O teoriach spiskowych raz jeszcze. W odpowiedzi panu Stanisławowi Bulzie

W moim poprzednim eseju na temat teorii spiskowych stwierdziłam, że dostarczają one wiele cennych informacji na temat tego, co  dzieje się za kulisami władzy. Dzięki temu można dowiedzieć się o wielu ważkich sprawach, które są przemilczane w oficjalnych mediach. Jestem przekonana, że wiele z tych informacji jest prawdziwych. Mam np. poważne wątpliwości co do tego, że masoneria jest organizacją mającą wyłącznie na celu etyczne uszlachetnianie swoich członków.

W poprzednim eseju stwierdziłam też, że mój problem z teoriami spiskowymi polega na tym, iż nie są one w stanie adekwatnie wyjaśnić mechanizmów władzy. Myśl tę chciałabym rozwinąć w tym tekście.

Mechanizmy władzy zostały opisane przez Machiavelliego. Koncepcja ta jest powszechnie znana, więc nie będę jej tutaj opisywać. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na jej wybrane zagadnienia, które są istotne z punktu widzenia omawianego tematu. 

Mechanizmy władzy w swojej ogólnej formie zawsze były takie same, bo natura ludzka jest niezmienna. Ludzie zawsze walczyli o władzę. Podejście Machiavellego do polityki jest proste: polityka jest sztuką skutecznego zdobywania i utrzymywania władzy. Polityk to technik, który umie osiągać to, co sobie postawił za cel. Dobry polityk to polityk skuteczny a uprawianie polityki jest aktywnością o charakterze technicznym. Aby zdobyć czy utrzymać władzę, trzeba być realistą, tzn. doskonale rozumieć sytuację, w której się znalazło. Tylko realista będzie w stanie rozpoznać wszystkie zagrożenia i przeszkody, które musi pokonać, aby osiągnąć swój cel. Tylko realista będzie też w stanie odpowiednio określić słabości przeciwnika i systemu, a następnie skutecznie wykorzystać je do własnych celów. Zasługą Machiavelliego było zwrócenie uwagi na psychologiczną stronę polityki. Skuteczny polityk musi być doskonałym znawcą ludzkiej natury, musi wiedzieć, jak ludzie myślą, czują, reagują na różne bodźce, itp. Machiavellemu zarzucany jest amoralizm. Zarzut jest słuszny. Machiavelli zupełnie oddziela politykę od moralności. Ale dzięki temu zwrócił uwagę na ciemną stronę ludzkiej natury, której istnienia trudno zaprzeczyć.

Dla katolika przyczyną istnienia tejże ciemnej strony natury jest grzech pierworodny. Skutkiem grzechu pierworodnego jest m.in. chęć panowania nad innymi ludźmi i pożądliwość. Ludzkość po grzechu pierworodnym w pewnym sensie znajduje się w stanie totalnej wojny: na dobrą sprawę każdy chciałby rządzić, jedni mniej, inni bardziej. I zawsze byli tacy, którzy chcieli „bardzo”, i do władzy dążyli dosłownie po trupach. Ktoś, kto już poczuł smak władzy, z zasady będzie chciał jej bardziej niż ktoś, kto przy władzy jeszcze nigdy nie był. Władza działa jak narkotyk, uzależnia, daje poczucie mocy. Jednym z mechanizmów władzy jest między innymi to, że ten kto ją ma, ma też stworzone dobre warunki do tego, żeby mieć jej jeszcze więcej. Od zera trudno jest zaczynać (choć nie jest to niemożliwe). Nie wolno też zapominać o tym, że ludzie władzy często stają się jej zakładnikami: polityka jest nierzadko sprawą kryminalną, co skutkuje tym, że każdy na każdego ma haka… Władza to przywileje, to życie w luksusie, to poczucie przynależności do elit. To też sposób na zdobycie atrakcyjnej partnerki, albo po prostu dostęp do luksusowych prostytutek…

Inny obraz polityki prezentuje filozofia katolicka. Warunkiem funkcjonowania katolickiej wizji polityki jest jednak to, że społeczeństwo jako całość musi podporządkować się prawu naturalnemu stworzonemu przez Boga. Dotyczy to więc zarówno rządzących, jak i rządzonych. Bunt przeciwko naturalnemu porządkowi rzeczy skutkuje niczym innym jak właśnie totalną wojną, którą wygrywa ten, kto jest skuteczniejszy. A ponieważ od czasu Reformacji mamy do czynienia z takim buntem, to skutki są, jakie są.

Teorie spiskowe na dobrą sprawę dokładnie opisują przebieg tego buntu. Nie zapominajmy o tym, że wiele z tych teorii wcale nie zaczyna od masonów, ale wydarzeń dużo wcześniejszych. Ulubionym tematem teorii spiskowych są np. templariusze. Templariusze po spaleniu Jacquesa de Molay podobno zaprzysięgli zemstę, i to zarówno na Kościele Katolickim, jak i na francuskiej monarchii (masoni więc rzekomo „przejęli” obu wrogów od templariuszy). Zgodnie z niektórymi teoriami, templariusze przeszli do podziemia i m.in. przygotowywali Reformację, jak również współtworzyli kapitalizm. Abstrahując od tego, czy to prawda, czy nie, obraz wyłaniający się z części literatury na temat spiskowych teorii dziejów jest dość czytelny: jest to historia sterowanego buntu zarówno rządzących, jak i rządzonych przeciwko katolickiej wizji świata. Sterowanego przez ludzi, którzy rzekomo chcąc wyzwalać ludzkość od „zniewolenia” ze strony Kościoła Katolickiego, na dobrą sprawę sami przejęli władzę. I tyle. Czy ten bunt był rzeczywiście sterowany, czy nie, jest sprawą dyskusyjną. To, że z takim buntem mieliśmy i mamy do czynienia, jest w gruncie rzeczy sprawą oczywistą (tzn. dla jednych to bunt, dla innych słuszna emancypacja).

Osobiście mniej mnie interesuje to, czy ten proces był centralnie sterowany, czy nie; dużo ciekawszą kwestią wydaje mi się jego techniczny aspekt. Cóż, podstawowy mechanizm napędzający ten proces jest banalnie prosty. Polega on na celowym wykorzystywaniu słabości człowieka i jego wad w celu zapanowania nad nim i zrobienia z niego użytecznego narzędzia do określonych celów. Narzędzie ma być tylko narzędziem i samo nie powinno rozumieć, do czego jest używane. Tak było jednak zawsze, ludzie manipulują sobą od wieków i używają siebie nawzajem do różnych swoich celów. W przypadku buntu, o którym tu mowa, jedną z sił, która była zainteresowana zniszczeniem Kościoła Katolickiego, na pewno było bogacące się mieszczaństwo. KK poprzez np. zakaz odsetek, czy generalnie swoją etykę, stał na przeszkodzie do rozwoju kapitalizmu. I tak Reformacja, która była pierwszym etapem „wyzwalania” ludzkości od KK, otworzyła drogę do rozwoju kapitalizmu, co jest najlepiej widoczne na przykładzie Anglii. Wielkimi przegranymi byli chłopi wywłaszczeni w wyniku akcji grodzenia, którzy potem zasilili szeregi proletariatu. A ich potomkowie to odbiorcy świadczeń socjalnych, dla których sensem życia jest konsumpcja: dla wielu Angielek rodzenie dzieci stało się sposobem na wyciąganie pieniędzy od państwa, tym samym dziecko staje się środkiem do celu, jakim są pieniądze umożliwiające konsumpcję. Reformacji nie byłoby jednak bez buntowników. Bez Lutra, bez przywódców politycznych, którzy stanęli po jego stronie, bez uwiedzionego ludu (który potem był brutalnie pacyfikowany przez swoich panów, do czego sam Luter nawoływał). A podstawą buntu jest pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo. To chęć przyjemniejszego życia, to chęć życia bez zewnętrznych ograniczeń, to przekonanie o własnej nieomylności itp. Kolejni prowodyrzy polityczni dokładnie wiedzieli, jak można pociągnąć za sobą tłum: obiecywali mu gruszki na wierzbie. I za każdym razem lud tracił. Wystarczy popatrzeć na Rewolucję Francuską, która m.in. umożliwiła rozwój kapitalizmu we Francji. W wyniku Rewolucji sytuacja ekonomiczna przeciętnego Francuza dramatycznie się pogorszyła; pewna grupa rewolucjonistów za to niewątpliwie wzbogaciła się.

Spiski, tajne organizacje, kluby i komitety są tylko technicznym sposobem przejmowania władzy oraz utrzymywania się przy niej. A w całym tym procesie „wyzwalania” tak naprawdę chodzi o to, by z innych ludzi wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. Dostęp do władzy to kasa, a kasa to życie w luksusie, pławienie się w przyjemnościach i poczucie, że należy się do „elit”. Wszystkie chwyty są dozwolone: tworzenie potrzeb konsumpcyjnych za pomocą technik marketingowych; celowe ogłupianie młodzieży za pomocą pseudowiedzy, której często naucza się w szkołach; tworzenie prawodawstwa chroniącego określone interesy; celowa dezinformacja poprzez tworzenie gazet i stacji telewizyjnych, których zadaniem jest robienie ludziom wody z mózgu; wpajanie ludziom przekonania, że mają władzę, bo mogą uczestniczyć w wyborach, kiedy tak naprawdę prawdziwe ośrodki władzy znajdują się poza zasięgiem ich wzroku, itd.

W poprzednim eseju stwierdziłam, że jestem przeciwko lewicowo-gnostyckiemu podziałowi na dobrych i złych, sprawców i ofiary, który – moim zdaniem – przyjmowany jest przez teorie spiskowe. Każdy człowiek ma swój rozum i wolną wolę, i sam decyduje, czy da się wykorzystać przez innych, czy nie. Kto każe ludziom bezkrytycznie wierzyć kolejnym mesjaszom w ich mgliste obietnice? Kto każe ludziom bezkrytycznie wierzyć w to, co jest napisane w gazetach i co zostanie powiedziane w telewizji? Kto każe im się uzależniać od seksu, alkoholu, narkotyków, mody itd.? Kto im każe zadłużać się w bankach po to, by móc więcej konsumować?

Przeciętny mieszkaniec nowożytnej cywilizacji przekonany jest o własnej wyjątkowości i rozumności. A moim zdaniem, ludzkość jeszcze nigdy w swojej historii nie była tak głupia, łatwowierna i naiwna jak w naszych czasach. Człowiek współczesny na każdym kroku jest okłamywany i wykorzystywany, lecz jego samopoczucie wyraża stan wręcz przeciwny do faktycznego: on czuje się wolny! Bo może konsumować, ile chce, w końcu jak mu pieniędzy zabraknie, to pójdzie do banku; może, za przeproszeniem, żreć, ile chce, chlać, ile chce, i się p… ile chce. Tak wygląda jego wolność. No i oczywiście może pójść na wybory, znaczy – wybierać polityków, którzy podniosą podatki, które on z kolei będzie musiał płacić. Żyjemy w tak absurdalnych czasach, że im większe kłamstwo, tym większe prawdopodobieństwo, że ludzie w nie uwierzą. Ale nikt ich do tego nie zmusza.

Gdyby więc gawiedź trzymała się Kościoła Katolickiego, to cały ten proces nie byłby możliwy. Zakaz odsetek uniemożliwiłby tworzenie pieniądza „z niczego”, jak również uzależnianie państw i konsumentów od banków. Moralność katolicka nakazywała ogólną wstrzemięźliwość, więc niemożliwe byłoby robienie kasy na ludziach na taką skalę, jak to obecnie wygląda. Efektem całego procesu „wyzwalania” jest całkowita dewastacja duchowa i psychiczna człowieka, coraz bardziej zagrożona jest także jego biologiczna egzystencja. Winni nie są masoni, winni są wszyscy ci, którzy dali się zwieść emancypacyjnej propagandzie. I to zarówno po stronie rządzących, jak i rządzonych. Znana działaczka katolicka Marguerite A. Peeters proces ten nazwała rewolucją kulturową. W wywiadzie udzielonym dla Telewizji Trwam wskazała na to, że jego przyczyną jest apostazja. Prowadzący wywiad próbował sprowokować ją do stwierdzenia, że odpowiedzialni zań są masoni. Pani Peeters wyraźnie odcięła się od teorii spiskowych, podkreślając właśnie aspekt apostazji (jeśli sobie dobrze przypominam, nie zostało to jednak przetłumaczone na język polski, tłumacz albo nie dosłyszał, albo po prostu nie zna pojęcia apostazji). 

Wyobraźmy sobie, że przedstawicielom teorii spiskowych udaje się nagle dotrzeć do opinii publicznej, w wyniku czego masa zaczyna pojmować, że najzwyczajniej w świecie została wystrychnięta na dudka. Jakiej reakcji należy się spodziewać? Cóż, nietrudno sobie wyobrazić. Rozwścieczony tłum zacząłby żądać krwi. Ci, którzy znajdują się przy władzy, doskonale zdają sobie z tego sprawę. I tego właśnie się boją: przemocy ze strony tłumu. Dlatego też brną w swoich działaniach coraz dalej i dalej, bo innego wyjścia nie widzą. Muszą kłamać, żeby ukryć swoje wcześniejsze kłamstwa. Muszą ludzkość coraz bardziej ogłupiać, żeby nigdy nie była w stanie pojąć, że została okłamana i brutalnie wykorzystana. Muszą produkować przekonujący PR, by trzymać lud w przekonaniu, że wszystko jest, oczywiście, na dobrej drodze. Jednym słowem: samonapędzający się system.

Carl Schmitt w swoich analizach Machiavellego i Hobbesa wskazał na to, że nowożytne państwo dysponuje władzą wręcz totalną. Ale totalna władza to także totalna odpowiedzialność. Schmitt podkreśla, że państwo nowożytne to ziemski bóg, co oznacza: śmiertelny. Jeśli państwo nie wywiązuje się ze swoich zadań, poddani mają prawo wypowiedzieć mu posłuszeństwo. Niektórzy z przedstawicieli teorii spiskowych pełnią dla mnie funkcję nawoływaczy do takiego buntu przeciwko aktualnie rządzącym. Cena tego buntu byłaby jednak straszliwa: przelew krwi na niewyobrażalną skalę. Czy możliwy jest bunt drogą pokojową? Teorie spiskowe w tej kwestii nic nie proponują. 

Moim zdaniem, jedynym sposobem na rozwiązanie tej sytuacji jest podporządkowanie się przez ludzkość prawu naturalnemu. Tyle, że cóż, jest to kompletnie nierealne. Jeśli ktoś nie chce podporządkować się prawu naturalnemu, to jest skazany wyłącznie na prawo ludzkie. A sprawiedliwość ludzka jest baaaaardzo ułomna. Ktoś, kto nie chce podlegać prawu Bożemu, naraża się na to, że będzie, najzwyczajniej w świecie, podporządkowany woli innych. A w tej grze wygra ten, kto jest skuteczniejszy.

Taka jest właśnie cena buntu przeciwko Bożemu porządkowi.

 

Magdalena Ziętek

[aw]

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “O teoriach spiskowych raz jeszcze. W odpowiedzi panu Stanisławowi Bulzie”

  1. Autorka myli kapitalizm z interwencjonizmem. Na wolnym rynku pieniądz nie mógłby powstawać z niczego, ponieważ miałby on pełne pokrycie w towarze, np. w kruszcu. Wszelkie mechanizmy kapitalizmy ostatecznie przekładają się na korzyści dla całego społeczeństwa. Natomiast upadek cywilizacyjny, z jakim niewątpliwie mamy do czynienia, jest wynikiem niczego innego, jak właśnie nadmiernego wpływu władzy w prywatne życie ludzi, przez co zakłócone są naturalne mechanizmy ludzkiego działania i degeneracja społeczeństwa. Zgadzam się, że wartości chrześcijańskie chronią człowieka przed moralnym upadkiem, dlatego właśnie niezbędna jest wolność, aby każdy mógł, odpowiedzialnie i we własnym zakresie, starać się wprowadzać te wartości do swojego życia.

  2. @Vigu. Nie bardzo rozumiem zarzut. Nie jestem przeciwniczka wolnego rynku, wrecz przeciwnie. Bliska mi jest austriacka szkola ekonomii. Nie widze tez sprzecznosci miedzy wolnym rynkiem a prawem naturalnym. To wlasnie odejscie od prawa naturalnego doprowadzilo do tego, ze ludzie tworza swoje wlasne prawo, np. w sferze ekonomii. A za tym zazwyczaj stoja partykularne interesy. Tyle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *