej diecezji w Polsce ujawniły się grupy proszące o przywrócenie Mszy św. trydenckiej, co spowodowało mocną reakcję pasterzy, chcących powstrzymać to zjawisko. Chyba już każdy wierny miał okazję usłyszeć z ambony przestrogi przed „fundamentalistami religijnymi” – negatywny stereotyp.

  7. @ Pokolenie PX: wśród katolików rzeczywiście tworzony jest negatywny stereotyp tradycjonalistów. Ale raczej właśnie tradycjonalistów niż tradycjonalizmu – może dlatego, że łatwiej jest skojarzyć osoby z fanatykami, niż zdezawuować cały kierunek myślowy?

  8. Znamienny jest paradoks, jaki ilustruje ta dyskusja. Choć dyskutanci zakładają poznanie a nie konstruowanie rzeczywistości, główny problem stanowi – a jakże – konstruowanie sobie takiej czy innej tożsamości. Wydawałoby się, że tożsamości nie można sobie wybrać, można ją tylko poznać (odkryć). Wybieranie sobie tożsamości to już jest „dostosowywanie rzeczywistości do własnych zachcianek”. Kryzysu tożsamości (katolickiej) nie da się „zwalczać”, można go jedynie przetrwać jako oczyszczenie (noc ciemna). „Nie przeciwstawiajcie się złu, lecz zło dobrem zwyciężajcie”. Moim zdaniem problemem konserwatyzmu jest brak transcendentaliów: prawdy-dobra-piękna, czy podmiotowo to ujmując: kontemplacji. Zwykle jest tylko ubóstwienie jakiegoś uniwersale np. władzy, plemienia, zwyczaju, ekonomii, rynku, prawa. To nie jest postawa o jakiej mówią Ewangelie. Przez to są zupełnie dowolne konstrukcje intelektualne u tzw. konserwatystów: a to odrzucenie nauki („nauka to nasz wróg”) a to egzorcyzmowanie techniki (np. prądu elektrycznego – sic!), a to pomyślunki heglowskie typu wszystkiemu winny jest „…. – izm”, a to fiksowanie się na pewnych ideach (np. rycerzy solarnych czy innych głupotach). Ruszyć można tylko z miejsca w którym się stoi. Inna postawa zmusza do ciągłej zmiany przekonań (ile to już razy zmieniał się wskazywany na https://www.konserwatyzm.pl katechon?). Dlaczego nie przyznać, że konserwatyzm to po prostu Dekalog?

  9. @Włodzimierz Kowalik : mój tekst dotyczy stereotypów, czyli tego, jak ludzie interpretują rzeczywistość. Nie piszę o konserwatyzmie „samym w sobie”. Nie wiem, czy takowy w ogóle istnieje – może tak, może nie.

  10. Magdalena Ziętek: Doskonale rozumiem. Ale stereotypy całkiem niesłusznie mają zła prasę. Neurokognitywistyka uczy, że bez nich całkowicie pogubilibyśmy się w rzeczywistości. Stereotyp i konserwatyzm mają wiele wspólnego. Tak samo jak stereotyp i reguły normatywne a także stereotyp i cnoty. Noblistka pisze co prawda, że „nic dwa razy się nie zdarza”, co uzasadniałoby negatywny sąd o stereotypach, ale gdyby tak było nawet pamięć nie miałaby sensu. Pamięć zakłada istnienie regularności i powtórek.

  11. @Włodzimierz Kowalik: ma Pan bardzo cybernetyczne podejście do sprawy 🙂 Dla cybernetyka pojęcie stereotypu jest pojęciem fachowym, bez żadnego negatywnego wydźwięku. Cybernetycy uważają tylko, że osoby pretendujące do pełnienia roli elit powinny uwolnić się od myślenia stereotypowego, gdyż tylko wtedy mogą rzeczywiście pełnić rolę organizatora systemu, którym sterują.

  12. @Magdalena Ziętek: Boję się takich „organizatorów systemów”. Zbyt przypominają mi nadludzi. Myślę, że Wittgenstein w pracy „O pewności” słusznie widzi osoby, których myślenie „uwolniło się” od reguł (stereotypów) w szpitalu psychiatrycznym (wersja light: na kozetce u psychologa). Na czym bowiem polega zjawisko kierowania się regułą (zob. „Dociekania filozoficzne”)? To bardzo głębokie pytanie. A od odpowiedzi zależy, co może znaczyć „uwolnienie się od myślenia stereotypowego”. Obawiam się, że nic dobrego. Dlatego ja wierzę raczej w „samoorganizację”.

  13. W Pana rozumieniu organizator systemu buduje go – wręcz konstruuje – „z niczego”. Z punktu widzenia cybernetyki sprawy wyglądają inaczej: elity są od tego, żeby zadbać o to, by system działał we własnym interesie. Przejęcie kontroli nad systemem przez system zewnętrzny jest wtedy ułatwione, kiedy elity nie kierują się realistycznym oglądem rzeczywistości (w oparciu o pojęcia), tylko sami zostali zaprogramowani np. przez elity innego państwa za pomocą stereotypów. W uproszczeniu można by rzec, że chodzi o to, by to elity decydowały, jakie stereotypy będą funkcjonowały w ich społeczeństwie. Czy będzie to stereotyp: Polacy to nieudacznicy, ciemnogród, zacofani, etc. (negatywny stereotypy), dobrzy natomiast są „Europejczycy” (pozytywny stereotyp), czy też stereotypy umacniające wiarę Polaków we własne siły. Myślenie pojęciowe to myślenie realistyczne, w oparciu o rzetelne badanie rzeczywistości. Zdolne do tego są tylko nieliczne jednostki (większość jest na to zbyt leniwa albo tego w ogóle nie potrzebuje – i pewnie tak ma być dla sprawnego funkcjonowania społeczeństwa). Chodzi o to, by tylko takie jednostki stanowiły elity, które potrafią zadać sobie trud głębszego poznania rzeczywistości (np. rozpracowania mechanizmów wojny informacyjnej).

  14. @Magdalena Ziętek: W takim wypadku mówiłbym o pijarze, marketingu itp. a nie o „systemie”. Mówienie o „organizowaniu systemu” nasuwa negatywne stereotypy :-). System co coś „całościowego” i „zupełnego” a pijar to tylko część. Co do reszty zgadzam się. Stereotyp Polaków jako nieudaczników działa bardzo sprawnie. Przykład z mojej działki: w 2003 roku gdy wchodziliśmy do UE, uchylono stosowanie rękojmi w sprawach konsumenckich (w grudniu 2014 będzie znowu przywrócona) na rzecz ustawy dosłownie przepisanej z unijnych dyrektyw, pomimo, że tradycyjna rękojmia z Kodeksu cywilnego dawała konsumentowi silniejszą pozycję, wypełniając dyrektywę BARDZIEJ. Zadziałał stereotyp, że polskie prawo w porównaniu z unijnym jest nic nie warte, do tego stopnia, że nikt go nie czyta, nawet przy integracji systemów prawnych! Co tam Polacy mogą mieć wartościowego. A przecież u nas tak samo jak we Francji obowiązywał Kodeks Napoleona. Niestety ten stereotyp ma u podłoża silne poczucie niższości. Dziecko kiedy dostanie lanie w piaskownicy nie jest z tego dumne. Płacze. A jeśli będzie uczone dumy z lania, nabawi się kompleksów w dorosłości, najwyżej starannie zamaskowanych. My niestety czcząc klęski i błędy jako „moralne zwycięstwa”, domagamy się od innych uznania, bo sami go dla siebie nie mamy. Czymże innym była nasza akcesja do UE? Przecież Unia miała nas „cywilizować” a my zająć w niej „należne sobie miejsce”. Nawet polska religijność jest nieskończenie smutna. Chrystus Frasobliwy to jest nasza ikona narodowa. Coś takiego jak „światło chwały” (lumen glorie), wieniec zwycięstwa, zwykła ambicja nie występuje w pobożności Polaków. Przeciwnie – jest uważane za grzech. Polski katolik wstydzi się swojej wiary, zupełnie jakby czuł się z jej powodu niższy. Dlaczego polityka historyczna PiS-u odniosła sukces? Dlaczego świętujemy klęskę powstania warszawskiego a fascynacja 1939 rokiem przechodzi wszelkie granice, co widać już w każdym kiosku z prasą? Redaktor Lisicki świetnie zilustrował naszą mentalność domagając się niedawno w „UważamRze” prawa do dumy z naszych klęsk. Kto uważa (konkretnie chodziło o Rafała Ziemkiewicza), że polityka polska podczas II wojny św. była błędna, niesłuszna, głupia, samobójcza ten ODBIERA POLAKOM POCZUCIE DUMY I WARTOŚCI. Nic dodać, nic ująć: duma z żałoby. Czy cybernetyka ma na to lekarstwo? Takie myślenie, steruje nas przecież (systemowo!) ku kolejnej klęsce, z której znowu będziemy dumni. Czy cybernetyka potrafi wyeliminować taki społeczny dysonans poznawczy?

  15. „… Nic dodać, nic ująć: duma z żałoby. Czy cybernetyka ma na to lekarstwo? Takie myślenie, steruje nas przecież (systemowo!) ku kolejnej klęsce, z której znowu będziemy dumni. Czy cybernetyka potrafi wyeliminować taki społeczny dysonans poznawczy? …” – o ile dobrze zrozumiałem, chodzi o kontekst, czy też, jak mawia się w informatyce, dane referencyjne, czyli: zestaw względnie stabilnych danych, na podstawie których podejmujemy decyzje dotyczące przetwarzania danych bieżących. Dane referencyjne są zazwyczaj pamiętane w sposób rozproszony, blisko miejsca ich przetwarzania. Ich kolektywna modyfikacja wymaga stosowania „algorytmów konsensusu”, które mają znacznie gorszą, niż liniowa, złożoność, od O(NlogN) do O(N^2*logN), o ile pamietam. Ta, nieco pewnie kulawa, analogia, tłumaczyłaby, dlaczego trudno jest zmienić kontekst/mity_społeczne/dane_referencyjne – przez ok. 200 lat wdrukowywano nam do łbów „moralne zwycięstwo”, więc i przeprogramowanie zajęłoby pewnie całe dziesięciolecia …

  16. Jedyną radą na „moralne zwycięstwa” jest Pana Jezusowe „poznacie prawdę i prawda was wyzwoli”. Tak jest i w nauce, i w sporcie i w psychiatrii, np. w leczeniu lęków, depresji etc. : nazywa się to „ekspozycją”: np. przestajemy sobie coś wmawiac, np. ze umiemy stac na rekach, ale nam sie nie chce stawać na rękaćh, choć to mały pikuś. Wreszcie próbujemy, nie udaje się, jeśli nam na staniu na rekach zależy – zaczynamy szukać informacji, jak to zrobić, albo szukamy trenera, zaczynamy ćwiczyć – i w końcu sie udaje.

  17. „…Nawet polska religijność jest nieskończenie smutna. Chrystus Frasobliwy to jest nasza ikona narodowa. Coś takiego jak „światło chwały” (lumen glorie), wieniec zwycięstwa, zwykła ambicja nie występuje w pobożności Polaków. Przeciwnie – jest uważane za grzech. …” – to akurat łatwo wytłumaczyć: obecna polska religijność jest, w swej masie, chłopska. Chłopi, jak to chłopi, pokornie znosili „dymanie” i przez pana, i przez żyda, i przez plebana, i nigdy nie zdobyli sie na, pozwalający odzyskać godność, „mord założycielski”, w stylu chociażby Powstanie Chmielnickiego, Rewolucji Francuskiej czy Rewolucji Bolszewickiej. A obecnie, nie wydaje mi sie, by „pokorni chłopi z Polski B” mieli ochote zgotować „styropianowi” nowy Katyń czy inną Treblinkę.

  18. Co najbardziej smutne, to to, że nie nagłasnia się i nie nadaje odp. skali RZECZYWISTYM sukcesom, jak np. to: http://www.pti.org.pl/struktura_folderow_publikacji_na_witrynie/Archiwum-Aktualnosci/Archiwum-aktualnosci-2014/Kamien-Milowy-IEEE-dla-pogromcow-Enigmy . http://wyborcza.pl/1,75478,16428463,Brytyjczycy_w_koncu_przyznali__ze_zlamanie_Enigmy.html , „…Złamanie kodu niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma przyspieszyło zakończenie II wojny światowej – zdaniem historyków – o dwa-trzy lata. …”. Skrócenie IIWŚ o 2-3 lata to ile ocalonych istnień ludzkich? 1 mln? 5 mln? 10 mln? Czy wszystkie nasze armie, partyzantka i Państwo Podziemne byłyby w stanie ocalić tyle ludzi? Złamanie Enigmy, moim zdaniem, to sukces nieporównywalny z czymkolwiek, może ewentualnie, poza Bitwą Warszawski o Odsieczą Wiedeńską. Ale, dla 'prawdziwych patriotów”, enigma to pikuś wobec Powstania Warszawskiego.

  19. „Chłopi, jak to chłopi, pokornie znosili dymanie i przez pana, i przez żyda, i przez plebana, i nigdy nie zdobyli się na, pozwalający odzyskać godność, mord założycielski, w stylu chociażby Powstanie Chmielnickiego, Rewolucji Francuskiej czy Rewolucji Bolszewickiej”. A czy między „mordem założycielskim” a „dymaniem” nie ma nic pośredniego? Tylko logika „tego świata”? To jakieś manichejskie czy nihilistyczne widzenie sprawy. Św. Tomasz zastanawia się, czy gwałt może być zasługujący? Otóż może, co więcej dziewica wcale nie traci dziewictwa w jego wyniku. Ja jakaś nie chcę mordować, ani być dymanym.

  20. „… A czy między „mordem założycielskim” a „dymaniem” nie ma nic pośredniego?…” – nie to jest kwestią podstawową. Ja powiedziałbym raczej: czy istnieje lepsza reakcja na krzywdę, niż zgnojenie krzywdziciela? Różni „miłosmierdni” i „bozkobijni” łatwą ręką oforuja skrzywdzonym nastepująca pociechę: 1/ Bóg jest dobry. 2/ Świat jest piekny. 3/ Jezus cie kocha. 4/ Zycie jest najwyższą wartością. Z pkt. 4/ wynika, żeby nie usmiercać krzywdziciela. Ale, można mu np. amputować ręce, nogi i genitalia, a na ścianie na wprost łóżeczka umiescić napisy z pkt. pkt. 1/, 2/, 3/. Zaoferujmy krzywdzicielowi medykament dla skrzywdzonych. jako, ze „Bóg nie chce smierci grzesznika, lecz jego nawrócenia”, przez kontemplacje napisów 1/, 2/, 3/ wzmiankowany krzywdziciel, nie mogąc sie od nich odwrócic o własnych siłach, będzie miał wielkie szanse na głebokie nawrócenie. A gdyby ktos poddał w wątpliwość pkt. 4/, to może krzywdzicielowi, wraz z rodziną, zafundować palik. Takie podejście da wielkie mozliwości doznania „zdroju wszelkich łask”, o ile tylko delikwenci wykażą sie „niezłomna wiarą”, „wiarą jak ziarnko gorczycy”. Nikt przecież nie wątpi we wszechmoc Bożą i w to, że Bóg, gdy tylko zechce, zdejmie delikwentów z pala, a nawet uleczy ich ciała i dusze. A jeś.li nie, to co wtedy? W takich razach pozostaje powtórzyć za, bodajże, Św. Pawłem „modlicie sie i nie otrzymujecie? Bo źle sie modlicie!”. Jeśli delikwent nie ma wystarczajacej wiary, nadziei i miłości oraz gorliwości w modlitwie – to samo jest sobie winien.

  21. „…Ja jakaś nie chcę mordować, ani być dymanym. …” – „dymanym” sie jest lub bywa zazwyczaj niezależnie od swej woli. Jeśli krzywdziciela spotka okrutna zapłata, to, z duzym prawdopodobieństwem, nikogo wiecej juz nie skrzywdzi, co jest aktem miłości wobec jego niedoszłych ofiar. „…Św. Tomasz zastanawia się, czy gwałt może być zasługujący? Otóż może, co więcej dziewica wcale nie traci dziewictwa w jego wyniku. …” – 1/ To brzmi nieomal jak jakieś sado-maso 2/ Co do nietracenia dziewictwa: „Chcesz miec błonę jak marzenie, usiądź d* w butaprenie”. Może Doktor Anielski przewidział wynalezienie butaprenu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *