Obecny system partyjny Polski zachwiał się. Czas na zmianę!

Wyrazisty konserwatywny przekaz. Tak jednym zdaniem można podsumować pierwsze spotkanie Instytutu Myśli Państwowej. Stanowcze odrzucenie pokusy socjalizmu, na który zawsze łatwo rozbudzić zapotrzebowanie w obliczu spadku koniunktury gospodarczej. Wszyscy prelegenci podkreślali jednoznacznie, ze droga na lewo, na łatwiznę jaką obecnie wybiera tak samo PiS jak PO, nie jest dobra dla Polski. Mocno podkreślano świadomość, że Polska znajduje sie w przededniu cywilizacyjnego starcia o rozumienie fundamentu budowy społeczeństwa opartego o rodzinę.

Kraj ma życiowe siły by przeciwstawić sie zagrożeniom zarówno ekonomicznym, jak i moralnym. Zagrożeniem jest patologicznych system partyjny, zamieniający całe życie publiczne w paliwo dla toczenia populistycznych licytacji o poziom rozdawnictwa z państwowej kasy i instrumentalizowania sporów cywilizacyjnych na potrzeby partyjnego dzielenia narodu, czy wręcz instrumentalnego wykorzystywania Kościoła i organizacji katolickich przez PiS.

W sferze taktyki politycznej Instytut zaproponował obywatelską inicjatywę ustawodawczą dla likwidacji obecnego sposobu finansowania partii politycznych, co liderzy postrzegają jako fundament wszechobecnego partyjniactwa. O taktyce można dyskutować. Ta idea była zgłaszania juz choćby przez PJN i jakoś nie rozgrzała Polaków. Może problem jest marketingowy i to, co nie powiodło sie Pawłowi Kowalowi, zdoła atrakcyjniej zaprezentować Michał Kamiński.

Alternatywa Polska liberalna – Polska solidarna jest juz nieaktualna, mówił Roman Giertych. Dziś trzeba mówić o wyborze między Polską urzędniczą a Polską przedsiębiorczą. Polska urzędnicza to zarówno PiS, jak PO.  Partia Donalda Tuska niosła kiedyś postulaty obywatelskie, teraz reprezentuje interesy urzędnicze. Obrazując przykładami Roman Giertych przywołał swoje doświadczenia ministerialne, Krytycznie z tej perspektywy ocenił lekceważenie przez rząd zebrania miliona podpisów w sprawie edukacji sześciolatków. Działania rządu w tej sprawie nazwał „arogancją w stosunku do rodziców”. Mocne słowa padły wobec programu finansowania in vitro z budżetu państwa. Jego przeforsowanie z pominięciem sejmu Roman Giertych określił jako łamanie podstawowej zasady parlamentaryzmu. Prawo stanowione bez udziału parlamentu to prawo urzędnicze. Kolejny przykład prawa urzędniczego to klauzulą podatkowa mająca zmuszać podatnika do opodatkowywania według najbardziej niekorzystnej interpretacji, co forsuje minister finansów.

Wskazując na konieczność rozbicia obecnego kartelu politycznego będącego fundamentem polski urzędniczej, Roman Giertych zapowiedział wspomniana juz inicjatywę ustawodawczą likwidującą finansowanie partii politycznych. Zakończył akcentem nadziei przypominając, jak to w 2000 roku Tusk przegrał wybory na szefa Unii Wolności. Większości wydawało się wówczas, ze scena polityczna jest całkowicie zabetonowana. Mniej niż rok później po ówczesnym ustawieniu partyjnym nie został kamień na kamieniu. Obecnie może stać sie podobnie.

O niekorzystnym scenariuszu dla Polski mówił Michał Kamiński. Jego zdaniem nie jest nim perspektywa zwycięstwa PiS, ale rządzenia przez koalicję PO-SLD. Zwrócił uwagę, że SLD jest kolejną partia szerzącą socjalistyczne poglądy gospodarcze i wrogą wobec Kościoła. Na szczęście narasta przekonanie u wyborców, działaczy samorządowych i politycznych. że z tym czarnym scenariuszem trzeba wałczyć. Nadzieją nie jest rzecz jasna PiS, które choćby sprawy moralne traktuje czysto instrumentalnie. Działacze tej partii jeszcze kilka lat temu w sejmie darli listy biskupów, dziś wysoko na sztandary wciągają katolickie hasła.

Jacek Żalek, jako poseł PO, niejako z urzędu musiał tłumaczyć swoje ugrupowanie. Lewicowa presja tak w sprawach gospodarczych jak i moralnych rodzi niebezpieczeństwo ześlizgiwania sie PO w te stronę. Zadanie konserwatystów przedstawiał jako zapobieganie temu ześlizgiwaniu. Jak wynikałoby z jego wypowiedzi, jeżeli władze partyjne podejmą ostateczną decyzję o przyzwoleniu na to ześlizgiwanie, misja konserwatystów bronienia Polski przed takim kierunkiem będzie musiała być realizowana w innej formule.

Żalek podkreślił, że dla zwalczania tendencji lewicowych dziś juz w żaden sposób wystarczającym nie jest straszenie PiSem. Konieczna jest pozytywna, alternatywna wizja.

Kto pamięta Leszka Moczulskiego z okresu jego aktywności parlamentarnej, ten jego dzisiejszymi wypowiedziami mógł być zaskoczony. Także on poruszał sie w wyrazistej konserwatywnej logice, momentami wręcz przelicytowując młodszych. Wskazywał na bardzo negatywne skutki partyjniactwa polegające na zamianie debaty publicznej w propagandową wojnę. To właśnie dla toczenia tej wojny potrzebne są publiczne pieniądze, aby w kampaniach zalewać kraj propagandą, co powoduje, że ostateczny wynik wyborczy jest prostą funkcją ilości zaangażowanych środków.

Zdecydowanie atakował idee IV RP, wskazując, że w Polsce kolejne Rzeczpospolite liczy sie według niepodległości, a nie konstytucji. Gdyby liczyć konstytucje, to mielibyśmy obecnie XIII Rzeczpospolitą. Liczenie konstytucji to pomysł jakobińskiej Francji. Ci co do tej tradycji nawiązują, chcą krwi, maja np. pretensje do naszych przodków, że zbyt mało ludzi powieszono w 1794 roku. Ale co by było gdyby tracąca niepodległość Polska została na dodatek podzielona na pół? Można dzielić naród rozstrzygając wszystko szubienicą. Ale są koszty. To jest tradycja republiki, ale nie niepodległości. W Polsce zmiany następowały płynnie, bez uciekania sie do jakobińskiej metody. To jest tradycja niepodległości, którą należy przeciwstawić tradycji republiki.

Wskazując na konkretne patologie dziś Moczulski mówił, że finansowanie tylko niektórych partii z pieniędzy publicznych łamie konstytucyjne zasadę równości. System subwencji powoduje, że nie można ewolucyjnie podążać za zmianami w poglądach społecznych, wynikającymi chociażby ze zmian pokoleniowych. Partie, które maja dotacje nie mogą przegrać wyborów jeżeli nie następuje to w drodze ich całkowitej kompromitacji jak AWS w roku 2001, czy SLD w 2005. Obecnie do kompromitacji na podobna skale zmierzają PiS i PO. Jednak zmienianie systemu politycznego za pomocą katastrof jest dość kosztowne. Partie powinny raczej tracić i odzyskiwania popularność, a nie funkcjonować jakiś czas i ginąć w katastrofach. Jeżeli natomiast nie nastąpią zmiany w tym zakresie, nie pomogą ani nowa konstytucja, ani nowe partie powstałe po katastrofie obecnych. W systemie genetycznie patologicznego partyjniactwa konstytucja zawsze, każda, będzie łamana, a partie będą odgrywać sie od faktycznego poparcia społecznego.

Bardzo mocno wybrzmiała wypowiedź dotycząca związków zawodowych. Moczulski wprost zdefiniował, że bronią one wyłącznie interesu swego aparatu.

Do tej wypowiedzi nawiązał Jan Filip Libicki podkreślając, że aby w Polsce coś zmienić, trzeba pewne rzeczy zacząć w końcu mówić wprost. Jego wypowiedź dotyczyła przede wszystkim zagrożenia jakie płyną z tego, że w momencie gdy stoimy przed decydującym dla przyszłości Polski sporem światopoglądowym, środowiska chrześcijańskie, które są najważniejszą siłą mogącą przeciwstawić się zagrożeniu, są instrumentalizowane dla celów partyjnych; jako przykład takich działań wskazał na odbywający sie również dzisiaj Semik Liderów Katolickich na Jasnej Górze. W czym leży istota przedsięwzięcia widać już ze składu prelegentów, złożonych praktycznie w całości z PiS-owskich polityków i dziennikarzy na czele z Jarosławem Kaczyńskim. Za bardzo wymowną Libicki uznał nieobecność w tym gronie Marka Jurka, współpracującego wszak obecnie z PiS. Źródła obecnej sytuacji Libicki widzi w kryzysie roku 2007, gdy Radio Maryja w wewnętrznym PIS-owskim sporze stanęło po stronie grupy Kaczyńskiego, a nie Marka Jurka. Środowiska katolickie nie będą siłą w sporach cywilizacyjnych, jeżeli zostaną wprzęgnięte jako strona sporu Smolensk – antysmolensk.

Adam Wielomski mówił o patologicznej strukturze głosowań wyłącznie negatywnych. Wyborcy PO nie głosują za tym, co proponuje to ugrupowanie, ale wyłącznie przeciw PiS. Dokładnie ten sam mechanizm funkcjonuje vice versa. Opis ten jest znany czytelnikom konserwatyzm.pl, więc nie będziemy go tu przypominać, odsyłając do znanych tekstów autora.

Spotkanie Instytutu wpisuje sie w potężną, wzbierającą falę inicjatyw konserwatywnych. Szereg przyczyn doprowadziło do tego, że silne stronnictwo odpowiadające sie za uwolnieniem aktywności Polaków w działalności gospodarczej, przy jednoczesnym jednoznacznych przywiązanie do tradycyjnej moralności, nie mogło powstać. Może wreszcie dziś, gdy Tusk wprost zaczyna mówić o sobie jako socjaldemokracie, a przekaz PiS ogranicza sie do rewolucyjno-patriotycznego zaistnieje szanse ukazania alternatywnego sposobu myślenia dla tych obu lewicowych.

Ludwik Skurzak

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “Obecny system partyjny Polski zachwiał się. Czas na zmianę!”

  1. „…że zbyt mało ludzi powieszono w 1794 roku…” – a może za mało ludzi zastrzelono w 1981, 🙂 ?

  2. Przy całym szacunku: jak wyraźny przekaz mamy na uwadze? Ilu ludzi spoza grona starych znajomych wiedziało o tym kanapowym spotkaniu? Jakie skutki polityczne może ono dać? I znów staramy się bawić w demokrację zamiast ją rozmontować…

  3. „…Środowiska katolickie nie będą siłą w sporach cywilizacyjnych …” – ależ są tą stroną od dawna! Środowiska katolickie także „wybrały Europę”, łudząc się, że tzw. chadecja może być obrońcą cywilizacji łacińskiej, a raczej jej żałosnych zdegenerowanych resztek. Tzw. przekaz katolicki, a raczej „judeo-pseudokatolicki” to wyłacznie „szantaż moralny” w duchu”: 1/ błogosławieństwo dla sukinsynów 2/ bezwarunkowe wybaczanie nieznającym skruchy krzywdzicielom 3/ cała władza w ręce lichwiarzy, najlepiej „starszych braci”. Zapominają nieszczęśnicy, że wszelkie żądanie zgody na zbocznia, aborcję, eutanazję – jest NATURALNĄ, LOGICZNĄ konsekwencją demokracji. Nie ma demokracji bez pedalstwa, skrobanek, edukacji seksualnej w szkole i kondoniarstwa – po prostu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *