O wpływie ideologii komunizmu i antykomunizmu na suwerenność PRL i III RP

.

Lektura komentarzy dotyczących dyskusji Adama Wielomskiego z Mariuszem Matuszewskim na temat legalności PRL na pewno napawa optymizmem wszystkich tych, którzy życzą źle państwu i narodowi polskiemu. Głosy towarzyszące tej dyskusji są bowiem dowodem na to, iż mgła stereotypów (w rozumieniu socjocybernetycznym) spowijająca publiczną wymianę informacji na temat naszej najnowszej przeszłości spowodowała utratę zdolności widzenia realnej rzeczywistości, i to zarówno przez przedstawicieli lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. 

Adam Wielomski poddał pod dyskusję problem, który przez jego oponenta został uznany za błahy: „Szkoda na to czasu, zresztą historyczne dywagacje na temat Jaruzelskiego ani nie stanowią najważniejszego problemu polskiego konserwatyzmu, ani też – co przyznaję – najbardziej palącego dla mnie obiektu refleksji własnej” (https://konserwatyzm.pl/artykul/12751/jaruzelski-i-inni-raz-jeszcze-w-odpowiedzi-prof-adamowi-wiel). Nie zgadzam się ze stanowiskiem Mariusza Matuszewskiego, gdyż moim zdaniem, brak poważnej refleksji w środowiskach konserwatywnych na temat legalności całego PRL, jak również władzy W. Jaruzelskiego powoduje, iż środowiska te nie wypracowały żadnej własnej, odrębnej od środowisk postkorowskich narracji na temat naszej najnowszej historii. Odwoływanie się do ogólnikowych stwierdzeń w postaci, że władza pochodzi od Boga, etc. tylko pogłębia problem. Na marginesie należy dodać, że przywoływanie przez konserwatystę-monarchistę argumentu, iż PRL nie był sukcesorem II RP, jest o tyle kuriozalne, iż z punktu widzenia politycznego credo Mariusza Matuszewskiego, II RP także była jednym wielkim zwyrodnieniem. Co bowiem miała wspólnego z ideałem opisanym przez Matuszewskiego w tych oto słowach?: „Ja w każdym razie rozumiem rolę i posłannictwo monarchii w sposób cokolwiek tradycyjny: jako uformowaną pod dyktando Etyki (i owszem – znów z dużej litery) formułę polityczną, skupioną na osobie władcy, sprawującego swe rządy z woli Boga, a w realizacji ziemskiego posłannictwa skierowaną zawsze ku Niebu”. 

Problem postawiony przez Adama Wielomskiego nie jest problemem błahym. Jego rozwiązanie wymaga rzeczowej analizy prawnej, i to zarówno na poziomie polskiego prawa konstytucyjnego, jak i prawa międzynarodowego. Nie zamierzam przeprowadzać tutaj takiej analizy, wspomnę tylko o tym, że iż jest jedno państwo, które byłoby bardzo zainteresowane tym, aby polski „fanatyzm antykomunistyczny” poszedł tak daleko, by zakwestionować legalność PRL. Chodzi oczywiście o RFN. Państwo to mogłoby wtedy ogłosić, iż tereny, które po wojnie zostały przyłączone do Polski, od 1945 znajdowały się pod czasową administracją (okupacją?) pewnego niebytu publiczno-prawnego, który dokonał zbrodni wypędzeń na narodzie niemieckim. Nie zamierzam wchodzić głębiej w tę problematykę, chcę tylko wskazać, że niestety, już nawet polskim konserwatystom brak świadomości powagi sytuacji, jeśli chodzi o kwestię rozwiązywania trudnych zagadnień prawnych i skutków tego, jeśli takich jasnych rozwiązań nie ma. 

Drugą płaszczyzną, na której problem ten ciągle nie doczekał się poważnej analizy wśród środowisk konserwatywnych, jest płaszczyzna teorii i filozofii polityki. Także nie zamierzam przeprowadzać takiej analizy, gdyż temu zagadnieniu można by poświęcić sporą monografię. Nadmienię tylko, iż jej przedmiotem powinno stać się pytanie, które chrześcijanie nieustannie sobie stawiają już od prawie 2000 lat. Jest to oczywiście pytanie o stosunek chrześcijan do władzy politycznej w świecie skażonym grzechem pierworodnym, w którym ideał opisany przez Mariusza Matuszewskiego nigdy nie był, nie jest i nigdy nie będzie zrealizowany. Świetnie rozumiał to prymas Wyszyński, który nie poszedł z władzą ludową „na noże”, tylko starał się służyć Polakom w zastanych realiach. W momencie jednak, gdy władza ta zaczęła przekraczać pewną granicę, usłyszała z jego strony: nie. Czy jednak da się raz na zawsze, w sposób abstrakcyjny i kategoryczny określić, gdzie leży ta granica? Obawiam się, że nie. 

Największym problemem wynikającym z tego, iż konserwatyści nie zdobyli się na własną metapolityczną analizę i ocenę PRL jest to, że narracja KOR całkowicie zdominowała dyskusję na ten temat. Największą zbrodnią PRL i rządów Jaruzelskiego jest rzekomo to, że nie służyły one realizacji tzw. „wartości europejskich”. Po rzekomym odzyskaniu przez nas suwerenności wartości te mogły w pełnej krasie zajaśnieć nad głowami nadwiślańskich polityków. Co konserwatyści zrobili w kierunku tego, aby Polacy mieli inne, niż siane przez środowiska korowsko-masońskie przekonanie, iż największą zbrodnią PRL było gwałcenie „wartości demokratycznych”? Odpowiedź jest jasna: nie zrobili nic. Oficjalnej propagandzie w duchu Gazety Wyborczej nie została przeciwstawione żadna inna spójna i przekonywująca narracja, która mogłaby odciągnąć ludzi spod wpływów propagandystów GW, a teraz także i „Gazety Polskiej”, które w tej kwestii mówią dokładnie tym samym językiem. 

Komentarze dotyczące dyskusji toczonej między Adamem Wielomskim i Mariuszem Matuszewskim cechują się dużą emocjonalnością i szablonowością. Oczywiście wszystko sprowadza się do tego, że o „komuchach” czy też państwie komunistycznym nic pozytywnego powiedzieć nie można. Takie stawianie sprawy oczywiście jest wynikiem myślenia stereotypowego, a konkretnie jest wynikiem rozpanoszenia się wśród Polaków ideologii antykomunizmu. W celu uniknięcia możliwych nieporozumień chciałabym zaznaczyć, że pod pojęciem ideologii antykomunizmu rozumiem ideologię, która jest odpowiednikiem ideologii antyfaszyzmu. Ideologia ta nie posługuje się żadnym precyzyjnie zdefiniowanym pojęciem komunizmu, nie proponuje żadnej spójnej teoretycznie krytyki komunizmu oraz tworzy czarno-biały obraz rzeczywistości, zgodnie z którym obywatele PRL dzielili się na komunistów oraz opozycję demokratyczną. Co ciekawe, ideologia ta opiera się na propagandzie samego Józefa Wissarionowicza Stalina, która właśnie dzięki zagorzałym antykomunistom jest ciągle żywa… 

Należy przypomnieć, że Stalin został – zresztą słusznie – uznany przez Trockiego za zdrajcę rewolucji komunistycznej. Zamiast urzeczywistniać ideał społeczeństwa komunistycznego, Stalin budował nowe imperium, a ideologię komunistyczną traktował czysto instrumentalnie. Za swoją – jeszcze raz podkreślam jakże słuszną – krytykę Trocki i jego zwolennicy drogo zapłacili. Należy więc kategorycznie stwierdzić, że prawdziwych komunistów wymordował … Stalin. Co ciekawe, ten sam Stalin wymordował także najbardziej ideowych komunistów polskich. Jak wiadomo, w czasie „wielkiej czystki” niemal wszystkich działaczy KPP uwięziono, zesłano do łagrów lub rozstrzelano z rozkazu Stalina. Przeżyli jedynie znajdujący się w polskich więzieniach. Oficjalnym powodem było to, że w 1926 KPP poparła przewrót majowy marszałka Józefa Piłsudskiego w nadziei, że będzie on polskim odpowiednikiem Aleksandra Kiereńskiego (tzw. „błąd majowy”). Nieoficjalnie chodziło oczywiście o podporządkowanie polskiego ruchu komunistycznego Stalinowi. Należy przypomnieć także, że Stalin nie był zagorzałym komunistą także podczas II Wojny Światowej, która była przez niego prowadzona jako wojna ojczyźniana. Co więcej, przywrócił stopnie oficerskie w Armii Czerwonej, które zostały zlikwidowane przez rewolucję. W 1943 r. Stalin reaktywował nawet Patriarchat (Cerkiew) oraz przywrócił w armii kapelanów. Stało się to, co już przed II Wojną Światową zostało opisane przez polskiego konserwatystę J. Kucharzewskiego w książce pt. „Od białego caratu do czerwonego” – z komunizmu zostały tylko dekoracje, które służyły do pozyskiwania w innych państwach „pożytecznych idiotów”. Kto za granicą chciałby bowiem służyć budowaniu potęgi ZSRR? Raczej nikt. Hasła walki z burżuazją trafiały natomiast na podatniejszy grunt…

Stalin w pewnym sensie kierował się zasadą, która została przedstawiona przez J. Kosseckiego w jego najnowszej książce pt. „Naukowe podstawy nacjokratyzmu”, a która stanowi, iż „w hierarchii skuteczności społecznej, najwyżej stoi wybór odpowiedniej ideologii, następnie właściwej strategii, potem rozwiązań operacyjnych i na koniec taktycznych. Błędnych wyborów ideologicznych nie da się nadrobić nawet najlepszą strategią, sztuką operacyjną czy taktyką […]”. Stalin ideologii komunizmu używał w celu rozszerzania swojego imperium, a nie dlatego, że służył rewolucji komunistycznej – narzucanie tej ideologii innym państwo utwierdzało po prostu jego własne panowanie w tych państwach. 

Jednym słowem: antykomuniści dali się nabrać na propagandę Stalina. Naprawdę, po tylu latach wypadałoby wreszcie z tą propagandą się rozstać (chętnych do przełamania swoich stereotypów myślowych zachęcam do odsłuchania krótkiego wykładu J. Kosseckiego pt. „Prawdziwy komunizm i antykomunizm (Stalin, Trocki, biurokracja partyjno-państwowa)”, dostępnego po linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=BisH-u7uzKE). 

Powyższe rozważania przywiodły mnie do postawienia tezy, mówiącej, iż tragizm sytuacji Polski polega na tym, że podobnie jak w PRL, nadal nie mamy elit, czyli warstwy społecznej zdolnej do odróżniania stereotypów od pojęć. Aby wyjaśnić to twierdzenie, należy krótko wyjaśnić różnicę między pojęciem a stereotypem. Pojęcia to skojarzenia (normy) czysto poznawcze wywołane bodźcem w postaci słowa-nazwy. Natomiast stereotypy to wspólne dla określonej grupy społecznej skojarzenia uproszczonej normy poznawczej z decyzyjną (tzn. gotowością do działania lub działaniem), wywołane bodźcem w postaci słowa-nazwy. Stereotypy mają więc postać uproszczonych uogólnień o charakterze nie tylko poznawczym, lecz także wartościującym. Dzięki temu wywołują określone emocje, a tym samym gotowość do określonych działań i decyzji. Stereotypy dzielimy na pozytywne i negatywne, w zależności od tego, czy wywołują pozytywne bądź negatywne reakcje odbiorców na dane słowo-nazwę. To samo słowo-nazwa może oczywiście raz występować w roli stereotypu, a raz w roli pojęcia — w zależności jakie skojarzenia wywołuje (J. Kossecki, Elementy nowoczesnej wiedzy o sterowaniu ludźmi, s. 200-202). 

Aktualnie negatywnym stereotypem jest właśnie stereotyp komunizmu, natomiast pozytywnym stereotypem jest stereotyp antykomunizmu. Posługiwanie się słowem „komunizm” jako pojęciem, a nie stereotypem, wymaga posiadania pogłębionej znajomości literatury naukowej z zakresu historii oraz historii myśli politycznej, czego nie dostrzegam u większości antykomunistów. 

Dlaczego tak ważne jest, aby uwolnić się od stereotypowego myślenia na temat minionej epoki? Dlatego, że stereotypy są podstawowym narzędziem używanym do sterowania zachowaniem innych. Także stereotyp antykomunizmu jest narzędziem używanym przez wrogów Polski do sterowania polskim społeczeństwem, i bynajmniej nie w jego interesie. Teza tego opracowania jest więc następująca: tak jak stereotyp komunizmu był podstawowym narzędziem sterowania polskim społeczeństwem przez decydentów radzieckich, tak stereotyp antykomunizmu stał się podstawowych narzędziem sterowania polskim społeczeństwem przez decydentów zachodnich, w tym przede wszystkim Niemców i Amerykanów. Udowodnieniu tej tezy poświęcona jest pozostała część tego opracowania. Analizę rozpoczniemy od wyjaśnienia kilku, kluczowych dla socjocybernetyki pojęć. 

Cybernetyka społeczna jest nauką o procesach sterowania społecznego, gdzie przez sterowanie rozumiemy wywieranie celowego wpływu na określone zjawiska. W przypadku cybernetyki społecznej chodzi o wywieranie celowego wpływu na zjawiska społeczne. Sterowanie społeczne możemy także zdefiniować jako oddziaływanie obiektu sterującego na obiekt sterowany. Systemy w których zachodzą procesy sterowania to systemy cybernetyczne. Najważniejsze rodzaje systemów cybernetycznych to: 

1. Systemy sterowne które działają w interesie sterującego znajdującego się poza nim. Systemy takie nie są w stanie przetwarzać i przechowywać w swoim interesie informacji mających wartość sterowniczą. Przykładem takiego systemu jest kolonia lub kraj pod zaborem, który musi pracować na swoje utrzymanie, gdyż kolonizatorzy czy zaborcy, spełniający funkcje organizatorskie, nie chcą dopłacać do jej utrzymani; więcej, kolonia musi łożyć na utrzymanie metropolii, która działa dla własnej korzyści, a nie dla kolonii.

2. Systemy samosterowne, czyli takie, gdzie system sterowny jest wyposażony w organ służący do przetwarzania i przechowywania informacji (korelator) w celu wykorzystania ich w dowolnym czasie i odpowiednio do potrzeb. Ze względu na to, że programem procesu sterowania dysponuje zewnętrzny organizator, system samosterowny także działa w interesie organizatora. Przykładem systemu samosterownego jest społeczeństwo w stanie zależności neokolonialnej, które posiada swoje organy gospodarcze, wykonawcze (np. własny rząd), naukowe, jednakże ze względu na swoje powiązania z byłą metropolią w rzeczywistości funkcjonuje w interesie kraju, który nim steruje. Uzależnienie tego typu w dużej mierze polega na sterowaniu pośrednim, polegającym na programowaniu elity neokolonii, zarówno w sferze poznawczej, jak i decyzyjnej. 

3. Systemy autonomiczne, czyli samosterowne, wyposażone w organ umożliwiający modyfikowanie im ich własnego funkcjonowania, czyli spełniający funkcje organizatora. Dzięki wyposażeniu systemu samosterownego w taki własny organ, następuje jego uniezależnienie od organizatora zewnętrznego. Układ autonomiczny jest sam swoim organizatorem i steruje się własnym interesem, co więcej, może sterować innymi układami, a więc stać się ich organizatorem. Systemem autonomicznym jest suwerenne państwo, które samo wytycza swoje cele, priorytety i metody realizacji zadań (J. Kossecki: Naukowe podstawy nacjokratyzmu, s. 166 i nast.). 

Z przedstawionych powyżej trzech możliwości wynika, że naród rzeczywiście może cieszyć się swoją niepodległością tylko wtedy, kiedy będzie funkcjonował jako system autonomiczny. Przekształcenie się państwa z formalnie suwerennego w posługujące się swoją suwerennością w praktyce wynika z czynników, które określane są mianem „ideologii” . „[…] ideologia w rozumieniu socjocybernetycznym, wytycza zasadnicze cele wszelkich działań społecznych, w tym również wszelkich rodzajów walki. (…) Pojęcie ideologii ma w tych rozważaniach znaczenie ogólne i oznacza systemy norm społecznych wytyczających zasadnicze cele działań społeczeństwa jako systemu autonomicznego. Przy czym przez system autonomiczny – zgodnie z definicją Mariana Mazura – rozumiemy system, który ma zdolność do sterowania się i może przeciwdziałać utracie tej swojej zdolności, albo inaczej mówiąc jest swoim własnym organizatorem i może się sterować zgodnie z własnym interesem (w określonych granicach)” (J. Kossecki: Naukowe podstawy nacjokratyzmu, s. 13-15). Podstawą funkcjonowania systemów (państw) jest ich walka o narzucenie systemom sąsiednich własnej ideologii, która wyraża interesy państwa będącego dawcą tejże ideologii. Państwa słabe, mające elity mentalnie uzależnione od innych państw myślą w kategoriach wyrażających interesy silniejszych sąsiadów. 

Z tego stwierdzenia J. Kosseckiego wynika, że o społecznym systemie autonomicznym możemy mówić tylko wtedy, kiedy jest on w stanie wypracować swoją własną ideologię i na jej podstawie wytyczyć swoje obiektywnie korzystne cele i metody ich realizacji. W przeciwnym razie „narażamy się na fiasko tych działań, albo też przejęcie – jawne lub ukryte – sterowania tymi działaniami przez inny system, który powyższe problemy rozwiązał i może działaniami społecznymi skutecznie sterować – oczywiście we własnym interesie” (Ibidem, s. 24). Największe znaczenia dla uzyskania niepodległości ma wypracowanie przez elity państwa własnej, odpowiadającej interesom państwa ideologii. Wybór fałszywej prowadzi do zmniejszenia czy też utraty niepodległości przez naród. 

Na podstawie podanych powyżej twierdzeń z zakresu socjocybernetyki można przystąpić do dokonania analizy naszej najnowszej historii. Niewątpliwie systemem sterownym była Generalna Gubernia, która została stworzona w celu wyzyskiwania narodu polskiego przez naród niemiecki i w której władza formalnie także sprawowana była w interesie narodu niemieckiego. Niemcy dokonali całkowitej likwidacji m.in. polskich gimnazjów po to, aby naród polski całkowicie i na trwałe utracił zdolność do samosterowania (by m.in. nie był w stanie wypracować swojej własnej ideologii). W przypadku PRL sytuacja była inna, państwo to stanowiło system samosterowny (w znaczeniu cybernetycznym). Państwo polskie formalnie istniało, posiadało własną konstytucję, parlament, rząd, uczelnie, instytucje kulturalne etc. Jednakże państwo to było sterowane z zewnątrz i w interesie sterującego, czyli Związku Radzieckiego. Jednym ze sposobów utrzymywania zależności między PRL a ZSRR było kształcenie elit polskich na uczelniach metropolii. Były one tam indoktrynowane w duchu obowiązującej ideologii, tak, by nie były w stanie stworzyć własnej ideologii, której wypracowanie było conditio sine qua non uzyskania przez Polskę statusu systemu autonomicznego. Także narzucenie Polsce systemu gospodarki planowej ułatwiało wyzysk społeczeństwa polskiego przez ZSRR. 

Przejdźmy teraz do postawienia pytania o to, czy III RP jest systemem autonomicznym. Współczesne Państwo Polskie posiada zewnętrzne atrybuty suwerenności, ale ich nie wykonuje z powodu mentalnej zależności polskich elit od ośrodków zagranicznych, głównie niemieckich i amerykańskich. Polska jest więc systemem samosterownym, ale nie jest systemem autonomicznym. Status państwa polskiego – z punktu widzenia socjocybernetyki – jest aktualnie taki sam, jak to było w przypadku PRL. 1. Po pierwsze, III RP, tak samo jak PRL nie posiada własnej ideologii, która byłaby zwieńczeniem wielowiekowej historii naszego narodu, i która w pełni odpowiadałaby naszym interesom. Aktualna ideologia państwowa nie została wprawdzie przywieziona na czołgach, co wynika tylko i wyłącznie z tego, że jak słusznie stwierdził J. Kossecki, żyjemy w czasach, w których walka toczy się przede wszystkim za pomocą środków informacyjnych, a nie energetycznych. 2. Po drugie, Polska także jest członkiem międzynarodowej organizacji ekonomicznej (UE zamiast RWPG) oraz sojuszu militarnego (NATO zamiast Układu Warszawskiego). Jak pokazały wypadki ostatnich kilkunastu lat, NATO służy przede wszystkim amerykańskiemu imperializmowi, natomiast UE umacnianiu niemieckiej dominacji ekonomicznej w Europie. Co więcej, poziom ingerencji UE w wewnętrzne sprawy Polski jest nieporównywalnie większy, niż to było w przypadku RWPG. Dotyczy to oczywiście także ingerencji na poziomie ideologicznym. 3. Po trzecie, w Polsce wprawdzie nie stacjonuje armia obcego państwa (choć znaczna część społeczeństwa nie miałaby nic przeciwko, gdyby Amerykanie urządzili sobie u nas bazy wojskowe, nawet na taką skalą, jak to było w przypadku Rosjan), ale jesteśmy polem działania całej plejady zagranicznych fundacji, które są narzędziem nowoczesnego militaryzmu (militaryzmu epoki wojny informacyjnej). Przede wszystkim należy wspomnieć o tym, że znaczna większość prasy regionalnej jest własnością jednego, niemieckiego koncernu. 4. Gospodarka polska ściśle powiązana jest z gospodarką niemiecką, gdyż z jednej strony jesteśmy jednym z największych rynków zbytu dla niemieckich produktów, a z drugiej, producentem podzespołów dla niemieckich producentów (którzy potem sprzedają swoje produkty z nalepką „Made in Germany”). Aktualna skala procesów deindustrializacji Polski nie może w żaden sposób być porównana z procesami deindustrializacji PRL, no, może co najwyżej z sytuacją PRL od czasu wprowadzeniu stanu wojennego. 5. Polskie elity kształcone są na Zachodzie bądź też poddawane silnej indoktrynacji ze strony działających w Polsce zachodnich ekspertów i pracowników wspomnianych już fundacji. Poziom intelektualnej niesamodzielności elit III RP jest dokładnie taki sam, jak poziom elit PRL (jeśli nie większy). 6. Należy jeszcze wspomnieć o tym, że tak jak ZSRR dyscyplinował swoich „pachołków” za pomocą groźby interwencji zbrojnej bądź też pozbawienia władzy w inny sposób (za pomocą środków energetycznych, jak np. więzienie czy groźba utraty życia), tak Berlin dyscyplinuje swoich „pachołków” za pomocą groźby utraty dotacji unijnych (a więc także środków energetycznych). 

Oczywiście, wymienione przeze mnie podobieństwa między PRL a III RP to tylko wierzchołek góry lodowej. Szczegółowa analiza tego zagadnienia nie może jednak zostać przeprowadzona w ramach tego opracowania. Skrótowe zarysowanie tej problematyki miało na celu pokazanie, iż aktualna sytuacja Polski jest równie dramatyczna, jak w epoce minionej. I wbrew temu co twierdzą zagorzali zwolennicy ideologii antykomunizmu, największym problemem PRL nie był komunizm, gdyż nad Wisłą komunizmu od czasu najazdu Bolszewików po prostu nie było. Problemem Polski było natomiast to, że znaleźliśmy się w orbicie wpływów państwa, które posiadało dużo większy poziom autonomiczności niż przedwojenna Polska, i które swoją przewagę skutecznie wykorzystało. Historia się powtarza. Niestety, jak to już zostało wspomniane, największą tragedią Polski jest to, że nie posiadamy elit, które myślą pojęciami, a nie stereotypami i które byłyby zdolne do samodzielnego wypracowania dla Polski ideologii, która mogłaby zapewnić nam awans z poziomu systemu samosterownego do poziomu systemu autonomicznego. Tak długo, jak obowiązującą w polskim społeczeństwie ideologią będzie podrzucona nam z USA i RFN ideologia antykomunizmu, na taki awans szans po prostu nie mamy. 

Magdalena Ziętek-Wielomska

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “O wpływie ideologii komunizmu i antykomunizmu na suwerenność PRL i III RP”

  1. PRL istniał z woli Józefa Stalina. I taka była i jest jego legitymacja. Stalin był komunistą tylko z nazwy ale to akurat bardzo źle dla osób uznających ideologię (pojęcia) za siłę napędową historii. O ile Stalin i Chruszczow potrafili skutecznie trzymać w ryzach NKWD i KGB o tyle nie udało się to ich następcom. „KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władze i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką – Jeżow, Beria i inni – próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić” [źródło: http://niepoprawni.pl/blog/229/rewelacyjny-wywiad-z-sp-prof-pawlem-wieczorkiewiczem-dlaczego-rzeczpospolita-czekala-2-lata ©] . W ramach tego planu zainstalowano w Polsce opozycję, zlikwidowano PRL i utworzono III RP. Tyle faktografii. Pani Magdalena Ziętek-Wielomska twierdzi zaś, że jesteśmy w „mentalnej zależności od ośrodków niemieckich i amerykańskich”. Coś poszło nie tak? A może zależność mentalna tj. pojęciowa ma takie samo znaczenie jak komunizm Stalina? Jest doskonałą przykrywką (socjotechniką) dla rzeczywistej zależności. Już II RP była zinfiltrowana przez Sowietów, polskie podziemie w czasie II wojny św. pracowało de facto na rzecz Sowietów. Jakim cudem zaczęliśmy nagle pracować dla USA? Jak ma w to uwierzyć względnie samodzielnie myślący człowiek? Na terenie Polski nie ma żadnych instalacji wojskowych USA. Nie udało się sprowadzić jednej nawet rakiety! Wszystkie próby zostały skutecznie zablokowane. Przez kogo? Przez pozostające w mentalnej zależności od ośrodków niemieckich i amerykańskich tzw. elity polskie? Przykro mi, ale socjotechnika coś nie działa.

  2. Panie Włodzimierzu. Coś te Pana wywody nie trzymają się kupy. KGB według Pana dysponowała chytrym planem utworzenia III RP. Tylko w czyim interesie? Trudno byłoby doszukać się korzyści jakie wynosi Rosja z istnienia III RP, nietrudno natomiast zauważyć jak doi nas zachód. Może posiada Pan wiedzę tajemną o tym w jaki sposób „ruskie” nas okradają. Przypuszczam, że pieriestrojka też do tego chytrego planu należała i utrata kontroli nad peryferiami była w interesie Rosji. Coś tu nie gra Panie Kowalik.

  3. @ Włodzimierz Kowalik: jeśli czerpie Pan wiedzę historyczną od osób, które pisały historię alternatywną (prof. Wieczorkiewicz), to nic dziwnego, że dochodzi Pan do takich wniosków. Prof. Wieczorkiewicz słynie ze swojej rusofobii i germanofilii, stąd jego skłonność do wyolbrzymiania wpływów Rosji i pomniejszania (czy też w ogóle pomijania) wpływów niemieckich. Jeśli pisze Pan o sprawach związanych ze służbami specjalnymi, zachęcam Pana do sięgania po opracowania fachowców. Domyślam się, że nigdy Pan nie słyszał o naszej Dwójce (Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego), która działała na terenie Związku Radzieckiego – to właśnie dlatego Hitler tak się ślinił do Polaków (o czym na pewno wie Pan od Wieczorkiewicza i Zychowicza), gdyż niemiecki wywiad nie dysponował taką wiedzą na temat ZSRR, jak polska Dwójka. Rosjanie zdawali sobie sprawę z zagrożenia, stąd akcja mordowania Polaków przeprowadzona przez Jeżowa. Polecam Panu opracowania Rafała Brzeskiego, jak np. tekst na temat rozkazu Jeżowa: http://www.myslkonserwatywna.pl/historia/rozkaz-jezowa-komentarz-i-ocena/

  4. @Magdalena Ziętek: Historia alternatywna to jedyny sposób docierania do historii rzeczywistej, która nie jest przecież nikomu dana bezpośrednio. Bez alternatywnych hipotez wszystko jawi się jako prawda np. nawet taki nonsens, że Kowalik nie wie, co to był II Oddział SG, pomimo, że przecież czytał Wieczorkiewicza i Zychowicza, którzy o nim stale piszą. Nie wiem jak Pani to sobie godzi. II Oddział SG wsławił się oddaniem za friko Enigmy Anglikom, jednocześnie dziwnie tracąc swoje zainteresowanie Wschodem (zapewne przestały działać antyrosyjskie fobie Marszałka). O akcji polskiej sam tu kiedyś pisałem, jako znakomitym dowodzie „wspólnych interesów” Polski i Rosji. Nie wiem czy była specjalnie zwrócona przeciw polskiemu wywiadowi. To było raczej typowe ludobójstwo na tle narodowym, zemsta za 1920 rok. Pan Tomasz Sommer, który zajmował się tematem, nie potwierdza Pani rewelacji (rozmawiałem z nim), że chodziło o operację kontrwywiadowczą. NKWD masowo sprzątała polskie podziemie, siatki ZWZ ale już po wrześniu 1939 roku. I znowu nasz kontrwywiad był dziwnie bezradny (nawet pakt Ribbentrop – Mołotow udało mu się utrzymać w tajemnicy przez władzami RP!). Szanowna Pani, nawet wywiad najbardziej niezależnego NSZ-u pracował głównie przeciwko Niemcom (tak twierdzi np. znawca i badacz tematu Leszek Żebrowski, z którym o tym rozmawiałem osobiście, a który ma wiele do powiedzenia o współpracy Gestapo i tzw. polskiego podziemia komunistycznego, co zapewne by Panią zdziwiło, tak samo jak mnie fakt, że Hitler „ślinił się do Polaków”, mordując ich 6 mln, dziwny rodzaj afektu, dla mnie to „historia alternatywna”). A co dopiero wywiad AK, która miała narzucony nakaz „z Sowietami nie walczyć”, układ Sikorski-Majski, różne Wachlarze i sabotaże, churchilowskie „podpalanie Europy” a w końcu sama podała własny tyłek na tacy Stalinowi (Na jego rozkaz, czy spontanicznie? A może pod wpływem swego doskonałego wywiadu, który „zapomniał” poinformować swoich zwierzchników o rzeczywistych planach Stalina?). Kto weryfikował oficerów w Armii Andersa, którzy co do jednego składali wyjaśnienia na Łubiance? Kto weryfikował Tatara czy Okulickiego? Kto się dał zaskoczyć Katyniem? Jeśli nawet o Katyniu nie wiedział „działający na terenie Związku Radzieckiego” wywiad AK to co wiedział? Kto i po co wysyłał Mikołajczyka do Moskwy? Kto wymyślił akcję „Burza”? Gdzie był wtedy nasz wywiad? Szukanie wyjaśnienia dla ogólnie znanych faktów (utworzenie PRL itd.) to żadne „wyolbrzymianie wpływów Rosji”, tylko chęć ich zrozumienia. Albo „historia alternatywna” albo stereotypy.

  5. @Włodzimierz Kowalik: „Albo „historia alternatywna” albo stereotypy” – bzdura kompletna. Niech Pan zdywersyfikuje swoje osobowe źródła informacji i zacznie porównywać różne hipotezy na temat przeszłych wydarzeń. Bo w tej chwili chłonie Pan nowe stereotypy, budowane przez Wieczorkiewicza & Co. Dyskusję kończę, bo nie zamierzam tracić czasu na oczyszczanie Pana głowy ze stereotypów. Interesuje mnie dyskusja z osobami, które rzeczywiście nadają się do pełnienia roli elit dla naszego państwa. Mam nadzieję, że takie zaczną się pojawiać – nawet jeśli będzie to garstka, to z taką garstką można więcej zdziałać niż z tabunami nosicieli infowirusów.

  6. @ Grzegorz K: KGB próbował zrobić to samo, co teraz robią Chińczycy, czyli zreformować niewydolną gospodarkę aby przejąć nad nią kontrolę (oligarchia, kapitalizm, kompradorski). Tyle, że KGB zrobiło to odrzucając partię i jej ideologię, co doprowadziło do rozpadu ZSRR a Chińczycy robią odwrotnie: trzymają się mocno ideologii, otwierając się gospodarczo na co się da. Można oczywiście wierzyć, że Michnik jeździł do Moskwy oglądać balet, a KGB zaniechało swojej roboty i przestało interesować się Polską, dając nam wolną rękę. KGP to są przecież fajni ludzie, miłujący pokój i bardzo bezinteresowni. Do tego jeszcze pobożni, niezepsuci, czego przecież J.E. W.Putin znakomitym przykładem. Z miłości do Polaków torpeduje wszelkie plany niezależności energetycznej Polski, czy rzeczywistej obecności wojskowej NATO w Polsce. Jaka to utrata kontroli? Coś tu nie gra, Panie Grzegorzu.

  7. @Magdalena Ziętek: Niech Pani robi jak chce. Oczyszczanie głów ze stereotypów (w celu zastąpienia ich innymi) to podobno misja cybernetyki społecznej. To sama Pani pisała. Ja oczywiście nie pretenduję do miana elit naszego państwa, ale to nie powód, żeby mnie tak niemądrze zaniechać. Źle powiedziałem, a co było złego (nieprawdziwego)? Nawet Pani nie zauważyła, ze połowa mojego teksu to były PYTANIA! Szanowna Pani, nawet pytanie jest stereotypem? A może raczej odpowiedź na moje pytania jest kłopotliwa dla tej wizji historii, którą tu Pani kreuje? 🙂

  8. To co Pan prezentuje to nie tylko „alternatywna historia” ale również „alternatywna rzeczywistość”. Chcieli zreformować gospodarkę poprzez oddanie jej pod obcą kontrolę. To śmiała teza, żeby nie powiedzieć śmieszna. Jest rzeczą naturalną, że agentura KGB wciąż działa w Polsce nie zmienia to jednak faktu, że przegrywa batalię o wpływy w naszym kraju. Polska nie gra tak jak życzy sobie tego Putin tylko tak jak życzą sobie ośrodki zachodnie. Niezależność energetyczna Polski nie jest w interesie zachodu tak samo jak nie jest w interesie Rosji. Dlaczego Putinowi miałoby zależeć na wzroście potęgi Polski?. Chińczycy wg Pana trzymają się ideologii??? Jakiej pytam? Bo chyba nie uważa Pan że komunistycznej? No i jeszcze ta bzdura o braku obecności NATO w Polsce. Nie wydaję się Panu, że to wojska NATO (USA) nie chcą przyjść do nas, a nie my nie chcemy ich tutaj. Przecież większość sceny politycznej i mediów jednoznacznie opowiadała się i opowiada się nadal za stacjonowaniem wojsk NATO w Polsce. W jaki sposób ruscy agenci w Polsce blokują przyjazd tychże wojsk?

  9. A mnie nie interesują ani interesy Wschodnie ani Zachodnie. Pan, jak rozumiem, ubolewa, że drenuje nas Zachód a nie Wschód. Ukrainę jeszcze nie drenuje Zachód i jak widać mają tam lepiej niż my. Co do Chin, to tam wygrała partia a nie bezpieka, czyli odwrotnie niż w Rosji. A sam Gorbaczow mówił, że Rosja potrzebuje technologii i po to była jawnost i pieriestrojka (to Gorbaczow, nie ja – zauważy Pan). We wszystkim byli zacofani (i dalej są, poza może teoretyczną fizyką). Jak Rosja czegoś potrzebuje to się z Niemcami dogaduje, bez problemu a z nami jakoś nie może (widocznie nie musi). A kto w Polsce uprawia politykę? Doprawdy nie wiem. Ale wiem, że jedyną, poważną kwestią polityczną po 1989 roku ubyło ujawnienie agentury. Jakoś wszystkie demoludy to zrobiły tylko nie my. Widocznie nie bez powodu.

  10. Ciekawie byłoby również przybliżyć pojęcie drenażu. Chodzi o saldo handlowe? Traci strona z ujemnym saldem? Czyli, że umowa jest krzywdząca dla jednej ze stron z założenia. Z Rosją mamy fajne saldo bo oni nam gaz i ropę a od nas nawet jabłek nie chcą.

  11. A właśnie interesy poszczególnych graczy i analizowanie naszych na tym tle powinny nas najbardziej obchodzić, bo jak mawiał W Churchil „w polityce nie ma przyjaciół w polityce są interesy” Tymczasem Pan zakłada z góry zła Rosja , dobry Zachód i poprzez to uniemożliwia Pan poprawną diagnozę, a idąc dalej rzetelną prognozę i wybór strategii. To by było na tyle z mojej strony.

  12. Nic podobnego. Nie zakładam z góry, że zła Rosja a dobry Zachód. Takie wrażenie powstaje tylko dlatego, że ten portal (i jego sympatycy) zakładają z góry odwrotnie: że Rosja jest dobra a Zachód jest zły. To jest paradygmat wszystkich komunikatów jakie się tu pojawiają (może mi Pan łaskawie przytoczy KRYTYCZNY wobec Rosji artykuł – być może coś przeoczyłem?). Nie rozumiemy się zatem. Pisząc, że nie interesują mnie interesy Wschodnie ani Zachodnie, mam na myśli to, że nie jestem zainteresowany ich realizacją a nie znajomością. To by było na tyle z mojej strony.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *