Piętka: Koniec żartów z Ukrainą

 

 

„W sprawie Hruszowic prowokatorzy triumfują. Oczywiście zapomnieli czym skończył się polski triumf w 1938 roku nad cerkwiami Chełmszczyzny” – napisał na swoim profilu na facebooku Petro Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce, kilka godzin po rozbiórce nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach[1]. Pomnik gloryfikujący bandy UPA („Chwała bohaterom UPA, bojownikom o wolną Ukrainę”) w Hruszowicach (gmina Stubno, powiat przemyski) został zlikwidowany 26 kwietnia – jak stwierdził portal plus.nowiny24.pl – „po 23 latach urzędniczej niemocy i braku reakcji na samowolę budowlaną”[2]. Wywołało to histeryczną reakcję nacjonalistów ukraińskich, której pierwszym akordem była zacytowana powyżej wypowiedź Tymy. Wypowiedź ta przeszła jakimś dziwnym trafem bez echa w wiodących mediach polskich. A przecież te media wraz z aparatem państwowym są bardzo wrażliwe na najmniejsze przejawy tzw. mowy nienawiści.

Np. człowiek, który podczas manifestacji we Wrocławiu przeciw przyjmowaniu imigrantów z krajów islamu spalił „kukłę Żyda” został najpierw medialnie zlinczowany, a potem skazany przez sąd na 10 miesięcy bezwzględnego więzienia. Jego nazwisko i wizerunek obiegły cały świat i stały się w najważniejszych mediach zagranicznych symbolem polskiego szowinizmu[3]. Reakcja taka nie grozi natomiast znanemu z sentymentu do UPA prezesowi Związku Ukraińców w Polsce, który przecież otwarcie zagroził Polakom powtórzeniem ludobójstwa z lat 1943-1944.

Cóż bowiem znaczą słowa Tymy, że Polacy „zapomnieli czym skończył się polski triumf w 1938 roku nad cerkwiami Chełmszczyzny”?. Według propagandy nacjonalistów ukraińskich akcja rewindykacji cerkwi prawosławnych z 1938 roku skutkowała „akcją antypolską UPA” z 1943 roku, czyli ludobójstwem typu genocidum atrox na Wołyniu. Wymordowanie w zwyrodniały sposób kilkudziesięciu tysięcy ludzi było zdaniem banderowskiej historiografii słusznym odwetem za rozbiórkę przez polskie władze w 1938 roku od 91 do 127 cerkwi prawosławnych na Podlasiu i Chełmszczyźnie, w większości nieczynnych, z których część służyła Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów za tajne magazyny broni (co było jedną z przyczyn akcji rewindykacyjnej).

Tyma – nawiązując do interpretacji tych wydarzeń przez banderowską propagandę – powiedział zatem otwartym tekstem między wierszami, że ukraińskim odwetem za likwidację nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach będzie nowe genocidum atrox na wzór tego z Wołynia i Małopolski Wschodniej. I ta wypowiedź przeszła w Polsce bez echa. Nie skomentował jej żaden dziennikarz mediów wrażliwych na mowę nienawiści i nie ustosunkował się do niej żaden polityk, żaden sędzia ani żaden urzędnik państwa, które hojnie dotuje Związek Ukraińców w Polsce.

Wypowiedź Tymy była kamieniem, który uruchomił lawinę. Na demontaż pomnika UPA w Hruszowicach natychmiast zareagował też przewodniczący Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, nacjonalista ukraiński i negacjonista wołyński Wołodymyr Wiatrowycz. W oświadczeniu wydanym 27 kwietnia UIPN oskarżył stronę polska o „niszczenie śladów po narodzie ukraińskim”. W związku z tym instytucja kierowana przez Wiatrowycza zapowiedziała „wstrzymanie wydawania pozwoleń na prace poszukiwawcze pochówków i porządkowanie polskich miejsc pamięci na Ukrainie”. Wiatrowycz zwrócił się do władz lokalnych z apelem o wstrzymanie decyzji „odnośnie wydawania pozwoleń na wniosek polskich instytucji publicznych, osób lub organizacji społecznych, na zainstalowanie nowych polskich pomników lub renowację istniejących”[4]. Zapowiedziane przez Wiatrowycza wstrzymanie legalizacji dotyczy około 105 pomników, upamiętniających polskie ofiary ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego[5].

Także Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wyraziło „oburzenie” w związku z likwidacją nielegalnego pomnika UPA na terytorium Polski. Zdaniem ukraińskiego MSZ demontaż pomnika w Hruszowicach to „jawna prowokacja w przededniu obchodów zbrodniczej akcji „Wisła”, zorganizowana w oczywistym celu odwrócenia uwagi od tej straszliwej daty”[6].

Na koniec głos zabrał Arsenij Jaceniuk – były premier Ukrainy i lider Frontu Narodowego – który zwrócił się z apelem do polskich władz o „powstrzymanie rozpalania przez antyukraińskie siły atmosfery nienawiści wobec Ukrainy, naszej historii i pamięci”[7].

Histeryczna i bezczelna reakcja strony ukraińskiej na demontaż nielegalnego pomnika UPA pokazała, że wbrew temu co twierdziły dotychczas polskie czynniki oficjalne oraz większość polskich mediów nacjonalizm ukraiński nie jest na Ukrainie marginesem, a gloryfikacja zbrodniczej UPA stanowi fundament ideologii państwowej pomajdanowej Ukrainy. Nie jest też ta gloryfikacja – co wielokrotnie słyszeliśmy – skierowana rzekomo tylko przeciw Rosji. Wystarczyło usunięcie bezprawnie postawionego pomnika UPA na podprzemyskiej wsi, by nacjonalizm ukraiński pokazał swoje antypolskie oblicze, by znowu pojawiły się znane z historii groźby i szowinistyczna narracja.

Żarty z Ukrainą skończyły się. Pomajdanowy reżim nie tylko nie zamierza rezygnować z budowania tożsamości państwowo-narodowej Ukrainy na kulcie UPA, ale żąda uznania tego faktu przez Polskę. Na temat polityki historycznej Ukrainy nie będzie z Polską żadnej dyskusji – takie jest przesłanie wynikające z reakcji oficjalnych czynników ukraińskich na demontaż banderowskiego pomnika w Hruszowicach. Po przewrocie z 2014 roku taktyka nacjonalistów ukraińskich chwilowo wyciszyła antypolskie treści w oficjalnej narracji. Teraz ich antypolonizm został pokazany otwarcie.

Dowody na banderowskie oblicze pomajdanowej Ukrainy przynosi niemal każdy dzień. Tylko, że niestety wobec tego faktu większość polskich polityków i mediów przyjęła strategię chowania głowy w piasek. Najnowszym, porażającym dowodem banderyzacji Ukrainy jest uchwała zdominowanej przez neobanderowską partię „Swoboda” Rady Obwodowej Wołynia o ustanowieniu roku 2017 Rokiem UPA na Wołyniu, przyjęta w połowie kwietnia większością 46 spośród 53 głosów. Uchwała ta przewiduje, że w ramach Roku UPA na Wołyniu nastąpi: odnowienie pomników UPA, naprawa dróg dojazdowych i rozstawienie znaków, które pomogą trafić do miejsc „chwały bojowej” UPA, wypłacenie miesięcznego dodatku do emerytury dla weteranów UPA mieszkających na Wołyniu, ułatwienie weteranom UPA dostępu do leczenia i otwarcie dla nich dwóch ośrodków sanatoryjnych, zebranie wspomnień i dokumentów potwierdzających heroiczną wersję historii UPA oraz zorganizowanie wystaw gloryfikujących UPA[8].

W świetle tej uchwały Rady Obwodowej Wołynia – podjętej na dwa tygodnie przed demontażem pomnika UPA w Hruszowicach – jasno widać, że na upamiętnienie polskiej martyrologii na Wołyniu nie ma miejsca, ponieważ upamiętnienie to stoi w sprzeczności z obłędną heroizacją UPA. Nie ulega zatem wątpliwości, że Hruszowice nie są przyczyną gróźb Wiatrowycza o wstrzymaniu legalizacji polskich pochówków i upamiętnień na Ukrainie, ale wygodnym pretekstem, by tę legalizację – stojącą w sprzeczności z pomajdanową polityką historyczną – wstrzymać.

Tradycją pomajdanowej Ukrainy stały się marsze z pochodniami ku czci UPA, przypominające scenerią marsze hitlerowskich bojówek SA z lat 20. i 30. XX wieku. Ostatnio taki marsz odbył się w Drohobyczu ku czci działaczy OUN-UPA: Dmytra Hrycaja-„Perebijnisa” i Zenona Kossaka-„Tarnawskiego”. Pochód rozpoczął się pod pomnikiem Tarasa Szewczenki a zakończył pod pomnikiem Stepana Bandery odczytaniem „Modlitwy ukraińskiego nacjonalisty”[9]. Z kolei huczne świętowanie 27 kwietnia rocznicy utworzenia ukraińskiej dywizji SS „Galizien” stało się już rokroczną tradycją nie tylko na zachodniej Ukrainie.

Po upadku ZSRR i powstaniu niepodległej Ukrainy neobanderowska diaspora w Kanadzie, USA i RFN na nowo podjęła wojnę, którą przegrała ponad siedemdziesiąt lat temu. W tę walkę włożono olbrzymi wysiłek organizacyjny i finansowy. Dla epigonów Stepana Bandery nie miało i nie ma znaczenia, że doprowadzili do konfliktu wewnętrznego na Ukrainie oraz konfliktu z Rosją. Liczył się tylko jeden cel – „Ukraina dla Ukraińców” pod neobanderowską władzą. Neobanderowcy zaoferowali swoje usługi Zachodowi w obaleniu legalnych władz ukraińskich w 2004 i 2014 roku w zamian za możliwość wejścia na scenę polityczną Ukrainy. Ale już na długo przed tymi przewrotami przystąpili do zatruwania ukraińskiej młodzieży wirusem banderowskiego szowinizmu.

Kult Bandery jest obecny w życiu zachodniej Ukrainy od ponad dwudziestu lat, a po przewrotach z 2004 i 2014 roku został przeniesiony na resztę Ukrainy. Efekty dwóch dekad wychowania młodzieży ukraińskiej w duchu szowinistycznej ideologii są coraz bardziej porażające. W lutym na ulicy we Lwowie pobito publicystę Ołeha Hrynczuka za to, że rozmawiał przez telefon komórkowy po polsku. Napastnicy domagali się, by przestał mówić po polsku[10]. 20 kwietnia na ulicy w Kijowie trzykrotnie pchnięto nożem Stanisława Serhijenkę – działacza społecznego, który był jedynym Ukraińcem mającym odwagę wypowiedzieć się pod swoim nazwiskiem przeciwko działalności Wołodymyra Wiatrowycza w głośnym artykule Josha Cohena na łamach „Foreign Policy”[11].

To są tylko przykłady pierwsze z brzegu. Nikt w Polsce nie zastanawia się nad tym, że zatruta banderowskim szowinizmem młodzież stanowi pokaźną część podobno już dwumilionowej ukraińskiej emigracji do Polski. Czy to właśnie na tę zbanderyzowaną młodzież emigrującą do Polski liczy Petro Tyma grożąc, że Polacy „zapomnieli czym skończył się polski triumf w 1938 roku nad cerkwiami Chełmszczyzny”?

Polityka uległości wobec Ukrainy jest błędem, a ukraińska reakcja na demontaż pomnika UPA w Hruszowicach stanowi kolejny dowód na to, że nie warto stać po stronie pomajdanowej Ukrainy. Niestety wśród zaślepionych polityków polskich nadal dominuje w tej kwestii myślenie doradcy MSZ Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, który raczył ostatnio obwieścić, że pamięć o zbrodni wołyńskiej jest „sprawą drugo czy trzeciorzędną”, a środowiska kresowe są „zupełnie oderwane od rzeczywistości” i rzekomo idą „oczekiwanym przez Rosję tropem”[12].

Bohdan Piętka

[1] „To prowokacja. Takie jest zdanie Związku Ukraińców w Polsce na temat rozbiórki pomnika w Hruszowicach”, www.portalprzemyski.pl, 28.04.2017.

[2] K. Janiga, „Pomnik UPA w Hruszowicach został rozebrany”, www.kresy.pl, 26.04.2017; N. Ziętal, „Rozebrali nielegalny pomnik UPA w Hruszowicach”, www.plus.nowiny24.pl, 27.04.2017.

[3] „Spalił kukłę Żyda, idzie do więzienia”, portal „Gazety Wrocławskiej”, www.gazetawroclawska.pl, 23.11.2016.

[4] „Wiatrowycz zapowiada odwet. Zabronią poszukiwania szczątków ofiar UPA na Ukrainie”, www.kresy24.pl, 28.04.2017.

[5] A, Świst, „Zemsta Ukraińców: zdemontujemy wam pomniki”, www.pl.sputniknews.com, 28.04.2017.

[6] „MSZ Ukrainy oburzone demontażem pomnika UPA w Hruszowicach”, www.fakty.interia.pl, 27.04.2017.

[7] „Jaceniuk do Polaków: Powstrzymajcie podżeganie do nienawiści wobec Ukrainy”, www.pl.sputniknews.com, 29.04.2017.

[8] „Na Wołyniu rok 2017 będzie rokiem UPA. Deputowani Swobody przeforsowali uchwałę”, www.wprost.pl, 16.04.2017.

[9] „W Drohobyczu odbył się marsz z pochodniami ku czci działaczy OUN-UPA”, www.kresy.pl, 5.04.2017.

[10] „Publicysta pobity we Lwowie za używanie języka polskiego”, www.forum.nowiny.24.pl, 7.02.2017.

[11] „Kijów: antybanderowski działacz trzykrotnie ugodzony nożem”, www.kresy.pl, 21.04.2017.

[12] „Doradca MSZ: Wołyń jest sprawą drugo czy trzeciorzędną”, www.kresy.pl, 22.04.2017.

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]
Facebook

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *