Piętka: „Dekomunizacja” Republiki Pińczowskiej

„Zaskoczyła mnie bardzo ta decyzja… To jest symbol walki i wolności, a nie komunizmu. Nie wiem, dlaczego ktoś doszedł do takiego wniosku. Pomnik w Byczowie upamiętnia pojednanie i braterstwo wszystkich oddziałów partyzanckich. Armia Ludowa, Armia Krajowa, Szare Szeregi i Bataliony Chłopskie połączyły się – nie było wtedy ideologii, był za to jeden cel – walka przeciwko okupantowi. Adam Asnyk pięknie apelował, aby nie burzyć pomników i ołtarzy przeszłości, żeby nowe pokolenia mogły wznieść nowe. Według mnie pomnik Republiki Pińczowskiej powinien zostać na swoim miejscu, bo on uczy historii. A historia nie zawsze jest czysta jak łza. Trzeba ją dobrze poznać i dopiero wtedy o niej mówić, w odpowiedni sposób ją przekazać” – tak skomentowała informację o ewentualnej rozbiórce pomnika Republiki Pińczowskiej w Byczowie koło Pińczowa 90-letnia Teresa Znojek, w okresie okupacji niemieckiej łączniczka i sanitariuszka w batalionie Armii Krajowej „Dzięcioł”, uczestniczka walk o Republikę Pińczowską[1].

Pod koniec lutego 2018 roku władze województwa świętokrzyskiego uznały pomnik Partyzanckiej Republiki Pińczowskiej w Byczowie za obiekt „w rozumieniu artykułu 5 ustęp 1 i 2, znowelizowanej ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 roku o zakazie propagowania komunizmu”, co może oznaczać jego likwidację. Wywołało to spore poruszenie społeczności powiatu pińczowskiego. 12 marca miało miejsce spotkanie w Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach z udziałem władz województwa, przedstawicieli Instytutu Pamięci Narodowej oraz Urzędu Miasta i Gminy w Pińczowie. Na spotkaniu tym zapadła decyzja, że nie dojdzie do rozbiórki pomnika Republiki Pińczowskiej, natomiast zainteresowane strony będą szukać „prawnych możliwości w sprawie usunięcia pamiątkowych tablic, które są częścią pomnika”. Powodem takiej decyzji jest stanowisko kieleckiej Delegatury IPN dotyczące tablic pamiątkowych na pomniku, które „upamiętniają kontrowersyjne postaci”[2].

Problem w tym, że gdy w 1969 roku odsłonięto pomnik Republiki Pińczowskiej w Byczowie, nie było na nim żadnych tablic. Widniał tam tylko napis: „Partyzantom bohaterom tej ziemi. Partyzancka Republika Pińczowska 24 VII – 15 VIII 1944”. Kontrowersyjne dla IPN tablice umieszczono na pomniku dopiero w 2001 roku, a więc już w okresie III RP. Na tablicach tych są upamiętnione m.in. następujące osoby: Zygmunt Bieszczanian – dowódca oddziału Armii Ludowej okręgu wiślickiego, Roman Kałuża – uczestnik kampanii wrześniowej, dowódca partyzanckiego zgrupowania Batalionów Chłopskich i Armii Ludowej oraz zastępca komendanta okręgu wiślickiego AL, Józef Maślanka – dowódca partyzanckiego zgrupowania BCh i AL, Jan Pszczoła – uczestnik kampanii wrześniowej, komendant obwodu pińczowskiego BCh i zastępca komendanta obwodu pińczowskiego Armii Krajowej, Józef Saturn – uczestnik kampanii wrześniowej i dowódca brygady AL oraz Roman Zawarczyński – także uczestnik kampanii wrześniowej i komendant obwodu pińczowskiego Armii Krajowej.

Z wypowiedzi dla Radia Kielce dr Doroty Koczwańskiej-Kality – naczelnik Delegatury IPN w Kielcach – wynika, że zastrzeżenia IPN budzą trzy nazwiska: Zygmunta Bieszczanina, Józefa Maślanki i Józefa Saturna. Formalnie dlatego, że Zygmunt Bieszczanin „Adam” (1923-1998) był po wojnie komendantem wojewódzkim Milicji Obywatelskiej w Rzeszowie[3]. A dwaj pozostali? Tego pani naczelnik nie wyjaśniła, więc spróbuję dociec sam. Józef Saturn (1899-1971) też był po wojnie oficerem MO. Natomiast Józef Maślanka „Mścisław” (1883-1968) był przez trzy miesiące ministrem administracji publicznej w Rządzie Tymczasowym Edwarda Osóbki-Morawskiego, a także posłem z ramienia Stronnictwa Ludowego do Krajowej Rady Narodowej i na Sejm Ustawodawczy.

Podczas wojny Józef Maślanka dowodził oddziałem BCh „Mścisława Górki”. 17 lipca 1944 roku pod Skrobaczowem w powiecie buskim, pod jego nieobecność, oddział ten oraz oddział AL Zygmunta Bieszczanina zostały zaatakowane przez 204. pułk Narodowych Sił Zbrojnych, który wszedł później w skład Brygady Świętokrzyskiej. Pomimo dużej przewagi NSZ oddział Bieszczanina wydostał się wówczas z okrążenia. Do niewoli dostało się jednak 33 partyzantów BCh wraz z dowodzącym w zastępstwie Maślanki Kazimierzem Orczykowskim. Wkrótce ich uwolniono. Orczykowskiemu zwrócono nawet broń i konia. Jednakże jego podkomendni zostali przez NSZ rozbrojeni i poddani karze chłosty. Ta współczesna „dekomunizacja” Bieszczanina i Maślanki wygląda tak jakby była dokończeniem tamtej walki z lipca 1944 roku, którą rozpoczęła z nimi cześć późniejszej Brygady Świętokrzyskiej NSZ.

Niezależnie od tego jak potoczą się dalsze losy pomnika w Byczowie koło Pińczowa, faktem jest, że obecna władza otworzyła temat „dekomunizacji” Republiki Pińczowskiej, a właściwie – należy to otwarcie powiedzieć – fałszowania pamięci historycznej o wspólnym wystąpieniu przeciw Niemcom AK, AL i BCh. Jaka jest bowiem prawda historyczna o Partyzanckiej Republice Pińczowskiej?

Nazwa ta została zapożyczona od Republiki Pińczowskiej, którą pod koniec 1918 roku – po rozbrojeniu wojsk austro-węgierskich – utworzyli miejscowi chłopi pod przywództwem działacza SDKPiL Jana Lisowskiego. Partyzancka Republika Pińczowska była obszarem o powierzchni około 1000 km2, który został przejściowo wyzwolony spod okupacji niemieckiej w dniach 24 lipca – 12 sierpnia 1944 roku w wyniku wspólnego wysiłku zbrojnego partyzantki AK, AL i BCh. Stanowiła urzeczywistnienie idei, o którą walczyli powstańcy warszawscy – z tym, że w okolicach Pińczowa się udało. Stworzono namiastkę państwa polskiego – niepodległego i pluralistycznego politycznie. Wyzwolony od Niemców obszar obejmował tereny dzisiejszych powiatów buskiego, kazimierzowskiego, pińczowskiego i proszowickiego z takimi miejscowościami jak Brzesko Nowe, Działoszyce, Janowice, Kazimierza Wielka, Koszyce, Nowy Korczyn, Pińczów, Proszowice, Sancygniów, Skalbmierz, Słaboszów i Wiślica.

29 lipca 1944 roku w ramach operacji lwowsko-sandomierskiej wojska radzieckie dotarły do Wisły w rejonie Baranowa Sandomierskiego i rozpoczęły forsowanie rzeki. 31 lipca uchwyciły one tzw. przyczółek baranowsko-sandomierski. Około 20 lipca, kiedy front był jeszcze oddalony od powiatu pińczowskiego o 100 km, rozpoczęła się chaotyczna ewakuacja niemieckich urzędów i policji. To był bezpośredni impuls do podjęcia działań zaczepnych przez siły partyzanckie. Polskie wystąpienie rozpoczęło się od rozbrajania posterunków żandarmerii niemieckiej, m.in. w Nowym Korczynie i Racławicach. Pierwszą potyczkę z Wehrmachtem stoczono pod wsią Sielec w dzisiejszym powiecie jędrzejowskim. Ramię w ramię walczyli tam partyzanci z oddziału AK „Grom”, AL i BCh. 26 lipca 1944 roku oddział BCh pod dowództwem Franciszka Kozery (1912-1992) rozbił posterunki policji niemieckiej w Kocmyrzowie i Luborzycy na terenie dzisiejszego powiatu krakowskiego. Następnie, kontynuując marsz na wschód, rozbroił garnizon niemiecki w Koszycach i 27 lipca zlikwidował 30-osobowy garnizon niemiecki w Kazimierzy Wielkiej, składający się gównie z nacjonalistów ukraińskich.

W tym samym czasie do działań zaczepnych przystąpiła Kompania Szturmowa „Dominika”, pod dowództwem kpt. Jerzego Biechońskiego (1918-1944), wchodząca w skład 106. Dywizji Piechoty AK. 27 lipca kompania kpt. Biechońskiego rozbiła w zasadzce w Czechach koło Proszowic oddział żandarmerii niemieckiej, a następnego dnia wyzwoliła Proszowice.

Na wyzwolonym obszarze władzę polityczną sprawowała Pińczowska Konspiracyjna Rada Narodowa wraz z delegatem powiatowym rządu RP na uchodźstwie Józefem Dąbkowskim ze Stronnictwa Ludowego i komendantem obwodu pińczowskiego AK mjr. Romanem Zawarczyńskim (1896-1959). Na czele Pińczowskiej Konspiracyjnej Rady Narodowej stanął Franciszek Kucybała (1908-1968) – dowódca okręgu pińczowskiego AL, a jego zastępcą został ludowiec Piotr Soja. Powołano też stanowiska komisarzy do spraw majątków obszarniczych (został nim działacz ruchu ludowego i pisarz Józef Morton), reformy rolnej oraz kolejnictwa i dróg. Wspomniana Teresa Znojek w wypowiedzi dla portalu „Echo Dnia” stwierdziła, że „wszyscy szliśmy na śmierć, wszyscy walczyliśmy przeciw okupantom i wszyscy rozbrajaliśmy posterunki, w których stacjonowali żołnierze Wehrmachtu. Warto też wiedzieć, że wtedy dowództwo dostawał ten, kto najlepiej znał teren i nie miało znaczenia do jakiego oddziału należy”.

Ta namiastka wolnej i demokratycznej Polski spokojnie funkcjonowała zaledwie kilka dni. Bliskość frontu oraz militarne znaczenie dróg przechodzących przez teren Republiki Pińczowskiej spowodowały, że siły niemieckie szybko przystąpiły do kontrataku. Rozpoczął się on 31 lipca 1944 roku od próby pacyfikacji wsi Młodzawy Duże i Młodzawy Małe w powiecie pińczowskim. Skuteczny opór Niemcom stawiła tam licząca wówczas około 180 partyzantów 1. Brygada AL Ziemi Krakowskiej im. Bartosza Głowackiego, której dowódcą był kpt. Józef Saturn „Bartek”. W czasie starcia pod Młodzawami wyróżniła się trzecia kompania tej brygady, dowodzona przez kpt. Zygmunta Bieszczanina „Adama”. Warto nadmienić, że Bieszczanin i Saturn rozpoczęli walkę konspiracyjną z okupantem niemieckim w szeregach ZWZ/AK. Ponadto Józef Saturn był uczestnikiem II powstania śląskiego.

Na pomniku w Młodzawach również umieszczono napisy poświęcone Zygmuntowi Bieszczaninowi i Józefowi Saturnowi o treści: „Ku pamięci płk. dr. Zygmunta Bieszczanina 1923-1998, kawalera orderu Virtuti Militari, dowódcy oddziału AL okręgu wiślickiego, uczestnika walk z niemieckim okupantem, współtwórcy powstania, obrony i utrzymania Republiki Pińczowskiej 24 VII – 15 VIII 1944. Jego żołnierze” oraz „Majorowi Józefowi Saturnowi 1899-1971, uczestnikowi kampanii wrześniowej 1939, w okresie okupacji w Służbie Zwycięstwu Polski, Związku Walki Zbrojnej, Gwardii i Armii Ludowej, dowódcy 1. Brygady AL Ziemi Krakowskiej im. Bartosza Głowackiego”. Czy te napisy także zostaną poddane procedurze „dekomunizacji”? A może już to uczyniono?

5 sierpnia 1944 roku siły niemiecko-ukraińskie wyparły ze Skalbmierza partyzantów AK i przystąpiły do palenia miasteczka, mordując 64 jego mieszkańców. Na odsiecz pospieszyli partyzanci BCh i AL, w tym oddział kpt. Bieszczanina. Niestety nie byli oni w stanie odbić miasteczka z rąk wroga. O polskim zwycięstwie zadecydowało wsparcie w postaci dwóch czołgów należących do patrolu radzieckiego, który stacjonował w Wiślicy. Kontakt z dowódcą tego patrolu nawiązał Jan Pszczoła (1914-1944) – komendant obwodu pińczowskiego BCh. Tego samego dnia zwycięską potyczkę z jednostką niemieckiej żandarmerii polowej stoczył pod Jaksicami w dzisiejszym powiecie proszowickim oddział ze 120. pułku piechoty AK.

Ostatnim polskim sukcesem była likwidacja posterunku żandarmerii niemieckiej w Działoszycach, którą przeprowadzili 8 sierpnia 1944 roku partyzanci AK i BCh. Wkrótce na teren Republiki Pińczowskiej wkroczyły znaczne siły Wehrmachtu, którym partyzanci nie byli w stanie stawić czoła. W sytuacji braku możliwości połączenia z Armią Czerwoną na przyczółku baranowsko-sandomierskim siły AK i cześć sił BCh przeszły do konspiracji. Natomiast 1. Brygada AL, do której na zasadach autonomicznych dołączył oddział BCh Józefa Maślanki, podjęła próbę przebicia się przez linię frontu. Stan osobowy brygady został też uzupełniony przez grupę spadochroniarzy z Polskiego Sztabu Partyzanckiego i wzrósł do 450 żołnierzy. W wyniku zrzutu radzieckiego 13 sierpnia 1944 roku brygada uzyskała m.in. około 100 pistoletów maszynowych i amunicję. 14 sierpnia 1. Brygada AL stoczyła potyczkę z wojskami niemieckimi pod Baranowem w dzisiejszym powiecie buskim. Następnego dnia większość jej żołnierzy przebiła się przez linię frontu w okolicach wsi Szklanów. Wśród żołnierzy brygady, którzy pozostali w konspiracji na terenie okupowanym przez Niemców, był m.in. ranny por. Jan Trzaska „Gutek” – co ciekawe także uczestnik kampanii wrześniowej i początkowo partyzant AK.

Różne były powojenne losy bohaterów Republiki Pińczowskiej, tak jak skomplikowana była powojenna historia Polski. Józef Maślanka był ministrem w Rządzie Tymczasowym, a potem posłem SL, Zygmunt Bieszczanin, Franciszek Kucybała i Józef Saturn trafili na kilka lat do MO, a mjr. Roman Zawarczyński do antykomunistycznej konspiracji Wolność i Niezawisłość. Franciszek Kozera podjął w 1945 roku pracę w Tymczasowym Zarządzie Państwowym, a następnie Urzędzie Celnym w Gdyni i został z niej usunięty w 1953 roku na polecenie UB. Jednak na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku ci ludzie walczyli razem. Walczyli o Polskę. Mieli różne wizje Polski i być może mogliby je demokratycznie realizować, gdyby pozwoliły na to ówczesne warunki geopolityczne. Tak przynajmniej było w krótkim epizodzie Partyzanckiej Republiki Pińczowskiej, kiedy wspólnie tworzyli jej demokratyczne władze. Ten fakt nie pasuje jednak do założeń obecnej polityki historycznej, opartej na ideologii radykalnego antykomunizmu. Nie pasuje do dogmatów o drugiej okupacji sowieckiej i pachołkach Kremla. Stąd też podjęte zostały działania zmierzające do napisania historii na nowo. Jak bowiem inaczej należy traktować zapowiedź usunięcia z pamięci społecznej kilku ważnych nazwisk związanych z Republiką Pińczowską?

Bohdan Piętka

[1] „Koło Pińczowa chcą zburzyć pomnik bohaterów! Wielkie oburzenie. To koniec uroczystości pod pomnikiem Republiki Pińczowskiej?”, www.echodnia.eu, 7.03.2018.

[2] „Byczów, Kozubów. Tablice do usunięcia, pomnik Republiki Pińczowskiej pozostanie na swoim miejscu”, www.echodnia.eu, 13.03.2018.

[3] „Kontrowersje wokół pomnika Republiki Pińczowskiej. Chodzi o kilka nazwisk”, www.radio.kielce.pl, 8.03.2018.

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *