Ochronić nadzieję – Polacy i Rosjanie wspólnie w Katyniu i Smoleńsku

U źródeł pamięci

Po drugie zaś – zwraca uwagę dbałość, szczególna troska o miejsce katastrofy smoleńskiej. Zabezpieczenie terenu, instalacja podobna jak memoriale katyńskim z kładkami, by nawet nie przyszło do głowy skojarzenie „deptania po prochach”, wszystko to pokazuje z jednej strony typowy u Rosjan szacunek dla zmarłych i pamięci o nich, a ponadto ich racjonalne obawy i profilaktykę przed ewentualną prowokacją. Wszystkie opowieści, pojawiające się w Polsce, jak to „dewastuje się okolice lotniska”, „zaciera ślady”, słowem okazuje wrogość, czy lekceważenie dla tragedii 10.04 – są po prostu kłamstwem. Pobyt na miejscu wypadku pozwala także w pełni zrozumieć jak mogło do niego dojść, ile okoliczności musiało fatalnie się spleść, żeby doszło do uderzenia w feralną brzozę (a jakże, stojącą tam wciąż i żywą). Rosjanie, z którymi rozmawialiśmy, w tym członkowie miejscowych władz sprzed lat sześciu opisywali nam i pokazywali relacje z naprawdę błyskawicznej wówczas akcji ratunkowej, niestety beznadziejnej przecież od samego początku. A czy sami Rosjanie mają o coś do siebie pretensje za tamte fatalne chwile? Tak, za jedno słowo „mołodcy!” jakie wyrwało się smoleńskim kontrolerom lotu gdy udało się siąść „jakowi”. – Może gdyby ci drudzy nie wzięli się na ambit, to by nie zdecydowali się na samobójcza próbę? – głośno zastanawiali się nasi rozmówcy. I co im mieliśmy powiedzieć, że nie w ambicjach pilotów był wtedy problem? Zresztą właśnie te najniewinniejsze ofiary, czyli załogę tupolewa i BOR-owców przypomnieliśmy składając kwiaty i ustawiając ich zdjęcia, bo za często zapomina się w przesycie celebry o tych, co stracili życie wykonując swe obowiązki, a nie bawiąc się w gierki polityczne ze skutkiem śmiertelnym.

Katyń przekłamany

A dlaczego w ogóle kolejną inicjatywą fundacji Centrum Rosyjsko-Polskiego Dialogu i Porozumienia było wspólne odwiedzenie przez dziennikarzy i blogerów z obu krajów Katynia i Smoleńska – oraz Borodino? Banałem jest przypominanie, że Katyń to miejsce szczególne w dziejach Polski i Rosji. Miejsce i wydarzenie historyczne, które przez lata dzieliło dwa bratnie narody, bardziej jako element pewnego mitu, niż w oparciu o fakty. Jako fakt historyczny zbrodnia w Katyniu, mord dokonany przez NKWD na polskich oficerach został już szczegółowo opisany przez badaczy i symbolicznie rozliczony przez polityków, w tym prezydentów Polski i Rosji. Wydawać by się więc mogło, że sprawa jest zamknięta, jednak hasło KATYŃ nieuchronnie wraca przy każdej niemal dyskusji o relacjach polsko-rosyjskich. Tymczasem nie tylko po tej wizycie, ale w ogóle trzeba zauważyć, że wbrew pozorom nasi rodacy nie wiedzą o Katyniu i zbrodniach tamtych czasów wszystkiego. A nawet śmiem twierdzić, że wiedzą bardzo mało. Z narzucanej obecnie Polakom perspektywy propagandowej – zupełnie nie widać ogromnej martyrologii narodu rosyjskiego (i innych narodów Związku Radzieckiego) poddanych okrutnym represjom zwłaszcza w latach 30-tych i 40-tych XX wieku. Właśnie Katyń gdzie obok 4.415 Polaków leży 6.500 Rosjan i innych pomordowanych przez tych, którzy wówczas Rosją rządzili – powinien być miejscem wspólnej zadumy nad tym tragicznym epizodem historii najnowszej, jak również punktem wyjścia rozważań jak nie dopuścić nigdy więcej do powtórzenia tak tragicznego scenariusza dla Polski i Rosji.

Pozorny anachronizm

Polacy i Rosjanie są jak bracia, którzy w dzieciństwie i młodości rywalizowali, siłowali się, starali imponować i zdobywać przewagę. Teraz jednak nasze narody są już dojrzałe i powinny wyrosnąć z dziecięcych chorób i przekomarzanek. Kiedy Polacy i Rosjanie występowali razem – byliśmy razem niepokonani. Tak było w 1410 r. pod Grunwaldem, gdzie nasi wojownicy wspólnie bili zachodnie rycerstwo z całej Europy, tak było też podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej w 1812 r. kiedy po stronie rosyjskiej, stronie porządku przeciw europejskiej tyranii i rewolucji walczyło blisko 20 tysięcy Polaków, w tym polscy ułani bohatersko szarżujący pod Borodino. Polacy walczyli też razem z Rosjanami nie z przymusu, ale w imię wspólnych wartości między innymi w wojnie krymskiej, przeciw Turcji o wyzwolenie Bałkanów i Kaukazu, wreszcie w I i II wojnie światowej. Dziś, kiedy w naszym kraju fanatycy chcą zakłamać historię i ukryć, zniszczyć te wspólne dokonania słowiańskich narodów – Borodino i zawarte na jego polach braterstwo broni powinno mieć szczególne znaczenie, bez współczesnych ideologii, ale w imię zasad i wartości, które przed 200 laty przyniosły odbudowę Królestwu Polskiemu związanemu unią z Rosją, a jutro – w co głęboko wierzę – mogą przynieść prawdziwe odrodzenie dla Polski, mojej ojczyzny. Jak bowiem można deprecjonować pomysł uhonorowania historycznej współpracy polsko-rosyjskiej, a jednocześnie przekonywać, że to właśnie Polacy mają szczególną pamięć historyczna, wyjątkowo dobrze znają swoje dzieje, bo prawdą jest jedynie, że wyjątkowo skutecznie ulegamy manipulacjom. Z drugiej zaś propozycje rosyjskie szukania tego co łączy zbywa się łatwo, że „to było dawno…”, „to wymyślone…”. Przepraszam, a czy wieczne epatowanie Kościuszką i Pułaskim jako patronami rzekomego strategicznego partnerstwa polsko-amerykańskiego nie jest dużo bardzie anachroniczne?

Polonofilia – cień nadziei

Wszystkie te kwestie są tym ważniejsze, że o ile większość rosyjskich mediów, czy czynników oficjalnych podchodzi do sytuacji w Polsce, wystąpień władz III RP czy enuncjacji tutejszych mediów raczej z pewnym lekceważeniem czy dystansem, to wciąż mamy w Rosji oddanych, bezinteresownych przyjaciół, którzy po prostu odczuwają ku nam raczej irracjonalną sympatię, dokładając starań, by nie zamarły ostatnie już chyba przejawy wspólnoty obu wielkich narodów. Jest to tym ważniejsze, że nawet istniejące po stronie polskiej instytucje mające w teorii pracować na rzecz pojednania – zajmują się kultywowaniem rusofobii i szczuciem, a nie godzeniem. Oczywiście zaś, zupełnie osobną sprawą, raczej medyczną niż polityczną i ideologiczną – jest nastawienie rządu i znacznej części związanych z obozem rządzącym mediów. Dla sprostowania ich jakże częstych i głośnych enuncjacji – prostować w sumie należałoby każde, najbardziej podstawowe kłamstwo o Rosji. Nie, w Rosji nie ma głodu wywołanego skutecznym zachodnim embargiem. Nie, Rosja to nie kraj który już się wali w brudzie i chaosie. Przeciwnie, zarówno „mały” (zaledwie 320-tysięczny…) Smoleńsk, jak i sięgająca realnie 20 milionów Moskwa to miasta światowe, a ich mieszkańcy są w znacznie większym stopniu otwarci na to, co naprawdę ważnego dzieje się na świecie, niż zdarza się to ogłupiałym przez publikatory i władzę Polakom. Przede wszystkim jednak sprostowania wymaga kwestia świadomościowa. Ogromnej większość mieszkańców Federacji Rosyjskiej sprawa polska wydaje się całkowicie marginalna i nieistotna. Tylko wyraźna mniejszość, wciąż zakochana w polskiej kulturze, wciąż przekonana, że nasza współpraca mogłaby być czymś obopólnie cennym i korzystnym – utrzymuje płomyczek autentycznego polonofilstwa, który jest nadzieją przecież znacznie bardziej dla nas niż niż dla nich, ale jednak mógłby i powinien być nadzieją wspólną. I z miejsc tak strasznych i smutnych jak Katyń i las smoleński, i tak podniosłych jak borodińskie błonia – tę nadzieję można i należy wywieść, wzmacniać i pielęgnować.

Anna Kiszczyńska-Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *