PC-bis

W wywiadzie dla portalu wPolityce.pl lider PiS tak odniósł się do Kongresu Założycielskiego Solidarnej Polski: „Porozumienie Centrum w swoim najsłabszym momencie, gdyby miało 2 albo 3 eurodeputowanych, teoretycznie oczywiście, bo wówczas eurodeputowanych nie było, też by ściągnęło 1700 osób bez najmniejszych kłopotów, bo jednak teatry zapełnialiśmy swoimi zjazdami. A mimo to, by odnieść sukces, potrzebne było coś zupełnie nowego, czyli skuteczne i popularne ministrowanie mojej śp. brata w resorcie sprawiedliwości. Dopiero wówczas mogliśmy powołać, pod inną nazwą, partię, która była kontynuacją, ale która miała już zupełnie inne, o wiele większe szanse”.

Oznacza to jedno: że ani rzekomo szerokonurtowy ruch PiS w roku 2001, ani obecny, deklaratywnie „katolicko-narodowy” wizerunek tej formacji – nie są autentyczne i nie mają większego znaczenia. To wszystko jedynie kolejne PR-owskie zasłony dymne dla trwania na polskiej scenie polityczne starego, niedobrego PC – formacji ludzi z tylnych rzędów solidarnościowej lewicy laickiej. W zależności od potrzeb Kaczyński widział dla swego ugrupowania rolę federacji solidarnościowych centrystów (z udziałem, co warto wspomnieć, m.in. KLD Donalda Tuska), „nowoczesnej chadecji” – broń Boże nie katolickiej, czy partii jednego postulatu, czyli przywrócenia kary śmierci. Mamy też do czynienia z tą samą formacją, która widziała w o. Rydzyku rosyjskiego agenta, w wiadomych celach nadającego zza Uralu i która domagała oczyszczenia się AWS z antysemitów i sympatyków endecji.

To jasne stanowisko Kaczyńskiego pokazuje jak dużą naiwnością wykazał się Marek Jurek wierząc, że „on się zmienił”. Nie tylko nie zmienił, ale wrócił do korzeni i jeszcze silniej niż zwykle utrwalił się w przekonaniu, że cały czas miał rację, postępował słusznie i tylko trzeba było udanego przypadku (ministrowania Lecha Kaczyńskiego), żeby rzeczywistość dopasowała się do jego oczekiwań. Nawet przypuszczenie, że może obecna sytuacja kraju i nastawienie wyborców skłonią Kaczyńskiego, by chociaż taktycznie poparł postulaty stricte katolickie i narodowe – wydaje się całkowicie płonna w sytuacji odwołania do PC-owskiej wizji „unowocześniania Polski” urojonej w głowie żoliborskiego inteligenta z rodzinnymi afiliacjami do PPS i lóż masońskich. Tak jak PC w pewnym momencie chciało pełnić obowiązki solidarnościowej prawicy, jednak bez żadnych cesji ideowych na rzecz wyborców o takich poglądach, którym raczej podsuwano puste hasła „IV RP”, czy „dekomunizacji”, tak i dziś PiS z powodzeniem realizuje wciąż tą samą wizję, nie artykułując programu mogącego zmienić kraj w kierunku oczekiwanym przez własny elektorat.

Warto refleksję tę podrzucić wszystkim kolegom, przekonującym, że oto „serce prawicy bije tam gdzie jest PiS”. Odpowiedź na takie dictum jest bowiem i pozostaje prosta: jeśliby ktoś chciał zapisać się do PC, to naiwnie mógł uczynić to w roku 1990. Czynienie zaś tego przez Polaków, katolików i narodowców po 22 latach – to już objaw poważnej ślepoty ideowo-politycznej. Powinien to widzieć zwłaszcza Marek Jurek, jeszcze w połowie lat 90-tych słusznie dostrzegający w Kaczyńskim czołowego destruktora, utrudniającego powstania na scenie politycznej realnej siły konserwatywno-narodowej. Szkoda, że dziś sam zapomniał tamtych swoich nauk i spostrzeżeń.

Konrad Rękas

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

0 thoughts on “PC-bis”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *